Henri Matisse, Czerwona pracownia, 1911
olej, płótno, 162 × 130 cm,
Museum of Modern Art, Nowy Jork
Duński artysta i historyk sztuki Ernst Goldschmidt, który odwiedził Henriego Matisse’a w pracowni pod koniec 1911 roku, zwrócił uwagę na:
„spory obraz przedstawiający kilka zwyczajnych przedmiotów ustawionych na tle rdzawoczerwonej ściany. Przedmioty miały w sobie jakąś nadzwyczajną moc, nieomal wizji, a przy tym były całkowicie rozpoznawalne. Największy obszar zajmowała czerwona ściana; jednolita, nie wycieniowana, a kilka przedmiotów tylko nieznacznie ją zakłócało. Jednak ta wielka, równomiernie zabarwiona płaska przestrzeń była pełna życia. […] Każdy ton na płótnie był określany przez inne kolory i od nich zależny”1.
Tak celnie gość z Kopenhagi opisał Czerwoną pracownię z 1911 roku. „Szuka pan czerwonej ściany – domyślał się Matisse – ale ona po prostu nie istnieje”. Ściany w pracowni były zwyczajnie białe. Ta czerwień przyszła jako olśnienie.
W Czerwonej pracowni Matisse przedstawił swoje miejsce pracy, wypełnione bliskimi mu przedmiotami: stary zegar bez wskazówek, kwiat nasturcji, który pojawiał się w niejednej martwej naturze. Zreprodukował tu również własne dzieła z rozmaitych etapów twórczości. Na postumencie wyeksponowana została odlana w brązie Figura dekoracyjna. Na podłodze stoi mały, migotliwy krajobraz: Korsyka. Stary młyn z 1898 roku: dowód na to, że artysta odrobił lekcję impresjonizmu. Ale jest tu także Luksus II – zaskakująco klasyczna, monumentalna interpretacja tradycyjnego motywu kąpiących się. Wreszcie druga wersja Młodego marynarza: jaskrawy i niepokojący portret ze szczytowej fazy fowizmu. Aby uwidocznić pełną skalę poszukiwań, Matisse pokazał nawet talerz, na którym namalował zmysłowy akt.
Wszystkie te przedmioty „pływają” jednak w zalewie czerwieni. Geometria pracowni pozostaje niedopowiedziana. Jedynie cienka linia, biegnąca wzdłuż Wielkiego aktu, sugeruje miejsce, gdzie znajduje się róg pokoju. Meble zostały oznaczone cienkimi żółtymi konturami. Clement Greenberg zaryzykował nawet stwierdzenie, że być może jest to „najbardziej płaski obraz, jaki kiedykolwiek namalowano”2.
Na czerwonym tle wszystkie obiekty nabrały nowego znaczenia. To czerwień wenecka, intensywna, ale nieagresywna. Dopiero z bliska widać, że ten kolor został wprowadzony na późniejszym etapie powstawania płótna: w tle prześwituje błękit, na podłodze można znaleźć różowe plamki. Konserwatorzy odkryli też pionowe zielone linie, imitujące drewniane panele, które rzeczywiście Matisse miał w pracowni. Wszystko to podpowiada, że we wcześniejszej wersji obraz bardziej realistycznie odtwarzał wygląd wnętrza. Nieomal skończone płótno leżakowało zapewne od kilku tygodni, zanim Matisse impulsywnie zamalował na czerwono dwie trzecie jego powierzchni. Farbę nakładał tak gwałtownie, że na powierzchni pozostały wyrwane z pędzla włoski.
Czerwona pracownia to „flagowy” obraz Matisse’a. W 1909 roku kończył czterdzieści lat, tworzył wręcz dosłownie na obrzeżach triumfującego w Paryżu kubizmu. Chociaż było o nim głośno, od krytyków zbierał cięgi, a tej wiosny pierwsza zagraniczna wystawa, w berlińskiej galerii Paula Cassirera, skończyła się klapą. Matisse z przykrością wspominał dzień, gdy samotnie siedział w kawiarni na Montparnassie – przy sąsiednim stoliku brylował Picasso. Nikt nie podszedł, nikt mu się nie ukłonił. Jakby się obawiali, że zwiedzie ich na manowce, podważy obowiązującą geometryczną doktrynę. „Traktowali mnie, jakbym był zadżumiony” – wspominał po latach. Zresztą od bohemy odstawał już na pierwszy rzut oka: starannie ubrany, dystyngowany, spokojnie wykładał swoje argumenty w dyskusji.
Prawdę mówiąc, Matisse nie mógł sobie pozwolić na cyganeryjną dezynwolturę. Miał żonę i trójkę dzieci i tylko wierny mecenat rosyjskiego kolekcjonera Siergieja Szczukina pozwalał mu się utrzymać. W dodatku został zmuszony do przeprowadzki: rząd francuski postanowił sprzedać zdesakralizowany klasztor Sacré-Coeur, w którym od niedawna mieszkał i prowadził szkołę rysunku. Równie przestronne lokum mógł znaleźć tylko na prowincji. Issy-les-Moulineaux, oddalone o zaledwie sześć kilometrów od Paryża, mentalnie było „dziurą”. Matisse znalazł tam jednak dom z ogrodem, w dodatku z centralnym ogrzewaniem i telefonem. Na sąsiedniej działce w ciągu dwóch miesięcy zgodnie z jego wytycznymi postawiono budynek z prefabrykatów. Po raz pierwszy artysta nie gnieździł się w ciasnych, niedostosowanych do jego potrzeb pomieszczeniach.
Pracownia przypominała szklarnię: latem była duszna, zimą trudna do ogrzania, ale przynajmniej starczało miejsca na wielkie formaty zamawiane przez Szczukina. Tutaj powstawały Taniec i Muzyka, które miały ozdobić klatkę schodową w moskiewskiej rezydencji kolekcjonera.
Czerwona pracownia również powstała z inicjatywy Szczukina. Miłośnik Matisse’a chciał mieć jego tryptyk w salonie. Zaledwie zasugerował zakres tematów: młodość, dojrzałość i starość albo pory roku. Te motywy nie pobudziły jednak wyobraźni Matisse’a. Postanowił w subtelny sposób ukazać kulisy własnej twórczej drogi. Najpierw powstała Różowa pracownia: namalowane „po bożemu” trójwymiarowe wnętrze, wypełnione malarskimi przyborami i powstającymi dziełami. Trudno nie docenić pogodnego zestawienia łososiowego różu na podłodze i liliowych ścian. Tło jest nie tylko odważne i jaskrawe, ale wręcz wizyjne. Kolorowe „obrazy w obrazie” przypominają zaś ornament na perskim dywanie, a zielone pnącze zmienia się w dekoracyjną arabeskę.
Czerwona pracownia była jednak trudniejsza w odbiorze: „Na pierwszy rzut oka zaskakujący, [ten obraz] jest oczywiście bardzo nowatorski” – uprzedzał Matisse Szczukina. Powoływał się też na swoją wybitną przyjaciółkę: „Gertrude Stein uważa, że to najbardziej muzyczna z moich kompozycji”. Ale nawet Szczukin był zakłopotany i Czerwoną pracownię odrzucił. Tłumaczył, że woli obrazy z postaciami.
Trudno powiedzieć, czy skandaliczna okazała się sama czerwień, czy może płaska, nieomal abstrakcyjna, przytłaczająca przestrzeń. Nie był to zresztą pierwszy „czerwony obraz” Matisse’a.
Kilka lat wcześniej namalował Deser. Harmonię w czerwieni, w którym krzykliwy, płasko nałożony kolor stanowi tło dla pełnej malarskich zapożyczeń, dekoracyjnej kompozycji. Rdzawa czerwień pracowni jest nie mniej uderzająca, ale subtelniejsza. Tutaj kolor nie oślepia: jest tajemniczy, wyciszony. Obraz został namalowany cienko, prawie szkicowo, jakby bez wysiłku. Matisse zarzucił tradycyjne prawa geometrii i perspektywy: przestrzeń zbudował wyłącznie kolorem.
„Marzę o sztuce pełnej równowagi, czystości i spokoju, pozbawionej niepokojących i przygnębiających akcentów – wyznawał Matisse – o sztuce mającej kojący wpływ na umysł człowieka, jak wygodny fotel zapewniający odprężenie i fizyczny odpoczynek”. Muzyczna harmonia Czerwonej pracowni długo pozostawała niedoceniona. W 1912 roku obraz został pokazany w Londynie, a rok później na słynnym nowojorskim Armory Show. Nie zrobił furory: jeden z krytyków stwierdził, że Matisse „rozrzuca postaci i meble bezmyślnie jak dziecko”. Przez szesnaście lat płótno pozostawało u artysty. Następnie kupił je David Tennant, właściciel modnego londyńskiego Gargoyle Club. Wreszcie w 1949 roku Czerwona pracownia trafiła do MoMy. Stanowi poniekąd przeciwwagę dla Panien z Awinionu, które trafiły do nowojorskich zbiorów dekadę wcześniej. Obraz Matisse’a do dziś się nie postarzał: nadal „rzuca się w oczy”, a czerwona farba nie wyblakła ani nie popękała.
W powojennym Nowym Jorku artyści dochodzili do abstrakcji „ścieżką Matisse’a.
„Widziany oczyma artystów takich jak Mark Rothko czy Ellsworth Kelly ten obraz zyskał nowe życie – opowiada kuratorka MoMy, Ann Temkin – oglądając Czerwoną pracownię w 1911, 1920 czy nawet 1930 roku, ludzie widzieli czerwony prostokąt z plamkami kolorów i nie byli w stanie jej rozszyfrować. A potem artyści zaczęli robić znacznie radykalniejsze rzeczy, bez odniesienia do jakichkolwiek przedmiotów. W tym kontekście dzieło Matisse’a stało się zrozumiałe jako zapowiedź tej nowej abstrakcji”3.
To nie był ostatni raz, kiedy czerwień stała się dla Matisse’a kolorem rebelii i wyzwolenia. Wielkie czerwone wnętrze z 1948 roku to ostatni obraz przed wycinankami, którym poświęcił ostatnie lata. Uwolnił się w nich od wszelkiej iluzji przestrzeni, a nawet od samego malarstwa. Na stoliku w Czerwonej pracowni leży otwarte pudełko niebieskich pasteli: to symboliczne miejsce artysty. Dwie kredki leżą osobno: przypominają, że praca trwa, a mistrz w każdej chwili jest gotów coś poprawić. Chociaż Matisse pominął własną sylwetkę, Czerwona pracownia to jego autoportret.
Bibliografia:
1. Elderfield J., Lieberman W.S., Castleman R., Matisse in the Collection of the Museum of Modern Art including remainder-interest and promised gifts, New York 1978.
2. Flam J., Matisse, the man and his art, 1869–1918, Ithaca 1986.
3. Kostenevich A., Matisse and Shchukin: A Collector’s Choice, „Art Institute of Chicago Museum Studies” t. 16, nr 1, 1990.
4. Lanchner C., Henri Matisse, New York 2008.
5. Matisse on Art, red. J. Flam, Berkeley 1995.
6. Rabinow R.A., Aagesen D., Matisse. In Search of True Painting, New York 2012.
7. Schneider P., Matisse et le cercle, Paris 1984.
8. Schnell W., „Das rote Atelier” des Henri Matisse – ein Bild und seine Verwandten, Berlin 2001.
9. Spurling H., Matisse the Master. The Conquest of Colour, 1909–1954, London 1998.
10. Spurling H., The Unknown Matisse. A Life of Henri Matisse; The Early Years, 1869–1908, New York 1998.
11. Temkin A., Aagesen D., Matisse. The Red Studio, Nowy Jork 2022.
12. Udall S.R., Dance and American Art. A Long Embrace, Wisconsin 2012.
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Henri Matisse „Czerwona pracownia” - 1 września 2024
- Henri Rousseau „Śpiąca Cyganka” - 17 maja 2024
- Edward Hopper „Poranne słońce” - 19 kwietnia 2024
- Tajemniczy Édouard Vuillard - 25 lutego 2024
- Pierre Bonnard „Kawa” - 11 stycznia 2024
- Henri Matisse „Taniec II” - 29 czerwca 2023
- Artur Nacht-Samborski. Malowane z ukrycia - 26 maja 2023
- Pomiędzy niebieskim i różowym: Picasso i kuglarze - 6 kwietnia 2023
- Max Beckmann: klaun, żeglarz, wygnaniec - 10 marca 2023
- Nicolas de Staël. Wierny wobec obrazu - 4 stycznia 2023