O czym chcesz poczytać?
  • Słowa kluczowe

  • Tematyka

  • Rodzaj

  • Artysta

Dziecko w sztuce polskiej



Przekaż nam 1.5%. Wesprzyj naszą edukacyjną misję »

Mecenasem artykułu jest:


W czasach, gdy dzieci pozostają w centrum uwagi, trudno uwierzyć, że przez stulecia nieszczególnie się nimi interesowano. Dzieciństwo traktowano jako uciążliwy i śmiertelnie niebezpieczny okres przejściowy, prowadzący do stania się pełnoprawnym człowiekiem. Pogląd ten zmienili myśliciele doby Oświecenia, ale dopiero XIX wiek przyniósł falę zainteresowania dzieciństwem na polu psychologii i rodzącej się pedagogiki. Jednocześnie powoli zmieniał się model rodziny, a kontakty rodziców z dziećmi stawały się bliższe i mniej oficjalne. Ślady tych przemian odnaleźć można w sztuce, która w XIX wieku „odkrywa” dzieciństwo, czyniąc z niego coraz częściej autonomiczny temat.

Józef Pankiewicz, Portret Stefana Polczyńskiego, malarstwo polskie, sztuka polska, Niezła sztuka, dziecko w sztuce, dziecko w malarstwie

Józef Pankiewicz, Portret Stefana Polczyńskiego (Portret chłopczyka na tle żółtawej draperii) | 1897, Muzeum Narodowe w Warszawie

Kotki i koronki, czyli portrety reprezentacyjne

Przez stulecia dzieci rzadko były głównym tematem obrazów – chyba, że chodziło o wyobrażenie Dzieciątka Jezus. Czasem uwieczniano młodych przedstawicieli rodów arystokratycznych na portretach reprezentacyjnych, inną okazją do utrwalenia wizerunku dzieci bywały ich epitafia. W takich przypadkach nie troszczono się o podobieństwo do modela, a tym bardziej naturalność ujęcia. Nawet maluchy ukazywano zastygłe w sztywnych pozach, ubrane w kosztowne stroje i z atrybutami podkreślającymi ich przymioty. Istotne rozluźnienie tej konwencji nastąpiło w XVIII w., kiedy pod wpływem oświeceniowej myśli zaczęto portretować dzieci w nieco bardziej swobodny, a zarazem przepełniony sentymentalizmem sposób.

Antoni Blank, Kupidyn, Portret Piotra Kobylańskiego, Muzeum Sztuki w Łodzi, Niezła sztuka, dziecko w sztuce

Antoni Blank Kupidyn (Portret Piotra Kobylańskiego) | 1826, Muzeum Pałac Herbsta, Oddział Muzeum Sztuki w Łodzi

Do tego typu wizerunków zalicza się portret trzyletniego Piotra Kobylańskiego autorstwa Antoniego Blanka z 1826 r. Artysta mocno wyidealizował postać dziecka, uwydatniając jego najbardziej urocze cechy: wielkie oczy, pulchne rączki i rumiane policzki. Zgodnie z ówczesną modą, chłopiec został ukazany w mitologicznym przebraniu – jako skrzydlaty Kupidyn. Nie ma tu więc mowy o naturalności: starannie upozowany model patrzy na widza z delikatnym półuśmiechem, eleganckim gestem prawej dłoni podtrzymując atrybut w postaci strzały.

Wdzięk dzieci często podkreślano umieszczając na portretach ich towarzyszy zabaw – ulubione zwierzątka. Doskonałym przykładem jest namalowany jeszcze w XVIII w. portret Julii Duhamel, jedno z najlepszych dzieł Marcello Bacciarellego. Mniej więcej ośmioletnia dziewczynka patrzy wprost na widza, jest spokojna i delikatnie uśmiechnięta, być może zaciekawiona sytuacją. Na rękach trzyma kota, który najwyraźniej nie jest zachwycony pozowaniem i próbuje wyrwać się z jej objęć. Dynamiczna, świetnie uchwycona sylwetka zwierzęcia sprawia, że obraz wydaje się pełen swobody i świeżości, choć jednocześnie mieści się w ramach konwencji salonowego portretu dziecięcego.

Marcello Bacciarelli, Portret Julii z Duhamelów Manteuffel z kotem, dziecko w sztuce, dziecko w malarstwie, Niezła sztuka

Marcello Bacciarelli, Portret Julii z Duhamelów Manteuffel z kotem | 1781, Fundacja im. Raczyńskich przy Muzeum Narodowym w Poznaniu

Zamawiającymi portrety – także te dziecięce – przez długie lata byli niemal wyłącznie arystokraci. Zmieniło się to około połowy XIX wieku, kiedy coraz liczniejszą klientelę malarzy stanowić zaczęli przedstawiciele burżuazji. Marzący o społecznym awansie mieszczanie potrzebowali reprezentacyjnych wizerunków, które podkreślałyby ich status. Bardzo popularnym w tych kręgach portrecistą był Józef Simmler, prawdziwy mistrz w oddawaniu szczegółów wytwornych strojów i luksusowych wnętrz. To właśnie u niego w 1860 r. portret swoich córeczek zamówił jeden z najbogatszych mieszkańców Królestwa Polskiego, Leopold Kronenberg. Sześcioletnia Maria Róża i trzyletnia Róża Maria Karolina pozują z psem i lalką – atrybutami podkreślającymi ich dziecięcy urok i nadającymi scenie pozory naturalności. Równie ważne jak wizerunki dziewczynek jest całe otoczenie.

Józef Simmler, Portret Marii Róży i Róży Marii Karoliny Kronenberg z psem, Muzeum Narodowe w Warszawie, sztuka polska, dziecko w sztuce, Niezła sztuka

Józef Simmler, Portret Marii Róży i Róży Marii Karoliny Kronenberg z psem | 1860, Muzeum Narodowe w Warszawie

Simmler z właściwym sobie kunsztem odmalował szczegóły białych sukienek, owoców na pierwszym planie oraz tkanin i bujnej roślinności w tle. Tego typu obraz nie był jedynie rodzinną pamiątką, ale przede wszystkim demonstracją pozycji społecznej zamawiającego.

Innym przykładem salonowego portretu dziecięcego jest podobizna Rozalii Matyldy Glaser (przez wiele lat znany jako portret hrabianki Thun) Artura Grottgera. Sytuacja na obrazie wydaje się dość swobodna: dziewczynka siedzi na trawie, na tle różanego krzewu, obok leży beztrosko porzucony kapelusz. W dłoniach i na kolanach ma kilka zerwanych kwiatów.

Artur Grottger, Portret Rozalii Matyldy Glaser; Portret hrabianki Thun, Muzeum Śląskie w Katowicach, dziecko w sztuce, sztuka polska, malarstwo polskie, Niezła sztuka

Artur Grottger, Portret Rozalii Matyldy Glaser (Portret hrabianki Thun) | 1864, Muzeum Śląskie w Katowicach

Zarazem biała sukienka z koronkami i falbankami oraz wyeksponowany kolczyk wyraźnie podkreślają jej dobre pochodzenie. Modelka została przez artystę mocno wyidealizowana. Jej jasna cera i delikatność, podkreślone bladymi kolorami, zbliżają ją do romantycznego ideału kobiecego piękna. Ta stylizacja, elegancki strój i wdzięczna poza sprawiają, że mniej więcej czteroletnia Rozalia wydaje się o wiele starsza.

Własną koncepcję dziecięcego portretu reprezentacyjnego wykreował Jan Matejko malując swoich synów i córki. Na obrazie z 1870 r. najstarsza trójka: Tadeusz, Helena i Beata, ukazana została w fantazyjnych, historycznych strojach z pokaźnej kolekcji ojca, pośród dawnych tkanin o różnych wzorach i fakturach.

Jan Matejko, Portret trojga dzieci artysty: Tadeusza, Heleny i Beaty, Muzeum Narodowe w Warszawie, dziecko w sztuce, malarstwo polskie, sztuka polska, Niezła sztuka

Jan Matejko, Portret trojga dzieci artysty: Tadeusza, Heleny i Beaty | 1870, Muzeum Narodowe w Warszawie

Ich pozy pełne są godności, nienawiązującej do staropolskich, szlacheckich wizerunków. Co ciekawe podobną stylizację Matejko stosował wyłącznie uwieczniając swoich bliskich, choć z reguły jako portrecista trzymał się współczesnych realiów.

W podobnej stylistyce utrzymany jest indywidualny, konny portret najmłodszego syna Matejki, Jerzego. Chłopiec ukazany został w – znanym między innymi z portretu zbiorowego – czerwonym stroju, który do dziś przechowywany jest w Muzeum Narodowym w Krakowie.

Jan Matejko, Portret syna artysty na koniu; Jerzy Matejko na koniu, Muzeum Pałac Herbsta, sztuka polska, malarstwo polskie, dziecko w sztuce, Niezła sztuka

Jan Matejko, Portret syna artysty na koniu; Jerzy Matejko na koniu | 1882, Muzeum Pałac Herbsta (Oddział Muzeum Sztuki w Łodzi)

Obraz powstał w Krzesławicach, gdzie Matejkowie mieli swoją letnią posiadłość. Zgodnie ze słowami Mariana Gorzkowskiego, Matejko malując swoje dzieci pragnął „okazać (…) głębsze uczucia ojcowskie” w wyjątkowo trudnym dla rodziny okresie, gdy ich matka przebywała przez większość czasu w szpitalu psychiatrycznym. W rezultacie powstał portret z jednej strony wpisujący się w długą tradycję konnych wizerunków, a z drugiej tchnący spokojem słonecznego dnia na wsi.

Narodziny dzieciństwa

Jakże odmiennie prezentują się dziecięce portrety Piotra Michałowskiego! Artysta z reguły nie wystawiał swoich obrazów ani nie malował na zamówienie, nie był więc skrępowany konwencjami. Choć znany jest przede wszystkim jako twórca scen batalistycznych i wizerunków Napoleona, to stworzył także wiele podobizn osób ze swojego otoczenia. Zdaniem Ewy Micke-Broniarek „Był on pierwszym malarzem polskim, który potrafił dostrzec w dziecku istotę obdarzoną indywidualną osobowością, reagującą w sobie tylko właściwy sposób na otaczający ją świat i ludzi”. Czasem jego uwagę przykuwały dzieci z okolicznych wsi, często też portretował własne potomstwo. Malarz korzystał z palety ograniczonej głównie do brązów i szarości, nie koncentrował się na ukazywaniu szczegółów ani na przesadnym podkreślaniu dziecięcego uroku. Malcom na obrazach towarzyszą zwierzęta, nie są to jednak salonowe pieski i puszyste kotki, ale pospolite kucyki, osiołki czy kudłate kundelki – naturalni kompani zabaw na wsi.

Piotr Michałowski, Portret syna artysty z psem, Muzeum Narodowe w Warszawie, dziecko w sztuce, sztuka polska, Niezła sztuka

Piotr Michałowski, Portret syna artysty z psem | 1841, Muzeum Narodowe w Warszawie

Piotr Michałowski, Syn artysty na kucu, Muzeum Narodowe w Warszawie, dziecko w sztuce, sztuka polska, Niezła sztuka

Piotr Michałowski, Syn artysty na kucu | ok. 1837-1840, Muzeum Narodowe w Warszawie

Na początku XX wieku w podobnie niewymuszony sposób swoje dzieci portretował Włodzimierz Tetmajer. Malarz ożenił się z Anną Mikołajczykówną, córką chłopa z podkrakowskich Bronowic i na stałe przeniósł się na wieś. To właśnie jego Stanisław Wyspiański przedstawił w Weselu, jako Gospodarza. Tetmajer wrósł w lokalną społeczność i stał się jednym z piewców jej barwnych obyczajów, które dokumentował na obrazach. Swoje dzieci – a miał ich aż ośmioro – ukazywał w codziennym otoczeniu, w wiejskich ubraniach, czasem boso.

Włodzimierz Tetmajer, Rodzina artysty, sztuka polska, malarstwo polskie, malarstwo XX w, Bronowice, Niezła Sztuka

Włodzimierz Tetmajer, Rodzina artysty | 1905, Muzeum Narodowe w Krakowie

Nieco bardziej reprezentacyjny charakter ma portret synów w odświętnych strojach krakowskich, których czerwień stanowi jedyny mocniejszy akcent kolorystyczny. Zastosowanie wąskiej, ciemnej gamy barwnej, swobodne prowadzenie pędzla i nastrój kompozycji zdają się nawiązywać do dzieł Michałowskiego.

Włodzimierz Tetmajer, Portret synów artysty: Kazimierza i Tadeusza, Muzeum Częstochowskie, sztuka polska, dziecko w sztuce, Niezła sztuka

Włodzimierz Tetmajer, Portret synów artysty: Kazimierza i Tadeusza | 1904-1914, Muzeum Częstochowskie w Częstochowie

Pisząc o wizerunkach dzieci w sztuce polskiej nie można pominąć nastrojowego obrazu W ogrodzie Władysława Podkowińskiego. Scenkę z chłopcami podlewającymi kwiaty artysta zaobserwował podczas wakacyjnego pobytu w Chrzęsnem w 1892 r. Na obrazie ukazani zostali synowie malarza Miłosza Kotarbińskiego: Tadeusz (przyszły filozof) oraz Mieczysław (przyszły malarz).

Władysław Podkowiński, Dzieci w ogrodzie, Muzeum Narodowe w Warszawie, dziecko w sztuce, sztuka polska, Niezła sztuka

Władysław Podkowiński, Dzieci w ogrodzie | 1892, Muzeum Narodowe w Warszawie

Obserwowani z pewnej odległości w naturalnej sytuacji, stają się częścią rozsłonecznionego, letniego krajobrazu. Bardziej niż na sportretowaniu chłopców lub namalowaniu sceny rodzajowej, artyście zależało na odwzorowaniu mocnego światła słonecznego. Obraz jest jedną z najbardziej udanych prób przeniesienia na grunt polski impresjonizmu, który wywarł na malarza wielki wpływ, podczas jego studiów w Paryżu.

W podobnie swobodnej atmosferze utrzymany jest portret dziewczynki w kapeluszu namalowany przez tego samego autora. Operując żywiołowymi pociągnięciami pędzla, Podkowiński zdołał uchwycić jej naturalną pozę i roześmianą twarz. Odnosimy wrażenie, że mała modelka wpadła do pokoju by tylko przez chwilę odpocząć i zaraz ruszyć do dalszej zabawy na dworze.

Władysław Podkowiński, Dziewczynka w kapeluszu, dziecko w sztuce, malarstwo polskie, Niezła sztuka

Władysław Podkowiński, Dziewczynka w kapeluszu | 1894, Muzeum Narodowe w Krakowie

Świat wewnętrznych przeżyć

Dzieci stały się szczególnie popularnym tematem obrazów na przełomie XIX i XX stulecia. Nowe prądy w psychologii i literaturze pobudzały zainteresowanie ich życiem wewnętrznym, co skłaniało artystów do bardziej wnikliwego i pozbawionego czułostkowości przedstawiania najmłodszych.

Do najsłynniejszych młodopolskich wizerunków dzieci należy z pewnością Portret Józefy Oderfeldówny pędzla Józefa Pankiewicza. Pierwotnie to Podkowiński miał namalować córkę Adama Oderfelda, warszawskiego prawnika i mecenasa, czterolatka nie była jednak zachwycona nudnymi sesjami pozowania i w proteście obcięła sobie grzywkę. Malowanie portretu odłożono i nigdy nie został on zrealizowany. Dopiero trzy lata później Oderfeld zwrócił się Pankiewicza, który stworzył prawdziwe arcydzieło. Józefa, ubrana w czerwoną, bufiastą sukienkę, pozuje wsparta lewą ręką o krzesło, w prawej ściskając białą chusteczkę. Ascetyczne tło ożywiają tylko delikatne sylwetki orchidei rzucających cień na ścianę.

Józef Pankiewicz, Portret dziewczynki w czerwonej sukience, Portret Józefy Oderfeldówny, dziecko w sztuce, sztuka polska, malarstwo polskie, Niezła sztuka

Józef Pankiewicz, Portret dziewczynki w czerwonej sukience | 1897, Muzeum Narodowe w Kielcach

Tajemniczo uśmiechnięta dziewczynka patrzy wprost na widza wielkimi, nieco melancholijnymi oczami. Intensywność tego spojrzenia nie pozawala przejść obok obrazu obojętnie. Co ciekawe, prześwietlenie warstw malarskich ujawniło, że pierwotnie modelka miała raczej naburmuszony wyraz twarzy – widocznie nadal nie polubiła pozowania. Obraz wyróżnia się miękkim modelunkiem, który nadaje mu nieco odrealniony nastrój. Pankiewicz zastosował stonowaną, harmonijną kolorystykę, na której tle mocno wybija się czerwień sukienki. Symboliczna atmosfera portretu przywołuje skojarzenia z obrazami amerykańskiego Jamesa McNeilla Whistlera, którego twórczość Pankiewicz poznał podczas podróży po Europie. Badacze wskazują także na pokrewieństwo z dziełami Velázqueza.

Portret od razu uznano za niezwykle udany, więc rodzina zamówiła jego jeszcze jedną kopię. Pankiewiczowi nie starczyło jednak cierpliwości i namalował jedynie zmniejszony wariant, który zakupił w 1902 r. Feliks Manggha Jasieński.

Józef Pankiewicz, Portret dziewczynki w czerwonej sukience, Portret Józefy Oderfeldówny, dziecko w sztuce, sztuka polska, malarstwo polskie, Niezła sztuka

Józef Pankiewicz, Portret dziewczynki w czerwonej sukience, detal | 1897, Muzeum Narodowe w Kielcach

Gdy mowa o obrazie Pankiewicza, od razu nasuwa się skojarzenie z Dziewczynką z chryzantemami Olgi Boznańskiej – dziełem zadziwiająco podobnym, a zarazem zupełnie odmiennym. Zbliżone jest ujęcie dziewczynki (mniej więcej od kolan, en face), a przede wszystkim jej spojrzenie utkwione w widzu. Obraz utrzymany jest w wyrafinowanej gamie szarości i brązów, na których tle wyróżniają się białe kwiaty trzymane przez modelkę.

Olga Boznańska, Dziewczynka z chryzantemami, 1894, Muzeum Narodowe w Krakowie, portret, Niezła sztuka

Olga Boznańska, Dziewczynka z chryzantemami | 1894, Muzeum Narodowe w Krakowie

Również tutaj dostrzegalne są wpływy Velázqueza i Whistlera, których Boznańska bardzo ceniła. Największą różnicę między obrazami stanowi wyraz twarzy: tam gdzie u Pankiewicza był łagodny półuśmiech, u Boznańskiej jest smutek, a nawet strach. William Ritter w „Gazette des Beaux-Arts” dostrzegł w dziewczynce „o dziwnych niepokojących oczach, jakby kroplach atramentu, które zdają się wylewać na chorobliwie bladą twarz, współczesny ideał postaci Maeterlincka”. Z pewnością dla postaci z obrazu Boznańskiej można odnaleźć analogie w modernistycznej literaturze, która zerwała z postrzeganiem dzieciństwa jako czasu beztroski. Zarazem w przykuwających uwagę oczach dziewczynki znajdziemy zapowiedź późniejszych portretów malowanych przez artystkę.

Melancholijnym nastrojem zaskakują namalowane przez Boznańską w 1889 r. Imieniny babuni – rodzajowa scenka o radosnym zdawałoby się temacie. W późniejszej twórczości malarki niewiele będzie tak rozbudowanych kompozycji. W głębi głębi ukazanego w perspektywicznym skrócie wnętrza siedzi kobieta (czyżby tytułowa babunia?), całą uwagę przyciąga jednak dziewczynka na pierwszym planie.

Olga Boznańska, Imieniny babuni, dziecko w sztuce, sztuka polska, malarstwo polskie, Niezła sztuka

Olga Boznańska, Imieniny babuni | przed 1900, Muzeum Narodowe w Warszawie

Urocza blondyneczka w odświętnej sukience stoi oparta o ścianę ze smutno spuszczoną głową. W dłoni ściska bukiecik kwiatów. Wydaje się kompletnie wyobcowana, opuszczona. A może po prostu znudzona rodzinnym spotkaniem? Obrazy Boznańskiej intrygują tak bardzo, ponieważ nigdy nie dają łatwych odpowiedzi.

Do najwybitniejszych portretów autorstwa artystki zaliczany jest podwójny wizerunek sióstr Heleny i Władysławy Chmielarczyk. Namalowany został kilkanaście lat później, gdy malarka przeniosła się już z Monachium do Paryża. Przedstawione na obrazie dziewczynki to córki Władysława Chmielarczyka, adwokata, który administrował w imieniu Boznańskiej jej kamienicą w Krakowie.

Olga Boznańska, Portret dziewczynek Heleny i Władysławy Chmielarczyk, Niezła sztuka

Olga Boznańska, Portret dziewczynek Heleny i Władysławy Chmielarczyk | 1906, Muzeum Narodowe w Warszawie

Artystka sportretowała je w typowy dla swojej dojrzałej twórczości sposób: koncentrując się na twarzach i nie przywiązując większej uwagi do otoczenia. Postacie wydają się nieco niematerialne, jakby zamglone – ten efekt malarka uzyskiwała kładąc olejne farby „na sucho” na tekturze. Dziewczynki przedstawione na obrazie spoglądają wprost na widza, a wyrazy ich twarzy pełne są zupełnie niedziecięcego znużenia.

Prawdziwym mistrzem w ukazywaniu dzieci był Stanisław Wyspiański. Artysta posługiwał się najczęściej pastelami, a portrety malował możliwie szybko, wychodząc z założenia, że człowiek ulega bezustannym zmianom. Nie szukał więc uniwersalnej prawdy o modelu, starając się za to możliwie trafnie uchwycić jego chwilowy stan. Chętnie obserwował dzieci, a dzięki swojej metodzie pracy jak nikt inny był w stanie uchwycić ich naturalne gesty i emocje. Malcy na jego portretach nigdy nie są upozowani, bywają za to zamyśleni, rozespani albo zwyczajnie znudzeni. Pięcioletni Józio Feldman – syn Wilhelma, pisarza i krytyka literackiego – podpiera naburmuszoną twarz rączką i patrzy na nas z niemym wyrzutem, zapewne oderwany od ciekawszych niż pozowanie zajęć.

Stanisław Wyspiański,Portret chłopca, Józio Feldman, dziecko w malarstwie, polska sztuka, Niezła sztuka

Stanisław Wyspiański, Portret chłopca (Józio Feldman) | 1905, Muzeum Narodowe w Krakowie

Wyspiański najchętniej portretował własne dzieci: Helenkę, Mietka i Stasia. Nic dziwnego, że obrazy te należą do jego najlepszych dzieł, bowiem oprócz warsztatu wybitnego portrecisty, wyraża się w nich szczera czułość. Wyspiański, który dla innych bywał szorstki, a wręcz grubiański, swoje dzieci uwielbiał i otaczał wielką troską. W wizerunkach drzemiącego Stasia czy Mietka widzimy przede wszystkim ojca, który – jak wielu rodziców – potrafi godzinami godzinami wpatrywać się w śpiące dziecko.

Stanisław Wyspiański, Dziecko przy piersi, dziecko w sztuce, sztuka polska, Niezła sztuka

Stanisław Wyspiański, Dziecko przy piersi | 1899, Muzeum Narodowe w Poznaniu, wł. Fundacja im. Raczyńskich

Egzystencjalne rozterki

W sztuce modernizmu obecność dziecka miewała także mniej oczywiste znaczenia. Symboliczny sens nadawał jej między innymi Jacek Malczewski, który na początku XX wieku namalował cykl obrazów z pastuszkami i aniołami, inspirowany wierszem Teofila Lenartowicza Za aniołem:

„Aniele! pójdę za tobą,
Matkę i ojca zostawię,
(…)
Nic a nic nie wezmę z sobą.
Zostawię ogródek, drzewa
I naszą cichą izdebkę,
(…)
Zostawię nawet sukienkę,
l tak w koszulce, jak stoję,
Mój srebrny – podam ci rękę
I pójdziem sobie we dwoje”.

W interpretacji Malczewskiego wśród zwyczajnych pól, przez zwyczajnym małym pastuszkiem pojawia się wielkoskrzydły, barwny anioł. Wprowadzanie fantastycznych postaci do pospolitego krajobrazu należało do ulubionych zabiegów malarza. W tym przypadku anioł wydaje się zwiastunem istnienia lepszego, piękniejszego świata, zupełnie odmiennego od widocznego na obrazie otoczenia. Przybysz budzi w pastuszku zdziwienie i przestrach pomieszane z nieodpartą ciekawością, która każe zapomnieć o pasących się gęsiach i wyruszyć w podróż pod jego opiekuńczymi skrzydłami. Anioł ukazuje się wyłącznie dziecku, ponieważ obdarzone jest ono naturalną wrażliwością, niedostępną dla większości dorosłych. Mały pastuszek podobny jest pod tym względem do artysty, który dostrzega to, co dla innych niewidoczne.

Jacek Malczewski, Aniele pójdę za Tobą, Muzeum Narodowe w Warszawie, dziecko w sztuce, sztuka polska, malarstwo polskie, Niezła sztuka

Jacek Malczewski, Aniele pójdę za Tobą | 1901, Muzeum Narodowe w Warszawie

Jacek Malczewski, Anioł i Pastuszek, Muzeum Narodowe we Wrocławiu, dziecko w sztuce, sztuka polska, malarstwo polskie, Niezła sztuka

Jacek Malczewski, Anioł i Pastuszek | 1903, Muzeum Narodowe we Wrocławiu

Dzieciństwo w sztuce modernistów wyrastało poza wymiar sentymentalnej idylli, stając się pretekstem do rozważań o ludzkim życiu i jego naturalnym rytmie, prowadzącym do nieuchronnego przemijania. Ukazana na obrazie Zasmucona Wojciecha Weissa dziewczynka nie jest beztroska, lecz pogrążona w melancholijnej zadumie. Ciasne kadrowanie sprawia, że całą uwagę koncentrujemy na jej emocjach, które – pozbawione jakiegokolwiek kontekstu – stają się autonomicznym tematem. Czy są to jednak na pewno wewnętrzne przeżycia namalowanej dziewczynki? Weiss w żadnym razie nie tworzy tu portretu konkretnej osoby, choć realistycznie odtworzone rysy twarzy z pewnością pozwoliłyby ją zidentyfikować. Jak zauważa Wiesław Juszczak, modele Weissa z tamtego okresu „(…) nie prezentują, nie reprezentują siebie – są „przykrojeni”, zastosowani do kreowanego przez artystę świata, wyrażają to, co on im wyrażać każde. Są potraktowani instrumentalnie, są narzędziami jego wypowiedzi”. Artysta posługuje się więc dzieckiem by wyrazić nastroje zgodne z dekadenckim duchem przełomu wieków.

Wojciech Weiss, Zasmucona, sztuka polska, malarstwo polskie, Niezła sztuka

Wojciech Weiss, Zasmucona | 1898, Muzeum Narodowe w Poznaniu

Od tego melancholijnego wizerunku bardzo mocno odbiegają pełne życia i zmysłowości Maki. Na, namalowanym żywiołowymi pociągnięciami pędzla obrazie, dwóch rozebranych chłopców ziewa i przeciąga się. Wyglądają jakby właśnie przebudzili się z drzemki pośród nienaturalnie wybujałych kwiatów. Oniryczny nastrój i maki – symbol snu i śmierci – sugerują, że nie mamy do czynienia z realnym światem, a sennym majakiem. Sylwetki dzieci wtapiają się w roślinność, są integralną częścią natury. Zgodnie z naturalnym rytmem dorastania budzą się w nich seksualne popędy, które – zgodnie z filozofią epoki – sterują ludzkim życiem.

Wojciech Weiss, Maki, Muzeum Narodowe w Krakowie, dziecko w sztuce, Niezła sztuka, sztuka polska, malarstwo polskie

Wojciech Weiss, Maki | 1902-1903, Muzeum Narodowe w Krakowie

Do tworzenia niepokojących, egzystencjalnych wizji sylwetki dzieci często wykorzystywał Witold Wojtkiewicz. Tytuł obrazu Krucjata dziecięca nawiązuje do wydarzenia historycznego: XIII-wiecznej wyprawy krzyżowej, w której pod wzięły udział tysiące dzieci opętanych fanatyczną religijnością. Ich krucjata do Jerozolimy miała odnowić ideę wypraw zbrukaną przez dorosłych. Niezwykli krzyżowcy nigdy nie dotarli do celu – większość zmarła po drodze lub została wzięta do niewoli. Wojtkiewicza zainspirował zapewne nawiązujący do tej historii poemat Marcela Schwoba, z którym miał okazję zapoznać się na łamach pisma „Chimera”. Utrzymany w ponurej tonacji barwnej obraz w całości przesiąknięty jest nastrojem mrocznym i tragicznym. Ekspresyjnie zdeformowane dzieci brną przed siebie, bezbronne w nieprzyjaznym, jałowym otoczeniu. Nie widać żadnego celu ich wędrówki, a nawet atrybutu, który mógłby sugerować sens wyprawy. Dzięki temu scena zyskuje wymiar uniwersalny, stając się swoistą metaforą ludzkiego życia.

Witold Wojtkiewicz, sztuka polska, Krucjata dziecięca, Niezła Sztuka

Witold Wojtkiewicz, Krucjata dziecięca | 1905, Muzeum Narodowe w Warszawie

Za kulminację twórczości przedwcześnie zmarłego Wojtkiewicza uznaje się dwa cykle: Z dziecięcych póz i Ceremonie. Oba zaprezentowane zostały po raz pierwszy w 1908 r. i są pod wieloma względami podobne. Obrazy zaludniają typowe dla Wojtkiewicza dziwne, smutne dzieci, tym razem przebrane w bajeczne stroje. Umieszczone w krajobrazie rodem z sennego majaka, wśród rachitycznych roślin doniczkowych z niedziecinnym znużeniem oddają się niezrozumiałym zabawom, a może raczej rytuałom. Ukazane sceny utrzymane są w atmosferze baśni, a każda z nich wydaje się kulminacyjnym momentem jakiegoś dramatu. Trudno jednak określić jaką historię opowiadają, nie są bowiem ze sobą powiązane w żaden oczywisty sposób. Kompozycje o pięknych, delikatnych kolorach, nie poddają się racjonalnej analizie, choć – jak wykazał Wiesław Juszczak – można odnaleźć w nich wiele nawiązań do współczesnej Wojtkiewiczowi literatury. Tym co oddziałuje na odbiorcę jest ich atmosfera – kusząco baśniowa, a zarazem pełna dziwności, melancholii i poczucia wyobcowania.

Witold Wojtkiewicz, Idylla Swaty, sztuka polska, Niezła Sztuka

Witold Wojtkiewicz, Idylla – Swaty | 1908, Muzeum Górnośląskie w Bytomiu

bibliografia, artykuły o sztuce, niezła sztuka
Bibliografia:
Blum H., Olga Boznańska. Zarys życia i twórczości, Kraków 1964.
Dziecko w malarstwie od XVI do końca XIX wieku ze zbiorów polskich, red. Ewa Micke-Broniarek, Monika Ochnio, Ewa Zdonkiewicz, Warszawa 2004.
Dziecko w malarstwie polskim = The child in Polish painting, red. S. K. Stopczyk, Warszawa 1979.
Juszczak D., Marcello Bacciarelli. Najpiękniejsze portrety, Warszawa 2018.
Juszczak W., Młody Weiss, Warszawa 1979.
Juszczak W., Wojtkiewicz i nowa sztuka, Kraków 2000.
Kossowska I., Kossowski Ł., Malarstwo polskie. Symbolizm i Młoda Polska, Warszawa 2010.
Kotowski R., Dziewczynka z obrazu. Historia życia Józi Oderfeldówny, Kielce 2014.
Olga Boznańska (1865-1940), red. E. Bobrowska-Jakubowska, Kraków 2014.
Puciata-Pawłowska J., Jacek Malczewski, Wrocław 1968.
Ceremonie. Witold Wojtkiewicz 1879-1909, red. E. Charazińska, E. Micke-Broniarek, Warszawa 2004.


Mecenasem artykułu jest firma:
Domeny.pl

Domeny.pl należą do grupy H88, której celem jest zapewnienie Klientom prostych, przyjaznych i komplementarnych usług hostingowych. Już od 20 lat wspierają klientów w sieci. Inwestycja w infrastrukturę i otwartość na nowe usługi pozwoliła na rozwój. Dziś są jedną z najlepiej rozpoznawalnych polskich marek na rynku usług hostingowych i rejestracji domen internetowych. Są właścicielem międzynarodowej platformy z najszerszą ofertą certyfikatów SSL. Oferują kompleksowe usługi internetowe: domeny, hosting, certyfikaty SSL, serwery VPS, serwery dedykowane. Domeny.pl to marka stawiająca na rozwój i ciągłą poprawę jakości obsługi. Proponują rozwiązania dla grup kapitałowych i bezpieczne strategie dla każdego typu działalności.


Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka

» Joanna Jaśkiewicz

Absolwentka historii sztuki i pedagogiki, zawodowo zajmuje się edukacją muzealną. Zafascynowana polskim malarstwem XIX w., a zwłaszcza twórczością kobiet w tym okresie. Miłośniczka autoportretów. Autorka bloga: Wycinki. Blog o sztuce


Portal NiezlaSztuka.net prowadzony jest przez Fundację Promocji Sztuki „Niezła Sztuka”. Publikacje finansowane są głównie dzięki darowiznom Czytelników. Dlatego Twoja pomoc jest bardzo ważna. Jeśli chcesz wesprzeć nas w tworzeniu tego miejsca w polskim internecie na temat sztuki, będziemy Ci bardzo wdzięczni.

Wesprzyj »



One thought on “Dziecko w sztuce polskiej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *