O czym chcesz poczytać?
  • Słowa kluczowe

  • Tematyka

  • Rodzaj

  • Artysta

Zygmunt Waliszewski, „Zygą” zwany. Artysta, który ścigał się ze śmiercią



Przekaż nam 1.5%. Wesprzyj naszą edukacyjną misję »

„Podobno zaczął rysować, kiedy pierwszy raz wziął ołówek do ręki. Przestał, kiedy przestał żyć. Urodził się tylko dla malarstwa i tylko dla malarstwa mógł żyć”1.

Czy można sztuce poświęcić coś więcej niż życie? Czy można więcej coś dawać od siebie niż każdy swój oddech, każdą swoją minutę i każde drgnienie tkanek? Czy można więcej duszy wpleść w barwy na płótnie inaczej niż okłamując śmierć i kalectwo, zatracając się całkiem w działaniu? Jak marna jest dola ludzka, przy wzniosłości idei, pokazuje nam nieco zapomniany, choć jakże zapadający w pamięć swą tragiczną i krótką biografią, Zygmunt Waliszewski.

Zygmunt Waliszewski, Autoportret, ok. 1936, Muzeum Narodowe w Warszawie

Zygmunt Waliszewski Autoportret  |  ok. 1936
olej, płótno, 58 × 49 cm, Muzeum Narodowe w Warszawie

Mateczka Rosja

Zygmunt Waliszewski urodził się w tętniącym życiem Petersburgu 1. grudnia 1897 roku. Miasto stworzone z polecenia cara Piotra I było w owym czasie dynamicznie i prężnie rozwijającą się tkanką, w której komórkach kwitł przemysł i rozwijała się architektura. Pojawiały się pierwsze ruchy robotnicze i zawiązki socjalizmu. Rodzina malarza szybko jednak przenosi się w głąb kontynentu, w rejony dzikiego Kaukazu, odnajdując się dopiero w Tbilisi, mieście należącym wówczas do Rosji. Państwo to stanowi międzynarodową potęgę, gdzie świat sztuki jest na wyciągnięcie ręki. Najwspanialsze obrazy czekają w Moskwie, a życie artystyczne rozkwita i dodaje blasku mateczce Rosji.

waliszewski zygmunt portret matki

Zygmunt Waliszewski Portret matki  |  1920
ołówek, papier, Muzeum Narodowe w Warszawie

Zygmunt od najmłodszych lat wykazuje talent artystyczny, podejmuje kursy malarstwa i rysunku u takich artystów jak Sklifasowski czy Vogel. Już jako jedenastolatek zostaje dostrzeżony i uhonorowany wystawą „Cudowne Dziecko”. Nie liczyło się dla tego młodzieńca nic innego poza sztuką. Szkolna wiedza wpadała mu jednym uchem i wypadała drugim, by zrobić miejsce raczej dla kolejnych nazwisk artystów niż tracić cenne okruchy pamięci na bezsensowne wodospady pojęć. Kilkunastoletni Zygmunt – uparty samouk, aktywnie poszukiwał swoich mistrzów.

Odnajdywał ich w barwnych albumach i bogatych kolekcjach moskiewskich galerii, których światowość dorównywała europejskim standardom. Rafael, Delacroix, Tycjan, Van Gogh i Picasso – to jego przyjaciele i mentorzy, których wytrwale kopiuje i z empatyczną tkliwością wyczuwa ich style i wczuwa się w tworzone przez nich wizje, kreując własne, jak sam notuje „(…) a la maniera de (…)”. Kiedyś, w przypływie artystycznej rozpaczy, zdarzyło mu się samemu sobie obiecać, że gdy przed 20 rokiem życia nie będzie malował jak Rafael, zabije się. Na szczęście dla światowego dziedzictwa, groźby swej nie spełnił.

Zygmunt Waliszewski, pies, niezła sztuka

Zygmunt Waliszewski, Leżący pies | 1914-18, Muzeum Narodowe w Warszawie

Wojna, wojenka….

Gdy w 1914 roku wybucha I wojna światowa, siedemnastoletni Zbigniew powołany zostaje do służby w armii rosyjskiej. Udaje mu się przeżyć, ale po wojnie opuszcza tereny Azji. W 1920 roku przyjeżdża do Polski, aby rozpocząć nowy etap w swoim artystycznym życiu. Podejmuje studia w Krakowie pod kierunkiem Wojciecha Weissa i Józefa Pankiewicza na Akademii Sztuk Pięknych. Ma 23 lata i jest wysokim, szczupłym młodzieńcem, „wpatrzonym” szeroko otwartymi oczami w otaczającą go rzeczywistość.

Zygmunt Waliszewski, Autoportret kubizujący | 1914-18, Muzeum Narodowe w Warszawie

Zygmunt Waliszewski Autoportret kubizujący  |  1914-18
olej, tektura, 40,1 × 32,2 cm, Muzeum Narodowe w Warszawie

Chłonie wszystko. Wyraźnie odróżnia się od swoich polskich kolegów. Nazywają go tu „Zygą” i obserwują z mieszaniną zdziwienia i szacunku. Gdy oni zamknięci w klatce wpływów i walk politycznych znają jedynie to, co narodowe, on rzuca nazwiskami sztuki światowej i jak z rękawa sypie malarskimi terminami, tak obcymi i odległymi. Postrzegali go przez pryzmat sprzeczności: jako ucywilizowanego drapieżcę, skupionego na sobie filantropistę oraz pełną humoru postać tragiczną. Przy przyjęciu do Akademii w Krakowie, sam Weiss, przeglądając barwną i zróżnicowaną teczkę artysty, zasugerował Waliszewskiemu, że niczego go tu już nie nauczą, a i dla samego Zygmunta Kraków był tylko przystankiem na drodze do wymarzonego Paryża.

Zygmunt Waliszewski Ogród botaniczny w Warszawie | 1935, Muzeum Narodowe w Poznaniu

Zygmunt Waliszewski Ogród botaniczny w Warszawie  |  1935
Muzeum Narodowe w Poznaniu

Upudrowany elegancik

Zygmunt Waliszewski Autoportret | 1922 tempera, tektura, Muzeum Narodowe w Krakowie, Niezła sztuka

Zygmunt Waliszewski Autoportret | 1922, tempera, tektura, Muzeum Narodowe w Krakowie

W Krakowie Waliszewski był postacią charakterystyczną. Fizys drapieżne, nerwowe ruchy głowy, jakby w wiecznym rozedrganiu, opadające na twarz czarne i długie pióropusze włosów, zielonkawo-biała cera, jeszcze przypudrowana dla niedbałej elegancji. No i te chłonące wszystko, żywe jak u ptaka oczy. Zygmunt cały był gestem. Świadomie budował swą kreacje artystyczną jakimś niezdrowym rozgorączkowaniem, teatralnym animuszem, głośną pogodą ducha i uroczą niepoprawnością językową. Jakim językiem mówił? Tylko swoim, odnajdywał własne ścieżki komunikacji w życiu i w sztuce.

Jego wyrazem było malarstwo i rysunek, a słowa służyły tylko jemu, w jego własnej specyficznej kreacji skomponowanej z polsko-francusko-rosyjskiej mieszanki struktur i reguł gramatycznych. Słodko niepoprawne i niezłomnie logiczne.

Zygmunt Waliszewski, Krajobraz z Angles | 1930, Muzeum Narodowe w Warszawie

Zygmunt Waliszewski Krajobraz z Angles  |  1930
olej, płótno, 73 × 92 cm, Muzeum Narodowe w Warszawie

Talent lingwistyczny mieszał się z absolutną nieznajomością ortografii. Nieustannie popełniał kardynalne błędy w pisanych przez siebie listach i notatkach. Spolszczał ulubione rosyjskie wyrazy oraz dodawał francuskiego szyku tym polskim, tworząc w ten sposób nawet całe wiersze. Artysta na wskroś, z polską werwą do pracy i kaukaskim narwaniem. Bez korzeni, ale zakorzeniony w sztuce.

Zygmunt Waliszewski, Balzak przy pracy | 1931, Muzeum Narodowe w Warszawie

Zygmunt Waliszewski Balzak przy pracy  |  1931
olej, płótno, 53,5 × 65 cm, Muzeum Narodowe w Warszawie

Akademickie przyjaźnie

Swemu charakterystycznemu sposobowi bycia zawdzięczał Waliszewski popularność uniwersytecką. W Polsce udało mu się odnaleźć bratnie dusze, z którymi mógł podzielać swe śmiałe wizję. Jednym z nich był Józef Czapski, który po latach z tkliwością i sympatią piszę o Waliszewskim w swych licznych notatkach jako o inspiracji i artystycznym powiewie świeżości, ale także jako o iskierce dobra w swoim życiu. Razem eksplorowali rzeczywistość i świat sztuki. Czapski zapatrzony w przyjaciela wysłuchiwał anegdot i opowieści z życia światowych artystów. Zygmunt snuł swe historie ze szczegółami opisując upodobania swych idoli, ich nawyki i zwyczaje, otaczającą ich rzeczywistości i ludzi, a nawet kobiety, z którymi sypiali. Wczuwał się w klimaty epok, bez znajomości ich ram czasowych, czy mechanizmów historii.

Zygmunt Waliszewski, Portret Józefa Czapskiego | ok. 1924, Muzeum Narodowe w Warszawie

Zygmunt Waliszewski, Portret Józefa Czapskiego | ok. 1924, Muzeum Narodowe w Warszawie

Kochał się w Napoleonie, a Van Gogh i Gauguin przylepieni byli do jego własnej autokreacji. Równocześnie myliły mu się nazwy miesięcy i pór roku, wiecznie z roztargnieniem popełniał niefrasobliwe błędy w rachunkach. Zawsze jednak mógł liczyć na serdeczność kolegów, podpowiadających mu właściwy miesiąc, poprawiając z francuskiego na polski, czy korygując zagubione cyferki. Zygmunt nie był jednak łatwy dla ludzi. Nieodmiennie szczery, niemal chamski, niepowściągliwy i chaotyczny, w swych sądach nigdy obiektywny, ale na wskroś dosadny. Potrafił postawić kogoś na piedestale, by za chwilę zniszczyć go jednym, obrazującym wszystko doskonale, słowem.

Wcielał się w różne rolę: eleganta, dandysa, czy Żyda, bawiąc ludzi wokół, za chwile oburzając się, że stał się ofiarą publicznego ośmieszenia. Nie przebaczał plecenia głupot o malarstwie, nie przebaczał materializmu. Pochopny w swych sądach, wydawał się nie przebaczać w ogóle. A jednak paraliżująca, nieco naiwna religijność w jakiś łagodny sposób jednała jego niespokojną duszę. Czuł się swój i nieswój, z tą swoją duszą na wpół rosyjską, na wpół polską, wymykającą się granicom geograficznym.

Zygmunt Waliszewski, Uczta u Benvenutta Celliniego, tzw. renesansowa | 1933, Muzeum Narodowe w Poznaniu

Zygmunt Waliszewski Uczta u Benvenutta Celliniego, tzw. renesansowa  | 
Muzeum Narodowe w Poznaniu

Marząc o Paryżu

Wspólnie tracąc czas, wspólnie pracując i wspólnie się bawiąc Czapski i Waliszewski marzyli o odległym Paryżu, który jawił im się jak sen i artystyczne spełnienie. Na wspólnych plenerach w kieleckim krajobrazie artyści odczarowywali rzeczywistość, nadając temu swojskiemu światu zagraniczne nazwy. Tak więc dookoła nich krzątały się nie polskie, lecz włoskie Laury, a kielecka wieś zamieniała się w Ferrarę żywcem z Italii.

Zygmunt Waliszewski, Diana i Akteon | 1935, Muzeum Narodowe w Poznaniu

Zygmunt Waliszewski Diana i Akteon  |  1935
Muzeum Narodowe w Poznaniu

Waliszewski pracował do utraty tchu, bezustannie, zapamiętale, nie zważając na kryzysy ekonomiczne. Na przełomie 1922 i 1923 roku Czapski załatwia mu możliwość stworzenia portretu Józefa Poniatowskiego. Romans z formistami i inspiracja wieloma innymi nurtami sztuki owocują obrazem zupełnie innym od dotychczasowej klasyki i tradycji historycznej, a jednak tak dokładnym i drobiazgowym.

Zima 1923 roku była pod względem materialnym niezwykle trudna dla artysty. Pracował dużo, lecz warunki życia przygniotły go i powoli odbierały zdrowie. Był wyniszczony, a jego niepowściągliwy charakter ulegał niepokojącym neurozom. Rozpalał się w pomysłach i równie gwałtownie gasł, malując i pozostawiając niedokończone płótna jak artystyczne wyrzuty sumienia.

Zygmunt Waliszewski, Staszka | 1935, Muzeum Narodowe w Warszawie

Zygmunt Waliszewski Staszka  |  1935
olej, płótno, 95 × 67 cm, Muzeum Narodowe w Warszawie

Jego dysforyczny nastrój objawiał się w nerwowych tikach twarzy, uporczywej bezsilności i atakach paniki. Polska stała się dla niego za mała. Czuł, że już nic nie osiągnie, niczego się nie nauczy, że dusi się tym zatęchłym powietrzem wsi, że ten uznawany za artystyczną kolebkę Polski Kraków udusi go swą małością, swym drobnomieszczaństwem na tle światowych stolic sztuki. Paryż był jednak tak daleki i tak nieosiągalny, a finansowe problemy tak boleśnie namacalne.

Paryski blichtr

W 1924 roku udaje się Zygmuntowi zrealizować swe marzenie i podejmuje dalsze studia w Paryżu pod okiem Józefa Pankiewicza, w gronie Komitetu Paryskiego. I już pierwsze osiągnięcie. Zostaje zatrudniony u byłej, nieco zwariowanej kochanki Apollinaire’a do projektowania tkanin. Dla Zygi symbol sukcesu stanowił cylinder – snuł dalekosiężne plany zakupu jednego w słonecznych Włoszech. W cylindrze jawi się sam sobie jak Delacroix, jak Tycjan, jak Rafael. Tymczasem, biedny jak mysz kościelna, przeczuwa swoje przemijanie, chwilowość swego życia. Tak mu się ta śmierć czai w przegniłych, paryskich podłogach ubogich domów, w których stać go jedynie na pokój.

Zygmunt Waliszewski, Portret Pani T. | 1920, Muzeum Narodowe w Warszawie

Zygmunt Waliszewski Portret Pani T.  |  1920
olej, tektura, 55,5 × 43 cm, Muzeum Narodowe w Warszawie

Skrzy się na pajęczynach i deszczowej pogodzie francuskiej stolicy. Ta jego śmierć ma nawet imię: choroba Bürgera, którą diagnozują mu wkrótce pod paryskim niebem. Schorzenie stosunkowo nowe, lecz zabójcze. Wkrada się do tętnic i żył, powoli je zwężając, aż do ich całkowitego zamknięcia. Nieuleczalna również i dziś, oznacza ból i groźbę amputacji ulegających martwicy tkanek. Lata palenia tytoniu, zaniedbania, zimna, wycieńczającej pracy i niewystarczających warunków materialnych owocują tym strasznych bagażem. Zygmunt jednak nie stracił pogody ducha i zapału. Pracował nieustannie energicznie i zachłannie, wciąż powtarzając bliskim wokół, że on czasu nie ma, że on musi tworzyć.

Zygmunt Waliszewski Chłopiec w czaku ułańskim (Portret Andrzeja Cybulskiego)

Zygmunt Waliszewski Chłopiec w czaku ułańskim (Portret Andrzeja Cybulskiego)  |  1932
olej, płótno, 137 × 79 cm, Muzeum Narodowe w Krakowie

Nie zatrzymuje go amputacja obu nóg, ani groźba utraty rąk, to ostatnie jeszcze bardziej go motywuje. Maluje pośpiesznie, w ferworze, w rozochoceniu. Czuje oddech czasu na karku. Oddech własnej śmiertelności. Nie poddaje się. Bierze udział w pierwszej wystawie kapistów w paryskiej Galerie Zak, a następnie w pokazie w Galerie Moos w Genewie. Zdrowie nie pozwala mu jednak dłużej pozostawać w Paryżu i wkrótce opuszcza wymarzoną ziemię, by powrócić do Polski.

Zygmunt Waliszewski, nac

Grupa artystów malarzy w trakcie urządzania sal wystawowych. Widoczni m.in.: Wincenty Wodzinowski (3. z lewej), dyrektor Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie Artur Schroeder (1. z prawej), Jan Rubczak (2. z prawej), Zygmunt Waliszewski (na wózku) | ok.1932, źródło: NAC

Żyć, jakby się żyło dwa razy

Waliszewski nie traci rozpędu po powrocie do kraju. Żyje jakby bardziej. Przeprowadza się często: Warszawa, Krzeszowice, Kraków. Pracuje nieustannie. Wystawia się wszędzie. Wystawa goni wystawę: Warszawa, Polski Klub Artystyczny, salony Instytutu Propagandy Sztuki. Z pomocą krakowskiego Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych eksponuje swoje malarstwo we Lwowie, Łodzi i Poznaniu. Znajduje nawet czas by się ożenić! Jego życie toczy się w zaskakującym tempie, wciąż pędzi przed siebie, poszukuje inspiracji, daje się porwać nowości.

Zygmunt Waliszewski, Widok z Wawelu/Krajobraz | 1932, Muzeum Narodowe w Warszawie

Zygmunt Waliszewski Widok z Wawelu/Krajobraz  |  1932
olej, płótno, 68 × 128 cm, Muzeum Narodowe w Warszawie

Romansuje z pejzażem, zatraca się w studiach sztuki portretowej, ulega fascynacji aktem. Jego rysunek opisuje rzeczywistość, a w malarstwo wkrada się liryczna narracyjność. Jest pożądany i popularny. Niezwykle płodny i interdyscyplinarny. Tworzy dekoracje plafonu w Kurzej Stopce na Wawelu, trudni się scenografią, projektuje plakaty, rysuje na potęgę: karykatury, groteski, ilustracje. Na różne sposoby bawi się motywem Don Kichota.

Zygmunt Waliszewski, Diana w lesie | 1930, Muzeum Narodowe w Warszawie

Zygmunt Waliszewski Diana w lesie  |  1930
olej, płótno, 65 × 50 cm, Muzeum Narodowe w Warszawie

Komponuje radosne i bogate sceny inspirowane komedią dell’arte, jakby na złość czyhającej na niego rzeczywistości. Jego sytuacja materialna poprawia się po otrzymaniu renty. Lecz zdrowie nie wraca. Choroba gna naprzód. Ścigają się wzajemnie – on ze swoim zdradzieckim ciałem w tym pojedynku na śmierć i życie.

Zygmunt Waliszewski, Wyspa miłości | 1935, Muzeum Narodowe w Warszawie

Zygmunt Waliszewski Wyspa miłości  |  1935
olej, płótno, 99 × 119,5 cm, Muzeum Narodowe w Warszawie

Zmarł szybko. Pewnego październikowego dnia 1936 roku jego organizm nie wytrzymał już narzuconego tempa. Po dniu ciężkiej pracy odszedł wizjoner afirmujący życie. Wraz z nim odeszła jakaś świeżość, jakaś dzikość, jakaś radość istnienia, jakiś nieuchwytny sposób malarskiej ekspresji. W 1937 roku odznaczono go pośmiertnie Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Jego przyjaciele nie zapomnieli o nim nigdy.

Zygmunt Waliszewski, Autoportret, rysunek, Niezła sztuka

Zygmunt Waliszewski Autoportret  |  1920
ołówek, papier, Muzeum Narodowe w Warszawie

bibliografia, artykuły o sztuce, niezła sztuka

Bibliografia:
1. Czapski J., Patrząc, Warszawa 2007.
2. Masłowski M., Zygmunt Waliszewski, Warszawa 1962.
3. Rogoyska M., Zygmunt Waliszewski, „Przegląd artystyczny” 1957, nr 6.
4. Waliszewska W., O Zygmuncie Waliszewskim. Wspomnienia i listy, Warszawa 1972.
5. http://www.polskiemuzy.pl/pomiedzy-futuryzmem-a-kapizmem-tworczosc-zygmunta-waliszewskiego-w-pigulce (dostęp: 02.02.2017).
6. http://culture.pl/pl/tworca/zygmunt-waliszewski (dostęp: 02.02.2017).


  1. W. Waliszewska, O Zygmuncie Waliszewskim. Wspomnienia i listy, 1972, s.24.

Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka

» Paulina Kamińska

Niereformowalna miłośniczka sztuki i wielbicielka ekstrawaganckich życiorysów, studentka Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych na Uniwersytecie Śląskim.


Portal NiezlaSztuka.net prowadzony jest przez Fundację Promocji Sztuki „Niezła Sztuka”. Publikacje finansowane są głównie dzięki darowiznom Czytelników. Dlatego Twoja pomoc jest bardzo ważna. Jeśli chcesz wesprzeć nas w tworzeniu tego miejsca w polskim internecie na temat sztuki, będziemy Ci bardzo wdzięczni.

Wesprzyj »



4 thoughts on “Zygmunt Waliszewski, „Zygą” zwany. Artysta, który ścigał się ze śmiercią

  1. Świetnie napisane☺Też uwielbiam intrygujące biografie, a Zyga ( przepraszam Cię Wielki Artysto za spoufalanie) super mieści się w tej ramie, a właściwie ją rozwala ?Dziękuję?

  2. 1. Fizys nie jest rodzaju męskiego, więc raczej nie może być „drapieżny fizys”, jak napisano w tekście.
    2. Na zdjęciu grupowym z TPSP w Krakowie między Waliszewskim a Schroederem stoi Jan Rubczak (znakomity artysta), a nie Jan Rubczyk, jak omyłkowo podpisano.
    Poza tym all right!
    Pozdrawiam –
    Marek Sołtysik

    • Fizys miał szyderczą – za Bułhakowem trzeba by rzec 🙂 Poprawione. A o Rubczaku będzie niedługo tekst, bardzo go lubię, nie wiem jak mogłyśmy zrobić z niego Rubczyka 😀 Chwała Panu, Panie Marku za uwagi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *