Mecenasem Edukacji na Zamku Królewskim na Wawelu i Nowego Skarbca Koronnego oraz tego artykułu jest:
„Latem 1961 roku przybyliśmy do Hodowicy. Drzwi kościoła były zamknięte. Za zgodą władz wsi wzięliśmy na przechowanie do muzeum figurę Samsona i Ofiarowanie Izaaka […]. Po raz drugi odwiedziliśmy Hodowicę w połowie lat sześćdziesiątych. Tym razem drzwi świątyni były otwarte na oścież. Na środku kościoła widoczne były ślady płonącego niedawno ogniska […] zabraliśmy wszystko, co tylko udało się załadować na samochód. […] Kościół w Hodowicy […] spłonął kilka lat później”1.
Choć na co dzień hodowickie rzeźby z lat 1757–1758, uratowane przez pracowników Lwowskiej Galerii Sztuki, są eksponowane w dawnym kościele klarysek we Lwowie, to obecnie można oglądać je w Zamku Królewskim na Wawelu na ekspozycji czasowej Ekspresja. Lwowska rzeźba rokokowa. W sali na drugim piętrze zachodniego skrzydła królewskiej rezydencji zagościły wszystkie figury wchodzące niegdyś w skład ołtarza głównego kościoła parafialnego w Hodowicy oddalonej o około sześć kilometrów od Lwowa.
Oddajmy głos Piotrowi Krasnemu, który tak opisał ten wyjątkowy, dziś już nieistniejący w pierwotnej formie ołtarz:
„W stosunkowo prostym krzyżowym wnętrzu jedynym niezwykłym elementem jest głęboka nisza w ścianie ołtarzowej prezbiterium, oświetlana przez owalny otwór w sklepieniu, skierowany ku nadmurowanej powyżej camera di luce. Wokół owej niszy […] rozwinięto niezwykłą kompozycję rzeźbiarską, otaczającą mensę z efektownym tabernakulum. Wewnątrz niszy znajdował się krucyfiks przyozdobiony złocistą glorią promienistą i adorowany przez dwa klęczące anioły, po jej bokach zawieszono dwie konsole z figurami Matki Boskiej Bolesnej i św. Jana Ewangelisty, a całość kompozycji ujęto postumentami, na których umieszczono grupy Abrahama składającego Izaaka Bogu w ofierze i Samsona walczącego z lwem. Zwarty program ikonograficzny, głoszący tożsamość ofiary krzyżowej Chrystusa i ofiary eucharystycznej został znakomicie podkreślony wpisaniem wszystkich figur w łatwo czytelny zarys trójkąta równoramiennego”2.
Ten, kto choć raz spojrzy na nieomal unoszącą się w powietrzu, podobną do ekstatycznego płomienia figurę Abrahama z brodą falującą niczym krzew gorejący, na pewno nigdy jej nie zapomni. W głowie i sercu utkwi mu także zbolała twarz Matki Bożej i jej jakby niematerialne, nabrzmiałe cierpieniem szaty. Ciężkie i przestrzenne, są jak gdyby wydęte niewidzialnym, groźnym wiatrem. Ich ostre zakończenia zdają się ranić duszę niczym pęknięte szkło albo metal.
W pamięci zwiedzających pozostanie zapewne także przestylizowany lew o ażurowych, misternych puklach sierści, o którego zwierzęcej naturze świadczą już tylko zesztywniałe w paroksyzmach kończyny i rozwarta do granic możliwości paszcza. Również muskulatura Samsona, którego upozowanie w ewidentny sposób odwołuje się do słynnego Dawida Gianlorenza Berniniego, zawiera znacznie więcej elementów niż rzeczywiste ciało ludzkie3.
Aż dziw bierze, że te rozsadzające przestrzeń rzeźby zostały wykonane techniką „mozaikową”: nie wyrzeźbiono ich bowiem w jednej bryle drewna, lecz składają się z od kilku do kilkunastu starannie dopasowanych segmentów łączonych m.in. na kołki montażowe!4
Nikt spośród zwiedzających wystawę nie domyśliłby się również, że Samson i Izaak byli pierwotnie niemal całkowicie nadzy, zaś ich szaty – poza przepaskami biodrowymi – zostały dorobione przez twórcę tych arcydzieł z grubego płótna! Nasączone utwardzającą zaprawą gipsowo-kredową i pieczołowicie pozłocone5, na pierwszy rzut oka ani trochę nie odróżniają się od pozostałych partii, wykonanych z drewna lipowego. Czy omawianą zmianę wymusił pruderyjny zleceniodawca, a może był to efekt ewolucji koncepcji twórczej samego rzeźbiarza? Tego zapewne nigdy się nie dowiemy. Nie pozostaje nam więc nic innego, jak postawić kolejne pytanie: kto był autorem tych najwyższej klasy arcydzieł rzeźby europejskiej XVIII wieku, porównywalnych jedynie z mistycyzującymi postaciami świętych ze stalli w kościele klasztornym cystersów w Henrykowie? Ten niezrównany mistrz przeszedł do historii jako Jan Jerzy Pinsel.
Jan Jerzy, a właściwie Johann Georg Pinsel, jest dziś postacią ze wszech miar tajemniczą. W dokumentach z epoki jego nazwisko pojawia się w różnorodnych odmianach: raz jest to Pinsel, Pinzel, Pinzenl lub Penzel, innym razem zaś Pilse, Pilze, a nawet Pilznow6. Budzi więc różnorodne skojarzenia – od niemieckiego słowa oznaczającego pędzel począwszy, na czeskim Pilznie kończąc. Nie dość, że nie ma zgodności co do pisowni jego nazwiska, to w dodatku nie jest wcale pewne, czy nie był to w rzeczywistości jedynie przydomek – taki jaki nosili sławni włoscy mistrzowie – Botticelli, Guercino czy Tintoretto. Jan Ostrowski w przekonujący sposób dowiódł jednak, że nazwisko artysty z całą pewnością nie jest przydomkiem wskazującym – jak chcieliby niektórzy badacze – na pochodzenie rzeźbiarza z Pilzna7.
Nie wiemy, skąd Pinsel pochodził i kiedy dokładnie przyszedł na świat. Nie znamy jego rodziców ani też żadnych faktów z dzieciństwa. Czy było ono szczęśliwie? Czy miał rodzeństwo? Jeśli tak, to czy jego bracia bądź siostry umierali w niemowlęctwie, czy zdołali osiągnąć wiek dorosły? Odpowiedzią jest cisza. Odkryte dotąd dokumenty milczą nawet o kolejnych etapach kształcenia czeladniczego młodego Jana. Piszący o jego sztuce kilkakrotnie sugerowali, że skondensowana ekspresja form i liczne deformacje twarzy rzeźbionych przez niego postaci mogły wynikać z choroby psychicznej, na którą rzekomo miałby cierpieć mistrz Johann Georg. To jednak tylko domysły niepoparte żadnymi twardymi faktami. Choć na podstawie analizy stylu jego rzeźb przypuszcza się, że mógł pochodzić z Bawarii lub Czech, to z naszej współczesnej perspektywy pojawił się w osiemnastowiecznej Rzeczypospolitej niejako znikąd. Wygląda na człowieka bez przeszłości albo takiego, który bardzo chciałby ją ukryć.
Przybył do Ukrainy około 1750 roku i osiedlił się w podolskim Buczaczu. Pracował tam jako serwitor, czyli artysta nadworny bajecznie bogatego i wpływowego starosty kaniowskiego, Mikołaja Bazylego Potockiego. Był zatem twórcą o znacznej pozycji, wyzwolonym spod jarzma ograniczeń cechów rzemieślniczych. 13 maja 1751 roku zawarł w miejscu swojego zamieszkania związek małżeński z Marianną Elżbietą z Majewskich Kieytową, wdową po niejakim Janie. Miał z nią dwóch synów: Bernarda (ochrzczonego w Buczaczu 4 czerwca 1752 roku) i Antoniego (ochrzczonego w tym samym mieście 3 czerwca 1759 roku). Bliskie więzy prywatne i zawodowe łączyły go z innym serwitorem Potockiego – architektem Bernardem Meretynem. To na jego cześć Pinsel nazwał swojego pierwszego syna. Meretyn został także ojcem chrzestnym potomka wybitnego rzeźbiarza. Nie sposób nie dostrzec również, że większość dzieł Pinsla znalazła się w budowlach wznoszonych przez jego zdolnego i przedsiębiorczego kolegę.
Architektura i rzeźba tworzą w nich do tego stopnia doskonałą unię artystyczną, że w literaturze naukowej pojawiły się sugestie, jakoby Pinsel „był zdominowany przez Meretyna, który separował go niejako od zleceniodawców, ustalając samodzielnie szczegóły rzeźb przeznaczonych do dekoracji swoich budowli”8. Faktem jest, że to Meretyn odbierał zapłatę dla wszystkich twórców zaangażowanych w prowadzone przez niego inwestycje budowlane i wypłacał następnie odpowiednie należności członkom warsztatu9. Była to wówczas dość często stosowana praktyka. Warto wreszcie dodać, że to jego – a nie Pinsla – podpis wraz z pieczęcią lakową widnieje na odwrocie wykonanej przez Johanna Georga płaskorzeźby Jezus nauczający w świątyni z ambony kościoła w Hodowicy.
Jak zauważa Jan Ostrowski, gest ten można jednak uznać za swoiste zatwierdzenie, „ostemplowanie” dzieła współpracownika, niewykluczające oczywiście dumy z pełnienia kierowniczej funkcji w realizowanym wspólnie przedsięwzięciu. Choć pewne fakty rzeczywiście mogą więc wskazywać na dominującą osobowość Meretyna, to również i ta opinia okazuje się nieweryfikowalna10. Pewne jest natomiast, że wystroje wnętrz sakralnych realizowane przez duet Meretyn & Pinsel odznaczały się nowatorską formą, najwyższą jakością artystyczną i doskonałym zintegrowaniem wszystkich składników.
Co jeszcze wiemy o Pinslu? W grudniu 1756 roku pobrał 360 złotych, zaś pół roku później 630 złotych za rzeźby do ołtarza w kościele Świętej Trójcy (Trynitarzy) we Lwowie. Dla świątyni tej wraz z innym snycerzem, Janem Jerzym Gertnerem, wykonał ołtarz Świętych Ojców. Wyrzeźbione przez niego figury aż do okresu międzywojennego znajdowały się jednak w lwowskim kościele pw. św. Marcina. Kolejnym potwierdzonym archiwalnie zleceniem, zrealizowanym przez Pinsla w latach 1759−1761, były trzy kamienne figury: wspaniały konny posąg przedstawiający św. Jerzego zabijającego smoka oraz rzeźby Leona VI i Atanazego Wielkiego znajdujące się na fasadzie archikatedralnej cerkwi greckokatolickiej św. Jura we Lwowie. Szczęśliwie przetrwały one in situ w doskonałym stanie do czasów nam współczesnych. Za ich wykonanie artysta otrzymał gigantyczne jak na ówczesne realia honorarium wynoszące 22 679 złotych i 22 grosze11. Tak wysokie wynagrodzenie nie powinno dziwić, gdy uświadomimy sobie choćby ekwilibrystyczne mistrzostwo, z jakim Pinsel skonstruował postać św. Jerzego. Postrzępiona, ażurowa sylweta gada i jego pogromcy została w pomysłowy podparta przez artystę grupą kilkunastu prętów żelaznych. Niemal niewidoczne z placu przed fasadą, od ponad 260 lat dzielnie zapewniają stabilność kamiennemu arcydziełu.
Mniej więcej w tym samym czasie, bo w 1761 roku, wykonał również ołtarze dla kościoła w Monasterzyskach koło Buczacza, z których do naszych czasów dotrwała tylko jedna, za to znakomita rzeźba. Na podstawie analizy stylu przypisuje się mu także inne dzieła sakralne, takie jak kamienna figura poświęcona Matce Boskiej Niepokalanej w Nowosiółkach Zahalczyckich, analogiczne przykłady małej architektury upamiętniające Immaculatę i św. Jana Nepomucena zlokalizowane przy drogach prowadzących do Buczacza12 oraz rzeźba św. Feliksa a Cantalicio z Mariampolu. Ostatnia z wymienionych zachwyca białą połyskliwą powłoką. Taka jednobarwna polichromia, znana w ówczesnej Europie jako szypolen (od francuskiego chipolin), miała za zadanie imitować droższy marmur.
Do najwybitniejszych osiągnięć artysty zaliczały się ponadto rzeźby dekorujące buczacki ratusz (w większości zniszczone przez erozję), a przede wszystkim w dużej części zachowane do dziś wyśmienite wystroje ołtarzy głównych w Hodowicy i Horodence. To te dwa imponujące ołtarze stały się papierkiem lakmusowym i wizytówką niepowtarzalnego stylu Pinsla.
Warto przypomnieć, że rzeźby decydujące o wyrazie artystycznym drugiego z wymienionych ołtarzy cudem uniknęły użycia jako opał. Jak wspominał Borys Woźnicki, po II wojnie światowej „pośrodku świątyni na trzymetrowej wysokości stos zrzucane były szczątki drewnianych rzeźb. Pod odłamkami, na spodzie widać było oderwane głowy świętych Elżbiety i Joachima z wielkiego ołtarza”13. Na szczęście zostały uratowane przez pracowników Lwowskiej Galerii Sztuki i do dziś znajdują się w jej zbiorach.
Powróćmy jednak do mistrza z Buczacza. Jednymi z ostatnich dzieł artysty były najprawdopodobniej rzeźby Ojców Kościoła z kościoła w Budzanowie. Jak uważa Andrzej Betlej, Pinsel wykonał jednak własnoręcznie jedynie figurę św. Hieronima i być może św. Augustyna14. Czy na więcej nie pozwalał mu wiek lub stan zdrowia? Może jednak wynikało to po prostu z postanowień kontraktu zawartego między artystą i zleceniodawcą? Tak jak nie znamy daty urodzin Pinsla, tak nie posiadamy również informacji dotyczących szczegółów jego śmierci. Wiemy tylko, że 24 października 1762 roku owdowiała Marianna Pinslowa zawarła trzeci związek małżeński z Janem Berensdorffem15. Jeśli wziąć pod uwagę obowiązujący okres żałoby, wyznaczałoby to hipotetycznie datę śmierci Pinsla na koniec września lub października 1761 roku16.
Genialny artysta pozostawił warsztat, który przejął zapewne jeden z jego uczniów. Niestety nie znamy jego nazwiska. Najzdolniejszy rzeźbiarz wykształcony przez Pinsla – Maciej Polejowski17 – był już wówczas w pełni samodzielnym i niezależnym twórcą. W kolejnych dekadach miał zapełnić świątynie Lwowa, Opatowa, Sandomierza i Włodawy znakomitymi rzeźbami pełnymi wdzięku i znacznie bardziej eleganckiej, wydelikaconej ekspresji.
Drugi z braci Polejowskich – Piotr, pozostający dziś w cieniu sławniejszego brata – jest uznawany m.in. za autora i projektanta dużej części wystroju snycerskiego kościoła franciszkanów w Przemyślu. Najprawdopodobniej to on wykonał również przedstawienia personifikacji Starego i Nowego Testamentu z kosza ambony znajdującej się do lat 60. XX wieku w kościele w Hodowicy (obecnie zaś w zbiorach Lwowskiej Galerii Sztuki).
Inny znany z imienia i nazwiska uczeń Pinsla – Antoni Sztyl – starał się imitować dzieła mistrza, nie osiągał jednak nigdy psychologicznej głębi i siły ekspresji charakterystycznych dla twórcy Ofiary Abrahama.
Być może świeżo upieczeni fascynaci twórczości Pinsla chcieliby zapytać, czy w Polsce – poza wyśmienitą wawelską wystawą czasową – możemy oglądać inne wysokiej klasy dzieła rokokowej rzeźby lwowskiej? Ależ oczywiście! Czytelników nie zdziwi zapewne fakt, że jej przykłady odnajdziemy w nieodległych od Lwowa miejscowościach takich jak Leżajsk, Opatów, Przemyśl, Sandomierz czy Włodawa. Bardziej zaskakująca może wydać się obecność takich zabytków we wsi Szczyty-Dzięciołowo na Podlasiu18 czy też w Warszawie i Wrocławiu. Do dwóch ostatnich spośród wymienionych miejscowości rzeźby wykonane w lwowskim ośrodku artystycznym dotarły już po II wojnie światowej. Eksponowany na wawelskiej wystawie, niemal abstrakcyjny w swej zniewalającej ekspresji hodowicki krucyfiks procesyjny dotarł do Wrocławia w 1946 roku wraz z przesiedleńcami ze Wschodu.
Polacy z podlwowskiej Nawarii przywieźli natomiast ze sobą do podwrocławskiego Urazu rokokowe rzeźby świętych i znakomite przedstawienie ukrzyżowanego Chrystusa, wykonane najprawdopodobniej przez młodego Macieja Polejowskiego. Porównując ten piękny krucyfiks z dziełami Pinsla, dostrzeżemy, że ekstatyczną, misteryjną ekspresję zastąpiły idealizowany realizm i klasycyzująca monumentalizacja19. Zabytek z Urazu stanowi rzadki przykład przedstawienia ukrzyżowanego Zbawiciela jako jeszcze żywego, unoszącego głowę ku górze podczas wypowiadania ostatnich słów kierowanych do Ojca20. To wyjątkowe dzieło jest nie tylko świadectwem silnego jeszcze wpływu mistrza z Buczacza na swojego najzdolniejszego ucznia, ale również i rodzącej się silnej indywidualności Polejowskiego.
Pisząc o Pinslu, musimy przyzwyczaić się do faktu, że prawie nic o nim nie wiemy. Słowa takie jak „nie wiadomo”, „nie jest znane” czy „pozostaje tajemnicą” możemy powtarzać bez końca. Oeuvre artysty wciąż stanowi przedmiot ożywionych debat historyków sztuki, o czym świadczą choćby rozbieżne opinie dotyczące autorstwa wspomnianego krucyfiksu procesyjnego z Hodowicy oraz najwyższej klasy rzeźby Chrystusa Ukrzyżowanego z kościoła pw. św. Marcina we Lwowie. Nikt już nie kwestionuje jednak jego czołowej roli w lwowskim środowisku rzeźbiarskim połowy XVIII wieku21. Wstrząsające i mistrzowskie dzieła Johanna Georga Pinsla należą bez wątpienia do największych osiągnięć rzeźby europejskiej tego stulecia. Potwierdziły to doskonale przyjęte przez międzynarodową publiczność wystawy zorganizowane kilka lat temu w prestiżowych muzeach Paryża i Wiednia.
Oglądając arcydzieła z Hodowicy eksponowane do 22 października 2023 roku na Wawelu, mamy niepowtarzalną okazję stanąć z pokorą i podziwem przed wytworami rąk człowieka tajemnicy. Pomimo że absolutnie nic nie wskazuje na to, aby był on romantycznym geniuszem żyjącym na marginesie społeczeństwa, to wykreował dzieła o niezrównanej sile ekspresji. Chociaż w podobnym stylu tworzyli wówczas w środowisku lwowskim inni znakomici twórcy tacy jak Sebastian Fesinger czy Antoni Osiński, to tylko Pinsel przekroczył tę nieuchwytną granicę, która dzieli sugestywną i pomysłową stylizację form od ponadczasowego, wielkiego arcydzieła.
Takiego, które może trwać poprzez wieki nawet poza kontekstem architektonicznym, dla którego zostało stworzone i nie traci przy tym nic ze swojego oddziaływania. Może wreszcie funkcjonować poza pierwotnym, w tym przypadku eucharystycznym, kontekstem tematycznym. Zbolała postać Marii czy też pogrążony w ekstazie Abraham to poruszające figury o charakterze głęboko humanistycznym – obrazy stanów emocjonalnych wspólnych ludziom wszystkich nacji i czasów.
Zamek Królewski na Wawelu przygotował wystawę pod tytułem Ekspresja. Lwowska rzeźba rokokowa, na której można podziwiać dzieła Johanna Georga Pinsla.
Polichromowane i złocone dzieła sztuki, pochodzące z kościoła w Hodowicy nieopodal Lwowa, pokazywane były wcześniej w najważniejszych światowych muzeach, m.in. w paryskim Luwrze, Pałacu Zimowym w Wiedniu czy Pałacu Książąt Litewskich w Wilnie. Teraz te rokokowe arcydzieła można podziwiać w Krakowie. Wystawa trwa do 22 października 2023 roku.
Bibliografia:
1. Betlej A., Rzeźby Jana Jerzego Pinsla i jego kręgu z kościoła parafialnego w Budzanowie, „Biuletyn Historii Sztuki” nr 3/4, 1995.
2. Dworzak A., Polejowscy: karta z dziejów lwowskiego środowiska artystycznego w drugiej połowie XVIII wieku, Warszawa–Kraków 2020.
3. Dworzak A., Ołtarze z cudownymi wizerunkami w twórczości braci Polejowskich, „Techne. TRXNH” nr 1, 2018.
4. Feliks M., Krucyfiks „Cristo vivo” w kościele pw. św. Michała Archanioła w Urazie. Wirtuozerskie przedstawienie Chrystusa Ukrzyżowanego Lwowskiej Szkoły Rzeźbiarskiej Doby Rokoka, „Liturgia Sacra” nr 2, 2021.
5. Krasny P., Lwowskie środowisko artystyczne wobec idei symbiozy sztuk w wystroju i wyposażeniu wnętrz sakralnych (1730–1780), „Rocznik Historii Sztuki” t. 30, 2005.
6. Makowska U., Słownik artystów polskich i obcych w Polsce działających (zmarłych przed 1966 r.). Malarze, rzeźbiarze, graficy, t. 7, Warszawa 2003.
7. Ostrowski J.K., Johann Georg Pinsel, w: Ekspresja. Lwowska rzeźba rokokowa, katalog wystawy, red. nauk. A. Betlej, Kraków 2023
8. Woźnicki B., Jan Jerzy Pinsel, Olszanica 2007.
Mecenasem Mecenasem Edukacji na Zamku Królewskim na Wawelu i Nowego Skarbca Koronnego oraz tego artykułu jest:
PGE – Polska Grupa Energetyczna od wielu lat wspiera i promuje polską kulturę przez sponsoring ważnych wydarzeń kulturalnych oraz instytucji kultury. Grupa PGE angażuje się w dbałość o polską kulturę i polskie dziedzictwo narodowe, ale też w upowszechnienie wizerunku muzeów jako miejsc otwartych i przyjaznych dla publiczności, proponujących wciąż nowe i interesujące projekty. Podkreśla również niezwykle ważną rolę edukacji w procesie poznawania polskiej sztuki.
PGE jest Mecenasem Muzeum Narodowego w Warszawie, Muzeum Narodowego w Krakowie, Muzeum Narodowego w Lublinie, Muzeum Narodowego w Gdańsku oraz Muzeum Narodowego w Kielcach, a także Mecenasem Edukacji i Nowego Skarbca Koronnego na Zamku Królewskim na Wawelu.
- B. Woźnicki, Jan Jerzy Pinsel, Olszanica 2007. ↩
- P. Krasny, Lwowskie środowisko artystyczne wobec idei symbiozy sztuk w wystroju i wyposażeniu wnętrz sakralnych (1730–1780), „Rocznik Historii Sztuki” t. 30, 2005, s. 165–166. ↩
- J.K. Ostrowski, Johann Georg Pinsel, w: Ekspresja. Lwowska rzeźba rokokowa, katalog wystawy, red. nauk. A. Betlej, Kraków 2023, s. 46. ↩
- Ibidem, s. 54–55. ↩
- Zob. Ekspresja. Lwowska rzeźba…, op. cit., s. 56, 92–93, 181, 191. ↩
- Wszystkie dane biograficzne Pinsla przytaczam według biogramu przygotowanego przez Jana Ostrowskiego, zob. U. Makowska, Słownik artystów polskich i obcych w Polsce działających. Malarze, rzeźbiarze, graficy, t. 7, Warszawa 2003, s. 195–198. ↩
- J.K. Ostrowski, op. cit., s. 19. ↩
- P. Krasny, op. cit., s. 162. ↩
- J.K. Ostrowski, op. cit., s. 27. ↩
- Podobne, sceptyczne wobec opinii Piotra Krasnego stanowisko przyjęła także Agata Dworzak: zob. A. Dworzak, Kościół parafialny w Hodowicy, jego twórcy i znaczenie dla sztuki lwowskiej drugiej połowy XVIII wieku, w: Ekspresja…, op. cit., s. 84. ↩
- J.K. Ostrowski, op. cit., s. 196. ↩
- Na temat tyleż fantazyjnych co monumentalnych buczackich kapliczek przydrożnych, poważnie zniszczonych w 1939 roku i niedawno zrekonstruowanych, zob. P. Krasny, Osiemnastowieczne figury przydrożne w Buczaczu. Uwagi o inspiracjach czeskich w twórczości Bernarda Meretyna, „Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego. Prace z Historii Sztuki” z. 21, 1995, s. 65–75; oraz A. Smoliński, Buczacka figura św. Jana Nepomucena autorstwa Jana Jerzego Pinsla, „Sztuka i Kultura” t. 3, 2015, s. 87–112. ↩
- B. Woźnicki, op. cit. ↩
- A. Betlej, Rzeźby Jana Jerzego Pinsla i jego kręgu z kościoła parafialnego w Budzanowie, „Biuletyn Historii Sztuki” nr 3/4, 1995, s. 346–351. ↩
- J.K. Ostrowski, op. cit., s. 196. ↩
- Ibidem. ↩
- Na temat twórczości Macieja Polejowskiego i jego brata Piotra zob. A. Dworzak, Polejowscy: karta z dziejów lwowskiego środowiska artystycznego w drugiej połowie XVIII wieku, Warszawa, Kraków 2020; eadem, Ołtarze z cudownymi wizerunkami w twórczości braci Polejowskich, „Techne. TEXNH” nr 1, 2018, s. 205–222. ↩
- Zob. Figura św. Jana Nepomucena ze Szczytów-Dzięciołowa: lwowska rzeźba rokokowa na Podlasiu, red. W. Konończuk, Warszawa–Bielsk Podlaski 2018. ↩
- M. Feliks, Krucyfiks „Cristo vivo” w kościele pw. św. Michała Archanioła w Urazie. Wirtuozerskie przedstawienie Chrystusa Ukrzyżowanego Lwowskiej Szkoły Rzeźbiarskiej Doby Rokoka, „Liturgia Sacra” nr 2, 2021, s. 201–220. ↩
- Ibidem, s. 205–206. ↩
- Przed II wojną światową czołowa rola Pinsla nie była jeszcze tak oczywista. Zbigniew Hornung za najwybitniejszego przedstawiciela „szkoły lwowskiej” uznawał Antoniego Osińskiego, przypisując mu m.in. wykonanie wystroju rzeźbiarskiego kościoła w Hodowicy. Zob. Z. Hornung, Antoni Osiński: najwybitniejszy rzeźbiarz lwowski XVIII stulecia, Lwów 1937, s. 32–33. ↩
A może to Cię zainteresuje:
- Jan Matejko „Portret Józefa Ciechońskiego” - 7 sierpnia 2023
- Misterium ekspresji. Rzeźby Johanna Georga Pinsla - 5 maja 2023
- Marcello Bacciarelli „Portret Michała Jerzego Mniszcha z córką Elżbietą i psem Kiopkiem” - 29 stycznia 2023
- Wytrwały humanista. Życie i twórczość Tadeusza Kulisiewicza - 15 stycznia 2023
- Między Parchatką a Pociejowem. Życie i twórczość Jana Piotra Norblina - 5 stycznia 2023
- Na wielu strunach. Motyw zesłania w twórczości Jacka Malczewskiego - 9 grudnia 2022
- Paolo Veronese „Alegoria Cnoty i Występku” - 21 listopada 2022
- „Ażeby przedstawić możliwie najwierniej”. Życie i twórczość Bernarda Bellotta zwanego Canalettem - 16 listopada 2022
- „Niech zginie świat, byle żyła sztuka”. Życie i twórczość Jana Gotarda - 13 listopada 2022
- W przestworzach i w otchłani morskich fal. O twórczości Stanisława Ostoi-Chrostowskiego - 8 listopada 2022