Jestem człowiekiem z Północy i nie lubię nic innego oprócz Północy…Nie lubię morza Śródziemnego…kocham miejsca bez malowniczości.
Czy można nie lubić malowniczych krajobrazów, pięknego koloru morza, gór i mieniącego się słońca, obecnego na Lazurowym Wybrzeżu 300 dni w roku? Otóż, można! Jean Dubuffet jeden z najważniejszych i najbardziej cenionych malarzy XX wieku nie przepadał za Lazurowym Wybrzeżem, a do panującego tu mikroklimatu miał wiele zastrzeżeń. Nie dał się uwieść lazurowemu morzu i światłu jak Matisse, Monet, Chagall, Renoir, Dufy, Legér, Miro i wielu innych kolegów. Może chciał jedynie prowokować swoją publiczność i znajomych, wygłaszając tak niecodzienne opinie?
Jean Dubuffet urodził się w 1901 roku w Hawrze (oczywiście na północy Francji) w zamożnej rodzinie handlującej winem, jest zaliczany do malarzy awangardowych, choć jego twórczość trudno przypisać do jednego stylu malarskiego. Świadomie odrzucał klasyczne wzory malarskie i wszelkie koncepcje artystyczne. Wspierał sztukę prymitywną, w szczególności tworzoną przez umysłowo chorych. To po raz pierwszy właśnie Dubuffet w jednym ze swoich manifestów poświęconych malarstwu użył terminu „art-brut”, przyczyniając się do jej rozpowszechnienia i popularyzacji.
Od szesnastego roku życia kształcił się w kierunku malarstwa, w latach 1918-1919 także w Paryżu, gdzie poznał przedstawicieli artystycznej bohemy lat dwudziestych takich jak Fernand Léger, André Masson czy Max Jacob. Po pól roku wypisał się ze szkoły, wynajął własne atelier i zaczął tworzyć w odosobnieniu. W 1924 roku zwątpił w sens tworzenia, postanowił oddalić się od malarstwa.
Przez kolejnych osiem lat mieszkał w Hawrze, gdzie zajmował się rodzinnym interesem, odbył czteromiesięczną podroż do Buenos Aires. W 1933 roku przeprowadził się do Paryża, gdzie ponownie wynajął atelier i zaczął tworzyć, po zetknięciu się z problemami finansowymi ponownie porzucił malarstwo. Dopiero w 1942 roku podejmuje ostateczną decyzję, aby poświecić się całkowicie tworzeniu, odnosi coraz większe sukcesy, wystawia swoje prace we Francji i za granicą, pół roku spędza w Nowym Jorku.
Na Lazurowe Wybrzeże przeprowadza się dokładnie 28 stycznia 1955 roku ze względu na chorobę swojej drugiej żony Lili. Wybierają małe miasteczko Vence usytuowane 20 kilometrów od Nicei, to samo miasto wybrali przed nim lub po nim tacy artyści jak: Henri Matisse, Raoul Dufy, Marc Chagall, Jim Ritchie, D.H. Lawrence, a także Witold Gombrowicz.
Państwo Dubuffet wynajęli willę „Les Roures”, usytuowaną w centrum miasta, dzisiaj już nie istniejącą, natomiast na swoje atelier, artysta wybierał stare miasto Vence, które pamięta jeszcze czasy starożytnych Rzymian. Jean Dubuffet mimo pięknego krajobrazu Vence i światła, tak ważnych dla malarza, czuje się tam jak na wygnaniu, szczególnie w okresie zimy, kiedy wszyscy przyjaciele wracają do tętniącego życiem Paryża. Po niemal trzech latach spędzonych w Vence Jean Dubuffet powraca do stolicy kultury i Francji. Nie rozstaje się jednak całkowicie z uroczym, małym miastem. W 1960 roku wybudował tutaj willę „Vortex”, będzie powracał na Lazurowe Wybrzeże przez kolejne 10 lat, ale jedynie na sezony letnie. Zimy będzie spędzał na północy, w ukochanym Paryżu.
Jean Dubuffet urozmaicał swoje przyjazdy do Vence spotkaniami ze znajomymi, uprawianiem ogrodu, zafascynował się naturą, podczas wycieczek na Col de Vence inspiracją stały się dla niego kamienie i skały, które zaczął malować. Nawiązał też bliską przyjaźń z Alfonsem Chave, założycielem galerii sztuki, gdzie organizował swoje wystawy, a która istnieje do dziś w tym samym miejscu. Często przesiadywał na tarasie kawiarni „La Régence”, w której również możemy dzisiaj napić się kawy.
Podczas jednego z pobytów na Francuskiej Riwierze w 1968 roku, Jean Dubuffet zadzwonił do Witolda Gombrowicza, który w latach 1964-1969 mieszkał w Vence. Numer posiadał od ich wspólnego znajomego Maurice’a Nadeau. Pisarz zaprosił malarza do swojego mieszkania, mieszczącego się na drugim pietrze Willi Alexandrine (obecnie w willi znajduje Espace Gombrowicz).
Artyści zaczęli do siebie pisać, prowadzili polemikę na temat literatury i malarstwa, ale też dyskutowali na tematy bardziej trywialne jak pogoda czy klimat. Malarz skarżył po raz kolejny na Lazurowe Wybrzeże. W jednym z listów Jean Dubuffet napisał do Witolda Gombrowicza:
„W jaki sposób potrafi Pan zachowywać umysł tak bohatersko żywy, choć nękają Pana te duszności? Nie sądzę, by głupi klimat Vence dobrze Panu służył, by zresztą w ogóle działał inaczej niż zgubnie. To idiotyczne <Lazurowe Wybrzeże> jest nadzwyczaj trujące. Żeby przetrwać na nim bez szwanku, trzeba Pańskiego rzadko spotykanego męstwa”.
Witold Gombrowicz z kolei był zdeklarowanym „wrogiem Paryża” czemu również dawał wyraz w listach do nowego znajomego:
„Otóż dla mnie ten burżuazyjny czy arystokratyczny luksus, ten komfort, te rafinady to achillesowa pięta Paryża i Francji. Tutaj rewolucje są luksusowe. Wasz sposób widzenia, odczuwania i pojmowania świata jest zbyt dobrze odżywiony. […]”
Podczas kolejnego pobytu w Vence Jean Dubuffet również zaprosił Gombrowicza i Ritę Labrosse do swojego atelier, mieszczącego się na starym mieście Vence, oto jak opisał to spotkanie Kazimierz Głaz, wówczas stypendysta Fundacji Karolyi, malarz i przyjaciel Gombrowicza:
„Dubuffet zaprosił Ritę i Witolda do swojej pracowni. Pokazywał im rożne obrazy z ostatnich dwudziestu lat. Malarz mówił przy okazji o tym, jak ostatnio te prace poszły w cenę na rynku amerykańskim. Małe formatem płótna osiągają 10 tysięcy dolarów. To podobno zrobiło na Gombrowiczu ogromne wrażenie. Toteż w pewnym momencie kiedy Dubuffet mówił, próbując wyjaśnić swoje stanowisko artysty wobec pisarzy, „że my, malarze i pisarze, mamy wspólny język, że się rozumiemy tak znakomicie”, Gombrowicz, podchwyciwszy temat, powiada: „Owszem, owszem, zgadzam się z panem absolutnie, proszę też następnym razem zamiast listu wysłać mi jeden z tych obrazów”. Dubuffet uśmiechnął się nieco zakłopotany i nie podjął więcej w rozmowie tego tematu”.
Pomimo prowadzonej polemiki na temat literatury i malarstwa, a także odmiennych zdań na temat klimatu paryskiego i nadmorskiego panowie bardzo się polubili i prowadzili korespondencję przez półtora roku, którą przerwała śmierć Witolda Gombrowicza w lipcu 1969 roku.
W 1972 roku Jean Dubuffet sprzedał willę, a w 1974 roku także pracownię l’Ubac, przestał przyjeżdżać do Vence. Zmarł w 1985 roku w Paryżu w wieku 84 lat. Jego grób znajduje się w miejscowości Pas-de-Calais, oczywiście na samej północy Francji.
Bibliografia:
1. Głaz K., Gombrowicz w Vence, Kraków 1989.
2. Perret S., Vence, Cité des Arts, materiały prasowe Biura Turystycznego miasta Vence.
3. Strona internetowa Fundacji Jeana Dubuffeta http://www.dubuffetfondation.com.
Artykuł pierwotnie ukazał się na stronie: jeszczedalejnizpoludnie.blogspot.com
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Kazimierz Głaz – twórca sensybilizmu - 15 września 2020
- Pablo Picasso. 10 faktów, których nie znaliście o tym artyście - 14 czerwca 2020
- Jean Dubuffet, Vence i… Witold Gombrowicz - 3 lutego 2020
- Pablo Picasso i jego przyjaciel Michał Smajewski - 30 czerwca 2019
- Pablo Picasso w Vallauris - 31 stycznia 2019
- Z wizytą u Renoira na południu Francji - 8 marca 2018
- Vincent van Gogh w Arles - 11 stycznia 2018
- Picasso w Warszawie - 25 lipca 2017
- Marc Chagall – malarz aniołów - 25 lipca 2017
Dziś dowiedziałam się o istnieniu Dubuffe, ale oprócz powyzysz faktów i popisywania się wartością prac przed Gombrowiczem, malarz zawlaszczył sobie podczas II wojny paryską willę Meli Muter (polskiej malarki) i nie opuścił jej i po wojnie gdy malarka wrocila do Paryża z Avinionu i nie miała środków finansowych na prawnika (za Karolina Prewęcka “Mela Muter Gorączka życia”. Taki zgrzyt