Marcello Bacciarelli, Portret Michała Jerzego Mniszcha z córką Elżbietą i psem Kiopkiem, 1795
olej, płótno, 121 × 94 cm, Zamek Królewski w Warszawie
„Czy dola szczęsna, czy skołatana
Przez dzikie ludów narowy,
Ten, zawsze strzegąc stóp swego pana,
Żywot dać przy nich gotowy.
Z równością myśli wszystko to znosi,
Co zdarza wola niebieska,
Służy najwierniej, o nic nie prosi:
Mój że to obraz czy pieska?”1.
Kąpał się codziennie. Jako pierwszy odwiedzał sypialnię króla Stanisława Augusta Poniatowskiego i jako ostatni ją opuszczał. Uczestniczył także w obiadach czwartkowych wydawanych latem w łazienkowskim Pałacu na Wyspie. W 1795 roku, pomimo początkowej niechęci króla i jego lokaja Bruneta, udał się w długą i męczącą podróż z Grodna – gdzie Poniatowski przebywał po III rozbiorze Polski – do Warszawy. Miał pozować do portretu malowanego przez mistrza Marcella Bacciarellego. Miał na imię Kiopek i był… psem. To wiemy na pewno. Za pewnik przyjmuje się także pochodzenie jego imienia od tureckiego słowa kopek oznaczającego po prostu psa. Pewne nieścisłości pojawiają się jednak w kwestii rasowej przynależności tego królewskiego czworonoga. Stanisław Trembecki określił go mianem „szpica faworytnego”. Inni twierdzili, że był yorkshire terrierem. Współcześnie wskazuje się również na podobieństwo pieska uwiecznionego przez Bacciarellego do maltańczyków bądź bolończyków.
Przyjrzyjmy się więc tyleż wyrafinowanemu, co pełnemu bezpośredniości Portretowi Michała Jerzego Mniszcha z córką Elżbietą i psem Kiopkiem z 1795 roku. Elżbietka siedzi na eleganckiej poduszce położonej na klasycystycznym biurku. Prawą dłonią podtrzymuje łaszącego się do niej Kiopka. Na jej lewym kolanie spoczywa dłoń Michała Jerzego. On sam siedzi na wykwintnym fotelu. Jest gwarantem stabilności tej pełnej wdzięku opartej na trójkącie grupy. Kotara zawieszona w tle, fragmenty pilastrów oraz – last but not least – szarfa wraz z gwiazdą Orderu Orła Białego świadczą o wysokiej pozycji społecznej Mniszcha. Ten wyjątkowy wizerunek jest jednak pozbawiony jakichkolwiek znamion arystokratycznej pompy czy ostentacji. Czuły gest ojca, pogodne spojrzenie dziewczynki oraz znakomicie uchwycona w ruchu, pełna żywiołowości postać pieska pozwalają na uznanie tego tchnącego naturalnością obrazu za jeden z najbardziej urokliwych portretów epoki stanisławowskiej.
Jak wyjaśnić obecność królewskiego ulubieńca na portrecie przedstawiającym Michała Jerzego Mniszcha i jego córkę? Elżbietka była córką ulubionej siostrzenicy monarchy – Urszuli z Zamoyskich i wnuczką jego siostry Ludwiki. Stanisław August traktował dziewczynkę jak własną wnuczkę i nie potrafił odmawiać jej zachciankom. Kiedy więc ta poprosiła, by Kiopek pozował wraz z nią i jej ojcem do portretu, król ostatecznie się zgodził, choć początkowo nie chciał narażać pupila na męczącą podróż. W ostatnim odruchu asertywności pisał do rodziny Mniszchów, sugerując, aby mistrzowi Bacciarellemu w zastępstwie Kiopka pozował jeden z podobnych stołecznych psów. Na nic zdały się prośby i pertraktacje. Piesek musiał wyruszyć do Warszawy. W podróży towarzyszyła mu żona królewskiego kamerdynera, pani Brunetowa.
Dodajmy, że zamówienie portretu u Bacciarellego nie było wcale łatwe. Przekonała się o tym w 1784 roku księżna Izabela Czartoryska, pragnąca pozyskać portret córki Marii pędzla mistrza Marcella2. Artysta początkowo odmówił, zaś pani na Powązkach i Puławach musiała uciekać się do pośrednictwa kuzyna, króla Stanisława Augusta3. Takich trudności nie miał ojciec Elżbietki, Michał Jerzy Wandalin Mniszech. Czemu zawdzięczał brak utrudnień w dostępie do królewskiego malarza? Aby odpowiedzieć na to pytanie, warto prześledzić biografię tego arystokraty.
Urodził się w 1742 roku w Dziewięczyżu na Rusi jako syn wojewody podlaskiego Jana Karola i Katarzyny z Zamoyskich4. Po przedwczesnej śmierci ojca w 1759 roku pozostawał pod opieką stryja – marszałka nadwornego koronnego Jerzego Augusta Wandalina. To jemu, możnemu przywódcy stronnictwa dworskiego króla Augusta III Sasa, zawdzięczał szybki awans na drabinie społecznej. W 1762 roku młody Michał wyjechał do Szwajcarii, gdzie poznał m.in. Woltera5. Odbył następnie grand tour, odwiedzając Niemcy, Holandię, Anglię, Francję, Włochy i Austrię. W swoim diariuszu omówił szczegółowo m.in. zbiory oraz sposób organizacji British Museum w Londynie i florenckiej Galerii Uffizi6. Szczerze przejęty zachodnioeuropejskimi ideami oświecenia podejmował próby ich przeniesienia na rodzimy grunt. Uczestnicząc w słynnych obiadach czwartkowych, przedstawiał na nich pomysły swoich dzieł takich jak: Projekt ufundowania Universitatis Scientiarum, albo powszechnego zbioru mędrców w Królestwie Polskim (1772) oraz Myśli względem założenia Musaeum Polonicum (1775)7. Do historii przeszła zwłaszcza ostatnia z wymienionych prac, zawierająca prekursorską wizję polskiego muzeum narodowego. Księgi i modele zgromadzone w tej instytucji miały służyć celom dydaktycznym, ucząc dziejów kraju oraz pobudzając patriotyzm jego obywateli. W 1777 roku Mniszech został powołany w skład Towarzystwa do Ksiąg Elementarnych, organu Komisji Edukacji Narodowej (KEN), gdzie miał pełnić funkcję wieloletniego przewodniczącego tego gremium. Towarzystwo to, powołane w celu opracowywania nowych programów nauczania i podręczników dla zreformowanych szkół, z czasem przejęło także funkcje nadzorcze i ustawodawcze. To Michałowi Jerzemu Mniszchowi zawdzięczamy również pomysł i koncepcję pierwszej polskiej ustawy o bibliotecznym egzemplarzu obowiązkowym, uchwalonej w 1780 roku.
W 1781 roku Mniszech jeszcze bardziej zbliżył się do Stanisława Augusta, poślubiając siostrzenicę monarchy Urszulę z Zamoyskich8. Znacznie przyspieszyło to jego i tak już błyskotliwą karierę. W 1781 roku został marszałkiem nadwornym litewskim, zaś już rok później wybrano go do Rady Nieustającej, najwyższej władzy administracyjnej Rzeczypospolitej. Największym osiągnięciem politycznym Michała Jerzego był jednak urząd marszałka wielkiego koronnego, który sprawował w latach 1783–17939. Marszałek wielki koronny, pierwszy „minister” w Koronie Królestwa Polskiego, miał dbać o bezpieczeństwo osobiste monarchy. Jako mistrz ceremonii dworskich decydował m.in. o dopuszczeniu zainteresowanych do audiencji u króla, jako pierwszy przyjmował także zagraniczne poselstwa10. Rodowy pałac Mniszchów znajdował się przy ulicy Senatorskiej i został uwieczniony przez Bernarda Bellotta na jednym z płócien przeznaczonych do Sali Canaletta w stołecznym Zamku Królewskim. Pozostając czasowo poza stolicą, Mniszchowie mieszkali głównie w Dęblinie i wołyńskim Wiśniowcu (od 1793 roku stałej siedzibie Michała Jerzego)11.
Powróćmy jednak do naszego portretu. Jak przystało na mistrza ceremonii dworskich, Mniszech nosi na nim najmodniejszy angielski frak oraz ozdobną kamizelkę i fular. Podobny granatowy frak ma na sobie lekarz królewski Walenty Gagatkiewicz na innym płótnie pędzla mistrza Marcella. Także to dzieło znajduje się od niedawna w zbiorach Zamku Królewskiego w Warszawie12. Fulary obydwu panów przybrały wykwintną postać cravates à l’anglaise13. Pudrowane fryzury z lokami w formie tak zwanych gołębich skrzydeł wywodzą się natomiast z mody francuskiej14.
Nie mniej nowoczesny niż frak ojca jest ubiór Elżbietki. Prosta sukienka o szerokich rękawach przewiązana w pasie wstęgą została oparta na najnowszych angielskich wzorcach. Tego typu strój był zalecany dla dzieci przez oświeceniowych myślicieli. Oddajmy głos Magdalenie Bialic:
„[…] w połowie XVIII w. Anglicy – inspirowani m.in. poglądami pedagogicznymi Johna Locke’a, który krytykował ówczesny sposób ubierania dzieci, czyli narzucania im strojów będących kopią ubiorów osób dorosłych, całkowicie niedostosowanych do wymogów dzieciństwa – upowszechnili ubranka szyte z myślą o dzieciach. […] Dla malutkich dzieci Anglicy wymyślili sukieneczkę typu uniseks zwaną frock, dla starszych dziewczynek – białą sukienkę dziewczęcą, która miała bardzo prosty krój: u góry była lekko dopasowana do torsu, z okrągłym dekoltem i krótkimi rękawami, a od bioder – lekko przymarszczona i rozkloszowana, sięgająca zwykle nad kostkę. Stroje te szyto z białego muślinu, gazy, lnu lub batystu. Przy dekolcie, rękawach i skraju sukienki mogły mieć ozdobne falbanki. Noszono je bez gorsetów i panierów, na zwykłą koszulkę bieliźnianą. Dla ozdoby w pasie i czasami przy rękawkach przewiązywano je kolorowymi szarfami i wstążeczkami. Dekoracyjna wstążka lub kokardka czasem mogła znajdować się również przy dekolcie”15.
Taką rewolucyjną dziewczęcą sukienkę nosi nie tylko Elżbietka Mniszchówna, ale także Julia Duhamel sportretowana przez Bacciarellego z kotem w 1781 roku. Ta ostatnia ma także na głowie muślinowy czepek ozdobiony gustowną niebieską wstążką z kokardą. Kolor wstążki koresponduje z głębokim błękitem bystrych oczu Julii. Kim była ta pełna uroku młoda dama? Urodziła się jako córka Marianny z Miklaszewiczów oraz królewskiego bibliotekarza i sekretarza Józefa Duhamela16.
W latach 1771–1781 jej ojciec odgrywał rolę asystenta–sekretarza Marcella Bacciarellego17. Julia roztaczała swój urok nie tylko z portretu. W młodości zdobyła wielką sympatię biskupa Ignacego Krasickiego. Duhamelowie poznali autora Myszeidy w latach 60., kiedy tak jak i on zamieszkiwali stołeczny Zamek Królewski18. Krasicki wspominał młodą dziewczynę także w listach pisanych w latach 80., zachęcając ją do wizyt na Warmii19. Na początku lat 90. Bacciarelli namalował kolejny, nie mniej udany (choć pozbawiony kota) portret zamężnej już Julii20.
Obecność czworonożnych pupili na dwóch urzekających portretach pędzla nadwornego malarza króla Stanisława Augusta nie jest przypadkowa. W wieku oświecenia w arystokratycznych kręgach zwierzęta domowe cieszyły się wielką popularnością. Sentymentalizm wraz z towarzyszącą mu „bibelotomanią” odcisnął swoje piętno także na psiej modzie. Najwyżej ceniono więc pieski niewielkich gabarytów, takie jak bolończyki (nazywane wówczas bonończykami), maltańczyki i mopsy. Popularność tych ostatnich była również związana z rozwojem kobiecej masonerii. Otóż masonki obrały sobie za godło właśnie mopsa. Z tej przyczyny nazywano je często dames des Mops21. W Rzeczypospolitej niejednokrotnie określano je mianem Mopsic. Termin ten bardzo często pojawiał się także w ówczesnej satyrze.
Oświeceniowej popularności milusińskich na królewskich i książęcych dworach towarzyszyły również liczne przekazy wizualne i słowne. Pieski i kotki bardzo często towarzyszyły swoim paniom na portretach, zwłaszcza tych miniaturowych, malowanych na kości słoniowej. Z przekazów malarskich, poetyckich i pamiętnikarskich znamy imiona kilku czworonogów z kręgu wspomnianej już księżnej Izabeli Czartoryskiej. Na portrecie wykonanym w Anglii przez Marię Cosway księżna uwieczniona została z czarno-białym pieskiem Koziem.
Inny pupil, zgodnie z ówczesną modą na orientalizm, nazywał się Mufty (od arabskiej nazwy muzułmańskiego prawnika i teologa). Liczne anegdoty wiążą się natomiast z suczką Mimi, której portret wisiał nawet swego czasu w puławskim Domu Gotyckim. Oto jak wspominała ją sama Izabela:
„[…] charteczka tu wymalowana była moją własnością. Jej wzrost, kształt, kolor, słowem cała postać, zupełnie podług miary jest wzięta. Był to twór osobliwy w swoim rodzaju i doskonałej piękności. Pełna wdzięków i zgrabności zastanawiała tych, co ją spotykali. Wierność jej i przywiązanie były szczególne. Marszałek Rzewuski, jadąc do Petersburga, naparł się tej charteczki i koniecznie nalegał, żeby mógł ją z sobą wziąć. Nie mogłam jej odmówić przyjacielowi, którego bardzo kochałam, ale wymówiłam sobie, że słowem mi honoru zaręczy, iż nikomu jej nie odda, nawet na czas nie powierzy. Marszałek Rzewuski kilka miesięcy bawił w Petersburgu. Mimi wszystkich zastanawiała swoją pięknością. Dnia jednego imperatorowa Katarzyna oknem ją postrzegła, zdziwiona jej pięknością kazała do siebie zaprosić pana marszałka Rzewuskiego z charteczką. Gdy ją z bliska zobaczyła, zaraz oświadczyła mu, że życzy ją zatrzymać. – Jest to rzeczą dla mnie niepodobną, żebym mógł ją odstąpić – odpowiedział pan marszałek – gdyż nie jest moją, a dałem słowo, że ją nazad przywiozę. […] Mimi długo jeszcze u mnie żyła, do zgrzybiałej starości”22.
W Puławach szczególną uwagą otaczano także suczkę Lubcię, pieski Gałganka i Szczurka oraz kotkę Pstrusię i kota Filusia. Koniec życia tego ostatniego był tragiczny. Pupil guwernantki dzieci Czartoryskich – panny Petit – stał się jednym z pierwszych zwierzęcych aeronautów. Wysłany w lot balonem nie powrócił z niego żywy. Balon pękł i spłonął, zaś Filuś, jak pisał w poemacie Balon, czyli wieczory puławskie Franciszek Dionizy Kniaźnin, „rozdarł się na suchym jesionie”23. W tym naszpikowanym odniesieniami do mitologii i historii Polski dziele literackim koniec żywota czworonoga został porównany do śmierci Władysława Warneńczyka. Inny wiersz tego samego autora był natomiast sentymentalnym epitafium poświęconym pamięci wspomnianej już suczki Lubci:
„Pod twoim cieniem Jaworze zielony,
Lubcia tu leży, pieszczota Milony.
Kto rękawiczki, kto wachlarzyk poda?…
Owoż tu dla niej pamięć i nagroda.
Lekka bądź ziemio! Którą ręka biała
Z żalem po trzykroć na Lubcię sypała,
Porastaj darniu, wonnemi kwiatami:
Czułość cię kładła, i polała łzami.
Jeśli was pasterz niewinne owieczki!
Pożenie czasem pomimo tej rzeczki,
Tu, kędy cienie ochraniają Lubcię,
Zwolna stąpajcie i trawki nie skubcie”24.
Utwór Kniaźnina nie był jednak pierwszym polskim wierszem poświęconym zmarłemu zwierzęciu. Już w poprzednim stuleciu powstał znakomity liryk Nadgrobek Perlisi Jana Andrzeja Morsztyna poświęcony przymiotom wyglądu i charakteru białej suczki maltańskiej. To wyjątkowe konceptualne dzieło zostało wydane w 1647 roku w zbiorze Kanikuła albo psia gwiazda. Morsztyn stworzył w nim mistrzowski pastisz wyrafinowanych panegiryków pisanych po śmierci szlachetnie urodzonych, stosując wszystkie środki retoryczne typowe dla tego typu dzieł. Wspomniane utwory literackie świadczą jednak nie tylko o wysokiej pozycji zwierząt na arystokratycznych dworach, lecz przede wszystkim o znaczącej funkcji pełnionej przez milusińskich w kulturze zabaw towarzyskich. Dotyczy to rozrywek opartych zarówno na aktywności na świeżym powietrzu, jak i na zespołowej bądź prywatnej lekturze konceptualnych tekstów sprzyjających rozmyślaniom.
Nieodłącznymi towarzyszami zamożnych szlachcianek stawały się w XVIII wieku niekiedy nie tylko psy i koty, ale także bardziej niecodzienne zwierzęta. Niejaka pani Olędzka nie rozstawała się podobno z oswojoną gęsią, zaś bywająca w Puławach pani Chrzanowska w szczególny sposób przywiązała się do baranka. Woziła go wszędzie ze sobą. Okresowo mieszkał nawet w jej prywatnej sypialni. Każda nieobecność pupila wyzwalała ponoć w jego pani silne lęki o jego los. Wydaje się, że w ten sposób majętne damy dawały upust swoim odruchom macierzyńskim i realizowały ludzką potrzebę bliskości…
Stereotypowe opowieści o arkadyjskich perfumowanych owieczkach z dzwoneczkami, paradujących dzielnie po ogrodach angielskich nie są więc aż tak dalekie od rzeczywistości. Bywało, że w dobie oświecenia czworonożni pupile wkraczali także do salonów, buduarów i sypialni. Pojawiali się również na obrazach, czego najlepszym przykładem jest urzekający Portret Michała Jerzego Mniszcha z córką Elżbietą i psem Kiopkiem nabyty w 2018 roku do kolekcji Zamku Królewskiego w Warszawie25. W tej ujmującej kompozycji, podobnie jak w wizerunkach Julii Duhamel, Heleny z Przezdzieckich Radziwiłłowej czy Agnieszki Truskolaskiej, „daje się dostrzec spontaniczną radość, jaką dawała mu [Bacciarellemu] możliwość kontaktu z pięknymi paniami i uwieczniania ich urody, co wyrażało się doskonałą lekkością bezbłędnie prowadzonego pędzla”26. W odniesieniu do Portretu Michała Jerzego Mniszcha z córką Elżbietą i psem Kiopkiem nie sposób nie wspomnieć także o wyjątkowej umiejętności przepajania dzieła urokiem przemijającej chwili. Dzięki mistrzostwu Bacciarellego starannie zaaranżowana kompozycja nie przestaje zachwycać, nosząc znamiona pełnej wdzięku spontaniczności.
Bibliografia:
1. Bialic M., Portrety Marcella Bacciarellego jako kronika strojów modnych Polaków w 2. połowie XVIII wieku, „Kronika Zamkowa” nr 7, 2020.
2. Crème de la crème: katalog nabytków nie wszystkich Zamku Królewskiego w Warszawie – Muzeum, Warszawa 2020.
3. Hapanowicz P., Musaeum Polonicum Michała Jerzego Wandalina Mniszcha, „Rocznik Biblioteki Kraków” 2021.
4. Juszczak D., Marcello Bacciarelli. Najpiękniejsze portrety, Warszawa 2018.
- S. Trembecki, Portret Kiopka, szpica faworytnego Jego Królewskiej Mości. Wiersz ten został napisany przez Trembeckiego w 1796 roku w Grodnie, gdzie poeta towarzyszył zdetronizowanemu władcy (Stanisław August Poniatowski abdykował 25 listopada 1795 roku). Liryk, w którym autor sugerował porównanie siebie do królewskiego psa, został po raz pierwszy wydany drukiem w zbiorze Poezje, z popiersiem autora wg rysunku wiedeńskiego, wyd. III powiększone, z dodaniem objaśnień (A. Mickiewicza) do Zofijówki, t. 1–2, Wilno 1822. ↩
- P. Mrozowski, Malarz portretów najprzedniejszych, w: D. Juszczak, Marcello Bacciarelli. Najpiękniejsze portrety, Warszawa 2018, s. 39. ↩
- Ibidem, s. 39–40. ↩
- P. Hapanowicz, Musaeum Polonicum Michała Jerzego Wandalina Mniszcha, „Rocznik Biblioteki Kraków” 2021, s. 369. ↩
- Ibidem, s. 370. ↩
- Ibidem, s. 370–371. ↩
- Ibidem, s. 371. ↩
- Ibidem, s. 372. ↩
- Ibidem, s. 372. ↩
- Ibidem, s. 373. ↩
- A. Barczyk, Pałac w Dęblinie: inwentarze z czasów Michała Jerzego Wandalina Mniszcha, Kraków 2017, s. 20. ↩
- D. Juszczak, op. cit., poz. kat. 46. ↩
- M. Bialic, Portrety Marcella Bacciarellego jako kronika strojów modnych Polaków w 2. połowie XVIII wieku, „Kronika Zamkowa” nr 7, 2020, s. 136–137. ↩
- Ibidem, s. 137. ↩
- Ibidem, s. 133–134. ↩
- D. Juszczak, op. cit., s. 164. ↩
- Ibidem, s. 164. ↩
- Ibidem, s. 167. ↩
- Ibidem, s. 167. ↩
- Ibidem, poz. kat. 33. ↩
- J. Ryba, Rzut oka na funkcje psów w kulturze oświecenia, „Gazeta Uniwersytecka UŚ” nr 3, 1992, https://gazeta.us.edu.pl/node/204251 (dostęp: 15.12.2022). ↩
- Portret suczki Mimi wisiał na schodach prowadzących na I piętro Domu Gotyckiego w Puławach, nieopodal gipsowej maski pośmiertnej Izaaka Newtona, portretów siedemnastowiecznych pisarzy francuskich oraz obrazów religijnych pozyskanych przez księżną ze zrujnowanej kolegiaty świętego Michała na Wawelu. Cyt. za: I. Czartoryska, J. Przyborowski, Opis pamiątek Domku Gotyckiego w Puławach przez Elżbietę Czartoryską, rękopis w zbiorach Biblioteki Narodowej w Warszawie, ok. 1820–ok. 1830, s. 171–172. ↩
- F.D. Kniaźnin, Balon, czyli wieczory puławskie. Poema w (dziesięciu) pieśniach. Pieśń dziesiąta – puszczenie balonu, w: Poezye Franciszka Dyonizego Kniaźnina, t. 2, Warszawa 1787, s. 151. ↩
- Idem, Oda XXIII. Do Jaworu – Nadgrobek suczynce Lubci, cyt. za: Dzieła Franciszka Dyonizego Kniaźnina, wydanie nowe Jana Nep. Borowicza, t. 1, Lipsk 1837, s. 68. ↩
- Crème de la crème: katalog nabytków nie wszystkich Zamku Królewskiego w Warszawie – Muzeum, Warszawa 2020, s. 8–11, autor noty katalogowej: A. Jakubowska. ↩
- P. Mrozowski, op. cit., s. 46. ↩
Artykuł sprawdzony przez system Antyplagiat.pl
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Jan Matejko „Portret Józefa Ciechońskiego” - 7 sierpnia 2023
- Misterium ekspresji. Rzeźby Johanna Georga Pinsla - 5 maja 2023
- Marcello Bacciarelli „Portret Michała Jerzego Mniszcha z córką Elżbietą i psem Kiopkiem” - 29 stycznia 2023
- Wytrwały humanista. Życie i twórczość Tadeusza Kulisiewicza - 15 stycznia 2023
- Między Parchatką a Pociejowem. Życie i twórczość Jana Piotra Norblina - 5 stycznia 2023
- Na wielu strunach. Motyw zesłania w twórczości Jacka Malczewskiego - 9 grudnia 2022
- Paolo Veronese „Alegoria Cnoty i Występku” - 21 listopada 2022
- „Ażeby przedstawić możliwie najwierniej”. Życie i twórczość Bernarda Bellotta zwanego Canalettem - 16 listopada 2022
- „Niech zginie świat, byle żyła sztuka”. Życie i twórczość Jana Gotarda - 13 listopada 2022
- W przestworzach i w otchłani morskich fal. O twórczości Stanisława Ostoi-Chrostowskiego - 8 listopada 2022