Znakomity międzywojenny drzeworytnik Tadeusz Cieślewski syn z uznaniem podkreślał, że „[…] przenikanie lśniącego, wypolerowaną stalą ostrza w lustrzaną głąb powierzchni złocistego bukszpanu upaja autora Ucieczki rozkoszą niemal zmysłową. Nieskazitelna czystość białej czy też czarnej kreski jest szczytem marzeń artysty”1. Zofia Ameisenowa była natomiast zdania, że „jest to drzeworytnik–fanatyk, opętany swoim rzemiosłem, dążący do jak największej pewności i ścisłości w prowadzeniu narzędzia, starający się pozostawić na twardym bukszpanie ślad rylca, dający w odbitce kreskę idealnie czystą, cienką i ostrą”2. Niezrównana precyzja prowadzenia rylca, czystość bezbłędnej, cienkiej kreski oraz niemiłosiernie twardy, cięty w poprzek słojów bukszpanowy klocek drzeworytniczy stały się symbolami twórczości jedynego w swoim rodzaju rytownika – Stanisława Ostoi-Chrostowskiego.
Długa droga do Shakespeare’a
Choć działalność graficzna Ostoi-Chrostowskiego trwała zaledwie dwanaście niezwykle pracowitych lat3, to udało mu się stworzyć ponad 350 rycin i około sześćdziesięciu ekslibrisów.
Zanim jednak został wziętym ilustratorem, ozdabiającym swoimi grafikami amerykańskie wydanie dzieł Williama Shakespeare’a, jubileuszowe wydawnictwa poświęcone pamięci polskich lotników czy książki takie jak Lotnictwo i medycyna Stanisława Konopki oraz Na RWD-5 przez Atlantyk Stanisława Skarżyńskiego4, musiał odbyć długą życiową podróż.
Zaczęła się ona 14 grudnia 1900 roku w Warszawie. Wtedy przyszedł na świat mały Staś, syn Józefa Piusa i Wandy Magdaleny z Jakackich5. Nim skończył dziesięć lat, znalazł się wraz z rodzicami w Moskwie. To w Rosji ukończył gimnazjum i rozpoczął studia artystyczne6. Po powrocie do Polski w 1921 roku kontynuował je przez wiele kolejnych lat w Szkole Sztuk Pięknych w Warszawie. W międzyczasie zdążyła ona uzyskać zaszczytny tytuł Akademii. Do 1928 roku studiował malarstwo pod kierunkiem Tadeusza Pruszkowskiego. Ten etap poszukiwań zakończył w 1930 roku, przedstawiając jako pracę dyplomową szczęśliwie zachowany w zbiorach Muzeum Okręgowego w Toruniu portret jednego z braci Seidenbeutlów7. Dyplom ze specjalnością w dziedzinie grafiki, wieńczący studia pod kierunkiem Władysława Skoczylasa, Edmunda Bartłomiejczyka, Ludwika Gradowskiego i Bonawentury Lenarta, otrzymał dopiero 16 kwietnia 1934 roku8.
Był już wówczas wziętym grafikiem, współzałożycielem Koła Artystów Grafików Reklamowych. Zdążył również wejść w skład prestiżowego komitetu wykonawczego oraz sądu konkursowego I Międzynarodowej Wystawy Drzeworytów zorganizowanej w Warszawie w 1933 roku oraz zdobyć I nagrodę w konkursie na jej plakat9. Dyplom był więc tylko formalnym potwierdzeniem kwalifikacji zawodowych rytownika aktywnego już od 1927 roku.
Delikatna kreska rzeczywistości
Choć początkowo Ostoja-Chrostowski inspirował się twórczością Skoczylasa, to już na przełomie lat 20. i 30. wypracował własny, ewoluujący z biegiem czasu styl. Już wspomniana przez Cieślewskiego Ucieczka do Egiptu z 1929 roku była prawdziwym arcydziełem. Choć wzdłuż konturów postaci dostrzeżemy tu charakterystyczne zagęszczenia małych kreseczek, znane w literaturze jako Skoczylasowski „grzebień”, to ogólny wyraz kompozycji jest daleki od dzieł mistrza. Z magicznie rozwibrowanego tła wykonanego przy użyciu rylca wielorzędowego (o kilku równoległych ostrzach) wyłaniają się subtelne i pełne godności postacie Marii i Józefa. Uwagę zwraca także widoczny w głębi kaktus, będący zapewne zwiastunem nadciągającej mody na egzotyczne rośliny.
Kompozycje takie jak Zraniony jeleń czy Jezusek i zwierzątka to już echa nauki u innego z arcymistrzów ówczesnej polskiej grafiki: Edmunda Bartłomiejczyka.
Jednym z najpiękniejszych drzeworytów Ostoi-Chrostowskiego z tego okresu jest Odlot jaskółek z 1931 roku. Dostrzeżemy tu wszystkie cechy ówczesnego stylu artysty: kontrastowe zestawianie delikatnie zarysowanych drobnymi kreskami, dość realistycznie ukazanych roślin z syntetycznie potraktowanymi partiami nieba, skłonność do stylizowania sylwetek zwierząt oraz wyborną umiejętność oddania ekspresji ruchu.
W stronę nieba
Znakomitą okazją do wypróbowania swoich umiejętności w ukazywaniu postaci oraz przedmiotów w ruchu stały się liczne zamówienia od instytucji związanych z polskim lotnictwem. W rycinie Montgolfier dekoracyjny balon z gracją unosi się nad stawem w Łazienkach Królewskich. Jaka epoka – taki ruch. Polski samolot turystyczno-sportowy RWD-5 powołany do życia przez Ostoję-Chrostowskiego z impetem rozpruwa więc połacie nieba nad modernistycznym miastem.
Choć nie sposób posądzić warszawskiego grafika o umiłowanie form stosowanych przez włoskich futurystów, to jego nasycona energią kreacja plastyczna emanuje wielką wiarą w przyszłość, wyrażając równocześnie fascynację autora postępem technicznym. Bardziej oczywistą, choć nie mniej sugestywną ekspresją cechuje się drzeworyt Wiatraki II z 1934 roku. Falujące obrotowe ramiona tych niepokojących młynów wodnych zdają się zagarniać niebo i ziemię, wciągając je w wir nieokiełznanego, pełnego grozy ruchu. Choć ta pełna wyrazu rycina stanowiła ilustrację do Ballady o wiatrakach Hilarego Majkowskiego, to z równym sukcesem mogłaby ukazywać wytwór wyobraźni Don Kichota z La Manchy.
Prawdziwymi perełkami z połowy lat 30. są także Wiatr i Góra Trzykrzyska w Wilnie. W pierwszej z wymienionych kompozycji ujmujące, pełne życia sylwetki koni zwracają uwagę w nie mniejszym stopniu niż poruszona tytułowym wiatrem, subtelnie „udekorowana” cięciami rylca korona drzewa. Jak słusznie zauważył Stefan Rassalski, Ostoja-Chrostowski „nie rozróżniał elementów swojego dzieła na pierwszo- i drugoplanowe. Każdy element, każdy najdrobniejszy akcent jego pracy musiał wyrazić swój kształt piękna”10.
Bezczynność przymusowa
Dwie wspomniane prace z 1935 roku są doskonałym potwierdzeniem trafności tego spostrzeżenia. Patrząc na te eleganckie, pełne delikatności i spokoju prace, aż trudno uwierzyć, że powstały w czasach, gdy artysta zmagał się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Pierwsze wakacje po uzyskaniu dyplomu w dziedzinie grafiki spędzał na Wileńszczyźnie.
To tam uległ poważnemu wypadkowi, na skutek którego miał połamane żebra i krwotok z płuc11. Przeszedł wówczas skomplikowaną operację. Przerwa w pracy wymuszona chorobą wpędziła go nie tylko w kłopoty finansowe, ale również głęboką depresję. Gdy już wydawało się, że „wychodzi na prostą”, w 1935 roku zdiagnozowano u niego poważną chorobę naczyń krwionośnych prawej ręki12. Groźba amputacji była jak najbardziej realna. Schorzenie to, powstałe na skutek zbyt intensywnej pracy, zostało na szczęście zaleczone13. Nie minął jednak rok, a dolegliwości powróciły. Ostoja-Chrostowski udał się więc na leczenie do Wiednia14. Dopiero ta kuracja przyniosła pożądane i bardziej długotrwałe efekty.
Świadectwem dramatu artysty są nie dzieła sztuki, lecz listy pisane m.in. do Pawła Ettingera. W jednym z nich grafik nie tylko wspominał niedawne cierpienia, ale również mówił o swojej życiowej pasji:
„[…] a kiedy dochodzę do stanu, kiedy nie pociąga mnie już ani rylec, ani deska swą tajemniczą powierzchnią, wiem, że jest ze mną źle bardzo, bo chyba mało jest ludzi na świecie, dla których praca jest zawrotnym szaleństwem, mocniejszym niż najmocniejsze wino. Bo nie ma chyba rzeczy na świecie, którą bym mógł zamienić na godzinę choćby pracy. Może więc Pan sobie wyobrazić, czym było dla mnie te blisko pół roku bezczynności przymusowej z powodu mej chorej ręki”15.
Szeroki oddech sztuki
Po tak trudnych dla artysty latach rekonwalescencji, między 1936 a 1937 rokiem powstały jedne z jego najpiękniejszych drzeworytów. Pierwszym z nich jest „barokowa”, pełna romantycznego patosu Korweta. Prawdziwie czarodziejska w nieprawdopodobnym bogactwie detali odsłania przed nami także jeden z tajników warsztatu grafika. Dostrzegalna na poszczególnych odbitkach subtelna siatka krzyżujących się pionowych i poziomych kresek odzwierciedla bowiem układ niewielkich bukszpanowych klocków, z których składa się zachowana do dziś matryca drzeworytnicza.
W odczuciu wielu krytyków i miłośników sztuki szczytowym dziełem Ostoi-Chrostowskiego są ilustracje do Peryklesa, księcia Tyru Williama Shakespeare’a. Z wielką pasją chwalił je m.in. Stanisław Woźnicki, w ich spotęgowanym realizmie dostrzegając „świeży powiew wzmożonego życia spływający z aksamitnych przelewów czerni i bieli”16. Sześć niezrównanych rycin wykonanych w 1937 roku ozdobiło wysmakowane bibliofilskie wydanie Peryklesa opublikowane w Nowym Jorku w 1940 roku. Poszczególne drzeworyty z tej serii zachwycają nie tylko oryginalną, obdarzoną „szerokim oddechem” kompozycją, bogactwem srebrzystych szarości i jedwabistością głębokich czerni, ale również dużym zróżnicowaniem nastroju. Klimaksem cyklu jest drzeworyt Burza. Rozszalałe fale i drapieżne obłoki zdają się rozsadzać płynnie nakreślone granice kompozycji17, deklasując pod względem siły wyrazu większość znanych obrazów i rycin ukazujących potęgę morskiego żywiołu.
Prawdziwa, choć zupełnie innego rodzaju burza w życiu artysty miała nadejść już wkrótce. W czasie II wojny światowej Ostoja-Chrostowski zrezygnował z twórczości drzeworytniczej i skupił się na rysunkach, na których utrwalał m.in. wojenne zniszczenia stolicy. O tych tragicznych latach pisał, że:
„[…] obecne życie nie jest ani życiem, ani śmiercią, lecz jakimś stanem, znajdującym się pośrodku między niemi. Nigdy i nigdzie nie można być spokojnym o nic, wciąż wyczekuje się czegoś, co ma nastąpić, a w wyczekiwaniu tym upływają najlepsze może lata rozkwitu”18.
Ostoja-Chrostowski przeżył wojnę, a po jej zakończeniu został rektorem macierzystej uczelni. Zmarł 9 listopada 1947 roku. Został pochowany w Alei Zasłużonych na warszawskich Powązkach. Jego najlepsze dzieła takie jak Ucieczka do Egiptu, Odlot jaskółek, Korweta, a przede wszystkim ilustracje szekspirowskie należą dziś do ścisłego kanonu polskiej grafiki dwudziestolecia międzywojennego.
Bibliografia:
1. Ameisenowa Z., Rzut oka na współczesną grafikę polską, w: Katalog wystawy współczesnej grafiki polskiej, Kraków 1939.
2. Cieślewski T., syn, Z dziejów Rytu, „Plastyka” nr 1, 1936.
3. Michałowski J.M., Z listów Stanisława Ostoi-Chrostowskiego do Pawła Ettingera, „Sztuka” 1980.
4. Pietrzak A., Stanisław Ostoja-Chrostowski (1900–1947): grafika, ekslibrisy, rysunki i matryce graficzne ze zbiorów Biblioteki Narodowej, Warszawa 2007.
5. Woźnicki S., Chrostowskiego drzeworyty szekspirowskie, „Arkady” nr 4, 1939.
- T. Cieślewski syn, Z dziejów Rytu, „Plastyka” nr 1, 1936, s. 149. ↩
- Z. Ameisenowa, Rzut oka na współczesną grafikę polską, w: Katalog wystawy współczesnej grafiki polskiej, Kraków 1939, s. 21. ↩
- Między 1927 a 1939 rokiem, po tej dacie artysta tworzył wyłącznie rysunki, na ich podstawie powstała tylko jedna nowa rycina. ↩
- A. Pietrzak, Stanisław Ostoja-Chrostowski (1900–1947): grafika, ekslibrisy, rysunki i matryce graficzne ze zbiorów Biblioteki Narodowej, Warszawa 2007, s. 32. ↩
- Ibidem, s. 9. ↩
- Ibidem. ↩
- Ibidem. ↩
- Ibidem. ↩
- Ibidem. ↩
- Cyt. za: Ibidem, s. 28. ↩
- Ibidem, s. 9. ↩
- Ibidem, s. 10. ↩
- Ibidem. ↩
- Ibidem. ↩
- Cyt. za: J.M. Michałowski, Z listów Stanisława Ostoi-Chrostowskiego do Pawła Ettingera, „Sztuka” nr 5–7, 1980, s. 52–56. ↩
- S. Woźnicki, Chrostowskiego drzeworyty szekspirowskie, „Arkady” nr 4, 1939, s. 174. ↩
- Dążąc do jak najlepszego zespolenia ilustracji z kolumną tekstu, Ostoja-Chrostowski preferował kompozycje otwarte, nieograniczone ramą prostokątnego kształtu deski drzeworytniczej, zob. A. Pietrzak, op. cit., s. 36. ↩
- Cyt. za: J.M. Michałowski, op. cit., s. 52–56. ↩
A może to Cię zainteresuje:
- Twarze sławnych i zapomnianych. Życie i twórczość Alfonsa Karnego - 17 listopada 2024
- Jan Matejko „Portret Józefa Ciechońskiego” - 7 sierpnia 2023
- Misterium ekspresji. Rzeźby Johanna Georga Pinsla - 5 maja 2023
- Marcello Bacciarelli „Portret Michała Jerzego Mniszcha z córką Elżbietą i psem Kiopkiem” - 29 stycznia 2023
- Wytrwały humanista. Życie i twórczość Tadeusza Kulisiewicza - 15 stycznia 2023
- Między Parchatką a Pociejowem. Życie i twórczość Jana Piotra Norblina - 5 stycznia 2023
- Na wielu strunach. Motyw zesłania w twórczości Jacka Malczewskiego - 9 grudnia 2022
- Paolo Veronese „Alegoria Cnoty i Występku” - 21 listopada 2022
- „Ażeby przedstawić możliwie najwierniej”. Życie i twórczość Bernarda Bellotta zwanego Canalettem - 16 listopada 2022
- „Niech zginie świat, byle żyła sztuka”. Życie i twórczość Jana Gotarda - 13 listopada 2022