Mecenasem Muzeum Narodowego w Warszawie oraz tego artykułu jest:
Kazimierz Stabrowski, Portret żony artysty, przed 1908,
olej, płótno, 160 × 98 cm, Muzeum Narodowe w Warszawie
Na portrecie namalowanym przez swojego męża Julia Stabrowska zasiada w obszernym fotelu, wsparta o jeden z podłokietników. Nie jest być może klasyczną pięknością, ale jej uroda przyciąga uwagę: smukła sylwetka, dłonie o długich palcach i pociągła twarz z pełnymi ustami. Najważniejsze są jednak oczy – duże, nieruchomo wpatrzone przed siebie, melancholijne. Kobieta ubrana jest w czarną suknię, która koresponduje z ciemnymi włosami i podkreśla nieco egzotyczny wygląd. Całość ożywiają czerwone kwiaty wpięte we włosy oraz buty w tym samym odcieniu. Żona Kazimierza Stabrowskiego jawi się tu jako kobieta tajemnicza, wręcz idealna muza dla modernistycznego artysty.
Przez wiele lat jej rolę sprowadzano właśnie do bycia towarzyszką wybitnego malarza, choć sama była bardzo uzdolnioną i cenioną rzeźbiarką. Niestety do dziś nie przetrwały niemal żadne jej dzieła.
Miłość w akademii
Opowieść o Stabrowskich wypada zacząć od zaznaczenia, że wiele informacji na ich temat pozostaje nieznanych. Kazimierz – choć niewątpliwie był ważną postacią w swoim czasie i swoim środowisku – jest dziś malarzem zapomnianym i rzadko opisywanym. Jeszcze gorzej rzecz się ma z jego żoną, której historię trzeba rekonstruować z ułamków informacji.
Kazimierz Stabrowski i Julia Janiszewska byli rówieśnikami – oboje urodzili się w 1869 roku. Ona pochodziła z Kowna i od dziecka mieszkała w Petersburgu. On z kolei przyszedł na świat na Wileńszczyźnie, w miejscowości Kruplany. Ich drogi przecięły się w latach 90. XIX wieku w Akademii Sztuk Pięknych w Petersburgu.
Kazimierz zaczął studia w 1887 roku i choć formalnie zakończył je w 1894 roku obrazem dyplomowym Mahomet na pustyni, to wcale nie opuścił murów uczelni. Akademia przechodziła w tym czasie gwałtowną reformę, a starą kadrę o archaicznych poglądach zastąpili znacznie bardziej postępowi przedstawiciele grupy pieriedwiżników. Zachęcony tym Stabrowski przedłużył swoją edukację do 1897 roku. Korzystał w tym czasie ze wskazówek Ilji Riepina. To pod jego wpływem zainteresował się portretem. Jedna z jego pierwszych prób w tym gatunku powstała w 1896 roku. Był to wizerunek Julii Janiszewskiej, która najwyraźniej już wtedy była jego narzeczoną (obecnie dzieło znajduje się w kolekcji prywatnej). Obraz pokazany na wystawie w 1896 roku został uznany za „dobrze namalowany”. W tym miejscu można dodać, że również późniejsze portrety żony należały do najlepszych dzieł Stabrowskiego.
Janiszewska do akademii trafiła nieco później niż jej przyszły mąż, bo w 1892 roku. Wcześniej kilka lat spędziła w Szkole Rysunkowej przy Cesarskim Towarzystwie Zachęty Sztuk Pięknych. Akademia w Petersburgu była jedną z nielicznych, w których mogły w tamtym czasie studiować kobiety, choć niezupełnie oficjalnie. Korzystały z tego niektóre Polki, między innymi Maria Nostitz-Wasilkowska. Stabrowska dokonała dość nietypowego wyboru, bo zapisała się na Wydział Rzeźby. Ta dziedzina sztuki, kojarzona z cięższą pracą fizyczną niż malarstwo, powszechnie uważana była za typowo „męską”. Dla Janiszewskiej ta decyzja była pewnie oczywista, bo rzeźbą interesowała się już od dawna. Choć była zdolną studentką, to jej studia przeciągnęły się mocno w czasie ze względu na konieczność leczenia anemii. Swoją pracę dyplomową wykonała dopiero w 1901 roku. Temat Lelum-Polelum pochodził z dramatu Juliusza Słowackiego Lilla Weneda i chociaż rzeźba bardzo się podobała, to została uznana za „zbyt polską”. Podobno właśnie z tego powodu Janiszewska nie otrzymała zagranicznego stypendium, a jej dzieło na koszt akademii zostało przesłane do Warszawy.
O tym, kiedy i w jakich okolicznościach poznali się Janiszewska i Stabrowski oraz jak rozwijała się ich relacja, nie wiadomo niestety nic więcej. Pewna informacja na temat ich związku pochodzi z 1902 roku – wówczas 15 września wzięli ślub w kościele św. Katarzyny w Petersburgu. Mieli wówczas po trzydzieści trzy lata, co może sugerować, że długo odkładali decyzję o ślubie. Czy przyczyną była chęć spokojnego dokończenia studiów, czy na przykład względy materialne? Tego raczej się nie dowiemy.
Żona swojego męża
Ślub rozpoczyna nowy rozdział w życiu Stabrowskich. Kilka miesięcy po nim, na początku 1903 roku, opuścili Petersburg i przenieśli się do Warszawy. Choć żadne z nich nie mieszkało tam wcześniej, to nie byli w mieście kompletnie nieznani. Oboje mieli za sobą bardzo udane debiuty na warszawskich wystawach, co dobrze wróżyło ich karierom. Stabrowska wkrótce to zresztą potwierdziła, bo już w 1903 roku otrzymała drugą nagrodę w konkursie rzeźbiarskim Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych za swoją pracę dyplomową Lelum-Polelum. Sukces był niebagatelny, bo młoda rzeźbiarka zdołała pokonać m.in. Xawerego Dunikowskiego i Edwarda Wittiga. Co więcej, jej druga rzeźba wystawiona w tym samym konkursie, Goplana (również inspirowana Słowackim), także spotkała się z bardzo ciepłym przyjęciem krytyków.
Głównym celem przeprowadzki było uruchomienie w Warszawie Szkoły Sztuk Pięknych. W mieście od lat brakowało takiej uczelni, a Stabrowski zabiegał o jej utworzenie już od 1900 roku. Szkołę udało się otworzyć cztery lata później, a artysta objął wówczas stanowisko dyrektora. Praca pedagogiczna pochłaniała dużą część jego energii do 1909 roku, kiedy to w wyniku konfliktu z Komitetem Opiekuńczym odszedł z uczelni. Pasją, którą mocno rozwijał w tym czasie, był okultyzm. To, co dla wielu było wówczas modną salonową rozrywką, Stabrowski traktował bardzo poważnie, m.in. jako założyciel Warszawskiego Towarzystwa Teozoficznego. W jego twórczości zainteresowanie okultyzmem zaczęło przejawiać się w formie fantastycznych wizyjnych obrazów.
O ile kariera Stabrowskiego rozwijała się w Warszawie dość pomyślnie, to kariera jego żony w pewnym momencie stanęła w miejscu. Owszem, przez kilka lat po przeprowadzce Stabrowska była aktywna, a jej rzeźby stawały się coraz bardziej nowoczesne, ale po 1909 roku najwyraźniej przestała wystawiać, być może także tworzyć. Możemy tylko przypuszczać, że w tym czasie na pierwszy plan wysunęła się praca jej męża, której rzeźbiarka podporządkowała własne plany. Podobny los spotykał kobiety w wielu artystycznych małżeństwach. Z pewnością Stabrowska wspierała małżonka bardzo aktywnie, i to już na etapie zakładania Szkoły Sztuk Pięknych, kiedy pomagała mu w załatwianiu formalności. Według przekazów rodzinnych uczestniczyła w jego pracy malarskiej, np. wykreślając perspektywę na obrazach. Być może pochłaniało ją także prowadzenie domu – otwartego na gości, w którym na „herbatkach poziomkowych” spotykali się wybitni artyści i literaci, podobnie jak Stabrowski zainteresowani okultyzmem. Lata później, w 1929 roku, Wanda Gentil-Tippenhauer następująco opisze jej rolę:
„A obok niego [Kazimierza Stabrowskiego] kroczy niestrudzona towarzyszka doli i niedoli, żona jego, rzeźbiarka Julja Stabrowska, […] której duch zawsze pogodny i stały nie ustępuje na krok swego towarzysza przyjaciela artystę, poświęceniem swoim pomagając mu we wszystkich ciężkich chwilach, których życie nie szczędziło artyście”1.
Zniszczony dorobek
Współcześnie obrazy Stabrowskiego – w tym dwa piękne portrety żony – znajdziemy przede wszystkim w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie. Po śmierci artysty 10 czerwca 1929 roku o odpowiednie zabezpieczenie jego spuścizny zadbała wdowa, która w 1934 roku przekazała do muzeum pięćdziesiąt dziewięć jego prac.
Znacznie gorzej historia obeszła się jej własnym dorobkiem. Większość rzeźb Stabrowskiej przepadła, gdy w 1918 roku „zrewoltowane wojska rosyjskie” zdemolowały majątek Dłużniewo (obecnie Luznawa na Łotwie) dzierżawiony przez artystów od Eugenii i Stanisława Kierbedziów. Stabrowscy mieli tam swoje pracownie i przechowywali tam dużą część prac, które zostały zniszczone. O ile Kazimierz w kolejnych latach malował dużo, to Julia do rzeźbienia powróciła prawdopodobnie dopiero w latach 20., i to na krótko. Po śmierci męża nie była już aktywna zawodowo.
Również rzeźby przechowywane w innych miejscach spotykał tragiczny los. Tak było na przykład z dyplomową pracą Stabrowskiej – nagrodzoną w 1903 roku grupą Lelum-Polelum. Początkowo planowano odlać ją w brązie i ustawić w jednym z warszawskich parków, jednak przez wiele lat plan nie wypalił. Do 1926 roku Lelum-Polelum w formie gipsowego modelu przechowywano w Zachęcie, która postanowiła w końcu pozbyć się kłopotliwego obiektu. Zaniepokojona Stabrowska przekazała rzeźbę miastu, które z kolei umieściło ją w Muzeum Narodowym. O dziwo gips przetrwał wojnę, ale w 1954 roku został rozbity podczas próby transportu do Wilanowa. Artystka nie dożyła tego momentu, zmarła bowiem 20 września 1941 roku.
Dziś praktycznie nigdzie nie można oglądać jej prac. Wyjątkiem jest rzeźba Szaman, która w 2015 roku wróciła do dworku Józefa Piłsudskiego w Sulejówku.
Bibliografia:
1. Gentil-Tippenhauer W., Kazimierz Stabrowski – Warszawa, „Przegląd Artystyczny” nr 1–2, 1929, s. 8–12.
2. Korsak E., Meble marszałka wracają do Sulejówka, portal Polska Zbrojna, 20.02.2015, http://polska-zbrojna.pl/home/articleshow/15182?t=Meble-marszalka-wracaja-do-Sulejowka (dostęp: 20.07.2022).
3. Skalska-Miecik L., Julia Stabrowska – zapomniana rzeźbiarka, „Rocznik Muzeum Narodowego w Warszawie” 1983, s. 265–287.
4. Skalska-Miecik L., Kazimierz Stabrowski – lata studiów i początki działalności twórczej, „Rocznik Muzeum Narodowego w Warszawie” 1975, s. 575–657.
5. Skalska-Miecik L., Polscy uczniowie petersburskiej Akademii Sztuk Pięknych w latach dziewięćdziesiątych XIX wieku, „Biuletyn Historii Sztuki” nr 4, 1975, s. 351–365.
Mecenasem Muzeum Narodowego w Warszawie oraz tego artykułu jest:
PGE – Polska Grupa Energetyczna od wielu lat wspiera i promuje polską kulturę przez sponsoring ważnych wydarzeń kulturalnych oraz instytucji kultury. Grupa PGE angażuje się w dbałość o polską kulturę i polskie dziedzictwo narodowe, ale też w upowszechnienie wizerunku muzeów jako miejsc otwartych i przyjaznych dla publiczności, proponujących wciąż nowe i interesujące projekty. Podkreśla również niezwykle ważną rolę edukacji w procesie poznawania polskiej sztuki.
PGE jest Mecenasem Muzeum Narodowego w Warszawie, Muzeum Narodowego w Krakowie, Muzeum Narodowego w Lublinie, Muzeum Narodowego w Gdańsku oraz Muzeum Narodowego w Kielcach, a także Mecenasem Edukacji i Nowego Skarbca Koronnego na Zamku Królewskim na Wawelu.
- W. Gentil-Tippenhauer, Kazimierz Stabrowski – Warszawa, „Przegląd Artystyczny” nr 1–2, 1929, s. 12. ↩
A może to Cię zainteresuje:
- Fryderyk Pautsch „Portret Leopolda Staffa” - 20 września 2024
- Józef Pankiewicz „Dziewczynka w czerwonej sukience” - 18 kwietnia 2024
- Mela Muter „Autoportret w świetle księżyca” - 4 kwietnia 2024
- Japoneczki, czyli kobiety w kimonach w polskiej sztuce - 8 stycznia 2024
- Skandal, konflikt, pojedynek, zabójstwo, czyli o wybuchowej naturze polskich artystów - 17 grudnia 2023
- Kolorowy ptak. O tragicznych losach niezwykłej malarki – Teresy Roszkowskiej - 29 października 2023
- Stanisław Wyspiański „Nasturcje” - 6 października 2023
- Stanisław Wyspiański „Portret pani Solskiej” - 12 września 2023
- Twarzą w twarz z Wyspiańskim, czyli o autoportretach artysty - 1 września 2023
- Jan Matejko „Astronom Kopernik, czyli rozmowa z Bogiem” - 16 lutego 2023