O czym chcesz poczytać?
  • Słowa kluczowe

  • Tematyka

  • Rodzaj

  • Artysta

Kolorowy ptak. O tragicznych losach niezwykłej malarki – Teresy Roszkowskiej



Przekaż nam 1.5%. Wesprzyj naszą edukacyjną misję »

Specjalne podziękowania kierujemy
dla Pani Joanny Stacewicz-Podlipskiej,
autorki książki „Ja byłam wolny ptak….”
Publikacja ta  była niezwykle cennym źródłem informacji o Teresie Roszkowskiej.

Aleksander Bardini nazywał ją „swoistym dziełem sztuki”1. „Z upodobaniem grała w życiu rolę charakterystyczną”2 – mówił o niej Erwin Axer. Nie ma w tych opiniach cienia przesady. Teresa Roszkowska, bo o niej mowa, należała do najbarwniejszych osobowości polskiej kultury. Ekscentrycznie ubrana, mówiąca właściwą tylko sobie mieszanką języków, a przede wszystkim nieustępliwa w sprawach artystycznych, wyróżniała się już samym stylem bycia. W sztuce zawsze postępowała po swojemu, najwyżej ceniąc niezależność i szczerość wypowiedzi.

Teresa Roszkowska, artystka, malarka, sztuka polska, niezła sztuka

Teresa Roszkowska wśród swoich obrazów na wystawie w Szkole Sztuk Pięknych | 1929, Archiwum Teresy Roszkowskiej, Zbiory Specjalne IS PAN

Błogo-smutne dzieciństwo

Na osobowość Teresy Roszkowskiej ogromny wpływ miało środowisko, w którym się wychowała. Artystka urodziła się 23 listopada 1904 roku w Kijowie, w rodzinie właściciela fabryki materiałów budowlanych Adama Roszkowskiego.

Dorothea Roszkowska, matka Teresy Roszkowskiej, niezła sztuka

Teresa Roszkowska, Portret Dorothei Roszkowskiej, matki artystki | niedatowany, źródło: Dom Aukcyjny DESA Unicum

Jej matka, Dorothea z domu Leischke, pochodziła z rodziny szwajcarskich przemysłowców. Dzieciństwo malarki upływało w spokoju i dostatku. Roszkowscy zajmowali duże mieszkanie w jednej z lepszych dzielnic miasta, matka regularnie jeździła po suknie do Wiednia, a dzieci (Teresa i jej młodszy brat Aleksander) korzystały ze starannej edukacji domowej. Zgodnie z normami epoki obejmowała ona naukę gry na pianinie oraz języków: niemieckiego i francuskiego. Uzupełnieniem lekcji były regularne wizyty w operze w towarzystwie matki. Mała Tezia, jak nazywała ją rodzina, nie mogła jeszcze wówczas przewidzieć, że lata później zwiąże się z teatrem – na razie bardziej zajmowało ją dokazywanie z bratem w prywatnej loży. Kijów przypominał w tamtym czasie tygiel, w którym mieszały się ze sobą różne kultury. Było to odczuwalne nawet w domu Roszkowskich, gdzie codzienne pogawędki toczyły się równolegle w kilku językach: z mamą po rosyjsku, z ojcem i jego matką po polsku, a z drugą babcią po niemiecku.

Teresa Roszkowska, kobiety w sztuce, artystka polska, scenografia, niezła sztuka

Teresa Roszkowska | lata 30. XX wieku, Muzeum Teatralne w Warszawie

Jeszcze w Kijowie nastoletnia Teresa zainteresowała się sztuką. Po ukończeniu prestiżowego żeńskiego gimnazjum Aleksandry Duczyńskiej zaczęła naukę u Władysława Galimskiego, założyciela Polskiej Szkoły Sztuk Pięknych. Do dziś zachowała się z tego okresu część jej prac, które wyraźnie wskazują, że dziewczyna szukała własnej drogi, testując różne style i tematy.

Spokojny, bezpieczny świat Roszkowskiej rozpadł się, gdy do Kijowa dotarła rewolucja. Po aresztowaniu ojca Teresa została sama z matką. Nagle panienka z dobrego domu musiała wykazać się zaradnością, na przykład kradnąc z fabryki własnego ojca drewno na opał. Na szczęście już w 1922 roku Roszkowskim udało się przenieść do Warszawy, a nawet zabrać ze sobą część dobytku. Tam kilka razy zmieniali mieszkania, by w 1927 roku osiąść na Saskiej Kępie, w szeregowej willi przy ulicy Obrońców 15. Dom był częścią tzw. Kolonii Łaskiego – nowo wybudowanego kompleksu domów według projektu Włodzimierza Galla. Pod tym adresem Roszkowska mieszkała przez kolejne sześćdziesiąt pięć lat, aż do śmierci.

Najszczęśliwszy czas w życiu

Teresa Roszkowska, Fantazja Kazimierska, Kazimierz nad Wisłą, Kazimierz Dolny, Niezła Sztuka

Teresa Roszkowska, Fantazja Kazimierska | 1929, Muzeum Nadwiślańskie w Kazimierzu Dolnym

Niemal natychmiast po przyjeździe do Warszawy Roszkowska zapisała się do prywatnej szkoły malarstwa i rysunku prowadzonej przez Konrada Krzyżanowskiego. Nie jest pewne, czy zdążyła mieć do czynienia z samym „Krzyżakiem”, który zmarł w maju tego samego roku. Dodatkowo przez kilka miesięcy 1923 roku uczęszczała na zajęcia w pracowni rzeźbiarki Zofii Trzcińskiej-Kamińskiej.

Kluczowy dla siebie etap studiów artystka zaczęła jesienią 1923 roku. Została wówczas przyjęta w poczet studentów Szkoły Sztuk Pięknych, do pracowni Tadeusza Pruszkowskiego. Serdeczny i bezpośredni „Prusz” był uwielbiany przez studentów, a Roszkowska nie była wyjątkiem. Po latach czas spędzony w jego pracowni oceniała jako najszczęśliwszy w życiu. Szybko okazało się, że Pruszkowski i Roszkowska nadają na tych samych falach, a młoda malarka stała się jedną z ulubionych studentek profesora. Dowodem dużej zażyłości jest niezwykle przenikliwy portret Roszkowskiej, który „Prusz” namalował około 1928 roku.

Tadeusz Pruszkowski, Portret Teresy Roszkowskiej, malarstwo, sztuka polska, Niezła Sztuka

Tadeusz Pruszkowski, Portret Teresy Roszkowskiej | ok. 1928-1930, Muzeum Nadwiślańskie w Kazimierzu Dolnym

„To jest przedziwne, bo Pruszkowski powiada kiedyś […] «ty jesteś dziwny człowiek, twoje obrazy wesołe, radosne, a ty jesteś ponurak, ty jesteś ponurak!». I właściwie ja jako ja nie jestem wesolutka, na pewno nie…”3 – wspominała artystka wiele lat później.

Latem cała pracownia wyruszała do Kazimierza Dolnego. Coroczne plenery były oczywiście okazją do malowania, ale przede wszystkim do zabawy w iście karnawałowej atmosferze. Senne zwykle miasteczko zapełniało się artystyczną młodzieżą w fantazyjnych strojach. Na zachowanych fotografiach Roszkowska przebrana jest to za dzikuskę, to za bandytę, to za królową balu z pluszowym misiem zatkniętym na czubku berła. W Kazimierzu po raz pierwszy miała do czynienia z pracą na planie filmowym. Szczęśliwy wisielec, czyli Kalifornia w Polsce to reżyserski debiut Pruszkowskiego. Młoda malarka zagrała w filmie główną rolę bogatej panny, o której rękę rywalizuje dwóch biednych artystów.

Teresa Roszkowska, Fantazja kazimierska, Kazimierz Dolny, Kazimierz nad Wisła, sztuka polska, Niezła Sztuka

Teresa Roszkowska, Fantazja kazimierska | 1924-1925, Muzeum Nadwiślańskie w Kazimierzu Dolnym

Teresa Roszkowska, Tadeusz Pruszkowski, sztuka polska, fotografia, Niezła sztuka

Teresa Roszkowska i Tadeusz Pruszkowski. Zdjęcie z albumu Teresy Roszkowskiej, Muzeum Nadwiślańskie w Kazimierzu Dolnym

Zapewne w czasie kazimierskich plenerów zaczął kształtować się oryginalny styl ubierania się Roszkowskiej. Już na pierwszy rzut oka artystka zwracała uwagę bardzo mocną opalenizną, wypracowywaną cierpliwie na nadwiślańskich plażach, a później podczas plenerów na południu Europy. Latem jej cera bywała do tego stopnia ciemna, że na początku lat 30. w jednym z pensjonatów posadzono ją przy stoliku dla czarnoskórych.

Choć wcześniej – jak sama przyznawała – czesała się „[…] najnormalniej w świecie, z kokardą, chwost wisiał, jak pan Bóg przykazał”4, to w Kazimierzu zaczęła wiązać włosy w charakterystyczny koczek, w który nieraz wpinała piórka. W ten sposób uwieczniła samą siebie na Autoportrecie z 1928–1929 roku.

Uwagę przyciągały jej ubrania: sukienki projektowała sama, często wyprzedzając modę, poza tym nie bała się dodatków w rodzaju futra z małpy czy – niespotykanych wówczas – zielonych paznokci.

Oryginalności w kwestii wyglądu artystka nie zatraciła do końca życia. Elżbieta Baniewicz opisywała starszą już Roszkowską następująco:

„Niewysoka, szczupła pani o ciemnej karnacji, z włosami upiętymi w asymetryczny kok […]. Po okolicznych uliczkach chodziła w szarym kitlu malarskim albo zbyt dużym, męskim płaszczu. […] Gdy Pani Teresa wyjeżdżała do miasta autobusem 117 z rogu Francuskiej, można było zobaczyć w jej uszach wielkie złote koła albo grona brylantów, płaszcz z wielbłądziej wełny w kolorze beżowo-rudym […]. Gdy przyjmowała na tarasie gości, kobiety w moim domu podziwiały jej suknie. Czasem cokolwiek ekstrawaganckie […] «Artystka. Może sobie pozwolić!!!» – mówiła, wykrzywiając usta z nieokreślonym grymasem, moja mama”5.

Teresa Roszkowska, Autoportret, sztuka polska, kobiety w sztuce, Kazimierz Dolny, Niezła Sztuka

Teresa Roszkowska, Autoportret | 1928-29, Muzeum Nadwiślańskie w Kazimierzu Dolnym

Studia w Szkole Sztuk Pięknych Roszkowska zakończyła dyplomem otrzymanym w 1930 roku oraz „wyzwolinami”. To drugie wydarzenie było dla większości „Pruszkowiaków” ważniejsze. Podczas groteskowego obrzędu, wzorowanego na średniowiecznych zwyczajach cechowych, czeladnicy zyskiwali samodzielność, a każdy z nich otrzymywał spisany po łacinie dyplom „Attestatio” (dokument Roszkowskiej jest jednym z nielicznych, które dotrwały do naszych czasów). Na tym nie kończyły się związki z pracownią. Kolejne roczniki absolwentów Pruszkowskiego zawiązywały własne ugrupowania artystyczne pod patronatem profesora. Pierwszym było słynne Bractwo św. Łukasza, Roszkowska należała do kolejnego – Szkoły Warszawskiej. Jego członków nie łączył wspólny program, jedynie więzi towarzyskie i wspólne wystawy.

Tadeusz Pruszkowski, Pruszkowski z uczniami, studenci Pruszkowskiego, Kazimierz Dolny, sztuka polska, malarz polski, niezła sztuka

Tadeusz Pruszkowski (stoi w środku w palcie) z uczniami – grupa artystów malarzy Szkoły Warszawskiej, źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe

Poza nauką w Szkole Sztuk Pięknych Roszkowska angażowała się w cały szereg innych aktywności. Po przyjeździe do Warszawy zapisała się do klasy fortepianu w Konserwatorium, choć w dzieciństwie nie lubiła lekcji gry na pianinie. Skoordynowanie zajęć na dwóch uczelniach nie było łatwe i ostatecznie w 1931 roku skreślono ją z listy studentów za opuszczenie zbyt wielu godzin. Jakby tego było mało, Roszkowska – jak przystało na nowoczesną kobietę – uprawiała sport. W 1923 roku zajęła trzecie miejsce w sprincie na sto metrów podczas zawodów lekkoatletycznych na warszawskiej Agrykoli, w 1928 roku została członkinią drużyny hazenistek (odmiana piłki ręcznej), a trzy lata później zdobyła wraz z nią mistrzostwo Polski. „Jak to łączyłam – nie wiem, a wszystko wychodziło” – mówiła6.

Twórcza samodzielność

Zachowane prace z okresu studiów pokazują, że Roszkowska nadal wytrwale testowała różne sposoby malowania, szukając własnej drogi. Ostatecznie naprowadził ją na nią Pruszkowski – nie bez powodu uważany za mistrza w odkrywaniu indywidualnych predyspozycji studentów.

„[…] ostatni rok przed dyplomem Prusz mnie mówi: «wiesz co? […] a może byś spróbowała temperę […]». No i spróbowałam. I zostało do dzisiaj. I cała wystawa dyplomowa była temperowa, tylko temperowa i od razu zmieniło się wszystko, wszystko do góry nogami poszło – fabuła. […] jak ja zaczęłam temperą, to raptem doszły jakieś tematy, historyjki, diabli wiedzą”7.

Owe „tematy, historyjki, diabli wiedzą” miały zdominować twórczość malarki na kilka najbliższych lat. Jej bardzo charakterystyczny styl widać już dobrze na zdjęciach wystawy studentów Szkoły Sztuk Pięknych w 1929 roku. Roszkowska pokazała na niej szesnaście obrazów zapełnionych fantastyczną architekturą i malutkimi postaciami. Nastrój tych kompozycji był z jednej strony bardzo baśniowy, z drugiej – przywodził na myśl dzieła Pietera Bruegla. Choć na czarno-białych zdjęciach nie da się tego dostrzec, wszystkie prace utrzymane były w mocnych, jaskrawych barwach.

Inspiracje artystka czerpała z różnych źródeł, filtrując je przez swoją wrażliwość. Nawet Kazimierz Dolny zamieniał się pod jej pędzlem w miasteczko z baśni. Malując tryptyk Bajka, sięgnęła z kolei wprost po opowieść o Koniku Garbusku zapamiętaną z dzieciństwa. Odbiorcom tłumaczyła ten wybór napisem na odwrocie:

„Nie dziw się, Polaku rdzenny, że wewnątrz ujrzysz rosyjską bajkę. Autorka sentymentem wiedziona wspomina w ten sposób swoje błogo-smutne dzieciństwo”8.

W kolejnych latach Roszkowska malowała motywy z folkloru, sceny cyrkowe, rozmaite miejskie widoki i podmiejskie zabawy.

Od początku samodzielnej twórczości ważnym impulsem były dla Roszkowskiej podróże zagraniczne, odbywane regularnie od początku lat 30. Zaraz po ukończeniu studiów udało jej się wyjechać na roczne stypendium do Paryża.

Świadectwem tego pobytu jest nokturn Kawiarnia. W Paryżu młoda artystka odniosła spory sukces, otwierając pod koniec stypendium indywidualną wystawę i bardzo szybko sprzedając wystawione obrazy.

Najważniejszym kierunkiem podróży dla Roszkowskiej na zawsze pozostało Południe. Już podczas paryskiego stypendium spędziła wakacje na Lazurowym Wybrzeżu i we Włoszech – w miejsca te wracała chętnie nawet wiele lat później. Każdy z wyjazdów owocował seriami pejzaży. Obrazy nigdy nie powstawały bezpośrednio w plenerze. Roszkowska wracała do domu z całą masą rysunków opatrzonych notatkami i dopiero na ich podstawie, w zaciszu pracowni, odtwarzała swoje wspomnienia w większych formatach.

W połowie lat 30. Roszkowska odkryła dla siebie jeszcze jedno miejsce: położoną w Gorcach wieś Szlembark, która już od kilku lat przyciągała artystów. Na kolejnych plenerach zawsze zatrzymywała się w tym samym domu należącym do górala Jędrzeja Harenzy. Powstające wówczas obrazy ukazujące codzienne życie górali utrzymane były w nieco bardziej stonowanej kolorystyce.

Twórczość Roszkowskiej od początku wymykała się klasyfikacjom, nie pasując do żadnego z kierunków. Niektórzy nazywali malarkę kolorystką wśród Pruszkowiaków, inni ilustratorką wśród kolorystów. Czasem zarzucano jej zbyt dużą ilustracyjność czy stosowanie cukierkowych barw. Na ogół doceniano poczucie humoru i atmosferę groteski cechujące jej prace. W 1931 roku Nela Samotyhowa na łamach „Kobiety Współczesnej” uznała Roszkowską za przedstawicielkę młodego pokolenia, którego twórczość cechuje:

„Temperament, odwaga, bezkompromisowość w stosunku do samej siebie – nowe, własne spojrzenie kobiety, wyrosłej bez powijaków, lub która kiedyś w momencie decyzji zdobyła się na trudny wysiłek odrzucenia ich raz na zawsze […]. Na sportach wyrosłe, dobrze wygimnastykowane od dziecka i od dziecka w mocnym kontakcie ze słońcem żyjące, Przeradzka i Roszkowska, traktują te rozmaite sprawy życia już inaczej; bez patosu przezwyciężenia i przekory triumfu; zdrowo i nieco z chłopska (Brueghel) w bajkach swych – Roszkowska – poetycznie – bladawo, lub groteskowo – humorystycznie w narracjach – Przeradzka. Można by o nich powiedzieć, że są eksploratorkami twórczości radosnej, że do sztuki przenoszą radość, którą tak silnie odczuwają w samem istnieniu”9.

Okres kwiatowy

Teresa Roszkowska, Kwiaty jabłoni w wazonie, niezła sztuka

Teresa Roszkowska, Kwiaty jabłoni w wazonie | 1944, źródło: Dom Aukcyjny DESA Unicum

Wybuch II wojny światowej zakończył pewien etap w życiu Roszkowskiej. Podobnie jak większość artystów z trudem wiązała koniec z końcem, wyprzedając po trochu obrazy, biżuterię i ubrania. Czasem udawało jej się złapać jakąś chałturę – na przykład projekty wnętrz do baru Błękitnego i kawiarni Gong. W tym czasie ostatecznie przestała grać na fortepianie pod wpływem traumy, jaką był dla niej widok rozstrzelania, którego stała się przypadkowym świadkiem. Ucieczki przed przerażającą rzeczywistością szukała w malarstwie. Sama czasem nazywała ten krótki okres w swojej twórczości „kwiatowym”. Jakby na przekór grozie malowała głównie pejzaże i martwe natury.

Zmieniła nieco technikę: teraz wykorzystywała krótkie pociągnięcia pędzla, jeszcze mocniej niż wcześniej skupiając się na kolorze. Nie przestała malować nawet wówczas, gdy na drugim brzegu Wisły toczyło się powstanie. „[…] poleciałam […] do jednej pani, co miała ogród, nazrywałam bukiet, postawiłam i zaczęłam malować. […] Wciąż człowiek patrzył, co się pali… I te białe kwiaty, to dziwne”10 – wspominała.

Świat, który tak bardzo kochała, po trochu znikał. W 1942 roku Pruszkowski został zamordowany przez hitlerowców. Wraz z zagładą Żydów Kazimierz Dolny stracił atmosferę sztetla (Roszkowskiej udało się tam wyjechać na jeden plener w czasie okupacji).

Teresa Roszkowska, Zagroda w Kazimierzu Dolnym, niezła sztuka

Teresa Roszkowska, Zagroda w Kazimierzu Dolnym | niedatowany, źródło: Dom Aukcyjny DESA Unicum

Nieco mniej zmienił się Szlembark, gdzie jak zawsze czekał na nią gościnny dom Harenzy. Z ostatniego z wojennych plenerów, odbytego w tym samym czasie, gdy zginął Pruszkowski, artystka przywiozła serię ołówkowych szkiców ukazujących pracujących górali i ich ubogie gospodarstwa.

W kolejnych latach bazowała na nich, malując obrazy pozbawione już baśniowego, groteskowego filtru. Szczęśliwie dom Roszkowskich przetrwał wojnę bez znacznych szkód, a artystka osobiście zdołała zabezpieczyć większość majątku. Zniszczeniu uległa część obrazów, które rozdawała sąsiadom do zabijania stłuczonych okien. Szokiem był dla niej widok zrujnowanej lewobrzeżnej części Warszawy, który udokumentowała serią rysunków.

W poszukiwaniu ciepła, słońca i koloru

Roszkowska już zawsze miała mówić o dwudziestoleciu międzywojennym jako o najpiękniejszych czasach, nieraz mocno idealizując swoje wspomnienia. Z pewnością pierwsze powojenne lata były dla niej bardzo trudne. Pracownię dzieliła ze znajomymi artystami, którym oferowała schronienie jeszcze w 1945 roku. Ze względu na trudne warunki nie tworzyła w tym czasie dużych obrazów, skupiając się na rysowaniu ołówkiem i tuszem. Do malowania na dobre wróciła w 1947 roku, po pierwszym od kilku lat plenerze w Szlembarku. Obrazy powstałe w tym czasie coraz dalej odchodziły od ilustracyjności tak charakterystycznej dla przedwojennych prac. Postacie zatraciły indywidualne rysy, znikła groteska, a pierwsze skrzypce zaczął grać pejzaż. Widać, że artystka szukała dla swojego malarstwa nowej formuły – jak zwykle zupełnie niezależnie od aktualnych trendów w sztuce.

Roszkowska nie byłaby sobą, gdyby nie marzyła o wyjeździe za granicę, najlepiej na Południe. Jak mówiła w jednym z wywiadów:

„Ja lubię ciepło, ja lubię słońce, ja lubię kolor!”11.

Realizacja tych planów nie była w latach 40. prosta. Ostatecznie dopiero w 1949 roku (po dwóch latach starań!) malarka zdołała wyjechać na stypendium do Paryża, dzięki czemu wakacje spędziła na ukochanym Lazurowym Wybrzeżu. Kolejny raz Francję i Włochy odwiedziła dopiero w 1957 roku, ale później była w stanie podróżować w miarę regularnie, aż do końca lat 80. Niestety z czasem ukochane niegdyś miejsca przynosiły coraz więcej rozczarowań, o co artystka obwiniała rozwój masowej turystyki.

Kolejne zagraniczne wyprawy owocowały seriami szkiców, a później obrazów, które dobrze pokazują ewolucję stylu Roszkowskiej. Z czasem całkowicie zrezygnowała z fabuły, koncentrując się na pejzażach o mocnej, nasyconej, a zarazem harmonijnej kolorystyce. Najciekawsza była dla niej relacja między niebem a ziemią lub morzem. Nie porzuciła całkowicie postaci ludzkich, ale stały się one niewielkie i całkowicie anonimowe.

„To musi być miazga ludzka – człowiek doprowadzony do jakiegoś znaku. I ja tego nie mogę rozwiązać, to musi być jak robaki i to mnie nie wychodzi, cholera, nie mogę, nie mogę te robaki ułożyć!”12 – opisywała w jednym z wywiadów swoje zmagania z tym zagadnieniem.

Palec Boży

Roszkowska jako malarka jest dziś nieco zapomniana, znacznie częściej wspomina się ją jako scenografkę. Nic dziwnego! Choć wykonała dla teatru, opery i baletu tylko czterdzieści dwa projekty, to na zawsze zapisała się w historii tej dziedziny dzięki swoim oryginalnym pomysłom i legendarnej precyzji w egzekwowaniu ich realizacji.

Teresa Roszkowska, Pan Twardowski, scenografia, projekt scenografii, polska artystka, kobiety w sztuce, niezła sztuka

Teresa Roszkowska, pierwsze projekty scenograficzne do Pana Twardowskiego przygotowane jeszcze podczas studiów na ASP w Warszawie | ok. 1933, Muzeum Teatralne w Warszawie

Co ciekawe, malarka wcale nie planowała wiązać się z teatrem. Ba! Podobno teatr w ogóle jej nie interesował. A jednak za namową Wacława Ujejskiego w 1933 roku zaczęła studia scenograficzne w Państwowym Instytucie Sztuki Teatralnej, na świeżo uruchomionym przez Leona Schillera Wydziale Sztuki Reżyserskiej. Później sama przyznawała, że kierował nią chyba „palec Boży”.

Teresa Roszkowska w malarni teatralnej, Edward Hartwig fotografia, Niezła sztuka

Teresa Roszkowska w malarni teatralnej | 1960, Muzeum Teatralne w Warszawie, fot. Edward Hartwig

Debiut w nowej roli przyszedł bardzo szybko: jeszcze w 1933 roku przygotowała scenografię do Pana z towarzystwa w reżyserii Schillera. Jej pracę docenili wówczas krytycy, choć sama sztuka wzbudziła w nich mieszane odczucia. Przed wojną zdążyła jeszcze kilkukrotnie pracować z Schillerem, a także z Aleksandrem Zelwerowiczem, i zacząć wieloletnią twórczą współpracę z Edmundem Wiercińskim. Wielkim sukcesem okazały się jej projekty do Baśni krakowskiej, wystawianej przez Polski Balet Reprezentacyjny w 1938 roku na Wystawie Światowej w Paryżu.

Pod hitlerowską okupacją działalność teatralna musiała zejść do podziemia. Roszkowska uczestniczyła w tym czasie w pracach Tajnej Rady Teatralnej. To w jej domu Jarosław Iwaszkiewicz po raz pierwszy odczytał swój przekład Elektry Jeana Giraudoux. Ta sztuka otworzyła powojenny etap kariery Roszkowskiej. Premiera Elektry w reżyserii Wiercińskiego odbyła się 16 lutego 1946 roku, inicjując powstanie Sceny Poetyckiej Teatru Wojska Polskiego w Łodzi. Spektakl zrobił na widzach ogromne wrażenie, między innymi dzięki monumentalnej architekturze i oryginalnym kostiumom zaprojektowanym przez Roszkowską. Mimo to sztuka została szybko zdjęta z powodów ideologicznych. Jeszcze nie raz artystka miała się mierzyć z wymogami obowiązującej doktryny i oskarżeniami o „formalizm”, nigdy jednak nie wpływało to na kształt jej projektów.

Teresa Roszkowska w malarni teatralnej, Edward Hartwig fotografia, Niezła sztuka

Teresa Roszkowska w malarni teatralnej | 1960, Muzeum Teatralne w Warszawie, fot. Edward Hartwig

Przez lata pracy w teatrze Roszkowska wyrobiła sobie opinię wymagającej i nieugiętej. Podejmowała współpracę tylko z reżyserami, którzy jej odpowiadali, i tylko przy interesujących ją projektach – najlepiej takich o dużym budżecie, bo nie lubiła jakichkolwiek ograniczeń. Regularnie pracowała z Wiercińskim („Tak jak myśmy się rozumieli, to rzadko się zdarza”13), Bohdanem Korzeniewskim („To był wielki przyjaciel”14) czy Aleksandrem Bardinim („Jak przyjemnie się z nim pracowało”15). Reżyser, który nie spełniał jej wymagań, musiał się liczyć z tym, że to artystka przejmie stery – „Zdarzało mi się robić spektakle ze złymi reżyserami, których wypraszałam ze sceny, teraz na takie awantury szkoda mi czasu”16. Kilka razy podjęła się projektów filmowych, ale nie przyniosły jej one wystarczającej satysfakcji. „Nie, nie, to jest denerwująca praca i oczywiście wolę teatr”17 – mówiła później.

Teresa Roszkowska, Teatrzyk, sztuka polska, Bytom, niezła sztuka

Teresa Roszkowska, Teatrzyk | 1931, Muzeum Górnośląskie w Bytomiu

W teatrze Roszkowska musiała mieć całkowitą kontrolę nad sytuacją. Kiedy obmyśliła już swoją koncepcję, nie było mowy o zmianach:

„Czytałam różne rzeczy, żeby «wejść» w epokę, podręczniki historii kultury materialnej, sztuki zdobniczej, kostiumologię, studiowałam życie codzienne danej epoki, na ile to było możliwe itd. Oglądałam malarstwo, rzeźbę, wszystko, co mogło mi w jakiś sposób dać pojęcie o barwach, proporcjach, bryłach w architekturze i kształcie sylwetki. Potem to wszystko odkładałam i zaczynałam myśleć sama. Robiłam szkice najpierw maleńkie, wielkości pudełka od zapałek, potem większe. Ale te pierwsze szkice były najważniejsze […]. Na spotkania z reżyserem przynosiłam projekt na tyle dopracowany i przemyślany, że już żadne odstępstwa nie były możliwe”18.

Gdy aktorzy narzekali na kostiumy (celowała w tym Elżbieta Barszczewska), nazywała to „histeriami i fanaberiami”. W ostateczności była gotowa posunąć się do oszustwa, byle uniknąć zmian: gdy Wierciński uznał krzesła wykorzystane w Obronie Ksantypy za zbyt wysokie, kazała stolarzom udawać, że piłują ich nogi. Roszkowska zawsze pozostawała malarką, nawet jeśli stosowała cały szereg rozwiązań architektonicznych. Scenę traktowała jak obraz, na którym każdy element musiał się zgadzać, by kompozycja była doskonała – stąd niechęć do jakichkolwiek zmian. Z tego samego powodu ważne dla niej było projektowanie zarówno dekoracji, jak i kostiumów, tak by stanowiły swoje idealne dopełnienie.

Gdy pod koniec lat 70. Roszkowska uznała, że nie może już pracować na własnych zasadach, odeszła na scenograficzną emeryturę. Wprawdzie mówiła: „Z dobrym reżyserem robiłabym dekoracje nawet w klozecie, ale brakuje dobrego towarzystwa”19, jednak nawet Kazimierz Dejmek nie był w stanie jej ubłagać, żeby zrobiła z nim dowolnie wybraną przez siebie sztukę. Nawet jeśli reżyser spełniałby oczekiwania artystki, to w późnym PRL-u notorycznie brakowało materiałów, a z teatrów powoli znikali wybitni fachowcy, którzy byli w stanie realizować skomplikowane wizje Roszkowskiej. Ona natomiast nie była skłonna do jakichkolwiek odstępstw od swoich wysokich standardów.

Epilog

Choć Roszkowska wycofała się z pracy w teatrze, to nigdy nie przestała malować. Często zresztą podkreślała, że malarstwo było dla niej ważniejsze niż scenografia. Tworzyła codziennie, tak jak dawniej, w swojej pracowni na drugim piętrze rodzinnego domu. Od śmierci rodziców mieszkała w nim sama, prowadząc skromne życie. Telefon celowo zainstalowany był w kuchni na parterze, żeby nikt nie zakłócał jej pracy. Czas na rozmowy przychodził wieczorem, w porze przygotowywania kolacji. Artystka znana była w całej okolicy. Oczywiście zwracała uwagę swoim ekscentrycznym wyglądem, ale też ogromną miłością do zwierząt – codziennie widywano, jak je dokarmiała: „Kotom kupowała rybę na dalekim końcu Saskiej […]. Ptakom wynosiła miednice pokrojonego chleba, pieskom wkładała mięso do śmietników”20.

Nigdy z nikim się nie związała, a o swoim życiu uczuciowym mówiła niewiele. W rozmowie z Maciejem Nowakiem przyznała: „Życie przeżyłam, chłopa nie miałam, może byłam wariatka. Owszem byli dwie osoby, które mnie interesowali. Ale to się skończyło”21. Nie mając spadkobierców, pod koniec życia wyraźnie czuła potrzebę uporządkowania swojej spuścizny. Projekty scenograficzne przekazała Centrum Scenografii Polskiej w Katowicach i Muzeum Teatralnemu w Warszawie, z kolei obrazy zapisała Muzeum Narodowemu w Warszawie. Postanowiła także ustanowić nagrodę swojego imienia dla scenografów w ramach Fundacji im. Leona Schillera, przeznaczając na ten cel trzy obrazy. Nagroda przyznawana jest co dwa lata od 1997 roku.

Teresa Roszkowska, Saska Kępa, Warszawa, Niezła Sztuka

Dom Teresy Roszkowskiej na Saskiej Kępie

Niestety śmierć przyszła szybciej, niż ktokolwiek mógł się spodziewać. Jesienią 1992 roku Roszkowska miała po raz kolejny wyjechać na Lazurowe Wybrzeże, jednak zrezygnowała z tej podróży – być może dlatego, że pod jej nieobecność nie miałby kto karmić kotów, być może ze względu na pogorszenie stanu zdrowia. W nocy z 24 na 25 października przez drzwi od strony piwnicy do domu dostali się włamywacze. Niewiele wcześniej odwiedzająca artystkę Elżbieta Baniewicz zwracała jej uwagę na słabe zabezpieczenie wejścia. Wówczas Roszkowska odpowiedziała, że czuje się bezpieczna: „Przecie ja nic złego nikomu nie zrobiła!”22. Niestety to nie wystarczyło. Złodzieje brutalnie zamordowali kobietę, którą kolejnego dnia znaleźli zaniepokojeni znajomi. Ponieważ z domu zginęły cenne, ale dość przypadkowe przedmioty (biżuteria, srebrna zastawa, dolary, złote monety), policja przyjęła, że włamywacze również byli przypadkowi, choć pewne szczegóły wskazują, że kradzież mogła być wcześniej zaplanowana23. Sprawa od trzydziestu lat pozostaje nierozwiązana.

Teresa Roszkowska, artystka, malarka, sztuka polska, pies, niezła sztuka

Teresa Roszkowska | 1955, Zbiory Specjalne IS PAN

Teresa Roszkowska zapisała się w historii polskiego malarstwa i teatru jako artystka zawsze podążająca własną drogą. Gdy nie mogła tworzyć na własnych zasadach, wolała zrezygnować, bo w żadnej dziedzinie nie była gotowa na kompromisy. Dzięki swoim oryginalnym pomysłom zaliczana jest współcześnie do grona najwybitniejszych polskich scenografów. Jej wspaniałe, barwne malarstwo dopiero czeka na odkrycie przez szerszą publiczność.

bibliografia, artykuły o sztuce, niezła sztuka

Bibliografia:
1. Mostek B., Zbrodnia na Saskiej Kępie, portal kryminalny Crime, 18.12.2019, https://crime.com.pl/11253/zbrodnia-na-saskiej-kepie/?fbclid=IwAR3ILbHcBgjUtCVbxsiSAltr15u0oRFv-79GX-mhHb4ZiVjfjNcriSUOpNE (dostęp: 15.07.2022).
2. Piątkowska M., Co się stało z sukniami Teresy, „Wysokie Obcasy” nr 4, 2000, s. 6–13.
3. Samotyhowa N., Sztuki plastyczne, „Kobieta Współczesna” nr 42, 1931, s. 11–12.
4. Stacewicz-Podlipska J., Ja byłam wolny ptak… O życiu i sztuce Teresy Roszkowskiej, Warszawa 2012.
5. Stacewicz-Podlipska J., Pokora i przekora. Teresy Roszkowskiej „nawiązywanie kontaktu ze sztuką zagranicą”, „Sztuka Europy Wschodniej” nr 3, 2015 s. 383–390.
6. Teresa Roszkowska. Scenografia, red. M. Chudzikowska, Warszawa 2017.
7. Teresa Roszkowska. W 85. rocznicę urodzin (23 XI 1904 – 23 XI 1989), Warszawa 1989.


  1. E. Baniewicz, Pani Teresa, w: Teresa Roszkowska. Scenografia, red. M. Chudzikowska, Warszawa 2017, s. 19.
  2. Ibidem.
  3. J. Stacewicz-Podlipska, Ja byłam wolny ptak… O życiu i sztuce Teresy Roszkowskiej, Warszawa 2012, s. 78.
  4. Ibidem, s. 71.
  5. E. Baniewicz, op. cit., s. 8–10.
  6. J. Stacewicz-Podlipska, op. cit., s. 59.
  7. Ibidem, s. 106.
  8. Opis obrazu na stronie domu aukcyjnego Desa Unicum, https://bid.desa.pl/lots/view/1-3M9AR0/teresa-roszkowska-bajka-tryptyk-1929.
  9. N. Samotyhowa, Sztuki plastyczne, „Kobieta Współczesna” 1931, nr 42, s. 11.
  10. J. Stacewicz-Podlipska, op. cit., s. 287.
  11. Ibidem, s. 442.
  12. Ibidem, s. 447.
  13. Ibidem, s. 301–302.
  14. Ibidem, s. 358.
  15. Ibidem, s. 373.
  16. Teresa Roszkowska. W 85. rocznicę urodzin (23 XI 1904 – 23 XI 1989), Warszawa 1989
  17. J. Stacewicz-Podlipska, op. cit., s. 415.
  18. E. Baniewicz, op. cit., s. 17.
  19. J. Stacewicz-Podlipska, op. cit., s. 493.
  20. E. Baniewicz, op. cit., s. 8.
  21. Teresa Roszkowska…, op. cit., s. 27.
  22. E. Baniewicz, op. cit., s. 19.
  23. B. Mostek, Zbrodnia na Saskiej Kępie, portal kryminalny Crime, 18.12.2019, https://crime.com.pl/11253/zbrodnia-na-saskiej-kepie/?fbclid=IwAR3ILbHcBgjUtCVbxsiSAltr15u0oRFv-79GX-mhHb4ZiVjfjNcriSUOpNE

Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka

» Joanna Jaśkiewicz

Absolwentka historii sztuki i pedagogiki, zawodowo zajmuje się edukacją muzealną. Zafascynowana polskim malarstwem XIX w., a zwłaszcza twórczością kobiet w tym okresie. Miłośniczka autoportretów. Autorka bloga: Wycinki. Blog o sztuce


Portal NiezlaSztuka.net prowadzony jest przez Fundację Promocji Sztuki „Niezła Sztuka”. Publikacje finansowane są głównie dzięki darowiznom Czytelników. Dlatego Twoja pomoc jest bardzo ważna. Jeśli chcesz wesprzeć nas w tworzeniu tego miejsca w polskim internecie na temat sztuki, będziemy Ci bardzo wdzięczni.

Wesprzyj »



2 thoughts on “Kolorowy ptak. O tragicznych losach niezwykłej malarki – Teresy Roszkowskiej

  1. Niesamowita Postaċ. Wielokrotnie spotykałyśmy się, nie tylko na ęSaskiej Kępie. To Ona mnie zaczepiała. Z powodu mojego psa rasy sealyham terrier. Rzadka rasa. Pani Teresa miała takiego przed wojną. Przy okazji opowiadała o przedwojennej Saskiej Kępie. Zawsze w fartuchu, ale z wielkimi kolczykami-kołami w uszach. Znałam też inną Teresę – elegancką, starannie uczesaną, przemykającą uliczkami i zaułkami Wenecji albo podziwiającą bizantyjskie mozaiki w Rawennie. Prawdziwy kolorowy ptak.

  2. Dziękuję, z Waszych tekstów można naprawdę czegoś się dowiedzieć o artystach w skondensowany, syntetyczny sposób. Nazwisko Teresy Roszkowskiej słyszałem w kontekście teatru, nie wiedziałem, że jej twórczość była tak bogata.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *