Grudzień 1944 roku, Sagan. W monumentalnym pałacu książąt Talleyrandów mieści się szpital1. Jeszcze niedawno w gigantycznych salonach przechowywano bezcenne listy i rękopisy Napoleona, Chopina i Fredry, a na ścianach wisiały płótna Rembrandta, Goi, Canaletta i François Gérarda. Wszystkie wartościowe pamiątki, książki, meble oraz dzieła sztuki już jakiś czas temu spakowano w skrzynie i umieszczono w piwnicach. Część udało się wywieźć do Francji. Znalazły przystań w rodowym zamku Valençay, obok ewakuowanych z Luwru Wenus z Milo i Nike z Samotraki. W majątku francusko-niemieckich książąt nie dosięgnęła ich zachłanna ręka Hitlera. Tymczasem w Sagan, znanym dziś jako Żagań, tak bezpiecznie już nie było. Armia Czerwona już się zbliżała, gdy Niemcy spisywali ostatni protokół zawartości skrzyń zgromadzonych w piwnicach barokowego pałacu. Rozważali ich ukrycie w Miodnicy w powiecie żagańskim, Borowinie pod Szprotawą lub Kliczkowie w okolicy Bolesławca.
Czy naziści rozpoczęli ewakuację skarbów? Tego nie wiadomo. Na pewno nie zdążyli wywieźć całości piwnicznego depozytu. Już 16 lutego 1945 roku, po czterodniowych zaciętych walkach, oddziały 117 Berdyczowskiej Gwardyjskiej Dywizji Strzeleckiej zajęły prawobrzeżną część Żagania. Dwa dni później rosyjski komendant oficjalnie objął władzę w poniemieckim mieście. Zamiast oficjalnych dokumentów na żagańską scenę historii wkroczyły zagadkowe międzypaństwowe układy, niesprawdzone pogłoski, a przede wszystkim tajemnica. Jej aura spowije odtąd część książęcej kolekcji ukrytą w podziemiach rezydencji – po latach ochrzczoną skarbem Talleyrandów.
Co się z nią stało? Jedna z teorii mówi, że kolekcję rozkradły najpierw wojska nazistowskie, później zaś radzieckie. Według innej już po zajęciu Żagania przez Rosjan w mieście pojawili się francuscy i amerykańscy oficerowie oraz holenderski dyplomata, pełniący funkcję pełnomocnika Talleyrandów. Mieli oni, w porozumieniu z dowództwem armii radzieckiej, zabrać niektóre skrzynie ze sobą. Pewnym jest jedynie, że po nacjonalizacji majątku przez władze Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej książę Talleyrand otrzymał odszkodowanie od rządu francuskiego. Dodatkowo strona polska przez lata przekazywała Francji ekwiwalent w postaci węgla. Reszta to plotki i domysły.
19 listopada 1945 roku pałac został przekazany przez stronę radziecką władzom polskim. Pomimo wprowadzenia dozoru szaber trwał w najlepsze. Wreszcie w 1946 roku pozostałe jeszcze w gmachu dzieła sztuki, meble i porcelana zostały zabezpieczone na polecenie pełnomocnika rządu PRL2. Jesienią tego samego roku dalszą część zbiorów, w tym Portret kardynała Richelieu Philippe̕a de Champaigne, Portret księżnej kurlandzkiej Anny Charlotte Doroty von Medem pędzla Antona Graffa oraz podobiznę ministra Talleyranda pędzla François Gérarda, przewieziono do składnicy muzealnej w Jeleniej Górze3. Stamtąd trafiły do stołecznego Muzeum Narodowego. Wysokiej klasy wizerunek francuskiego Ministra Spraw Zagranicznych na mocy porozumienia w latach 60. znalazł się w rękach Hélène-Violette de Talleyrand Périgord. Drogą zakupów od kolejnych właścicieli trafił później do zbiorów Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku4. Natomiast portrety księżnej i kardynała do dziś znajdują się w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie.
Portret kardynała Richelieu ma ponad dwa metry wysokości. W Wielkiej Sali Czerwonej żagańskiego pałacu prezentował się znakomicie. W Warszawie zdaje się rozsadzać niewielkie wnętrze sali. Pomimo to nie sposób oderwać od niego wzroku.
Philippe de Champaigne ukazał kardynała w całej postaci. Stoi na pałacowym tarasie, na co wskazują widoczne fragmentarycznie kolumny oraz balustrada. Ubrany w niezwykle bogaty i reprezentacyjny strój, prezentuje się widzowi na tle wzorzystej tkaniny. W prawej dłoni trzyma kardynalski biret, zaś na jego piersi dostrzeżemy gwiazdę najwyższego francuskiego odznaczenia państwowego – Orderu Świętego Ducha. Wszystkie artystyczne środki – począwszy od wyboru najbardziej reprezentacyjnej, całopostaciowej formuły portretowej, poprzez strój, pozę i tło, aż po zastosowane akcesoria – mają na celu podkreślenie wysokiej pozycji portretowanego. Wizerunek kardynała uderza dostojeństwem i tchnącym z niego spokojem. Jakby purpurat chciał nam powiedzieć za Tacytem: Sine ira et studio – działaj bez niepotrzebnego gniewu i sprzyjania. Stoicka wymowa tej podobizny każe nam widzieć we francuskim hierarsze kościelnym wytrawnego gracza politycznego, który nie kieruje się chwilowymi porywami, lecz zdaje się na chłodną kalkulację. Niezależnie od wymowy tego dzieła, mnie zawsze najbardziej fascynowała znakomita technika malarska Philippe’a de Champaigne. Niewiele jest barokowych portretów, które dorównują warszawskiemu dziełu pod względem subtelności kolorystycznych zestawień. Wszystkie barwy kardynalskiego stroju dzięki delikatnemu rozbieleniu układają się we wspólną, nieomal muzyczną gamę barwną. Ta delikatna sonata rozwija się dzięki swobodnym, lecz zdyscyplinowanym pociągnięciom pędzla. Nie odnajdziemy tu ani przesadnej pedanterii, ani też malarskiej żywiołowości rodem z prac Fransa Halsa.
Kim był autor tak znakomitego i przyciągającego uwagę dzieła? Choć Philippe de Champaigne urodził się w Brukseli, to działał głównie w Paryżu. Początkowo uczył się w szkole jezuickiej. Następnie terminował u malarzy Jeana Bouillona i Michela de Bourdeau. Jego kolejnym nauczycielem stał się pejzażysta z Mons, Jacques Fouquieres. W 1620 roku młody Philippe zatrzymał się w stolicy Francji. Tam rozpoczęła się jego zawrotna kariera. Pięć lat później na zlecenie Marii Medycejskiej współpracował z Nicolasem Poussinem przy dekorowaniu Pałacu Luksemburskiego. W wieku dwudziestu sześciu lat Champaigne był już uznanym artystą, mogącym poszczycić się tytułem malarza królowej. W latach 30. zaczął pracę dla kardynała Richelieu. Na jego zamówienie udekorował wnętrza Pałacu Kardynalskiego. Zasłynął jednak nie jako dekorator reprezentacyjnych wnętrz, lecz wytrawny portrecista. Znakomitymi dowodami jego wysokich umiejętności w tym zakresie są portrety ukazujące tego kościelnego hierarchę.
De Champaigne namalował kilka autorskich wersji całopostaciowego portretu reprezentacyjnego kardynała Richelieu. Najstarsza powstała najprawdopodobniej z myślą o uświetnieniu Galerii Sławnych Mężów w pałacu tego francuskiego księcia Kościoła. Najwybitniejsze – obok obrazu warszawskiego – powtórzenia tego wizerunku znajdują się w Luwrze, paryskiej Sorbonie, National Gallery w Londynie oraz w brytyjskiej Kolekcji Królewskiej. Na wszystkich zobaczymy analogiczny, pełen splendoru strój. Odmienne są natomiast gesty wykonywane przez Richelieu oraz detale tła, takie jak kotara, kolumna oraz widoczny na niektórych replikach pejzaż. Ten mocno zróżnicowany zestaw płócien można podzielić na kilka grup. Jednym z kryteriów przyjętych przez historyków sztuki jest umiejscowienie kardynalskiego biretu. Na niektórych replikach purpurat nosi go na głowie, na innych natomiast trzyma go w wyciągniętej do przodu prawej dłoni. Lewą rękę wyciąga zaś w geście wskazania bądź przytrzymuje nią połę płaszcza. Pod względem upozowania wersja warszawska jest najbliższa płótnom z Sorbony i Luwru.
Pisząc o podobiznach kardynała pędzla Philippe’a de Champaigne, nie można nie wspomnieć o intrygującym Potrójnym portrecie kardynała Richelieu ze zbiorów londyńskiej National Gallery. Ukazanemu en face księciu Kościoła towarzyszą tutaj jego dwa profilowe „sobowtóry”. Nie była to standardowa podobizna przeznaczona do powieszenia na ścianie pałacu czy kościoła. To wnikliwe studium wyjątkowej osobowości kościelnego hierarchy powstało w zupełnie innym celu. Miało bowiem posłużyć jako wzór do wyrzeźbienia popiersia purpurata.
Kontakty Philippe’a de Champaigne z kościelnymi kręgami nie ograniczały się do wąskiego grona hierarchów skupionych wokół królewskiego dworu. Artysta sympatyzował z intelektualnym kręgiem klasztoru Port-Royal, skupiającego wokół siebie zwolenników jansenizmu. Malował także obrazy dla klasztoru. Na fali sporów między jansenistami i jezuitami król Ludwik XIV postanowił rozwiązać to zgromadzenie. W 1664 roku de Champaigne stanął w obronie swoich zleceniodawców, co stało się początkiem końca jego kariery. Choć nie pozbawiono go tytułu malarza królewskiego, to całkowicie odsunięto go od dworu. Złota rzeka zamówień zaczęła wysychać. Oto jak posiadanie własnych poglądów potrafi obrócić się na naszą niekorzyść… Warszawskie płótno jest jednak świadectwem nieco wcześniejszego momentu w historii Francji, stanowiąc pełen splendoru dokument czasowego triumfu dwóch ludzi – wybitnego malarza i przebiegłego kardynała.
Bibliografia:
1. Łuczyński R.M., Losy rezydencji dolnośląskich w latach 1945–1991, Wrocław 2010.
2. Ryszkiewicz A., Francusko-polskie związki artystyczne: W kręgu J. L. Davida, Warszawa 1967.
3. Charles Maurice de Talleyrand Périgord (1754–1838), Prince de Bénévent, https://www.metmuseum.org/art/collection/search/441969.
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Twarze sławnych i zapomnianych. Życie i twórczość Alfonsa Karnego - 17 listopada 2024
- Jan Matejko „Portret Józefa Ciechońskiego” - 7 sierpnia 2023
- Misterium ekspresji. Rzeźby Johanna Georga Pinsla - 5 maja 2023
- Marcello Bacciarelli „Portret Michała Jerzego Mniszcha z córką Elżbietą i psem Kiopkiem” - 29 stycznia 2023
- Wytrwały humanista. Życie i twórczość Tadeusza Kulisiewicza - 15 stycznia 2023
- Między Parchatką a Pociejowem. Życie i twórczość Jana Piotra Norblina - 5 stycznia 2023
- Na wielu strunach. Motyw zesłania w twórczości Jacka Malczewskiego - 9 grudnia 2022
- Paolo Veronese „Alegoria Cnoty i Występku” - 21 listopada 2022
- „Ażeby przedstawić możliwie najwierniej”. Życie i twórczość Bernarda Bellotta zwanego Canalettem - 16 listopada 2022
- „Niech zginie świat, byle żyła sztuka”. Życie i twórczość Jana Gotarda - 13 listopada 2022