O czym chcesz poczytać?
  • Słowa kluczowe

  • Tematyka

  • Rodzaj

  • Artysta

Dwa księżyce, czyli jak włamałyśmy się
do domu słynnego malarza



Przekaż nam 1.5%. Wesprzyj naszą edukacyjną misję »

Dziś opowiemy Wam o historii pewnego grzeszku, który mamy na sumieniu. Nasz mały występek popełniłyśmy w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą. Ale nie wyprzedzajmy faktów. Dokładnie trzy lata temu wybrałyśmy się do tego pięknego miasteczka, żeby obejrzeć wspaniałą wystawę prac Jacka Malczewskiego w Muzeum Nadwiślańskim.

Tak, było to dawno, dawno temu, w czasach przed-pandemicznych, w których maski kojarzyły się tylko z balami karnawałowymi, a muzea podziwiałyśmy nie tylko z zewnątrz… W Kazimierzu postanowiłyśmy zostać na kilka dni, aby nacieszyć się urokami tego miasteczka. Pewnego ciepłego wieczoru wybrałyśmy się na spacer. Chciałyśmy obejrzeć górujące nad miastem ruiny i wdrapać się na basztę, żeby o zachodzie słońca obejrzeć widok, który się z niej roztaczał. Gdy zaczęłyśmy się wspinać, w oddali zobaczyłyśmy budynek o bardzo specyficznym kształcie. Niezwykła budowla wydawała nam się dziwnie znajoma. Zastanawiałyśmy, gdzie już widziałyśmy ten niecodzienny architektoniczny projekt. W końcu nas olśniło – to willa malarza Tadeusza Pruszkowskiego.

Tadeusz Pruszkowski, Kazimierz Dolny, sztuka polska, malarz polski, niezła sztuka

Willa Tadeusza Pruszkowskiego, fot. NAC

Tadeusz Pruszkowski, autoportret, sztuka polska, malarz polski, niezła sztuka

Tadeusz Pruszkowski, Autoportret | 1929, fot. Sopocki Dom Aukcyjny

Artysta był bardzo barwną postacią… Zapalony rajdowiec, krytyk artystyczny i pedagog, przez studentów pieszczotliwie nazywany „Pruszem” lub „Grubasem”. Był prawdziwym człowiekiem renesansu – malował, śpiewał, grał na skrzypcach, reżyserował. Posiadał licencję pilota i swój własny sportowy samolot, którym często podróżował. Mówiono o nim:

„Najlepszy malarz wśród pilotów i najlepszy pilot wśród malarzy”.

Znał go i szanował cały Kazimierz. Malarz przyczynił się do rozsławienia tego miasteczka na całą Polskę. To tu podczas pleneru narodziło się Bractwo św. Łukasza założone przez niego i jego studentów z warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych.

Wszystkie te fakty kłębiły się nam w głowach i coś podpowiadało, że musimy zobaczyć tę piękną willę z bliska. Przez chwilę się wahałyśmy, ale takiej okazji nie mogłyśmy zmarnować. Był tylko mały kłopot – nie wiedziałyśmy, jak możemy dojść do willi. Przedzierałyśmy się przez krzaki, potem po sadzie otulającym sąsiedni dom, z lekkim drżeniem serca, że zaraz pogryzie nas, zaskoczony tą wizytą, pies sąsiada. W końcu krętą drogą wyszłyśmy wysoko na zboczu na podwórko Willi Pruszkowskiego. Dom był wtedy jeszcze nieogrodzony.

Na podwórku nie było nikogo, choć miałyśmy wrażenie, że jesteśmy obserwowane, bo z każdego kąta widać było kamerę. Chodziłyśmy dookoła budynku, a kiedy odkryłyśmy pamiątkową tablicę na elewacji i zatopiłyśmy się w lekturze, nagle nad naszymi głowami rozległo się: „Jak mogę Wam pomóc?”.

Marcin Zaremski Jewellery Design, biżuteria, niezła sztuka

Marcin Zaremski, fot. fb.com/zaremski.jewellery

Na małym balkoniku nad naszymi głowami stał właściciel posesji. Nie wiem, czemu spodziewałyśmy się ducha Tadeusza Pruszkowskiego. Właściciel tego głosu wyglądał na mężczyznę z krwi i kości. A kształt jego okularów sugerował trudną do ukrycia skłonność do sztuki, co od razu nas ośmieliło. Zszedł do nas, ale kiedy dowiedział się, z jakim poświęceniem pokonałyśmy okoliczne chaszcze, żeby dotrzeć do tej kultowej willi, zaprosił nas do środka. Okazało się, że nowy właściciel sam faktycznie zajmuje się działalnością artystyczną – tworzy biżuterię. Robi zachwycające przedmioty, małe dzieła sztuki. Kontynuuje tradycję rodzinne.

Rodzice Pana Marcina – Jerzy Zaremski i Jadwiga Zaremska z domu Pruszkowska byli złotnikami, jubilerami, a Mama dodatkowo malarką. Pani Jadwiga studiowała na warszawskiej ASP w pracowni swojego stryja Tadeusza Pruszkowskiego.

Po latach właśnie Pan Marcin stał się właścicielem willi Pruszkowskiego i nie tylko nie pozwolił jej niszczeć, ale przeprowadził bardzo kosztowny remont, który trwał 10 lat. Otrzymał za to w 2017 roku Laur Konserwatorski, nagrodę dla gospodarzy i właścicieli zabytków, którzy wzorowo wyremontowali historyczne obiekty.

Długo siedziałyśmy w jego salonie i słuchałyśmy pięknej opowieści o Pruszkowskim, o renowacji, o designie i o Zaremskich. Jak zaczarowane patrzyłyśmy przez wielkie okno na zachodzące nad Wisłą słońce i panoramę Kazimierza. Pan Marcin zaprosił nas na taras, który rozciąga się na dużej części dachu. Kiedy nad Kazimierzem widać było już dwa księżyce, a ten prawdziwy przeglądał się w wodzie, czas było wracać.

Kazimierz Dolny, niezła sztuka

Kazimierz Dolny, fot. Joanna Majewska

Teraz właściciel tej pięknej Willi zdecydował się na zamontowanie ogrodzenia. Jest dużo pewniej i bezpieczniej, ale ryzyko poznania nieznajomych włamywaczek i fanatyczek twórczości Tadeusza Pruszkowskiego gwałtownie spadło. Jedno jest pewne, kiedyś tam wrócimy z kolejną wizytą u Pana Marcina.


Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka



Portal NiezlaSztuka.net prowadzony jest przez Fundację Promocji Sztuki „Niezła Sztuka”. Publikacje finansowane są głównie dzięki darowiznom Czytelników. Dlatego Twoja pomoc jest bardzo ważna. Jeśli chcesz wesprzeć nas w tworzeniu tego miejsca w polskim internecie na temat sztuki, będziemy Ci bardzo wdzięczni.

Wesprzyj »



2 thoughts on “Dwa księżyce, czyli jak włamałyśmy się
do domu słynnego malarza

  1. Ciekawie napisane. Byłem we wnętrzu tego domu późną jesienią 1975 roku. Wspomnienia ożyły – dziękuję ?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *