Mecenasem Edukacji Nowego Skarbca Koronnego
na Zamku Królewskim na Wawelu oraz tego artykułu jest:
Jeśli kilka lat temu zwiedzaliście wawelski Skarbiec Koronny, to zapewne zapamiętaliście, że składa się z czterech sal wystawowych ulokowanych we wschodniej części północnego skrzydła pałacu Zygmunta I Starego. Sercem ekspozycji była gotycka Sala Kazimierza Wielkiego. Szczerbiec znajdował się w sąsiedniej komnacie Jadwigi i Jagiełły, a pełne splendoru pamiątki po Janie III Sobieskim w parterowej komnacie wieży Zygmunta III Wazy. Odwiedzając wawelski thesaurus latem 2022 zapewne nie poznacie tego miejsca. Zamiast czterech sal na zwiedzających czeka ich aż dwanaście! Wejście ulokowano znacznie bliżej bramy zamkowej. Pokonujemy kilkanaście stopni i poprzez malutką sionkę wkraczamy do pogrążonych w półmroku pomieszczeń. Antracytowo czarne ściany i stonowane oświetlenie wprowadzają dyskretny nastrój tajemnicy. Możemy poczuć się jak uczestnicy wyjątkowego spektaklu. Przed nami magiczna podróż przez kilka stuleci historii Rzeczypospolitej.
Pierwsza sala poświęcona została znakom państwowym. Prawdziwą perłą jest tutaj najstarsza zachowana polska chorągiew. Została ona wykonana w 1553 roku z okazji koronacji trzeciej żony Zygmunta Augusta, Katarzyny Habsburżanki. Tuż obok naszą uwagę mogą zwrócić niewielkie, choć przepiękne arrasy zamówione przez tego samego władcę. Połyskujące złotą nicią tkaniny zdobiły niegdyś monarsze krzesła.
Dwie kolejne sale robią jeszcze większe wrażenie. Zobaczymy w nich między innymi imponującą kolekcję rzędów końskich. Królują tu pozłacane i wysadzane turkusami siodła i uprzęże. To trofea wojenne zdobyte pod Wiedniem oraz nieco późniejsze zabytki wykonane w pierwszej połowie XVIII stulecia.
Zostały one w niezwykle efektowny sposób wyeksponowane na modelach rumaków. W następnej komnacie emocje bynajmniej nie opadają. W centrum sali zatytułowanej Rex Triumphator zaprezentowano jedno z najcenniejszych dzieł w Skarbcu – płaszcz Orderu Świętego Ducha wykonany dla króla Jana III Sobieskiego na zlecenie króla Francji Ludwika XIV. Nowatorski sposób ekspozycji uświadamia nam wielkość i ciężar (około 17 kilogramów!) tego monumentalnego stroju. Zwraca on uwagę nie tylko rozmiarami, ale również najwyższą jakością wykonania misternego haftu. Wielkie, po rzeźbiarsku potraktowane tekstylne płomienie srebrzą się w świetle. Zachwyceni pompatyczną elegancją płaszcza nie zapomnijmy o innych bezcennych pamiątkach po triumfatorze spod Wiednia.
Tuż obok zobaczymy miecz ofiarowany Sobieskiemu przez papieża Innocentego XI i kapelusz poświęcany ozdobiony tysiącami pereł. Miłośnicy militariów na dłużej zatrzymają się zapewne przed gablotą zawierającą przykłady broni białej pochodzące z żółkiewskiej zbrojowni Sobieskiego. W kolejnych komnatach emocje ulegają wyciszeniu. Dowiemy się tu o dziejach Archiwum Koronnego i brukselskich arrasów Zygmunta Augusta. Wawelski kuratorzy przypominają, że te olśniewające tkaniny sporą część swojego żywota spędziły w komnatach Skarbca, w Gdańsku i w warszawskim Pałacu Rzeczypospolitej, zaś sale rezydencji władców Rzeczypospolitej ozdabiały tylko czasowo. Wiele lat spędziły w skrzyniach bądź nawinięte na wałkach. O burzliwych losach arrasów przypominają skrzynie kanadyjskie, wykonane z myślą o przechowywaniu tapiserii po ich ewakuacji z kraju w czasie II wojny światowej. Jeśli nasz głód wrażeń nie osłabł, udajmy się do kolejnej sali.
Długi stół szczelnie zastawiają siedemnastowieczne i osiemnastowieczne kufle. Nagromadzenie bogactwa form i arystokratycznego przepychu przyprawia o zawrót głowy. Trzy kolejne, a zarazem ostatnie sale ekspozycji, są dobrze znane tym, którzy mieli już okazję zwiedzać wawelski Skarbiec Koronny. Wkraczamy bowiem do Sali Kazimierza Wielkiego. Pod palmowym sklepieniem wspartym na jednym filarze królują arcydzieła złotnictwa i jubilerstwa. Czego tutaj nie ma. Nastawieni na podziwianie oznak monarszego splendoru i delektowanie się efektownymi rozwiązaniami scenograficznymi nie pomińmy dziesiątek arcyciekawych eksponatów. Prawdziwą ucztę dla oka stanowią tu niepozorne, lecz arcyciekawe przykłady jubilerstwa. Średniowieczny złoty wisior i kolczyki oraz brosza ze sceną z historii Lukrecji to jedne z najcenniejszych zabytków tego typu przechowywanych na terenie naszego kraju. Także w tej zapierającej dech komnacie natrafimy na liczne pamiątki po polskich monarchach. Na szczególną uwagę zasługują zabytki wydobyte przez Tadeusza Czackiego z grobu królowej Konstancji oraz zestaw wyrafinowanych pater stołowych z zastawy jej męża, Zygmunta III Wazy.
Z gotyckiego wnętrza możemy skierować się w dwóch kierunkach. Czekają na nas jeszcze takie atrakcje jak nowocześnie zaaranżowana kunstkamera w wieży Zygmunta III Wazy oraz moc patriotycznym uniesień w Sali Jadwigi i Jagiełły. Podobnie jak przed rearanżacją Skarbca, w ostatnim z wymienionych wnętrz można podziwiać miecz koronacyjny królów polskich zwany Szczerbcem. Nasze najcenniejsze regalium spowite jest nastrojowym miodowym światłem płynącym z gotyckiego okna. Uspokaja ono emocje wyostrzone do granic zachwytu i budzi poczucie znakomicie spędzonego czasu. Czas wracać do rzeczywistości. Ale czy nie przeoczyliśmy czegoś ciekawego? Przy tak imponującej liczbie skarbcowych eksponatów jest to więcej niż prawdopodobne. Możecie więc chcieć zapytać, na które spośród nich warto zwrócić szczególną uwagę? Oto subiektywny wybór najciekawszych zabytków prezentowanych w Nowym Skarbcu Koronnym.
1
Szczerbiec
Miecz koronacyjny królów Polski, znany powszechnie jako Szczerbiec, to średniowieczny zabytek prowokujący prawdziwe fanfary superlatyw spod znaku przedrostka „naj”. To nie tylko najstarszy miecz ceremonialny w wawelskiej kolekcji, ale również najcenniejsze muzealium eksponowane w renesansowym pałacu króla Zygmunta I Starego. Nie dość, że wyróżnia się wybitnymi walorami artystycznymi, to jest równocześnie najwspanialszym zachowanym do naszych czasów polskim regalium. Wobec zniszczenia wszystkich królewskich koron, jabłek i bereł przechowywanych do 1795 roku w Skarbcu Koronnym, pozostaje osamotnionym świadkiem koronacji polskich monarchów. Szczerbiec był wykorzystywany podczas ceremonii wyniesienia na tron niemal wszystkich polskich władców, zaczynając od Władysława Łokietka, a kończąc na Stanisławie Auguście Poniatowskim. Choć został wykonany zaledwie pół wieku przed koronacją przedostatniego Piasta zasiadającego na polskim tronie, to przez wieki był uznawany – podobnie jak tzw. korona Chrobrego – za okaz broni pamiętającej czasy naszego pierwszego króla. Czy czytając lub słuchając o tym bezcennym zabytku, zastanawialiście się kiedyś nad znaczeniem jego osobliwej nazwy? Jak nietrudno się domyślić, pochodzi ona od wyszczerbienia. Według legendy sformułowanej już w XIV stuleciu, a zatem w mniej niż sto lat od daty wykonania miecza, tytułowa szczerba miała pojawić się na jego licu w 1018 roku. Wtedy to Bolesław Chrobry, przekraczając próg kijowskiej Złotej Bramy, miał uderzyć w nią tymże solidnym artefaktem. Czy byłby to wyraz furii wielkiego Piasta? Czy w ten sposób odreagowywałby trudy kijowskiej kampanii? Nic z tych rzeczy. Gest ten w średniowiecznym obyczaju rycerskim był równoznaczny z symbolicznym objęciem przez zwycięzcę władzy w pokonanym mieście1. W XIV-wiecznej Kronice wielkopolskiej odnajdziemy też intrygującą wzmiankę o podarowaniu miecza królowi przez anioły. Wszystkie te opowieści można jednak włożyć między bajki. Co ciekawe, Szczerbiec nie jest nawet wyszczerbiony. Wycięcie w górnej części jego głowni, przez wieki utożsamiane z tytułową skazą, jest elementem oryginalnym. Pierwotnie miało ono nieco inny, sercowaty kształt2. Z przyczyn estetycznych został on skorygowany w XIX stuleciu.
Nie miej ciekawa jest nowożytna historia miecza. Można opisać ją jako dzieje ucieczek i powrotów. Szczerbiec był dwukrotnie – w 1655 i 1703 roku – wywożony z Krakowa w słusznej obawie przed szwedzką grabieżą3. W 1733 roku przewieziono go natomiast do Częstochowy. Tym razem uczyniono to nie po to, by uchronić regalium przed złodziejami, ale w celach ściśle politycznych. Stronnicy Stanisława Leszczyńskiego chcieli w ten sposób uniemożliwić koronację na króla Polski Augusta III Sasa. Ich plany spełzły jednak na niczym, a średniowieczny miecz ceremonialny z braku laku został zastąpiony – jak pisali pogardliwie współcześni oponenci Sasa – klingą niemiecką. W prawdziwy ocean tajemnic możemy jednak zanurzyć się, śledząc dzieje Szczerbca na przełomie XVIII i XIX wieku. Tak naprawdę nie wiemy, gdzie ten cenny artefakt znajdował się między 1795 a 1819 rokiem. Zrabowany przez Prusaków, wypłynął na rynku dóbr luksusowych u schyłku drugiej dekady XIX stulecia4. Żadna z wielu plotek dotyczących jego losów w tym czasie nie znajduje dostatecznego potwierdzenia w źródłach. Najważniejsze, że pomimo burzliwych XX-wiecznych dziejów, włącznie z pobytem w Kanadzie w latach 1940–1959, szczęśliwie powrócił na wawelskie wzgórze.
2
Kielich z Trzemeszna fundacji Kazimierza Wielkiego
Zbiory współczesnego Skarbca Koronnego obfitują w cenne dzieła o przeznaczeniu sakralnym. Do najstarszych należą szczerozłote zabytki wydobyte z grobu nieznanego dostojnika kościelnego pochowanego u schyłku XI wieku pod posadzką kościoła klasztornego w Tyńcu. Urzekającemu swoją prostotą podróżnemu kielichowi towarzyszy patena dekorowana przedstawieniem ręki Boga wyłaniającej się z chmur. W Skarbcu Koronnym znajduje się jeszcze piękniejszy kielich, legitymujący się dodatkowo bogatą historią. Mowa o bogato zdobionym naczyniu liturgicznym ufundowanym w 1351 roku przez króla Kazimierza Wielkiego dla opactwa w wielkopolskim Trzemesznie. Warto przyjrzeć się misternej dekoracji stopy i nodusu, zawierających motywy skręconej wici akantu oraz gałązek dębu wraz z żołędziami. Eucharystyczną wymowę symboliczną kielicha uzupełniają grawerowane wizerunki Chrystusa, Matki Boskiej, Ewangelistów i świętego Wojciecha.
Ten piękny zabytek jest najstarszym zachowanym naczyniem liturgicznym fundacji ostatniego Piasta zasiadającego na polskim tronie. Być może zastanawiacie się, w jaki sposób ten cenny przedmiot znalazł się na krakowskim wzgórzu. Podobnie jak w przypadku wielu innych polskich dzieł sztuki w jego dziejach mocno „namieszali” naziści. Zrabowany 5 sierpnia 1940 roku, trafił następnie do Berlina. Następnie na jakiś czas ślad po nim zaginął. W 1962 roku Państwowym Zbiorom Sztuki na Wawelu nieoczekiwanie zaoferowano jego zakup, transakcja nie doszła jednak do skutku. Finał tej historii jest jednak szczęśliwy. Trzy lata później kielich został zakupiony przez Juliana Godlewskiego i przekazany do zbiorów wawelskich.
3
Wisior z kryształu górskiego
Zwiedzając polskie muzea prezentujące zabytki archeologiczne i sztukę średniowieczną, nieraz odczujemy bolesny brak przedmiotów o świeckim przeznaczeniu wyróżniających się wysoką klasą artystyczną. Obok misternie zdobionych kielichów i monstrancji moglibyśmy położyć jedynie pojedyncze kaptorgi, zausznice, łańcuszki wykonane z paciorków i pełne garście skromnych kabłączków skroniowych. Francuska skrzyneczka z kości słoniowej wiązana ze świętą Jadwigą, domniemany pierścień zaręczynowy świętej Kingi czy klejnoty ze słynnego Skarbu Średzkiego to tylko znakomite wyjątki potwierdzające tę regułę. Zwiedzając wawelski Skarbiec Koronny, warto przyjrzeć się więc unikatowemu zabytkowi, odkrytemu 30 kwietnia 1964 roku w pobliżu wczesnośredniowiecznej rotundy Najświętszej Marii Panny (znanej także jako świątynia pod wezwaniem śś. Feliksa i Adaukta). Mowa o wisiorze w kształcie wydłużonego walca wykonanym z kryształu górskiego. Świetlista, przezroczysta powierzchnia kamienia doskonale komponuje się z misterną złotą oprawą. Zwróćcie uwagę, z jaką precyzją wykonane są poszczególne plecionki, kółka i esownice. Zachował się nawet łańcuszek pleciony z sześciu drucików, na którym wieszano tę kosztowną ozdobę. Niestety nie wiemy, do kogo należała. Czy, jak twierdzą niektórzy naukowcy, powstał na Węgrzech w drugiej połowie XII wieku? Na te i inne pytania pewnie nie otrzymamy już nigdy odpowiedzi. Pozostaje nam cieszyć się, że ten przykład dworskiej biżuterii nie podzielił losów tylu innych okazów jubilerstwa przechowywanych dawniej na terenie naszego kraju.
4
Francuski klejnot (enseigne) z przedstawieniem Tarkwiniusza i Lukrecji
Bolesne braki w polskich zbiorach w największym stopniu dotyczą jednak wysokiej klasy biżuterii z XVI stulecia. Do niedawna najcenniejszym w Polsce klejnotem z epoki odrodzenia była brosza z przedstawieniem Ofiary Abrahama. Naszyta na XVIII-wiecznym ornacie z tzw. aparatu perłowego, przechowywana jest w Zbiorach Sztuki Wotywnej na Jasnej Górze5. W 2020 roku dołączył do niej efektowny francuski klejnot z przedstawieniem Tarkwiniusza i Lukrecji. Ta niewielka, choć niezwykłej urody plakieta jest obficie dekorowana wielobarwną emalią. Wykonana we Francji około połowy XVI stulecia, przedstawia zaczerpniętą z rzymskiej literatury scenę napaści Sekstusa Tarkwiniusza, syn króla Tarkwiniusza Pysznego, na Lukrecję, żonę Tarkwiniusza Kollatyna. Niczym w malarstwie historycznym XIX wieku, oglądamy moment walki poprzedzający tragiczne w skutkach zgwałcenie kobiety przez królewskiego syna. Temat Lukrecji nie jest z pewnością obcy miłośnikom Tycjana i Rembrandta. W tym miniaturowym jubilerskim dziele artysta nie mógł jednak wyrazić wielu emocji, którymi kipią znakomite płótna Włocha i Holendra.
Mogłoby się wydawać, że ta efektowna brosza zdobiła strój jednej z renesansowych dam. Nic bardziej mylnego. Jak zauważają wawelscy kuratorzy: „bóstwa i herosi mitologii grecko-rzymskiej oraz czytelne wątki z dziejów starożytnych były ulubionymi tematami renesansowych klejnotów, zwanych enseigne («odznaki»), noszonych na kapeluszach i beretach przez blisko sto lat, od schyłku XV do 3. ćwierci XVI wieku. Brosze te zdobiły najczęściej męskie nakrycia głowy”6. Przedstawienie Lukrecji napastowanej przez Sekstusa Tarkwiniusza moglibyśmy więc zobaczyć na berecie jednego z wysoko postawionych mężczyzn epoki odrodzenia. W bohaterskiej Rzymiance, która zakończyła swoje życie, popełniając samobójstwo, dostrzegano prawdopodobnie nie tylko wzór wiernej żony, ale również przykład świadomej swej godności strażniczki państwowej religii i tożsamości7.
5
Kubek w kształcie sowy uszatki
Od ozdób stroju przejdźmy do dekoracji nowożytnych stołów i kredensów. Dziś trudno nam wyobrazić sobie przepych towarzyszący ucztom organizowanym przez magnaterię i dwory królewskiej w okresie renesansu i baroku. Do legendy przeszła staropolska kultura ucztowania, wiązana z opilstwem, obżarstwem i rubasznym humorem. Hucznym biesiadom organizowanym w myśl hasła „Jedz, pij i popuszczaj pasa” towarzyszyła wówczas nie tylko wielka ilość rozkoszy podniebienia, ale również imponujące zastawy stołowe oraz ozdobne naczynia nie pełniące – choć mogłyby – praktycznych funkcji. Te ostatnie zaliczamy do tzw. ozdób kredensu. Bywa, że trudno w precyzyjny sposób oddzielić je od przedmiotów o charakterze czysto użytkowym. Dobrym przykładem tego typu naczynia jest kubek w kształcie sowy uszatki pochodzący z dawnego skarbca nieświeskich Radziwiłłów. Zasadniczą część kubka stanowi zdobiona połowa skorupy orzecha kokosowego. Oprawiona w misternie zdobione, złocone srebro to część większego zestawu naczyń stanowiących artystycznie wykonane kurioza. Choć miały one przede wszystkim cieszyć oko gości, bywały również używane do celów praktycznych. Po zdjęciu klapki w formie sowiej głowy można było wykorzystać nocnego ptaka do wychylenia trunku. Sówkę wyposażono także w ruchome skrzydełka, sprzyjające kultywowaniu rubasznych żartów wśród podpitych biesiadników. Wykorzystania egzotycznej kokosowej skorupy nie trzeba traktować wyłącznie jako oznaki statusu materialnego i świadectwa nadążania za aktualną modą. Aż do XVIII stulecia orzechom kokosowym przypisywano szczególne właściwości lecznicze. Jak możecie się domyślać, nie chodziło bynajmniej o wspomaganie nadszarpniętych zdolności zapamiętywania. Uroczy wawelski ptak mógł mieć do spełnienia znacznie bardziej odpowiedzialne zadanie niż wyciąg z liści miłorzębu. Zgodnie z ówczesną wiedzą magiczną orzech kokosa posiadał moc neutralizowania trucizny dodanej przez skrytobójcę do napoju. Mógłby stanowić więc dobraną parę z rzekomym rogiem jednorożca przechowywanym w XVI wieku w Skarbcu Koronnym. Wróćmy jednak do naszej sówki. Choć drogocenne radziwiłłowskie naczynie z różnych przyczyn kusiło do spożywania w nim alkoholu, wykształconym odbiorcom mogło również przypominać o skutkach jego nadużywania. Wszak zarówno wytrawni współcześni ornitolodzy, jak i wykształceni XVII-wieczni biesiadnicy słyszeli o wypluwkach, tworzonych przez sowy z niestrawionych resztek pokarmu… a od ptasich wypluwek dzieli nas już tylko krok do niektórych spośród licznych zgubnych efektów alkoholowego upojenia.
6
Naczynie w kształcie Orła Polskiego
Pozostając w kręgu ptaków rodem z wytwornego stołu i kredensu, przenieśmy się z dworu magnackiego na królewski zamek. Nie będziemy jednak zajmować się nadmierną konsumpcją przepiórek na europejskich dworach i jej wpływem na ówczesną populację tych ptaków. Zamiast tego wyobraźmy sobie ucztę wydaną przez króla polskiego Jana Kazimierza Wazę. W centrum pokaźnych rozmiarów stołu umieszczono monumentalnego pozłacanego orła. W pewnej odległości od niego znalazły się zwracające się ku królewskiemu ptakowi mniejsze figury kolejnego orła, gotlandzkiego lwa i litewskiej Pogoni. Zarówno ich ustawienie, jak i wzajemne relacje pomiędzy tymi arcydziełami złotnictwa nie były dziełem przypadku, niosąc zaplanowany, choć dziś trudny do wiernego zrekonstruowania przekaz polityczny. Centralny element tego imponującego zestawu – wazowski Wielki Orzeł – w 1671 roku został podarowany carowi Aleksiejowi Michajłowiczowi przez tzw. wielkie poselstwo Michała Korybuta Wiśniowieckiego.
Odkładając na bok temat podarków dyplomatycznych, przyjrzyjmy się orłu eksponowanemu w wawelskim Skarbcu Koronnym. Nosi on na głowie koronę, wspierając się na jabłku. W jednym ze szponów trzyma uniesione królewskie berło i miecz. Ta przemawiająca do wyobraźni personifikacja Korony Polskiej stanowi nie tylko wysokiej klasy zabytek barokowego złotnictwa, ale również cenne świadectwo kultury stołu doby wazowskiej. Należy równocześnie do nielicznych pozostałości królewskich zastaw stołowych Zygmunta III Wazy i Jana Kazimierza. Oprócz pozłacanego orła w wawelskiej kolekcji znajdują się również nieprzeciętnej urody patery, należące niegdyś do kompletu zamówionego przez Zygmunta III w Augsburgu.
7
Płaszcz kawalera Orderu Św. Ducha ofiarowany Janowi III Sobieskiemu
Omawiając królewskie pamiątki przechowywane w Nowym Skarbcu Koronnym, nie można nie wspomnieć o płaszczu kawalera Orderu Św. Ducha ofiarowanym Janowi III Sobieskiemu przez króla Ludwika XIV. Choć to arcydzieło francuskiego hafciarstwa nie stanowiło nigdy części Skarbca Koronnego, to jest najważniejszym zachowanym sobiescianum. Przechowywany w rodowym majątku Sobieskich w Żółkwi, drogą koligacji rodzinnych płaszcz trafił do wspomnianego już skarbca nieświeskich Radziwiłłów8. Zwrócony z Rosji sowieckiej na mocy postanowień traktatu ryskiego, w okresie międzywojennym stał się perłą wawelskiej kolekcji. Nie dość, że cechuje się rzadko spotykanym wyrafinowaniem formy i najwyższą jakością wykonania, to okoliczności jego przekazania do Rzeczypospolitej są doskonale udokumentowane w przekazach źródłowych. Dzięki zachowanym dokumentom z epoki wiemy m.in., że królewski płaszcz wykonano w Paryżu z czarnego aksamitu obficie haftowanego złotą nicią. Wypukły, reliefowy haft robi wielkie wrażenie nawet po ponad 300 latach, jakie upłynęły od czasu jego wykonania. Dodajmy, że płaszcz Sobieskiego został przygotowany specjalnie na uroczystość nadania królowi polskiemu Orderu Świętego Ducha, najwyższego francuskiego odznaczenia państwowego.
Dlaczego król Słońce przyznał go Lwowi Lechistanu? Decyzja ta była wypadkową opowiedzenia się Rzeczypospolitej po stronie Francji w sporze z Habsburgami. Uroczystość udekorowania króla insygniami orderowymi, przeprowadzona przez wysłanników Ludwika XIV, odbyła się w kolegiacie w Żółkwi 30 listopada 1676 roku. Jan III miał wówczas na sobie nie tylko paradny wawelski płaszcz, ale również ozdobny łańcuch znany niestety jedynie z monarszego portretu zachowanego w pałacu w Nieborowie9.
Bibliografia:
1. Kuczyński S.K., O polskim mieczu koronacyjnym, „Przegląd Historyczny”, nr 3, 1961.
2. Piwocka M., Nowacki D., Tarkwiniusz i Lukrecja – renesansowy klejnot w zbiorach wawelskich, Kraków 2020.
3. Petrus J.T., Sobiesciana w zbiorach wawelskich, w: Tron pamiątek. 1696–1996, katalog wystawy w trzechsetlecie śmierci Jana III Sobieskiego, Warszawa 1996.
Mecenasem Edukacji Nowego Skarbca Koronnego
na Zamku Królewskim na Wawelu oraz tego artykułu jest:
PGE – Polska Grupa Energetyczna od wielu lat wspiera i promuje polską kulturę przez sponsoring ważnych wydarzeń kulturalnych oraz instytucji kultury. Grupa PGE angażuje się w dbałość o polską kulturę i polskie dziedzictwo narodowe, ale też w upowszechnienie wizerunku muzeów jako miejsc otwartych i przyjaznych dla publiczności, proponujących wciąż nowe i interesujące projekty. Podkreśla również niezwykle ważną rolę edukacji w procesie poznawania polskiej sztuki.
PGE jest Mecenasem Muzeum Narodowego w Warszawie, Muzeum Narodowego w Krakowie, Muzeum Narodowego w Lublinie, Muzeum Narodowego w Gdańsku oraz Muzeum Narodowego w Kielcach, a także Mecenasem Edukacji i Nowego Skarbca Koronnego na Zamku Królewskim na Wawelu.
- S.K. Kuczyński, O polskim mieczu koronacyjnym, „Przegląd Historyczny” nr 3, 1961, s. 562. ↩
- Ibidem, s. 572. ↩
- Ibidem, s. 573. ↩
- Ibidem, s. 574. ↩
- M. Piwocka, D. Nowacki, Tarkwiniusz i Lukrecja – renesansowy klejnot w zbiorach wawelskich, Kraków 2020, s. 36. ↩
- Ibidem, s. 9. ↩
- Ibidem, s. 7. ↩
- J.T. Petrus, Sobiesciana w zbiorach wawelskich, w: Tron pamiątek. 1696–1996, katalog wystawy w trzechsetlecie śmierci Jana III Sobieskiego, Warszawa 1996, s. 64–70. ↩
- Ibidem, s. 69. ↩
Artykuł sprawdzony przez system Antyplagiat.pl
A może to Cię zainteresuje:
- Twarze sławnych i zapomnianych. Życie i twórczość Alfonsa Karnego - 17 listopada 2024
- Jan Matejko „Portret Józefa Ciechońskiego” - 7 sierpnia 2023
- Misterium ekspresji. Rzeźby Johanna Georga Pinsla - 5 maja 2023
- Marcello Bacciarelli „Portret Michała Jerzego Mniszcha z córką Elżbietą i psem Kiopkiem” - 29 stycznia 2023
- Wytrwały humanista. Życie i twórczość Tadeusza Kulisiewicza - 15 stycznia 2023
- Między Parchatką a Pociejowem. Życie i twórczość Jana Piotra Norblina - 5 stycznia 2023
- Na wielu strunach. Motyw zesłania w twórczości Jacka Malczewskiego - 9 grudnia 2022
- Paolo Veronese „Alegoria Cnoty i Występku” - 21 listopada 2022
- „Ażeby przedstawić możliwie najwierniej”. Życie i twórczość Bernarda Bellotta zwanego Canalettem - 16 listopada 2022
- „Niech zginie świat, byle żyła sztuka”. Życie i twórczość Jana Gotarda - 13 listopada 2022