Była kobietą piękną i wykształconą. Obracała się wśród elity artystyczno-intelektualnej. Jej prace wysoko oceniał Henri Matisse, przyjaźniła się z poetą Rainerem Marią Rilkem, a na organizowanych przez nią przyjęciach bywali najwybitniejsi paryscy artyści. Portretowała najważniejsze osobistości swojej epoki. Jak to się więc stało, że umarła w nędzy i zapomnieniu?
Mela Muter, a właściwie Melania Mutermilch urodziła się w 1876 r. w Warszawie w mocno spolonizowanej rodzinie żydowskiej. Jej ojciec, Fabian Klingsland był zamożnym kupcem, a przede wszystkim znanym mecenasem kultury wspierającym głównie literatów.
Z kolei brat malarki – Zygmunt, zajmował się krytyką artystyczną i literacką. Artystka od młodości obracała się więc w środowisku twórców, takich jak Władysław Stanisław Reymont czy Leopold Staff. W 1899 r. wyszła za mąż za pisarza i krytyka literackiego Michała Mutermilcha, wkrótce też urodziła syna – Andrzeja1.
Chociaż przez całe życie konsekwentnie podkreślała, że jest samoukiem, już po ślubie przez pewien czas uczyła się malarstwa w szkole Miłosza Kotarbińskiego. Z tego okresu pochodzi jej Autoportret w świetle księżyca (ok. 1899–1900), obraz o poetyckim nastroju, w którym widać ówczesną fascynację artystki symbolizmem i twórczością Whistlera2.
Nauka w Warszawie nie trwała długo, bowiem w 1901 r. malarka z mężem i synem przeprowadziła się do Paryża. Choć później wiele podróżowała, to właśnie z tym miastem miała pozostać związana już do końca życia.
Wyjazdy do Paryża były na przełomie XIX i XX w. jedną z najpopularniejszych dróg artystycznej edukacji. Ówczesna stolica sztuki przyciągała młodych twórców, którzy w Polsce mieli w owym okresie niewielkie szanse rozwoju. Przez Paryż przewinęły się więc setki polskich artystów3, spośród których niektórzy związali się z Francją na stałe.
Muter szybko zaistniała w kręgu polskiej „kolonii” w Paryżu, angażując się w działalność różnych organizacji, np. Towarzystwa Polskiego Artystyczno-Literackiego4. Równie dobrze odnajdywała się w gronie międzynarodowym, w którym z łatwością nawiązywała kontakty towarzyskie i artystyczne. Malarka zaliczana jest do grona twórców związanych z École de Paris, czyli środowiskiem artystów żydowskiego pochodzenia, którzy do Paryża przybyli z Europy Środkowo-Wschodniej.
Stolica Francji była w tym okresie najlepszym miejscem do zapoznania się najnowszymi prądami artystycznymi. To właśnie kontakty z nowoczesną sztuką i współczesnymi twórcami miały być dla Muter najważniejszą „szkołą”, o wiele istotniejszą niż krótkie studia w Académie de la Grande Chaumière i Académie Colarossi, które podjęła niedługo po przyjeździe5. Na dobrą pozycję Muter w paryskim środowisku niewątpliwie wpłynęło ciepłe przyjęcie jej twórczości przez krytykę, zarówno polską, jak i francuską. Już w 1904 r. na łamach „Bruits de Paris” jeden z krytyków stwierdził, że artystka „Przyjeżdżając (…), żeby uczyć się od naszych mistrzów, przywiozła ze sobą niezbędny bagaż, który pozwala jej faktycznie skorzystać z tych nauk, których uczeń pozbawiony talentu nie potrafiłby zrozumieć. Dlatego Pani Mutermilchowa już osiągnęła tak znakomite rezultaty”6. Malarka zadebiutowała publicznie niewiele wcześniej, bo w 1902 r. Odtąd regularnie brała udział w wystawach, zarówno we Francji, jak i w Polsce7, szybko zyskując uznanie jako „talent świeży, młody, ruchliwy, indywidualność wybitna”8.
Tym, co cenili krytycy był przede wszystkim oryginalny styl, który malarka zdołała wypracować w ciągu kilku pierwszych lat pobytu we Francji. W tym czasie najważniejszym źródłem inspiracji stała się dla niej Bretania, gdzie spędziła swoje pierwsze francuskie wakacje i dokąd wielokrotnie powracała w kolejnych latach. Jak wielu innych malarzy, zafascynował ją nadmorski krajobraz, a przede wszystkim mieszkańcy regionu, których wielokrotnie portretowała. Nie mniej istotne były kontakty z osiadłymi w okolicy artystami związanymi z École de Pont-Aven, takimi jak Władysław Ślewiński czy Amerykanin Charles Fromuth9.
Poszukiwanie własnej ścieżki
W tym okresie styl Muter przeszedł wiele przemian. Artystka śmiało eksperymentowała z różnymi technikami, poszukując własnej drogi. Początkowo w jej twórczości wyraźna była fascynacja symbolizmem, czego przykładem jest obraz z 1906 r. pt. Smutny kraj, który można interpretować jako metaforyczne wyobrażenie ludzkiego losu10. Nie bez wpływu na malarkę pozostały kontakty z syntetyzmem z kręgu École de Pont-Aven, co objawiło się chociażby we wprowadzaniu do wielu obrazów ciemnego konturu. Od ok. 1905 r. konsekwentnie rozjaśniała paletę, malując swobodnymi, jakby rozedrganymi plamami barwnymi. Artystka wykorzystywała zwykle niezagruntowane płótno, którego fragmenty pozostawiała często niezamalowane11.
W tym czasie do jej ulubionych tematów należeli ludzie starzy, kalecy oraz ubogie dzieci. Fascynacja brzydotą i cierpieniem wynikała ponoć ze stanu psychicznego malarki, choć z pewnością nie bez znaczenia pozostawały jej lewicowe poglądy. Równocześnie pojawił się w jej twórczości wątek macierzyństwa, który regularnie podejmowała do końca życia12.
Motywy bretońskie powracały w twórczości Muter aż do I wojny światowej.
Hiszpania, kolor, pejzaże
Szybko znalazła jednak jeszcze jedno źródło inspiracji – Hiszpanię. Początki fascynacji tym krajem sięgają 1911 r., gdy malarz José Dalmau urządził w swojej prestiżowej Galeria de Arte Contemporanea w Barcelonie indywidualną wystawę jej prac. Ekspozycja okazała się ogromnym sukcesem, zachęcając Dalmau do kolejnych prezentacji polskiej sztuki, w których uczestniczyła także Muter. Wystawy stały się pretekstem do dłuższego pobytu w Hiszpanii, gdzie artystka powracała rokrocznie aż do 1914 r. W Hiszpanii Muter zajmowała się przede wszystkim malarstwem pejzażowym, które pod wpływem miejscowych krajobrazów przeszło przemianę stylistyczną. Prace z tego okresu są bardzo ekspresyjne, pojawiają się w nich żywsze barwy. Taki jest chociażby obraz Dachy w Ondarroa (ok. 1913–14), ze spiętrzonymi bryłami domów o czerwonych dachach, w których można odnaleźć echa twórczości Paula Cézanne’a13.
W trakcie I wojny światowej artystka przebywała czasowo m.in. w Bretanii i w neutralnej Szwajcarii. Pobyt w Szwajcarii zaowocował licznymi pejzażami, m.in. z Gandrii. Z kolei w Bretanii Muter malowała głównie ekspresyjne martwe natury, dotąd nieczęste w jej repertuarze. Jak sama wspominała: „Nikt nie miał wtedy ani czasu, ani też cierpliwości, by mi pozować. Martwe natury – owoce morza, skorupiaki i ryby, niewrażliwe na ludzkie dramaty, na ludzkie szaleństwa, zastępowały mi modeli”14.
Nowa miłość, nowe życie. Lefebvre.
Koniec I wojny światowej przyniósł w życiu Muter wiele zmian. W 1917 r. artystka poznała intelektualistę i lewicowego działacza Raymonda Lefebvre’a, z którym związała się na kilka kolejnych lat. Wkrótce malarka zamieszkała z ukochanym i uzyskała rozwód religijny, kończąc tym samym nieudane małżeństwo z Michałem Mutermilchem15. Z Lefebvrem połączyło ją nie tylko uczucie, ale także przekonania, z zaangażowaniem więc wspomagała go w pracy politycznej. Związek przerwała tragiczna śmierć ukochanego. W 1920 r. wyjechał on do Moskwy jako delegat na kongres III Międzynarodówki, a statek, którym wracał zatonął w tajemniczych okolicznościach16.
Śmierć za śmiercią
Śmierć partnera mocno wstrząsnęła artystką, która z jeszcze większym zaangażowaniem oddała się pracy i działalności publicznej. Dzięki Lefebvre’owi Muter poznała czołowych francuskich działaczy lewicowych, którzy stanowili ówczesną elitę intelektualną Paryża. Wkrótce zaowocowało to współpracą z lewicowym pismem „Clarté” redagowanym przez Henri’ego Barbousse’a, do którego wykonywała ilustracje17.
Niedługo po śmierci Lefebvre’a zmarł ojciec artystki. Wtedy Muter, już wcześniej zafascynowana chrześcijaństwem, zdecydowała się przejść na katolicyzm. Jej rodzicami chrzestnymi zostali zaprzyjaźnieni z artystką Aurelia i Władysław Reymontowie. Niestety zaledwie dwa lata później, w 1924 r. w życiu malarki nastąpiło kolejne tragiczne wydarzenie – śmierć syna, który od lat cierpiał na gruźlicę kości18.
Dramatyczne przeżycia lat 20-tych Muter przypłaciła depresją, co nie ograniczyło jej ogromnej aktywności. Okres ten, tak trudny w życiu osobistym, był czasem najpomyślniejszym zarówno dla jej kariery zawodowej, jak i życia towarzyskiego.
Malarka obracała się wówczas wśród elity artystyczno-intelektualnej. Jej prace wysoko oceniał Henri Matisse, przyjaźń łączyła ją z poetą Rainerem Marią Rilkem, a na organizowanych przez nią przyjęciach bywali najwybitniejsi paryscy artyści19. Między innymi dzięki swoim rozległym kontaktom szybko zasłynęła jako portrecistka. Portrety jej autorstwa są zwykle sporych rozmiarów, dość reprezentacyjne, a zarazem nowoczesne. Modele często ukazani są w niekonwencjonalnych pozach i, co charakterystyczne, rzadko nawiązują kontakt wzrokowy z odbiorcą.
Portret psychologiczny gwiazd
Artystka nie zniekształcała rysów twarzy, jak wielu awangardowych malarzy, trafnie oddając cechy psychologiczne i intelektualne portretowanych, choć sama nie lubiła określenia „portret psychologiczny”20. Taka formuła bardzo odpowiadała paryskim elitom, w związku z tym na obrazach Muter z tego okresu oglądać możemy całą plejadę znanych postaci. Wśród portretowanych znaleźli się politycy – np. węgierski premier Mihály Károlyi (1928), literaci, jak Georges Polti (ok. 1920–21) czy Stefan Żeromski (ok. 1924–25), muzycy – choćby skrzypek Bronisław Huberman (ok. 1924–27) oraz inni plastycy, m.in. rzeźbiarka Chana Orloff (ok. 1926).
W latach międzywojennych Muter nadal chętnie podejmowała wątek macierzyństwa. Tworzyła także liczne pejzaże, zwykle wybierając motywy z południowej Francji. Obrazy te często są bardzo ekspresyjne, o mocnych, nasyconych barwach.
W wielu z nich, m.in. w Porcie rybackim w St. Tropez (ok. 1921–22), widoczne są echa twórczości Cézanne’a oraz wczesnego kubizmu. Równocześnie artystka tworzyła akwarele z wyraźnymi wpływami fowizmu oraz postimpresjonistyczne widoki Paryża o bardziej stonowanym, ciemniejszym kolorycie (Stary Paryż, 1926 r.)21.
Międzywojnie było dla Muter czasem ogromnej aktywności wystawienniczej22, co – wraz z licznymi zamówieniami, a nawet zakupami do państwowych kolekcji – przełożyło się na sukces finansowy. Artystka mogła pozwolić sobie na budowę nowoczesnej willi-atelier, zaprojektowanej przez słynnego Auguste’a Perreta23.
Niestety w nowym domu mieszkała zaledwie przez cztery lata (1930–34). Za sprawą wielkiego kryzysu od 1929 r. liczba zamówień na portrety znacznie spadła, co przełożyło się na problemy materialne. W rezultacie artystka musiała wynająć swoją willę, pozbawiając się własnego kąta w zasadzie do końca życia24.
Ostateczny kres prosperity przyniósł wybuch II wojny światowej. Artystka, obawiając się nazistowskich represji, przeniosła się do Awinionu, gdzie uczyła rysunku w szkole dla dziewcząt. Malowała wtedy głównie okoliczne pejzaże, np. Wiry na Rodanie w okolicach Awinionu.
W latach 40. pogłębiły się jej stylistyczne związki z Vincentem van Goghiem, do którego już wcześniej bywała porównywana przez krytyków.25.
Po II wojnie światowej Muter powróciła do Paryża, choć latem często wyjeżdżała w okolice Awinionu. Ciągle uczestniczyła w wystawach, nie powtórzyła już jednak przedwojennych sukcesów. W efekcie borykała się z ciągłymi problemami finansowymi i zmuszona była mieszkać w ciasnej, wilgotnej pracowni. Dodatkowo malowanie utrudniała jej postępująca choroba oczu, która w końcu całkowicie uniemożliwiła pracę.
Dopiero w 1965 r. dzięki operacji odzyskała wzrok i na nowo zajęła się tworzeniem. W tym okresie przemalowała wiele swoich starszych obrazów. Niedługo później, w 1967 r., zmarła26. W ostatnich latach życia malarkę opieką otoczył Bolesław Nawrocki, który zgromadził imponującą kolekcję jej dzieł oraz zatroszczył się o zebranie dokumentacji dotyczącej jej życia. Kolekcja ta jest obecnie przechowywana w Muzeum Uniwersyteckim w Toruniu27.
Przez niemal 70 lat swojej kariery artystycznej Muter pozostawała twórczynią niezwykle aktywną (m.in. z tego powodu często wykorzystywała płótna obustronnie). Jej malarstwo nieustannie ewoluowało – od whistlerowskiego symbolizmu, przez fascynację syntetyzmem, aż po nawiązania do Cézanne’a i kubizmu oraz ekspresjonizm i widoczne związki z van Goghiem. Mimo tych wszystkich artystycznych wpływów Muter zdołała wypracować swój własny, bardzo oryginalny styl, który dziś – po latach zapomnienia – jest coraz częściej odkrywany na nowo.
- http://www.muzeum.umk.pl/sztuka_polska/mela-muter. ↩
- J. Malinowski, B. Brus-Malinowska, W kręgu École de Paris. Malarze żydowscy z Polski, Warszawa 2007, s. 33. ↩
- W 1. poł. XX w. przez Paryż przewinęło się ok. 600 polskich artystów; por. ibidem, s. 14. ↩
- E. Bobrowska, Portret „szalonych lat”: Mela Muter na międzynarodowej scenie artystycznej Paryża w: Mela Muter: malarstwo. Katalog zbiorów Muzeum Uniwersyteckiego w Toruniu, red. M. A. Supruniuk, Toruń 2010, s. 18–19. ↩
- Ibidem, s. 15. ↩
- Ibidem, s. 22. ↩
- J. Malinowski, B. Brus-Malinowska, op. cit., s. 34–36. ↩
- Cyt. Za: H. Zbierzchowski, Z pracowni artystów polskich w Paryżu, „Tygodnik Ilustrowany” 1910, nr 40, s. 804. ↩
- E. Bobrowska, op. cit., s. 15–17. ↩
- Ibidem, s. 17. ↩
- J. Malinowski, B. Brus-Malinowska, op. cit., s. 36; E. Bobrowska, op. cit., s. 18. ↩
- J. Malinowski, B. Brus-Malinowska, op. cit., s. 36. ↩
- Ibidem, s. 38. ↩
- Cyt. za: http://www.muzeum.umk.pl/sztuka_polska/mela-muter/teksty-w%C5%82asne. ↩
- J. Malinowski, B. Brus-Malinowska, op. cit., s. 34, 40. ↩
- Ibidem, s. 41. ↩
- Ibidem. ↩
- http://www.muzeum.umk.pl/sztuka_polska/mela-muter/kalendarium. ↩
- E. Bobrowska, op. cit., s. 26; J. Malinowski, B. Brus-Malinowska, op. cit., s. 42; http://www.muzeum.umk.pl/sztuka_polska/mela-muter/kalendarium. ↩
- J. Malinowski, B. Brus-Malinowska, op. cit., s. 42. ↩
- Ibidem, s. 42–43. ↩
- E. Bobrowska, op. cit., s. 29–30. ↩
- Ibidem, s. 30. ↩
- Ibidem, s. 32. ↩
- J. Malinowski, B. Brus-Malinowska, op. cit., s. 43; E. Bobrowska, op. cit., s. 32. ↩
- J. Malinowski, B. Brus-Malinowska, op. cit., s. 43; E. Bobrowska, op. cit., s. 32; K. A. Cybulska, Historia kolekcji – Mela Muter w zbiorach Liny i Bolesława Nawrockich w: Mela Muter: malarstwo. Katalog zbiorów Muzeum Uniwersyteckiego w Toruniu, red. M. A. Supruniuk, Toruń 2010, s. 44. ↩
- K. A. Cybulska, op. cit., s. 41–46. ↩
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Fryderyk Pautsch „Portret Leopolda Staffa” - 20 września 2024
- Józef Pankiewicz „Dziewczynka w czerwonej sukience” - 18 kwietnia 2024
- Mela Muter „Autoportret w świetle księżyca” - 4 kwietnia 2024
- Japoneczki, czyli kobiety w kimonach w polskiej sztuce - 8 stycznia 2024
- Skandal, konflikt, pojedynek, zabójstwo, czyli o wybuchowej naturze polskich artystów - 17 grudnia 2023
- Kolorowy ptak. O tragicznych losach niezwykłej malarki – Teresy Roszkowskiej - 29 października 2023
- Stanisław Wyspiański „Nasturcje” - 6 października 2023
- Stanisław Wyspiański „Portret pani Solskiej” - 12 września 2023
- Twarzą w twarz z Wyspiańskim, czyli o autoportretach artysty - 1 września 2023
- Jan Matejko „Astronom Kopernik, czyli rozmowa z Bogiem” - 16 lutego 2023
Jestem wierną czytelniczką, wielbicielką i stałą odbiorczynią Państwa Newslettera. Co miesiąc tez wspomagam go maleńką, emerycką zapomogą. Piszę do Państwa z pytaniem: czy mogłabym, od czasu do czasu, udostępnić link do zamieszczanych tu opracowań – głównie w celu propagowania ich wśród przyjaciół w kraju i za granicą , ale też dla własnej przyjemności, gdyż niezwykle cenię wierność oryginałowi prezentowych tu reprodukcji. Będę wdzięczna za odpowiedź na adres poczty e-mail.
zupełnie przypadkowo trafiłem na Jej wielk ą retrospektywn ą wystawę w warszawskim Muzeum Narodowym pod koniec lat90-tych ubiegłego wieku, było mi wstyd, że nie znałem tak wybitnej postaci wcześniej, byłem kompletnie nieprzygotowany do wystawy
chyba Władysław Stanisław Reymont
Tak jest. 🙂
Ciekawie napisane.
Tylko na końcu brakuje mi odpowiedzi na pytanie zadane w tytule. Dlaczego?
Życiorys godny przełożenia na wersję filmową .
Tak mało mówi się w historii polskiej sztuki o twórczości Meli Muter. Szkoda bo piękna to postać i jej twórczość godna uwagi i stałej pamięci w Sztuce Polski.
Dziękuje za przypomnienie tak wspaniałej artystki. Nie pamiętam kiedy o Niej wspominała radiowa Dwójka czy TV niezależnie od przymiotnika. Dlatego raz jeszcze dziękuję autorowi .Może kanał zwany Kultura zrealizuje coś sensownego wykorzystując polskie zbiory artystki?
Piekne wspomnienia o Meli Muter. Piekny zyciorys , piekna sztuka i na koncu tragiczna postac . Mam jej dwa obrazy, jedna akvarelle i jeden olejny obraz , ktory jest podobno nie orginalem. Dziekuje autorowi za te tak przymujace wsopmnienia o Meli Muter.
Bardzo dobry artykuł!
Dzięki <3 Przekażemy autorce. 🙂
Dziękuję za artykuł. Chętnie zobaczyłabym więcej obrazów. Czy jest gdzieś stała wystawa jej dzieł?
W Toruniu, w zbiorach UMK jest sporo jej prace, ale niestety na razie chyba nie planują ją pokazać.
Hmmm, chyba należała do elity artystyczno-intelektualnej a nie tylko obracała się wśród takowej…
Wspaniałe pejzaże i portrety.Zastanawiam się , ile jest jeszcze takich”perełek”,także z Polski ,które trzeba odkurzać i przypominać.Współczesność nie docenia sztuki,a ona jest wszędzie.Teraz, w przeszłości i będzie dalej ,może trochę inna ,ale wciąż nawiązująca kontakty ze swoją przeszłością.
rzeczywiście piękne obrazy…oryginalne, ale jednoczesnie na tyle “klasyczne”, że się tak po prostu podobają 😉 dzięki za link do artykułu 🙂
ale super się czytało ten artykuł, dziękuję!!! 🙂