O czym chcesz poczytać?
  • Słowa kluczowe

  • Tematyka

  • Rodzaj

  • Artysta

Skandal, konflikt, pojedynek, zabójstwo, czyli o wybuchowej naturze polskich artystów



Przekaż nam 1.5%. Wesprzyj naszą edukacyjną misję »

O polskich artystach przełomu XIX i XX wieku można snuć wiele barwnych anegdot, wśród których znajdzie się co najmniej kilka opowieści o pojedynkach. W ten sposób rozwiązywano artystyczne i towarzyskie zatargi – czasem trudne do zrozumienia z dzisiejszej perspektywy. Szczęśliwie rozlew krwi na ogół – choć nie zawsze – ograniczał się do niegroźnych zadraśnięć.

Jan Czesław Moniuszko, Pojedynek w karczmie, malarstwo polskie, sceny rodzajowe, walka, olej na płótnie, Warszawa, Niezła Sztuka

Jan Czesław Moniuszko, Pojedynek w karczmie | 1896, Muzeum Narodowe w Warszawie

Najwyraźniej nikomu nie przeszkadzało, że pojedynkowanie się było prawnie zakazane w każdym z zaborów, zresztą przestępstwa tego nie ścigano zbyt skrupulatnie. Po broń w sprawach honorowych stosunkowo często sięgano jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym, o czym świadczy popularność wydanego w 1919 roku i wielokrotnie wznawianego Polskiego kodeksu honorowego Władysława Boziewicza. Publikacja ta – choć nieco późniejsza niż opisywane wydarzenia – dobrze podsumowuje wszystkie reguły obowiązujące pojedynkujących się, dlatego jej fragmenty pojawiają się w dalszej części artykułu.

Adolphe Jean-Baptiste Bayot, Antoni Zaleski, Pojedynek Paska z Jasińskim. Pamiętniki Paska, ilustracja, litografia, Niezła Sztuka

Adolphe Jean-Baptiste Bayot, wg rysunku Antoniego Zaleskiego, Pojedynek Paska z Jasińskim. Ilustracja do „Pamiętników” Paska | 1850-1851, Muzeum Narodowe w Warszawie

Wojciech Kossak i Julian Fałat, Warszawa 17 grudnia 1900

„Przedmiotem każdej sprawy honorowej jest obraza i jej honorowe zadośćuczynienie. […] Pojęciem obrazy określamy każdą czynność, gestykulację, słowne, obrazowe lub pisemne wywnętrzenie się, mogące obrazić honor lub miłość własną drugiej osoby, bez względu na zamiar obrażającego”1.

Był 15 grudnia 1900 roku, trwało uroczyste otwarcie nowego gmachu Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych. Wojciech Kossak zbierał się już do wyjścia, gdy zaczepił go Julian Fałat. Przebieg wydarzeń znamy z listu Kossaka do żony: „– Jak się masz, Wojtek? – Udaję, że nie słyszałem, idę dalej. Wtem zadzwoniło mi w uchu – to on z tyłu paskudnie uderzył mnie około ucha ręką. Dzięki Bogu zesztywniałem i nie rzuciłem się na niego. Pomyśl, co by to było wobec tych Moskali i całej Warszawy, okropność pomyśleć”2. Taka obraza nie mogła pozostać bez reakcji, więc chcąc nie chcąc, Kossak – podobno niechętny pojedynkom – wysłał do Fałata sekundantów.

Sprawa szybko stała się głośna. Nazajutrz Kossaka zalała fala wyrazów wsparcia, a w prasie ukazał się protest trzydziestu pięciu polskich artystów i architektów potępiających zachowanie Fałata. Wyznaczony pojedynek musiał się jednak odbyć. Malarze spotkali się o świcie 17 grudnia. Jako broń wybrali pistolety. O przebiegu zdarzenia znów dowiadujemy się z korespondencji Kossaka: „Przed godziną w Ursynowie strzelałem do niego, chybiłem (czego nie żałuję), a on nie chciał do mnie strzelać, tylko stał, jakby żądając śmierci. Ponieważ jeszcze dwa razy mogłem strzelać i on także, poprosiłem Olesia, aby go się zapytał, czy i nadal nie chce się bronić. – Nie! – odpowiedział. Na to ja rzuciłem pistolet na ziemię i powiedziałem sekundantom, że do bezbronnego strzelać nie mogę. Nie podawszy mu ręki, wsiadłem do karety […]”3.

Machowski, Dusze w niewoli, kard z filmu, archiwum, pojedynek, Niezła Sztuka

W. Machowski, Kadr z filmu „Dusze w niewoli” | 1929, Narodowe Archiwum Cyfrowe

Jak dowcipnie podsumowano w jednej z gazet: „Honorowi stało się zadość. Dwie dziury w powietrzu (obaj strzelający są dzięki Bogu zdrowi i cali) protokolarnie zarejestrowane”4. Dziś na pamiątkę pojedynku w ursynowskim Parku przy Bażantarni można oglądać rzeźby głów Kossaka i Fałata autorstwa Tomasza Górnickiego.

To, że honor Kossaka obraził policzek wymierzony przez Fałata, jest jasne. Dlaczego jednak Fałat zdecydował się na tak skandaliczne zachowanie? On sam wyjaśniał to następująco: „Kossak […] ostentacyjnie do mnie w sali się zbliża i gdy ja go po dawnemu witam […] tenże odepchnął moją rękę. […] czułem się tak strasznie obrażony, że nie byłoby miejsca na świecie ani uroczystości, która by mię wstrzymała od takiego psychicznego nastroju”5. Rzeczywistych źródeł konfliktu należy szukać kilka lat wcześniej, gdy obaj artyści pracowali w Berlinie nad ogromną panoramą Przejście Wielkiej Armii przez Berezynę w 1812 roku. Choć pomysłodawcą malowidła był Fałat, to Kossak uważał się za jego głównego autora. Na dowód umieścił na nim piętnaście swoich sygnatur, mając w pamięci wcześniejsze przykre doświadczenia związane z powstawaniem Panoramy Racławickiej (dla porządku dodajmy, że współautorami Berezyny byli także Michał Gorstkin-Wywiórski, Kazimierz Pułaski, Jan Stanisławski i Antoni Piotrowski). Trzeba przyznać, że Kossak był autorem większości postaci, zaś Fałat, odpowiedzialny głównie za partie pejzażowe, został w tamtym czasie dyrektorem krakowskiej Szkoły Sztuk Pięknych i na tej działalności skoncentrował swoją uwagę. Atmosfera między artystami zaczęła się psuć już w trakcie malowania, z czasem wzajemna niechęć tylko eskalowała, osiągając punkt wrzenia podczas otwarcia Zachęty (w czym zapewne nie pomogło lepsze wyeksponowanie prac Fałata niż Kossaka).

Juliusz Kossak, Pojedynek Wołodyjowskiego z Bohunem, Henryk Sienkiewicz, Ogniem i mieczem, ilustracja, fotodruk, Niezła Sztuka

Juliusz Kossak, Pojedynek Wołodyjowskiego z Bohunem – ilustracja do powieści Henryka Sienkiewicza „Ogniem i mieczem” | 1886, Muzeum Narodowe w Warszawie

Xawery Dunikowski i Wacław Pawliszak, Warszawa 18 stycznia 1905

„Pojęciem osoby, zdolnej do żądania i dawania satysfakcji honorowej albo krótko: osobami honorowymi lub z angielskiego: gentlemanami nazywamy (z wykluczeniem osób duchownych) te osoby płci męskiej, które z powodu wykształcenia, inteligencji osobistej, stanowiska społecznego lub urodzenia wznoszą się ponad zwyczajny poziom uczciwego człowieka”6.

W tym przypadku pierwotna przyczyna konfliktu jest dość jasna: w grudniu 1904 roku jurorzy odrzucili obraz Wacława Pawliszaka zgłoszony na Doroczną Wystawę  w Towarzystwie Zachęty Sztuk Pięknych. Inny jego obraz (w dodatku taki, na którym mniej malarzowi zależało) powieszono zaś obok pracy artysty, z którym Pawliszak był w konflikcie. Niektórzy uważali to za wyraz złośliwości jurorów. Z pewnością w ten sposób myślał sam zainteresowany, który podobno cierpiał w tym okresie z powodu coraz silniejszych urojeń. Wściekły na jurorów rozesłał do nich obelżywe listy.

Leopold Gottlieb, Portret Xawerego Dunikowskiego, niezła sztuka

Leopold Gottlieb, Portret Xawerego Dunikowskiego | 1906, © Kolekcja Krzysztofa Musiała

Na obrazę ostro zareagował Ferdynand Ruszczyc, wysyłając do Pawliszaka swoich sekundantów: Konrada Krzyżanowskiego i Kazimierza Stabrowskiego. Pertraktacje z sekundantami Pawliszaka – Bronisławem Kułakowskim i Feliksem Jasieńskim – zostały zerwane. Tym razem sekundanci Pawliszaka poczuli się obrażeni, co doprowadziło do pojedynków Stabrowskiego z Jasieńskim i Krzyżanowskiego z Kułakowskim, a w jeszcze dalszej konsekwencji Ruszczyca z Bronisławem Bouffałem – wszystkie zakończyły się bezkrwawo.

Wacław Pawliszak, Niezła Sztuka

Wacław Pawliszak, źródło: Mazowiecka Biblioteka Cyfrowa

Zupełnie inaczej potoczyła się sprawa z innym jurorem, Xawerym Dunikowskim. Choć Pawliszak wyraźnie dążył do pojedynku, to rzeźbiarz miał mu odpowiedzieć, że nie zamierza żądać satysfakcji od osoby niepoczytalnej. To oczywiście tylko bardziej rozsierdziło Pawliszaka, który od tego czasu szukał okazji, by publicznie znieważyć Dunikowskiego. Prawdziwy dramat rozegrał się 18 stycznia 1905 roku około godziny szesnastej w restauracji Lijewskiego przy Krakowskim Przedmieściu. Dunikowski jadł wówczas obiad z Janem Krywultem – właścicielem salonu artystycznego. Panowie zrobili sobie przerwę w przygotowaniach do wernisażu indywidualnej wystawy Dunikowskiego. Jak relacjonował później Krywult: „Zajęci rozmową nie zwracaliśmy żadnej uwagi na obecnych, gdy wtem ukazał się przed nami Wacław Pawliszak. Siedziałem zwrócony tyłem do sali, Pawliszak więc ominął mnie, a zbliżając się do Dunikowskiego, podniósł rękę i «Panie Dunikowski», zamierzył się do uderzenia. Dunikowski gwałtownym ruchem wyjął z kieszeni ubrania rewolwer i nim Pawliszak zdołał go uderzyć, padł strzał. Pawliszak zalany krwią runął na podłogę”7. Strzał okazał się śmiertelny, Pawliszak zmarł kolejnego dnia w szpitalu. Dunikowski sam oddał się w ręce policji. Ostatecznie rzeźbiarz został uniewinniony, bowiem sąd uznał, że działał w afekcie.

Leon Wyczółkowski i Józef Mehoffer, Kraków 15 czerwca 1908

„O ile miejscem pojedynku jest sala o podłodze drewnianej lub kamiennej, natenczas przeciwnicy winni podeszwy obuwia posypać obficie kalafonią, którą również należy zasypać całą przestrzeń, mającą zostać terenem starcia”8.

Ponieważ podłoga w pracowni Leona Wyczółkowskiego przy ulicy Starowiślnej 10 była drewniana, wysypano ją obficie piaskiem. W tej scenerii stanęli naprzeciw siebie gospodarz i Józef Mehoffer, obaj z szablami w dłoniach. Widok musiał być dość komiczny, choć pojedynek miał charakter najzupełniej poważny. „Zapaśnicy na pół obnażeni walczyli. Wyczół wziął ryngraf z Matką Boską na piersi”9 – wspominał uczeń Wyczółkowskiego Teodor Grott. Szczęśliwie żaden z malarzy nie był wprawnym szermierzem („bito się, jak umiano” podsumował Grott10), więc obyło się bez rozlewu krwi, choć atmosfera była gorąca. Podobno biorąc szablę, Wyczółkowski wykrzyknął: „A teraz pójdę na tego Niemca w bój”11, co do żywego dotknęło Mehoffera. Pojedynek utrwalił w karykaturze Kazimierz Sichulski, nadając walczącym komiczne, kogucie sylwetki.

Kazimierz Sichulski, Pojedynek, rysunek, sztuka polska, karykatura, Niezła Sztuka

Kazimierz Sichulski, Walka profesorów Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie (dwie partie). Karykatura | 1903, Muzeum Narodowe w Krakowie

W tym przypadku walczono o honor artystyczny, a cała sytuacja była w gruncie rzeczy nieporozumieniem, które w przeciągu roku urosło do ogromnych rozmiarów. Wszystko zaczęło się, gdy w krakowskiej gazecie „Czas” ukazał się cykl felietonów komentujących jubileuszową wystawę Towarzystwa Artystów Polskich Sztuka. Teksty zostały podpisane jedynie pseudonimem Masque, a krakowskie środowisko artystyczne zaczęło snuć domysły, kto może być ich autorem. Ponieważ Masque wyjątkowo pochlebnie wypowiedział się o dwóch malarzach: Ruszczycu i Mehofferze, to właśnie tego drugiego niektórzy uznali za autora. Nie pomogło nawet zamieszczone w „Czasie” oświadczenie artysty: „[…] artykułów tych nie pisałem, […] autor ukryty pod pseudonimem jest mi niewiadomy”12. Konflikt ciągnął się i eskalował. Na początku czerwca Józef Pankiewicz listownie zerwał stosunki z Mehofferem, za nim poszli kolejni, w tym Wyczółkowski. Swoją rolę w podsycaniu atmosfery odegrał słynny kolekcjoner Feliks „Manggha” Jasieński – podobno to on namawiał Wyczóła na pojedynek i został jednym z jego sekundantów, podobno też był wielce niepocieszony, że walka zakończyła się bezkrwawo. Ze względu na swoją rolę również on zajął ważne miejsce na karykaturze Sichulskiego.

Ostatecznie okazało się, że autorem kryjącym się pod pseudonimem Masque (przynajmniej w tym przypadku, bo z tego podpisu korzystali różni autorzy publikujący felietony o sztuce w „Czasie”) nie był Mehoffer, ale Karol Frycz.

Leopold Gottlieb i Mojżesz Kisling, Paryż 12 czerwca 1914

„Honorową bronią są: 1. szabla; 2. szpada; 3. pistolet. Żadnej innej broni przy pojedynku używać nie wolno”13.

W czerwcowy poranek w paryskim Parc des Princes korzystano z dwóch rodzajów broni honorowej. Pojedynkujący się najpierw sięgnęli po pistolety, ale po oddaniu niecelnych strzałów (każdy po jednym) przerzucili się na szable. Uczestnikami tej widowiskowej walki było dwóch polskich malarzy żydowskiego pochodzenia: Leopold Gottlieb i Mojżesz Kisling. Obaj byli częścią tzw. École de Paris, międzynarodowej społeczności artystów zamieszkujących głównie dzielnicę Montparnasse. Kisling, niezwykle popularny w tym towarzystwie, dorobił się nawet przydomku „Książę Montparnasse’u”. Sekundanci wywodzili się z tego samego środowiska: po stronie Gottlieba stanęli meksykański malarz Diego Rivera i krytyk sztuki André Salmon, zaś po stronie Kislinga artysta i astrolog Conrad Moricand oraz lekarz Raymond Barrieu, którego żona obracała w artystycznych kręgach Montparnasse’u.

Leopold Gottlieb, Moïse Kisling, Mojżesz Kisling, pojedynek, Paryż, niezła sztuka

Pojedynek Gottlieb-Kisling, źródło: Bnf.fr

Walka skończyła się jedynie drobnymi urazami. Gottlieb został ranny w podbródek, a Kisling w nos. Choć nikt nie wygrał, to Kisling uważał się za zwycięzcę, a odniesioną przez siebie ranę nazwał czwartym rozbiorem Polski.

Motyw sporu pozostaje nieznany i chyba był tajemnicą nawet dla sekundantów. Salmon spekulował, że mogło chodzić o jakąś zaszłość jeszcze z czasów, gdy obaj artyści mieszkali w Krakowie. Biograf Diega Rivery, Patrick Marnham, pisał z kolei o obrazie, której dopuścił się Gottlieb względem kobiety przebywającej w towarzystwie Kislinga, nie ma na to jednak żadnych dowodów. Artur Tanikowski w biografii Gottlieba rozważa takie motywy jak spór sąsiedzki (malarze mieszkali w jednej kamienicy), różnice w poglądach artystycznych czy politycznych, a nawet… względy komercyjne. Publiczny pojedynek był wydarzeniem nader sensacyjnym, do tego na miejscu znaleźli się fotograf i filmowiec. „Jeszcze tego samego popołudnia oglądaliśmy to [pojedynek] na obrazach [filmowych]”14 – wspominała malarka Nina Hamnett. Z pewnością tak dobrze udokumentowane zajście było świetnym sposobem na zapewnienie sobie rozgłosu. Niezależnie od motywu uraza na pewno nie była trwała, bo później Gottlieb wypowiadał się o twórczości Kislinga w samych superlatywach.

Nawiasem mówiąc, wiosną tego samego roku w Paryżu odbył się jeszcze jeden pojedynek między polskimi artystami: Leonem Chwistkiem i Władysławem Dunin-Borkowskim.

Leon Chwistek, Szermierka, sztuka polska, malarstwo, formizm, niezla sztuka

Leon Chwistek, Szermierka | ok. 1919, Muzeum Narodowe w Krakowie

W tym przypadku motyw był jasny: Dunin-Borkowski obraził narzeczoną Chwistka. I tym razem pojedynek skończył się bez ofiar, choć Dunin-Borkowski (przyszły rotmistrz Wojska Polskiego i kawaler Orderu Virtuti Militari) prawie stracił ucho – nie na darmo Chwistek od młodości trenował szermierkę.

 

bibliografia, artykuły o sztuce, niezła sztuka

Bibliografia:
1. Boziewicz W., Polski kodeks honorowy, Warszawa–Kraków 1919.
2. Gross A., Śmierć w pojedynku. Historyczne aspekty prawne i sądowo-lekarskie na tle przypadku z r. 1903, „Archiwum Medycyny Sądowej i Kryminologii” nr 54, 2004.
3. Karabella, Echa, „Tygodnik Polski” nr 51, 1900.
4. Kossak W., Listy do żony i przyjaciół (1883–1942), t. I: Lata 1883–1907, oprac. K. Olszański, Kraków–Wrocław 1985.
5. Kossak W., Wspomnienia, Warszawa 2016.
6. Łozińska M., Łoziński J., Wojciech Kossak. Opowieść biograficzna, Warszawa 2016.
7. Masque, Dziesięciolecie „Sztuki”, „Czas” 16.02.1907.
8. Masque, Dziesięciolecie „Sztuki”, „Czas” 18.02.1907.
9. Masque, Dziesięciolecie „Sztuki”, „Czas” 19.02.1907.
10. Ruch artystyczny i literacki, „Czas” 04.09.1907.
11. Ruszczyc F., Dziennik, cz. 1: Ku Wilnu, oprac. E. Ruszczyc, Warszawa 1994.
12. Samozwaniec M., Maria i Magdalena, Warszawa 2010.
13. Sołtysik M., Piękni szaleńcy, czyli sztuka skandalem podszyta, Warszawa 2006.
14. T. J., Krwawe zajście, „Kurier Warszawski” nr 19, 1905.
15. Tanikowski A., Wizerunki człowieczeństwa, rytuały powszedniości. Leopold Gottlieb i jego dzieło, Kraków 2011.


  1. W. Boziewicz, Polski kodeks honorowy, Warszawa–Kraków 1919, s. 14.
  2. W. Kossak, Listy do żony i przyjaciół (1883–1942), t. I: Lata 1883–1907, oprac. K. Olszański, Kraków–Wrocław 1985, s. 591.
  3. Ibidem.
  4. Karabella, Echa, „Tygodnik Polski” nr 51, 1900, s. 1038.
  5. M. Łozińska, J. Łoziński, Wojciech Kossak. Opowieść biograficzna, Warszawa 2016, s. 85.
  6. W. Boziewicz, op. cit., s. 9.
  7. T. J., Krwawe zajście, „Kurier Warszawski”  nr 19, 1905, s. 2.
  8. W. Boziewicz, op. cit., s. 79.
  9. F. Ruszczyc, Dziennik, cz. 1: Ku Wilnu, oprac. E. Ruszczyc, Warszawa 1994, s. 213.
  10. Ibidem.
  11. Ibidem.
  12. Ruch artystyczny i literacki, „Czas”, 04.09.1907, s. 3.
  13. W. Boziewicz, op. cit., s. 70–71.
  14. A. Tanikowski, Wizerunki człowieczeństwa, rytuały powszedniości. Leopold Gottlieb i jego dzieło, Kraków 2011, s. 120.

Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka

» Joanna Jaśkiewicz

Absolwentka historii sztuki i pedagogiki, zawodowo zajmuje się edukacją muzealną. Zafascynowana polskim malarstwem XIX w., a zwłaszcza twórczością kobiet w tym okresie. Miłośniczka autoportretów. Autorka bloga: Wycinki. Blog o sztuce


Portal NiezlaSztuka.net prowadzony jest przez Fundację Promocji Sztuki „Niezła Sztuka”. Publikacje finansowane są głównie dzięki darowiznom Czytelników. Dlatego Twoja pomoc jest bardzo ważna. Jeśli chcesz wesprzeć nas w tworzeniu tego miejsca w polskim internecie na temat sztuki, będziemy Ci bardzo wdzięczni.

Wesprzyj »



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *