Tadeusz Ajdukiewicz, Portret Heleny Modrzejewskiej, między 1879 a 1880,
olej, płótno, 262 × 146 cm,
Muzeum Narodowe w Krakowie
Zwiedzając Galerię Sztuki Polskiej XIX wieku w Sukiennicach, trudno przejść obojętnie obok monumentalnego portretu kobiety w jasnej sukni. Jest to najbardziej rozpoznawalna i zapewne najczęściej reprodukowana podobizna aktorki Heleny Modrzejewskiej. Sława i uroda portretowanej sprawiły, że obraz wzbudzał żywe zainteresowanie, jeszcze zanim został ukończony, stając się już na zawsze najbardziej znanym dziełem Tadeusza Ajdukiewicza.
Portret damy
Od razu można odczuć, że portret ma charakter reprezentacyjny. Wskazuje na to już sama wielkość płótna – wysokiego na 262 cm i szerokiego na 146 cm. Modrzejewska ukazana jest na nim w pełnej postaci. Stoi wyprostowana, lekko zwrócona w stronę widza. Swoimi dużymi ciemnymi oczami patrzy prosto na niego i delikatnie się uśmiecha. W lewej dłoni trzyma książkę, jakby tylko na chwilę oderwała się od lektury. Jest to jeden z typowych atrybutów umieszczanych na portretach, świadczący o wiedzy i wysokiej kulturze namalowanej osoby. Prawą ręką aktorka delikatnie przytrzymuje tren sukni, a ozdobione pierścionkami palce zagłębiają się w materiał.
Strój Modrzejewskiej wydaje się tu równie ważny co ona sama – z taką starannością zostały odtworzone jego szczegóły. Uszyta z kremowego aksamitu suknia ozdobiona jest złocistymi aplikacjami, szczególnie obficie usytuowanymi z przodu stanika i na rękawach. Długi tren jest wdzięcznie ułożony, tak żebyśmy mogli podziwiać go w całej okazałości. Uwagę zwraca przytroczona do paska niewielka, ale bardzo bogato zdobiona torebka.
Pies
Damie towarzyszy duży pies. Co to za rasa? Jeden z krytyków opisał go jako „psa duńskiego”, co prowadzi nas na trop, iż na obrazie przedstawiony jest dawnego typu pręgowany dog niemiecki, który po angielsku nazywany jest Great Dane, czyli po prostu „wielki duńczyk”.
Pies stojący u boku Modrzejewskiej różni się od współczesnych dogów niemieckich, które są wyższe i masywniejsze. Ich skóra jest luźniejsza, co wpływa na wygląd fafli (tym terminem kynolodzy określają górne wargi). Inaczej wyglądają też ich uszy, które w XIX wieku były kopiowane, czyli przycinane. Obecnie ta praktyka jest zakazana w większości krajów Europy, w tym w Polsce. Dawne wizerunki dogów niemieckich nie pozostawiają większych wątpliwości co do tego, jakiego psa uwiecznił Ajdukiewicz. Dobrym przykładem może być marmurowa rzeźba Edouarda-Leona Perraulta z 1887 roku, którą znajdziemy w parku przy warszawskiej Królikarni1.
Zwierzak na obrazie nie występuje w roli rzeczywistego pupila aktorki, ale pełni funkcję atrybutu. Psy myśliwskie często pojawiały się na portretach arystokratów i do tej tradycji nawiązuje Ajdukiewicz, nobilitując tym samym swoją modelkę. Ten szlachetny wizerunek Modrzejewskiej uzupełnia wystrój wnętrza. Niektórzy krytycy twierdzili, że wręcz odwraca on uwagę od portretowanej. Za aktorką dostrzeżemy rozwieszone na ścianach tapiserie oraz draperię opadającą na krzesło. Z pozoru wydaje się, że tło zapełniają przypadkowe ornamenty, kiedy jednak przyjrzymy się im bliżej dostrzeżemy m.in. twarz Kleopatry, którą Modrzejewska akurat grała i sceny z innych sztuk Szekspira, niewątpliwie jest to zatem raczej rodzaj komiksu opowiadającego o jej rolach niż ozdoba malarska. Na krześle leżą także bardziej „damskie” atrybuty: kwiaty i wachlarz, jakby kobieta odłożyła je tam przed chwilą na przykład po powrocie z balu.
Piękna, ambitna, utalentowana
Namalowany przez Ajdukiewicza portret idealnie pasuje do Modrzejewskiej, która przez całe życie starannie kreowała swój wizerunek. Nie pochodziła wcale ze szlachetnego rodu: urodziła się w roku 1840 jako Helena Jadwiga Misel, nieślubna córka wdowy Józefy Bendy. Matka zarabiała nieźle, więc Helena otrzymała solidne wykształcenie – była więc oczytana, uczyła się języków.
Aktorką stała się dzięki swojemu korepetytorowi Gustawowi Zimajerowi, którego poznała jako czternastolatka. Starszy od dziewczyny o piętnaście lat Zimajer dostrzegł w niej materiał na gwiazdę teatru i pokierował pierwszym etapem jej kariery. Aktorka – już pod nowym nazwiskiem Modrzejewska – grała w teatralnej trupie Zimajera, która występowała w galicyjskich miastach i miasteczkach. Przez kilka lat żyli ze sobą w nieformalnym związku, mieli dwoje dzieci: urodzonego w 1861 roku syna i o rok młodszą córkę.
Modrzejewska była utalentowana i bardzo piękna, a do tego niesłychanie ambitna. Prowincjonalne sceny nie spełniały jej aspiracji. W 1865 roku, po tragicznej śmieci młodszego dziecka, zostawiła Zimajera i wyjechała do Krakowa, gdzie szybko podbiła serca publiczności. To był początek prawdziwego pasma sukcesów. Wkrótce poznała szlachcica Karola Chłapowskiego, który najpierw został jej kochankiem, a później mężem.
Dla aktorki, która bardzo dbała o reputację, takie małżeństwo było niezwykle korzystne. Już jako żona szlachcica ruszyła na podbój Warszawy. Prowadziła tam salon, w którym toczyło się życie kulturalne, a wśród gości bywali między innymi młodzi malarze Stanisław Witkiewicz, Adam Chmielowski czy Aleksander Gierymski. Ten ostatni ponoć był w aktorce nieszczęśliwie zakochany. Uczuciem darzył ją także Henryk Sienkiewicz.
Kierunek Stany Zjednoczone. Rodzi się Modjeska
W 1876 roku Modrzejewska razem z mężem i grupą znajomych (był wśród nich i Sienkiewicz) wyjechała do Stanów Zjednoczonych. Początkowo plan zakładał utrzymywanie się z prowadzenia farmy w Kalifornii, ale aktorka nie wytrzymała długo z dala od sceny. W rekordowo krótkim czasie opanowała swoje role po angielsku i już w 1877 roku zadebiutowała przed amerykańską publicznością. Po raz kolejny zmieniła także nazwisko na łatwiejsze do wymówienia: Modjeska. Występowała nieprzerwanie do sześćdziesiątego siódmego roku życia, a dwa lata później zmarła w domu na Bay Island w Kalifornii.
Dar dla muzeum
Ajdukiewicz namalował Modrzejewską na przełomie lat 1879 i 1880, kiedy po udanych występach w Stanach aktorka postanowiła wrócić na krótko do Europy. Sezon zimowy w 1879 roku zamierzała spędzić, grając na londyńskich scenach, niestety nic z tych planów nie wyszło. Skoro już jednak wybrała się na Stary Kontynent, dała serię występów w Polsce, gdzie cieszyła się statusem prawdziwej gwiazdy. Najpierw przybyła do Krakowa, gdzie akurat szykowano huczne obchody pięćdziesięciolecia pracy twórczej Józefa Ignacego Kraszewskiego. Aktorka włączyła się w uroczystości, grając w sztuce Kraszewskiego Miód kasztelański wystawianej 3 i 5 października. Po drugim ze spektakli odbył się wielki bal w świeżo przebudowanych i oddanych do użytku Sukiennicach. Tam sławna aktorka wzbudziła duże zainteresowanie.
„Po polonezie tłumy wraz z Siemiradzkim cisną się w jedną stronę; przybyła z teatru pani Modrzejewska; panie zasypują ją fiołkami”
– wspomniał Alfred Szczepański.
Bal miał szczytny cel: uzyskane dochody (8 tysięcy guldenów) przeznaczono na budowę pomnika Mickiewicza. Podczas wydarzenia poruszano także kwestię utworzenia Muzeum Narodowego w Krakowie, które formalnie powołano zaledwie dwa dni później. Bezpośrednim impulsem do działania było przekazanie muzeum przez Henryka Siemiradzkiego obrazu Pochodnie Nerona, na co artysta zdecydował się ponoć pod wpływem patriotycznej atmosfery jubileuszu Kraszewskiego. Dar Siemiradzkiego sprowokował innych do podobnego gestu, między innymi młodego malarza Tadeusza Ajdukiewicza, który postanowił wykonać dla powstającego muzeum portret Modrzejewskiej.
Tadeusz Ajdukiewicz malarstwa uczył się najpierw w krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych, następnie w Akademii Sztuk Pięknych w Wiedniu, a później w akademii monachijskiej oraz w prywatnej pracowni Józefa Brandta. Swój artystyczny debiut zaliczył zaledwie pięć lat przed sportretowaniem Modrzejewskiej. Wystawił wówczas w krakowskim TPSP Obóz powstańców w lesie, a we Lwowie Konie na pastwisku. Często wracał do podobnych tematów, a po podróży na Bliski Wschód, którą odbył ok. 1877 roku, do jego repertuaru dołączyły motywy orientalne. Malował także portrety. W późniejszych latach sporo podróżował, przyjmując prestiżowe zlecenia dla dworów w Londynie, Konstantynopolu czy Petersburgu. W końcu na stałe osiadł w okolicy Bukaresztu, gdzie pracował dla rumuńskiego dworu.
Pracę nad portretem Modrzejewskiej zaczął niedługo po balu na cześć Kraszewskiego. Jak donosiła na początku listopada gazeta „Czas”, portret był malowany w Sukiennicach, a Modrzejewska pozowała mu między próbami. Później Ajdukiewicz przeniósł się z płótnem do Warszawy, gdzie miejsce na pracownię udostępnili mu w swoim pałacu Krasińscy. Nie ma pewności, czy Modrzejewska nadal przychodziła pozować, ale jest to możliwe, bo na przełomie 1879 i 1880 roku przebywała w tym samym mieście.
Julia czy „princesse”?
Nie da się ukryć, że oprócz Modrzejewskiej, ważną „bohaterką” obrazu jest jej suknia. Aktorka była w swoich czasach uważana za ikonę mody. Zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych kobiety chętnie kupowały stroje i dodatki „à la Modjeska”.
W wielu źródłach można przeczytać, że suknia z jasnego atłasu uwieczniona na obrazie to ta sama, w której aktorka pokazała się na balu w Sukiennicach 5 października 1879 roku. Jej wygląd wydaje się odpowiadać modzie z końca lat 70. XIX wieku. Królował wówczas krój nazywany „princesse”: dopasowany, z dekoracją skumulowaną z tyłu oraz rozszerzającym się wachlarzowato trenem. Fasony proponowane na jesień 1879 roku możemy obejrzeć na rycinach zamieszczanych w kobiecych czasopismach, na przykład w „Tygodniku Mód i Powieści”.
Porównanie sukni z obrazu z fotografiami Modrzejewskiej pozwala jednak dostrzec inne ciekawe podobieństwo do scenicznego kostiumu Julii, w którym aktorka występowała w tamtym czasie. Został on uwieczniony na kilku fotografiach wykonanych w Polsce i w Stanach Zjednoczonych, a także na rysunkowym portrecie z 1881 roku autorstwa Michała Elwira Andriollego.
Strój mógł powstać w 1870 roku z okazji warszawskiej premiery dramatu Szekspira. Niewykluczone, że uszyty został według projektu samej Modrzejewskiej, która często sama wymyślała swoje kostiumy. Suknia Julii mogła mieć dla aktorki duże znaczenie i niewykluczone, że sama zdecydowała o pokazaniu się w niej na reprezentacyjnym portrecie.
Modrzejewska znana była ze swojego uwielbienia dla dzieł Szekspira i mocno przyczyniła się do spopularyzowania jego twórczości w polskich teatrach. Z kolei rola Julii należała do najlepszych w jej repertuarze i przyniosła jej uznanie zarówno w Polsce, jak i w Ameryce. Ostatni raz wcieliła się w nią, gdy miała czterdzieści osiem lat i była już babcią.
Zachwyt i krytyka
Publiczność po raz pierwszy mogła oglądać wizerunek Modrzejewskiej 5 lutego 1880 roku w warszawskim Salonie Ungra. Ajdukiewicz zdecydował się na tę wystawę, by dochodami wspomóc finansowo jednego z kolegów malarzy. W tym samym roku obraz pojechał do Krakowa, gdzie został pokazany w Towarzystwie Przyjaciół Sztuk Pięknych. Do zbiorów Muzeum Narodowego trafił w 1883 roku.
Portret budził duże zainteresowanie, jeszcze zanim został ukończony. Dziennikarze odwiedzali malarza w pracowni i relacjonowali czynione przez niego postępy.
„Artysta uchwycił bardzo szczęśliwie nie tylko podobieństwo rysów H. Modrzejewskiej, ale i miły wyraz jej intelligentej fizyognomii. Ten uśmiech uroczy, jej właściwy, to spojrzenie pełne łagodności i melancholii, ta kibić giętka, ten ruch plastyczny, wszystko odbija się i żyje na płótnie”
– pisał po takiej wizycie Juliusz Mien na łamach „Echa”.
Recenzenci dość zgodnie chwalili technikę malarza, niektórzy jednak mieli do obrazu zarzuty. Na przykład w „Kurierze Warszawskim” przeczytamy:
„W portrecie Modrzejowskiej [sic!] nie dostrzegliśmy tego lekkiego naturalnego wzniesienia się duszy artystki w krainę ideału, tej cichej poezji, płynącej lekką falą z oka gdzieś – w niebo, w przestrzeń, w próżnię – byle choć trochę ponad ziemię”.
Znany krytyk Henryk Struve w podobnym tonie pisał, że: „Z oblicza, z rysów i postawy, z całej charakterystyki takiej osobistości przemawiać powinna do nas potęga ducha”.
Warto zaznaczyć, że tych obiekcji nie podzielał Sienkiewicz, który doskonale znał aktorkę. Pisarz przyjął obraz entuzjastyczne, uważał wręcz, że ukazana na nim postać: „Jest to Modrzejewska, gdy jest najbardziej Modrzejewską, to się znaczy genialną artystką i uroczą nad wszelki wyraz kobietą”.
Miłośnikom kina polecamy serial o Helenie Modrzejewskiej, którą wyśmienicie zagrała Krystyna Janda.
Bibliografia:
1. Br. Z., Portret Modrzejowskiej [sic!], „Kurier Warszawski” 1880, nr 28.
2. Dobkowska J., Wasilewska J., W cieniu koronkowej parasoli. O modzie i obyczajach w XIX wieku, Warszawa 2016.
3. Jakimowiczowa I., Ajdukiewicz Tadeusz, w: Słownik artystów polskich i obcych w Polsce działających. Malarze, rzeźbiarze, graficy, t. I, Wrocław–Warszawa–Kraków–Gdańsk 1971.
4. Mien J., Z pracowni malarzy, „Echo” nr 282, 1879.
5. Poprzęcka M., Polskie malarstwo salonowe, Warszawa 1991.
6. Ryszkiewicz A., Malarstwo polskie. Romantyzm, historyzm, realizm, Warszawa 1989.
7. Mokrzycka-Pokora M., Helena Modrzejewska (Modjeska), https://culture.pl/pl/tworca/helena-modrzejewska-modjeska (dostęp: 23.11.2020).
8. Wójcik A., „Ten portret przeniesie ją dalej niż przez jeden wiek”. Portret Heleny Modrzejewskiej autorstwa Tadeusza Ajdukiewicza, „Rocznik Krakowski” t. 75, 2009.
9. Zurli A., Na wskroś piękna. Historia Heleny Modrzejewskiej, Warszawa 2018.
- Dziękujemy za wsparcie merytoryczne pani Urszuli Charytonik, która jest sędzią kynologicznym i pomogła nam rozszyfrować zagadkę rasy przedstawionego na obrazie psa. ↩
Artykuł sprawdzony przez system Antyplagiat.pl
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Fryderyk Pautsch „Portret Leopolda Staffa” - 20 września 2024
- Józef Pankiewicz „Dziewczynka w czerwonej sukience” - 18 kwietnia 2024
- Mela Muter „Autoportret w świetle księżyca” - 4 kwietnia 2024
- Japoneczki, czyli kobiety w kimonach w polskiej sztuce - 8 stycznia 2024
- Skandal, konflikt, pojedynek, zabójstwo, czyli o wybuchowej naturze polskich artystów - 17 grudnia 2023
- Kolorowy ptak. O tragicznych losach niezwykłej malarki – Teresy Roszkowskiej - 29 października 2023
- Stanisław Wyspiański „Nasturcje” - 6 października 2023
- Stanisław Wyspiański „Portret pani Solskiej” - 12 września 2023
- Twarzą w twarz z Wyspiańskim, czyli o autoportretach artysty - 1 września 2023
- Jan Matejko „Astronom Kopernik, czyli rozmowa z Bogiem” - 16 lutego 2023
Miałem okazję dwa razy oglądać Helenkę w Sukiennicach (sierpień i wrzesień 2022)
Przepiękny obraz (Helenka też) 🙂
Świetny artykuł!!!
Mam portret,, Heleny Modrzejewskiej ” Tadeusza Ajdukiewicza, czekam na propozycje .
W tekście jest rozbieżność dotycząca materiału, z którego uszyta byla suknia: W rozdziale “Portret damy” jest napisane, że “Uszyta z kremowego aksamitu suknia”, a w rozdziałe “Julia czy „princesse”?”, że “suknia z jasnego atłasu uwieczniona na obrazie “. Połysk materiału raczej wskazuje, że był to atłas.
Pani Ulu dziękujemy bardzo za ten komentarz, uwzględnimy to w artykule. Jeśli możemy się powołać na Panią w przypisie.
Chciałabym odnieść się do rasy psa widniejącego na portrecie. Zacznę od tego, że jestem sędzią kynologicznym i od wielu lat piszę o psach, głównie o rasach, do czasopism branżowych. Rację miał krytyk opisujący psa jako “psa duńskiego”, jest to bowiem bez wątpienia dawnego typu pręgowany dog niemiecki, który po angielsku nosi nazwę Great Dane, czyli “wielki duńczyk”. Różni się on rzecz jasna od współczesnych dogów niemieckich – z czasem rasa stawała się coraz wyższa, potężniejsza i coraz bardziej limfatyczna (masywniejsza, z luźniejszą skórą, co najbardziej rzuca się w oczy jeśli chodzi o fafle, czyli górne wargi), co jest po prostu kwestią selekcji wystawowej. Również uszy dawniej kopiowano krócej, co zmienia nieco wyraz głowy (aktualnie kopiowanie jest w ogóle zakazane w większości krajów Europy). Wystarczy jednak obejrzeć stare wizerunki tej rasy, by przekonać się, że dawniej dogi niemieckie tak właśnie wyglądały – były mniejsze, lżejsze, o mniej limfatycznej, czyli bardziej suchej budowie. Natomiast wspomniany tu whippet to błędny strzał. Jest to niewielki, drobny chart. Jeśli już z chartem mielibyśmy doga porównywać, to z greyhoundem, który jest znacznie większych rozmiarów. I dogi niemieckie wyhodowano poprzez krzyżowanie molosów z dużymi chartami. Ciekawostka: bardzo podobny do psa na obrazie jest “Pies” – rzeźba Edouarda-Leona Perrault z 1887 r., która znajduje się koło Królikarni w Warszawie.