Stanisław Wyspiański, Śpiący Mietek, 1904
pastel, papier, 46 × 61 cm,
Muzeum Pałac Herbsta (Oddział Muzeum Sztuki w Łodzi)
Trzyletni chłopiec śpi z rozrzuconymi rączkami, jak przystało na zdrowego malucha. Przycięte na pazia włosy zawinęły się na poduszce. Boczne światło lampy, a może świecy, tworzy na pościeli i ścianie dramatyczne cienie podkreślone niebieskim kolorem. W płynnych liniach i kompozycji możemy dostrzec wpływy secesji oraz sztuki japońskiej. Przede wszystkim jednak widoczna jest tu ręka Stanisława Wyspiańskiego, który drzemkę swojego synka Mietka przekształcił w dzieło sztuki.
Genialny portrecista dzieci
Gdyby przeprowadzić stosowną ankietę, pewnie okazałoby się, że to z takimi pracami Wyspiańskiego spotykamy się najczęściej. Oczywiście uczymy się o nim jako o genialnym malarzu i dramatopisarzu, autorze Wesela, ale to właśnie reprodukcje portretów dzieci oglądamy przez lata na ścianach szkolnych klas czy w domach rodzinnych. Tajemnica popularności dziecięcych portretów Wyspiańskiego tkwi w ich bezpretensjonalnym uroku. Artysta doszedł w tej tematyce do prawdziwej perfekcji.
Z pewnością sprzyjała mu ulubiona technika: pastel, który jest wygodny i szybki w użyciu. Zresztą tylko w takim portretowaniu Wyspiański widział sens:
„Człowiek nie jest ten sam we wtorek, jakim był w poniedziałek, zmieni się bezpowrotnie, zmieniają go przeżycia i przemyślenia, portret to odbicie chwili, odbicie artystyczne ujmujące rzecz do głębi”1.
W związku z tym stworzenie czyjejś podobizny nie powinno zajmować więcej niż kilkadziesiąt, czasem nawet kilkanaście minut. Wyspiański wykonywał bardzo wiele portretów – nie tylko dziecięcych. Jego znajomi wspominali, że umiał w mgnieniu oka zsyntetyzować wygląd modela i wprawnym ruchem nakreślić jego sylwetkę na kartce. To z pewnością pomagało w uwiecznianiu dzieci, które nie są stworzone do tego, by godzinami tkwić w bezruchu. Maluchy w ujęciu Wyspiańskiego są naturalne, nie stoją sztywno, daleko im także do konwencjonalnej słodyczy. Obserwujemy za to całą gamę ich uczuć: znudzenie, zamyślenie, rozmarzenie. Takie podejście było zgodne z duchem modernizmu, w którym dziecko zyskało podmiotowość, a wraz z nią bogaty świat wewnętrzny, i jednocześnie przestało być tematem sztampowych obrazków.
Drugim elementem, który wpływa na jakość dziecięcych portretów Wyspiańskiego, jest to, że zwyczajnie lubił pracować z najmłodszymi. Już jako młodzieniec chętnie bawił się z dziećmi, a przy okazji je rysował. „Wyspiański przepadał za dziećmi, rysował je i malował, gdzie tylko mógł” – wspominał brat cioteczny malarza Zenon Parvi2.
Dobry ojciec
Wyspiański znany był z trudnego charakteru. Łatwo się obrażał, nie był nadmiernie towarzyski, najchętniej cały czas poświęcałby pracy. Z tym wizerunkiem nieco kontrastuje fakt, że okazał się prawdziwie czułym i oddanym ojcem. Został nim w sposób kompletnie niezaplanowany. Jego pierworodna córka Helenka urodziła się w 1896 roku3 jako owoc romansu z Teodorą Teofilą Pytko. Głośna historia tego związku była owiana skandalem. Panna Pytko była prostą dziewczyną pochodzącą ze wsi Konary. Wyspiański poznał ją najpewniej, gdy pracowała jako posługaczka w domu jego ciotki Joanny Stankiewicz.
Takie sytuacje – niechciane ciąże służących z paniczami – zdarzały się nawet w najporządniejszych mieszczańskich domach. Ewenementem była natomiast sytuacja, w której panicz wiązał się z posługaczką. Ku oburzeniu swojego otoczenia tak właśnie postąpił Wyspiański, choć nie od razu. Na początku został ojcem chrzestnym Helenki. W 1899 Teodora urodziła mu kolejne dziecko – Mieczysława.
Wreszcie w roku 1900 malarz zdecydował się na ślub. Do dziś badacze zachodzą w głowę, co nim kierowało. Możemy jednak przypuszczać, że chodziło między innymi o zapewnienie nazwiska i odpowiedniej opieki dzieciom. Po ślubie Wyspiański usynowił także Teodora, najstarszego syna żony, który raczej nie był jego biologicznym dzieckiem. W kolejnym roku na świat przyszedł najmłodszy Staś, a kilka miesięcy wcześniej cała rodzina zamieszkała w obszernym mieszkaniu przy ul. Krowoderskiej.
Niektórzy do dziś mają wątpliwości, czy Wyspiański kochał swoją żonę. Wszyscy świadkowie zgodnie wspominali za to, że szczerze kochał swoje dzieci. Jego troska nie ograniczała się do zapewnienia im materialnego bytu. Ze wspomnień i listów wyłania się obraz ojca wyjątkowo zaangażowanego, zwłaszcza na tle realiów epoki.
Na ten wizerunek składa się wiele drobnych wspomnień – jak to, że w pokoju chłopców namalował na ścianie kozę i bociany. W listach do znajomych rozpisywał się o sprawach szkolnych czy problemach zdrowotnych malców:
„Pisała mi żona, że Staś jest trochę słaby, bo mu się za uchem powiększył gruczoł. Na razie posmarowała jodyną, ale boję się, bo bez lekarza nie można jodyny używać za często dla tak małego dziecka”4.
Choć zapewne irytował go domowy harmider, to przy dłuższej rozłące tęsknił. „Chciałbym mieć ich ze sobą wszystkich”5 – pisał z uzdrowiska. Aktor Józef Sosnowski wspominał, że wśród papierów na biurku trzymał bucik dziecięcy, z którego obecności tłumaczył się następująco: „Ja – to – tak – naumyślnie wziąłem […] bo to… przypomina mi mojego kochanego synka, Stasia”6.
Wiele anegdot na temat dzieciństwa pochodzi od Heleny, która najlepiej pamiętała ojca. W czasie, gdy rodzina gnieździła się jeszcze w jednopokojowym mieszkaniu przy ul. Szlak, a Wyspiański wynajmował osobną pracownię, dziewczynka wymknęła się z domu w poszukiwaniu taty. Jak wspominała po latach:
„Rwetes się podniósł w domu. Ojciec szalał, że «dziecko pewnie porwano», ale gdy zjawiłam się, umorusana jak nieboskie stworzenie, przyprowadzona przez jakiegoś dziada-poczciwinę […] zamiast klapsów – zostałam wyściskana i wycałowana w powietrzu, na rękach, a dziad-obieżyświat dostał w nagrodę dziesięć koron w złocie […]”7.
Córka Wyspiańskiego wspominała także „[…] spacery landem po Lasku Wolskim i przejażdżki łódką po Prucie, w Delatynie. Pamiętam wierszyk napisany specjalnie dla mnie, gdy po raz pierwszy poszłam do szkoły […]”8. Żona Stanisława juniora opowiadała z kolei, że:
„Nieraz godzinami pokój jego [Wyspiańskiego] był zamknięty i dzieciom nie mogła matka tego wytłumaczyć, że nie mogą wejść do pokoju ojca. I długie nieraz szlochy pod drzwiami dopiero mobilizowały Wyspiańskiego. Dopiero przerywał pracę i dopuszczał dzieci do siebie”9.
Z pewnością pracownia taty nie była dla malców całkiem niedostępna, zachowały się bowiem fotografie Mietka i Stasia rysujących przy jego stole.
Portrety
Helenka, Mietek i Staś stali się ulubionymi modelami ojca, zwłaszcza po przeprowadzce na Krowoderską. Z jednej strony wynikało to z opisanego wcześniej zamiłowania Wyspiańskiego do portretowania dzieci. Z drugiej coraz bardziej chory artysta dużo czasu spędzał w domu i tam też szukać musiał tematów. Na jego szkicach i pastelach dzieci oglądamy jako niemowlęta przy piersi, gdy tulą się do mamy, gdy są zamyślone, rozespane albo po prostu pogrążone w drzemce. Tylko Teodora, zwanego w domu Tadkiem, Wyspiański rysował sporadycznie – może dlatego, że chłopiec nie był jego biologicznym synem, a może po prostu był starszy i chodził już do szkoły.
Wyjątkowo intymny charakter mają wizerunki śpiących dzieci. Oglądając je, możemy wyobrazić sobie Wyspiańskiego, który – jak wielu rodziców – przygląda się im się po cichu i z czułością. Opisany na początku pastel Śpiący Mietek powstał w 1902 roku, gdy chłopiec miał trzy lata. Obraz znajduje się w Muzeum Narodowym w Krakowie. Inny, późniejszy o dwa lata wariant Śpiącego Mietka przechowywany jest w Muzeum Pałac Herbsta, oddziale Muzeum Sztuki w Łodzi. „Rysuję Mietka na kanapie, wieczór”10 – zapisał artysta 5 grudnia 1904 roku. Tym razem chłopiec drzemie z głową ułożoną na wyciągniętej ręce. Kolory są mocne, kontrastowe: czerwony, żółty, granatowy, nakładane płaskimi plamami obwiedzionymi konturem.
Mniej więcej w tym samym czasie co Mietka Wyspiański sportretował śpiącego Stasia. Na obrazie z 1902 roku (z Muzeum Śląskiego) jest niemowlakiem w pozwijanej sukience. Kolorystyka jest podobna do tej z portretu Mietka.
W 1904 roku artysta uchwycił trzyletniego Stasia, gdy malec przysnął na krześle z głową opartą na rękach złożonych na stole. „Rysuję Stasia na stole”11 – odnotował jego ojciec 6 grudnia. Pastel znajduje się w Muzeum Narodowym w Poznaniu.
Koniec dzieciństwa
Szczęśliwe dzieciństwo skończyło się dla małych Wyspiańskich w dniu śmierci ojca, 28 listopada 1907 roku. Wcześniej przez wiele miesięcy stan zdrowia artysty systematycznie się pogarszał. W 1906 roku rodzina przeprowadziła się do wsi Węgrzce, gdzie Wyspiański kupił dom, między innymi dla lepszego zabezpieczenia materialnego bliskich. Większość czasu spędzał teraz w swoim pokoju przykuty do łóżka. Jego goście wspominali, że największą radością były dla niego w tym okresie dzieci, które czasem bawiły się przy jego łóżku.
Po śmierci artysty życie Tadka, Helenki, Mietka i Stasia bardzo się skomplikowało. Bliscy artysty, którzy jego żonę darzyli wyłącznie niechęcią, nie chcieli, by młodzi Wyspiańscy pozostawali pod jej opieką. Jak potomstwo geniusza mogła wychowywać prosta wieśniaczka? Na niekorzyść kobiety świadczyły także pociąg do alkoholu i skandalicznie szybkie znalezienie drugiego męża. Ostatecznie odebrano jej prawo do opieki nad dziećmi.
Pozostawali jeszcze opiekunowie prawni. Pierwszym z nich, wyznaczonym przez samego artystę, został adwokat Józef Skąpski, który bardzo szybko zrzekł się tej funkcji. Długo nie wytrzymał też przyjaciel artysty Adam Chmiel. Dzieci umieszczone na stancjach, odcięte od kontaktu z matką, buntowały się i uciekały do niej na wieś. Sama Teodora walczyła o odzyskanie praw, funkcja opiekuna nie była więc łatwa. Następca Chmiela został wyznaczony z urzędu. Wybrał on radykalne środki i wywiózł dzieci z Krakowa. Helenka została wysłana do prowadzonej przez zakonnice pensji w szwajcarskim Vinzel, a Mietek ze Stasiem trafili do prestiżowej szkoły – konwiktu jezuitów w Chyrowie.
Teodor porzucił naukę przed maturą. Był bardzo wrażliwy i mocno zżyty z ojcem. Wielkim ciosem była dla niego jego śmierć, prawdopodobnie jeszcze większym informacja, że nie był jego biologicznym dzieckiem. W końcu trafił na oddział psychiatryczny. Zmarł w 1916 roku. Staś również leczył się w zakładach dla nerwowo chorych. Później ożenił się i doczekał się córki. Zmarł na białaczkę w 1968 roku. Najspokojniejsze życie wiodła Helena, która wyszła za mąż w 1916 roku i urodziła dwoje dzieci. Zmarła w 1971 roku.
Mietek – epilog
Jak potoczyły się losy „Śpiącego Mietka”? Niestety ta historia nie ma happy endu. Podobno chłopiec był bardzo zdolny, ojciec zaszczepił w nim zamiłowanie do rysunku i poezji. W jednym ze swoich wierszy Mietek pisał o zmarłym:
„O wierzby! lutnie! weźcie mnie ze sobą
I zaprowadźcie tam, w Skałki komnaty
Bym moje serce okryte żałobą
Utulił; Ojca wspomniał sprzed laty”12.
Mieczysław nie potrafił się odnaleźć w surowej szkole jezuitów i uczył się słabo (nawiasem mówiąc, jego ojciec też nie należał do prymusów). Fatalnie radził sobie z łaciną, greką, fizyką i matematyką. W roku szkolnym 1916/1917 był nawet zagrożony powtarzaniem siódmej klasy.
W marcu 1917 roku jako osiemnastolatek trafił do wojska, na włoski front I wojny światowej. Regularnie słał siostrze pocztówki i listy. W jednej z przesyłek pisał: „O urlopie myślę i o tej nieszczęsnej maturze”13. Prosił nawet o przesyłanie materiałów do nauki. Zapewne sumiennie z nich korzystał, bo w 1918 roku zdał egzamin dojrzałości.
Niewykluczone, że zaczął nawet studia, ale niedługo potem znów znalazł się na froncie – tym razem wojny polsko-bolszewickiej. Jego dalsze losy są niejasne. Najpewniej dostał się do niewoli. W 1921 roku gazety donosiły, że Mieczysław Wyspiański znajdował się wśród powracających do Polski jeńców, ale nigdy nie dotarł do Krakowa. Według jednej z wersji zmarł w Moskwie na tyfus, jednak rodzinie nigdy nie udało się uzyskać pewnych informacji na jego temat. Sądownie uznano go za zmarłego dopiero w 1943 roku, przyjmując za umowną datę śmierci 31 grudnia 1924 roku.
Bibliografia:
1. Gaweł Ł., Stanisław Wyspiański. Na chęciach mi nie braknie…, Kraków 2017.
2. Śliwińska M., Wyspiański. Dopóki starczy życia, Warszawa 2017 (ebook).
3. Wyspiański. Katalog wystawy dzieł ze zbiorów Muzeum Narodowego w Krakowie, red. D. Godyń, M. Laskowska, Kraków 2018.
4. Zbijewska K., Orzeł w kurniku. Z życia Stanisława Wyspiańskiego, Warszawa 1980.
- M. Śliwińska, Wyspiański. Dopóki starczy życia, Warszawa 2017 (ebook). ↩
- K. Zbijewska, Orzeł w kurniku. Z życia Stanisława Wyspiańskiego, Warszawa 1980, s. 140. ↩
- M. Śliwińska, op. cit. Inne źródła podają 1895 rok
, co według MonikiŚliwińskiej jest błędna datą. ↩ - K. Zbijewska, op. cit., s. 142. ↩
- Wyspiański. Katalog wystawy dzieł ze zbiorów Muzeum Narodowego w Krakowie, red. D. Godyń, M. Laskowska, Kraków 2018, s. 33. ↩
- K. Zbijewska, op. cit., s. 144. ↩
- M. Śliwińska, op. cit. ↩
- Ibidem. ↩
- Ibidem. ↩
- Wyspiański. Katalog…, op. cit., s. 37. ↩
- Ibidem. ↩
- K. Zbijewska, op. cit., s. 157. ↩
- Ibidem, s. 154. ↩
Artykuł sprawdzony przez system Antyplagiat.pl
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Fryderyk Pautsch „Portret Leopolda Staffa” - 20 września 2024
- Józef Pankiewicz „Dziewczynka w czerwonej sukience” - 18 kwietnia 2024
- Mela Muter „Autoportret w świetle księżyca” - 4 kwietnia 2024
- Japoneczki, czyli kobiety w kimonach w polskiej sztuce - 8 stycznia 2024
- Skandal, konflikt, pojedynek, zabójstwo, czyli o wybuchowej naturze polskich artystów - 17 grudnia 2023
- Kolorowy ptak. O tragicznych losach niezwykłej malarki – Teresy Roszkowskiej - 29 października 2023
- Stanisław Wyspiański „Nasturcje” - 6 października 2023
- Stanisław Wyspiański „Portret pani Solskiej” - 12 września 2023
- Twarzą w twarz z Wyspiańskim, czyli o autoportretach artysty - 1 września 2023
- Jan Matejko „Astronom Kopernik, czyli rozmowa z Bogiem” - 16 lutego 2023