O czym chcesz poczytać?
  • Słowa kluczowe

  • Tematyka

  • Rodzaj

  • Artysta

Kolebka polskiego pleneryzmu. Kazimierz Dolny w malarstwie i grafice przed 1918 rokiem



Przekaż nam 1.5%. Wesprzyj naszą edukacyjną misję »

Współczesny Kazimierz Dolny to lukrowany kąsek architektoniczny w pociągającym opakowaniu wyjątkowego pejzażu. Przyjeżdża się tutaj dla kilku zachwytów nad pięknem Małopolskiego Przełomu Wisły, dla spaceru po Rynku i dla widoków oglądanych z ruin zamku lub Góry Trzech Krzyży. Wracając do domu, zabiera się ze sobą pysznego drożdżowego koguta. Pejzaż i zabytkowa architektura Kazimierza Dolnego wciąż nie przestają zachwycać kolejnych pokoleń turystów i podróżników, nie wyłączając piszącego te słowa. Przez wieki były również natchnieniem dla setek malarzy i grafików. Wybierzmy się zatem ich śladami.

Władysław Ślewiński, Fragment muru z chłopcem, sztuka polska, Kazimierz Dolny, Kazimierz nad Wisłą, Niezła Sztuka

Władysław Ślewiński, Fragment muru z chłopcem | ok. 1909, Muzeum Narodowe w Warszawie

Naszą podróż rozpoczynamy w epoce oświecenia, w roku 1782. W pamięci współczesnych jest jeszcze niedawny I rozbiór Polski. Sztukatorzy cyzelują dekoracje nowego gmachu Biblioteki Królewskiej w Zamku Królewskim w Warszawie. My jednak nie udajemy się do stolicy. Nasz wzrok przyciągają dwa urokliwe miejsca położone na prowincji: bezkresna podlaska puszcza i zbiedniałe miasteczko otoczone wyniosłymi lessowymi wzgórzami. Co łączy Kazimierz Dolny z Puszczą Białowieską? Najwcześniejszymi znanymi dziełami malarskimi przedstawiającymi te dwa słynne miejsca są akwarele Jana Henryka Müntza.

Jan Henryk Müntz, Zamek w Kazimierzu, niezła sztuka

Jan Henryk Müntz, Zamek w Kazimierzu | 1782, Gabinet Rycin Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie

Odwiedzając w 1782 roku nadwiślańskie miasteczko, wykonał on piękną akwarelę przedstawiającą ruiny miejscowego zamku1. Ten wszechstronny Alzatczyk podróżował po Polsce jako towarzysz królewskiego bratanka, Stanisława Poniatowskiego. Z myślą o stworzeniu albumu Podróże malownicze po Polsce namiętnie szkicował spotykane po drodze zabytki i pejzaże. Choć są one dość konwencjonalnym dokumentem upodobań estetycznych epoki, to Müntzowi nie można odmówić znakomitego zmysłu obserwacji. Był on wszak utalentowanym inżynierem metalurgiem i pozostawił po sobie obszerny rękopis, w którym szczegółowo omówił procesy technologiczne związane z wytopem srebra i miedzi na potrzeby ówczesnych mennic2. Dwa lata po namalowaniu widoku kazimierskiego zamku król Stanisław August Poniatowski powierzył mu organizację wytopu miedzi w Miedzianej Górze koło Kielc3.

Z osobą ostatniego króla Polski był również związany kolejny artysta, który u schyłku XVIII stulecia zawitał do Kazimierza Dolnego. Był nim znakomity rysownik, Zygmunt Vogel. Vogel oznacza „ptak”, dlatego niektórzy nazywali go zdrobniale „ptaszkiem”. Artysta na zlecenie monarchy portretował „starożytne” pamiątki narodowe, w szczególności ruiny zamków.

Zygmunt Vogel, Kazimierz dolny, widok rynku, niezła sztuka

Zygmunt Vogel, Kazimierz. Widok rynku. Zabudowania miejskie z pierzeją południową rynku po lewej i zacienioną pierzeją zachodnią po prawej | 1794, Biblioteka Uniwersytecka w Warszawie

Jego „podróże malownicze” miały zatem podtekst patriotyczny. Na kilka lat przed otwarciem przez Izabelę z Flemingów Czartoryską puławskiej Świątyni Sybilli powstawał wyjątkowy akwarelowy album najsłynniejszych polskich zabytków, wydany w 1807 roku w formie rycin autorstwa Jana Zachariasza Freya. Powróćmy jednak do pobytów Vogla w Kazimierzu. Pierwszy miał miejsce w 1792 roku, drugi zaś dwa lata później. Ich plonem jest osiem zachowanych akwarel4.

Jan Zachariasz Frey, Zygmunt Vogel, Widok zamku nad Kazimierzem, Kazimierz Dolny, Kazimierz nad Wisłą, Niezła Sztuka

Jan Zachariasz Frey (według Zygmunta Vogla), Widok zamku w Kazimierzu | 1806, Gabinet Rycin Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie

Ukazują one po dwa różne ujęcia zamku i rynku oraz sześć malowniczych panoram miasteczka. Do najbardziej urokliwych należy majestatyczny widok Kazimierza od strony Wisły, utrwalony zapewne z łodzi. Choć dzieła te zwracają uwagę wysokimi walorami artystycznymi, to są również bezcennym źródłem historycznym. To jedyne świadectwa wyglądu niezachowanych zamkowych attyk oraz pierzei Rynku położonej od strony rzeki5. Posługując się akwarelą Vogla, Karol Siciński zaprojektował po II wojnie światowej słynny dom z łamanym gontowym dachem i podcieniem pod adresem Rynek 1.

Choć ten malowniczy budynek liczy sobie mniej niż 100 lat, to wydaje się, jakby był tu od zawsze. Znany z popularnych obrazków z widokiem fary, latem przyciąga miłośników lodów i innych słodkości. To tylko jeden z wielu przykładów wielkiego oddziaływania wizji Kazimierza Dolnego, którą pozostawił nam Vogel.

W kolejnych dekadach Kazimierz Dolny nie miał szczęścia do wybitnych twórców. Rynek z kamienicami Przybyłów w dzień targowy utrwalił co prawda ok. 1810 roku Józef Richter związany z rodziną Czartoryskich z Puław – znacznie bardziej interesujące widoki miasteczka powstały jednak w latach 30. XIX stulecia. Ich autorem był uczeń Richtera, urodzony w podpuławskich Włostowicach Jan Feliks Piwarski. Stworzył on m.in. realistyczną panoramę miasteczka oraz idylliczny widok okolicznych wzgórz z sylwetką zamku w tle. Jego kazimierskie litografie zostały wydane w latach 50. w albumie Kram malowniczy z ubiegłych czasów.

Widoki Kazimierza z pierwszej połowy XIX wieku powstawały na fali silnego wówczas ruchu starożytniczego. Motywowane patriotyzmem podróże miały zaowocować wzbogaceniem wiedzy rodaków o zabytkach przeszłości z czasów, gdy Polska była jeszcze niepodległym państwem. Pierwszym w pełni metodycznie realizowanym i podbudowanym naukowo przedsięwzięciem tego rodzaju była działalność Delegacji rządowej do opisywania zabytków starożytności w Królestwie Polskim, na której czele stanął znany archeolog Kazimierz Stronczyński6. W 1846 roku jej delegatem został młody rysownik Adam Lerue. Ten zdolny adept sztuk pięknych zawitał do Kazimierza w 1852 roku. Pięć lat później rozpoczął wydawanie publikacji Album Lubelskie, zawierającej m.in. litograficzne przedstawienia panoram i zabytków Kazimierza Dolnego. Choć są one bezcennym dokumentem ówczesnego wyglądu miasteczka, to poziomem artystycznym znacznie ustępują dziełom innego wychowanka warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych – Wojciecha Gersona. Gerson dotarł do miasteczka w tym samym roku co Lerue7. Wrócił tu także rok później.

Wojciech Gerson, Rynek w Kazimierzu, Kazimierz Dolny, Kazimierz nad Wisłą, sztuka polska, Niezła Sztuka

Wojciech Gerson, Rynek w Kazimierzu | 1853, Muzeum Narodowe w Lublinie

W pierwszych latach po ukończeniu studiów u wspomnianego Jana Feliksa Piwarskiego, Gerson wraz z kolegami ze szkoły – Franciszkiem Kostrzewskim i Henrykiem Pillatim, odbywał liczne „wycieczki wodno-piechotne” po Polsce. Nasi pierwsi realiści nieśli w swoich kasetach malarskich spory bagaż konwencjonalnego sentymentalizmu, pełnymi garściami czerpali jednak z otaczającej ich rzeczywistości. Otwierali oczy nie tylko na piękno pejzażu i zabytków, ale również na ludzi i warunki ich życia. Byli trzeźwymi obserwatorami i zdolnymi wykonawcami swoich artystycznych założeń. Pójdźmy zatem w ich ślady. Odchodząc na chwilę od kreślenia kalendarium pobytów artystów w Kazimierzu, zastanówmy się nad tym, do jakiego miejsca przyjeżdżali uczniowie Piwarskiego.

W połowie XIX stulecia Kazimierz Dolny posiadał jeszcze prawa miejskie, utracone w 1869 roku. Lata świetności – przypadające na pierwszą połowę XVII stulecia i związane z magazynowaniem w tutejszych spichrzach zboża w trakcie transportu Wisłą do Gdańska – dawno miał już jednak za sobą. Nadchodziła epoka kolei żelaznych, a transport rzeczny z różnych przyczyn utracił na znaczeniu. Miasteczko biedniało. Z sarmackiego punktu przystankowego w handlu zbożowym zamieniało się w przeludniony sztetl. Miejscowa społeczność żydowska rosła w siłę. Za pół wieku, głównie dzięki działalności pisarzy tworzących w jidysz, miała zasłynąć jako archetypiczna wspólnota religijna środkowoeuropejskich Żydów.

Oto jak pisarze wyznania mojżeszowego kilkadziesiąt lat później charakteryzowali ten szczególny ośrodek miejski na mapie judaistycznej diaspory. Oddajmy głos Jechielowi Jeszai Trunkowi:

„Rynek ten [w Kazimierzu Dolnym] był polem bitwy żydowskiej i nieżydowskiej architektury. Albo raczej starym dyskursem religijnym między żydami, katolickim duchowieństwem i polską arystokracją. Tu, w Kazimierzu, wygrały namioty jakubowe i opierścieniły rynek kręgiem żydowskości”8.

Jan Wołyński, Kazimierz nad Wisłą, Kazimierz Dolny, fotografia, Niezła Sztuka

Jan Wołyński, Kazimierz nad Wisłą | 1931-1932, źródło: Biblioteka Narodowa, Polona.pl

Słynny pisarz Szalom Asz pisał zaś:

„[…] szabas zbliża się cichymi krokami i szerzy dokoła błogi spokój. Z wieży kościelnej rozbrzmiewa samotny dzwon i wzywa wiernych na pobożną modlitwę do kościoła. W oknach bożniczki migocą już świece szabasowe; wydaje się, że dzwony kościelne i świece zamierzają prowadzić ze sobą wojnę. Każde wabią i wzywają do siebie. Przez ciche miasteczko pobożni chrześcijanie, mężczyźni i kobiety, zmierzają do kościoła. Czysto umyci Żydzi, z białymi kołnierzykami od koszul, wyłożonymi na chałatach szabasowych, dążą do bożniczki”9.

Zupełnie inaczej postrzegali Kazimierz zadeklarowani katolicy. Warto przytoczyć barwą, animizującą architekturę wizję miasteczka pióra międzywojennej publicystki, Hanny Mortkowicz:

„[…] idzie święty Krzysztofor na wysokości pierwszego piętra i wciąż nie zdołał jeszcze przejść niewielkiej odległości między oknami, ujętymi w ozdobne obramienia. […] Naprzeciw zaś ma rynek, farę na wzgórzu, szereg starych domów i drewnianych ruder, i Wisłę, płynącą niestrudzenie poza nimi, w dole. Na tę Wisłę, bladym rąbkiem połyskującą między dachami, patrzy i drugi Święty – biskup Mikołaj z infułą i pastorałem, stojący sztywno wśród płaskorzeźb, pilastrów i medalionów sąsiedniej kamienicy. Od wielu lat widzą tak tę wodę, przepływającą poza brzegiem, i liczą przemijający czas ludzkich dni i trudów”10.

Ów Krzysztofor z pierwszego piętra to oczywiście płaskorzeźba świętego dekorująca elewację siedemnastowiecznej kamienicy Pod Świętym Krzysztofem. Do dziś – wraz z sąsiednim domem Pod Świętym Mikołajem – należy ona do największych atrakcji kazimierskiego Rynku.

Stanisław Masłowski, Targ na Rynku w Kazimierzu nad Wisłą, sztuka polska, Kazimierz Dolny, Niezła Sztuka

Stanisław Masłowski, Targ na Rynku w Kazimierzu nad Wisłą | 1900, Muzeum Narodowe w Warszawie

Warto w tym miejscu dodać, że artystów aktywnych w XIX stuleciu w większym stopniu interesowały malownicze panoramy miasteczka oraz zabytki średniowiecza i czasów nowożytnych, niż pejzaż kulturowy tworzony przez miejscową społeczność żydowską. Nie znamy ówczesnych przedstawień kazimierskiej synagogi. Czasy fascynacji żydowskim dziedzictwem miały nadejść dopiero na początku XX wieku.

Tymczasem mamy dopiero lata 70. XIX stulecia. Około 1875 roku do miasteczka przybył słynny monachijczyk, Józef Brandt. Choć na żadnym z jego obrazów nie odnajdziemy pejzażu ani zabytków Kazimierza Dolnego, to wykonał on w miasteczku kilka pięknych rysunków i akwarel. Do najbardziej ujmujących należy widok spichlerzy zwanych bliźniaczymi.

Józef Brandt, Spichlerz w Kazimierzu nad Wisłą, Kazimierz Dolny, sztuka polska, Niezła Sztuka

Józef Brandt, Spichlerz w Kazimierzu nad Wisłą | ok. 1875, Muzeum Narodowe w Krakowie

Brandt był najprawdopodobniej pierwszym twórcą, który utrwalił zwyczajne kazimierskie domy. Wykonane z drewna, zwracały uwagę Brandta podobnie jak analogiczna zabudowa Orońska, Przysuchy czy innych miejscowości w okolicach Radomia.

Józef Brandt, Domy w Kazimierzu, Kazimierz dolny, rysunek, niezła sztuka

Józef Brandt, Domy w Kazimierzu | ok. 1875, Muzeum im. Jacka Malczewskiego w Radomiu

Między 1879 a 1886 rokiem w Kazimierzu bywał kilkakrotnie kolejny arcymistrz sztuki polskiej – Aleksander Gierymski. Na podstawie jego rysunków wykonanych w tym nadwiślańskim sztetlu zawodowi drzeworytnicy tworzyli ryciny publikowane w czasopismach takich jak „Kłosy” i „Tygodnik Ilustrowany”. Mamy tu nie tylko monumentalne murowane kamienice i kościoły, ale również zwykłe domy i zwykłych ludzi. Zasługą Gierymskiego było wprowadzanie do kazimierskiej ikonografii Grodarza – wówczas mocno zanieczyszczonego potoku, wzdłuż którego wyrosła zabudowa ulic Senatorskiej i Nadrzecznej.

W 1886 roku Kazimierz Dolny odwiedził słynny ilustrator Pana Tadeusza Adama Mickiewicza – Michał Elwiro Andriolli. Podobnie jak w przypadku Gierymskiego, jego rysunki przekładano na język drzeworytu i publikowano następnie w prasie.

W tym samym roku nasz nadwiślański sztetl był również świadkiem pamiętnego spotkania. To tu poznali się artyści, których sylwetki symbolizują dwa kolejne etapy naszej sztuki. Aleksander Gierymski i Józef Pankiewicz, bo o nich właśnie mowa, przebywali tu w towarzystwie znanego krytyka, Antoniego Sygietyńskiego.

Józef Pankiewicz, Wóz z sianem, pejzaż, malarstwo polskie, sztuka polska, Niezła sztuka

Józef Pankiewicz, Wóz z sianem | 1890, Muzeum Narodowe w Krakowie

Choć wiele czasu spędzili na rozmowach przy winie w szynku Lipy Rabinowicza, to czas spędzony w miasteczku spożytkowali również artystycznie. O nadwiślańskich inspiracjach autora Trąbek już pisałem. Teraz czas na Pankiewicza. Na zaistnienie omawianego sztetla w jego malarskim oeuvre musimy jednak poczekać do 1890 roku. Wtedy właśnie, po brzemiennym w skutki powrocie z Paryża artysta stworzył w Kazimierzu pierwsze obrazy impresjonistyczne namalowane na terenie Polski.

Wóz z sianem i dwa subtelne pejzaże ze zbiorów Muzeum Śląskiego w Katowicach okazały się rewolucyjne nie tylko w polskiej historii sztuki. Otwierają one nową kartę w dziejach ikonografii Kazimierza Dolnego. Zamiast „pamiątek przeszłości”, panoram czy ulic mamy przed oczami pola, drzewa i domy, których nie sposób zidentyfikować. Choć wiemy, że obrazy te zostały namalowane w krainie lessowych wąwozów, to mogłyby powstać gdziekolwiek indziej. Nie zawierają żadnego z ikonicznych znaków, które podpowiadałyby widzowi: „Patrz, oto, ja Kazimierz nad Wisłą”. Zamiast tego otrzymujemy symfonię barw – olśniewające roziskrzone pole drobnych punkcików. Pankiewicz stanie się patronem wszystkich tych nadwiślańskich plenerystów, dla których ważne będzie przede wszystkim „jak malować”, a nie „co i gdzie”. Kazimierz Dolny pędzla mistrza Pankiewicza połyskuje słońcem. Jest esencją radości, ciepła i letniego wypoczynku.

Zupełnie inaczej miasteczko prezentuje się na płótnach trzech kolejnych artystów, którzy odwiedzili je w pierwszej dekadzie XX stulecia. W 1902 roku zjawił się tutaj żydowski malarz Abraham Neumann11. Zachwycony nadwiślańskim pejzażem kulturowym, namalował wiele nieszablonowych kazimierskich widoków. Do absolutnych unikatów należy intrygujący nokturn Fara w Kazimierzu Dolnym z 1903 roku. Z czarnobrunatnej złowrogiej nocnej poświaty wyłania się dumna sylweta fary. Niczym senny, niepokojący miraż majaczy na tle wiślanej toni.

Abraham Neumann, Fara w Kazimierzu Dolnym, Kazimierz Dolny, nokturn, noc, niezła sztuka

Abraham Neumann, Fara w Kazimierzu Dolnym | 1903, Żydowski Instytut Historyczny, Warszawa

Nie niepokój, lecz mizerabilistyczna nostalgia emanują natomiast z płócien innego artysty wyznania mojżeszowego – Maurycego Trębacza. Przebywając w Kazimierzu w latach 1908 i 1910, stworzył tutaj wiele interesujących – niestety w większości niezachowanych – obrazów12. Nieliczne zachowane płótna ukazują nam błoto miejscowych ulic i dziurawe, omszone gontowe dachy. Jak słusznie zauważyła Renata Piątkowska:

„[…] pustka kazimierskich widoków Trębacza, na których tylko gdzieniegdzie widać drobną sylwetkę przechodnia czy dziecka, sprawia, że z obrazów emanuje nastrój przygnębienia i opuszczenia, który potęguje jeszcze, pozorna tylko malowniczość na pół zrujnowanych, wspaniałych niegdyś renesansowych kamienic”13.

Kazimierskie rudery intrygowały także kolejnego po Pankiewiczu ojca polskiego pleneryzmu: Władysława Ślewińskiego. Miejsca namalowane przez tego słynnego ucznia Gauguina, w przeciwieństwie do rustykalnych zakątków rodem z impresji autorstwa patrona kapistów, można z łatwością rozpoznać. Każdy miłośnik Kazimierza zidentyfikuje domy przy ulicy Senatorskiej, zabudowę ulicy Lubelskiej czy podwórka na zapleczach Rynku. Co zaskakujące, bezsporne widoki ruin kazimierskiego zamku pędzla Ślewińskiego ze zbiorów stołecznego Muzeum Narodowego wciąż uchodzą jednak za przedstawienia zamku w Janowcu.

Władysław Ślewiński, Pejzaż z Janowca, sztuka polska, malarstwo, Niezła Sztuka

Władysław Ślewiński, Pejzaż z Kazimierza | 1906, Muzeum Narodowe w Warszawie

Kazimierz Dolny na płótnach mistrza Władysława – pomimo katastrofalnego stanu zachowania ukazanych budynków – ujmuje malarskim pięknem. W ciepłym letnim świetle odcienie poszczególnych, obrysowanych wyrazistym konturem barw ulegają niemal alchemicznym przemianom. Ściany domów przyobleka zaś zaskakująca glazura kolorów balansujących w doskonałej równowadze pomiędzy biegunami ciepła i zimna.

Władysław Ślewiński, Ulica Lubelska w Kazimierzu, sztuka polska, Kazimierz Dolny, Kazimierz nad Wisłą, Niezła Sztuka

Władysław Ślewiński, Ulica Lubelska w Kazimierzu | 1907–1909, Muzeum Narodowe w Warszawie

O ile Ślewiński nie był pierwszym artystą, który zwrócił uwagę na zaniedbanie kazimierskiej zabudowy, to nowością był kontekst, w jakim przyszło mu utrwalać blaski i cienie tego słynnego miasteczka. W 1909 roku, podczas kolejnego już pobytu w krainie lessowych wąwozów, przywiózł do Kazimierza swoich uczniów14. Nieutwardzone uliczki ubogiego miasteczka po raz pierwszy ujrzały gromadę młodych ludzi rozstawiających sztalugi przed domami, w których mieszkali, i kościołami, w których się modlili. Można domyślać się, jak dużą sensację wzbudzili w nadwiślańskim sztetlu malarze z prywatnej szkoły Ślewińskiego. Zapewne kazimierzanie nie mieli wówczas świadomości, że byli świadkami początku nowej ery w dziejach swojej małej ojczyzny. Po I wojnie światowej, w trakcie której spaleniu uległa znaczna część zabudowy miasteczka, mieli na dobre zagościć tu studenci stołecznej Szkoły Sztuk Pięknych. W ich ślady poszli artyści z Krakowa, Łodzi, Poznania, a nawet Wilna. Choć Kazimierz Dolny wciąż był sceną codziennych dramatów wynikających ze skrajnego ubóstwa mieszkańców, to sława małego sztetla wśród plastyków i zamożnych letników z każdym rokiem rosła. Ale to już temat na kolejną opowieść.

bibliografia, artykuły o sztuce, niezła sztuka

Bibliografia:
1. Asz S., Piątek w miasteczku, w: Kazimierz vel Kuzmir. Miasteczko różnych snów, Lublin 2006.
2.Budzińska E., Jan Henryk Müntz w Polsce, „Ikonotheka: prace Instytutu Historii Sztuki Uniwersytetu Warszawskiego” nr 16, 2003.
3. Mortkowicz H., Powiśle, w: Na drogach Polski, Warszawa 1934.
4. Odorowski W., Malarze Kazimierza nad Wisłą, Warszawa 1991.
5.Piątkowska R., Ja jestem z Kazimierza, z miasteczka Kazimierz, gdzie malarze przesiadują…, w: W Kazimierzu Wisła mówiła do nich po żydowsku… Malarze żydowscy w kazimierskiej kolonii artystycznej, oprac. W. Odorowski, Kazimierz Dolny 2008.
6. Trunk J.J., Ostatni pobyt w Kazimierzu, w: Kazimierz vel Kuzmir. Miasteczko różnych snów, Lublin 2006.


  1. W. Odorowski, Malarze Kazimierza nad Wisłą, Warszawa 1991, s. 6.
  2. E. Budzińska, Jan Henryk Müntz w Polsce, „Ikonotheka: prace Instytutu Historii Sztuki Uniwersytetu Warszawskiego” nr 16, 2003, s. 35.
  3. Ibidem, s. 37.
  4. W. Odorowski, op. cit., s. 11.
  5. Ibidem.
  6. Ibidem, s. 18.
  7. Ibidem, s. 23.
  8. J.J. Trunk, Ostatni pobyt w Kazimierzu, w: Kazimierz vel Kuzmir. Miasteczko różnych snów, Lublin 2006, s. 255.
  9. S. Asz, Piątek w miasteczku, w: Kazimierz vel Kuzmir… op. cit., s. 83.
  10. H. Mortkowicz, Powiśle, w: Na drogach Polski, Warszawa 1934, s. 295.
  11. R. Piątkowska, Ja jestem z Kazimierza, z miasteczka Kazimierz, gdzie malarze przesiadują…, w: W Kazimierzu Wisła mówiła do nich po żydowsku… Malarze żydowscy w kazimierskiej kolonii artystycznej, oprac. W. Odorowski, Kazimierz Dolny 2008, s. 12.
  12. Ibidem, s. 14.
  13. Ibidem.
  14. W. Odorowski, op. cit., s. 34.

Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka

» Piotr Cyniak

Absolwent historii sztuki na Uniwersytecie Warszawskim. Publikował m.in. w „Quarcie” i „Spotkaniach z Zabytkami”. Interesuje się głównie sztuką polską 1. połowy XX stulecia, w szczególności grafiką artystyczną i ikonografią małych miasteczek. Pasjonat podróży, muzyki dawnej i jazzu.


Portal NiezlaSztuka.net prowadzony jest przez Fundację Promocji Sztuki „Niezła Sztuka”. Publikacje finansowane są głównie dzięki darowiznom Czytelników. Dlatego Twoja pomoc jest bardzo ważna. Jeśli chcesz wesprzeć nas w tworzeniu tego miejsca w polskim internecie na temat sztuki, będziemy Ci bardzo wdzięczni.

Wesprzyj »



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *