W XIX wieku Paryż był niekwestionowaną stolicą sztuki. Nic dziwnego, że to właśnie tam ciągnęli początkujący artyści z całego świata. Większość z nich nie miała szans dostać się do prestiżowej École des Beaux Arts, dlatego w mieście jak grzyby po deszczu wyrastały prywatne pracownie. Spośród nich wyjątkową renomę zyskała Académie Julian – uczelnia z jednej strony postępowa, z drugiej przygotowująca do odnoszenia sukcesów w świecie oficjalnych wystaw i konkursów. Szczególnie popularna była wśród kobiet, bowiem jako jedna z nielicznych przyjmowała je w swoje progi i zapewniała zbliżony do oficjalnego program nauczania.
Od zapaśnika do artysty
Nazwa Académie Julian pochodzi od nazwiska jej założyciela i dyrektora, którego charyzma w dużej mierze przyczyniła się do sukcesu szkoły. Rodolphe Julian (1839–1907) sam przeszedł drogę, którą musiało pokonywać większość młodych artystów. Swoją karierę zawodową zaczynał w Marsylii jako pracownik księgarni i… zapaśnik. Do Paryża przyjechał, marząc o studiach w École des Beaux Arts, do której nie udało mu się dostać. Zapisał się więc do prywatnych pracowni Léona Cognieta i Alexandre’a Cabanela. Swój debiut zaliczył na słynnym Salonie Odrzuconych w 1863 roku, a już dwa lata później z sukcesem pokazał swoją pracę na oficjalnym Salonie Paryskim – najbardziej prestiżowej z ówczesnych wystaw.
Ostatecznie Julian nie zrobił wielkiej kariery jako malarz, do historii przeszedł dzięki założonej przez siebie szkole. Wszystko zaczęło się w 1868 roku, kiedy zdecydował się otworzyć pracownię będącą rodzajem kursu przygotowawczego do egzaminów w École des Beaux Arts. Nie było mowy o rozbudowanym programie – uczniowie wykonywali studia nagiego modela i okazjonalnie korzystali ze wskazówek Juliana. Zapotrzebowanie na tego typu kurs okazało się ogromne, więc malarz po kilku latach wynajął nowe pomieszczenia i zatrudnił dodatkowych profesorów. Wkrótce jego szkoła, znana teraz jako Académie Julian, stała się najważniejszą prywatną uczelnią artystyczną w Paryżu.
Studentów do Académie Julian przyciągały bez wątpienia nazwiska profesorów – popularnych wówczas malarzy akademickich. Wśród nich znaleźli się między innymi Gustave Boulanger (1824–1888), Jules Lefebvre (1836–1911), William-Adolphe Bouguereau (1825–1905) i Tony Robert-Fleury (1837–1911). Jednocześnie szkoła miała opinię o wiele bardziej liberalnej niż École des Beaux Arts, co było dużą zaletą w oczach młodych artystów. Od studentów nie wymagano biegłej znajomości francuskiego, która odcinała wielu obcokrajowcom drogę do uczelni państwowej. W rezultacie w roku 1889, gdy liczba uczniów Académie Julian sięgała 600, około jednej trzeciej z nich stanowili cudzoziemcy – głównie Anglicy, Amerykanie, Norwegowie, Rosjanie, a także Polacy1.
Jedyna pracownia na poziomie dostępna dla kobiet
Wśród uczniów Académie Julian można wymienić sporo znanych nazwisk, na przykład Pierre’a Bonnarda, Marcela Duchampa czy Henriego Matisse’a. Mimo to współcześnie o szkole wspomina się głównie w kontekście uczęszczających do nich kobiet. Młode artystki na przełomie XIX i XX wieku miały dość ograniczone możliwości edukacji. Aż do lat 90. XIX wieku – a nieraz znacznie dłużej (w Krakowie do 1920 roku!) – nie mogły studiować w publicznych akademiach. Do wyboru miały całkiem sporo prywatnych pracowni i szkół, większość z nich reprezentowała jednak niski poziom. Na tym tle zdecydowanie wybijała się Académie Julian. Rosyjska malarka Maria Baszkircewa mówiła wprost, że była to „jedyna pracownia na poziomie, dostępna dla kobiet”2.
Wydaje się, że w przeciwieństwie do wielu sobie współczesnych Rodolphe Julian nie wątpił w twórcze możliwości kobiet. W zasadzie od początku przyjmował do swojej pracowni uczennice na równi z uczniami, choć początkowo nie było ich raczej zbyt wiele. Na obrazie Juliana z 1876 roku widać kilka kobiet siedzących w pracowni i razem z mężczyznami malujących nagą modelkę. Ta obyczajowa swoboda nie trwała długo. Po publikacjach prasowych Julian zorientował się, że koedukacyjny charakter szkoły może odstraszać rodziców panien z dobrych domów i zdecydował się na rozdzielenie pracowni. W późniejszych wywiadach podkreślał, że żaden obcy mężczyzna nie ma prawa wstępu do żeńskiego atelier, zapewniał też dziewczętom możliwość wprowadzenia na lekcję opiekunki-przyzwoitki (czasem matki, rzadziej służącej).
Popularność Académie Julian rosła wśród kobiet, choć nadal miała ona łatkę tak zwanej finishing school – pensji uzupełniającej wykształcenie panien przed zamążpójściem. Dopiero zawodowe sukcesy kolejnych studentek zaczęły przyciągać młode kobiety o poważnych ambicjach. Przybywały one do szkoły niemal z całego świata. Do 1890 roku Julian otworzył pięć pracowni męskich i cztery damskie, rozsiane po różnych dzielnicach Paryża.
Program Académie Julian był typowym programem akademickim. Opierał się na studiach z gipsów i żywego modela – przede wszystkim aktu. Ten ostatni element uważany był za podstawę edukacji przyszłych malarzy, często jednak odmawiano go kobietom pod pretekstem dbania o ich moralność. Możliwość pracy z nagim modelem (jeśli był mężczyzną, to skromnie odzianym w spodenki gimnastyczne) była w oczach studentek jedną z najważniejszych zalet szkoły Juliana. „O modele do aktów dla mężczyzn trudno, cóż dopiero dla nas!”3 – pisała w dzienniku Anna Bilińska, argumentując w ten sposób swoją decyzję o wyjeździe do Paryża. Pracę z modelem studentki i studenci zaczynali od rysunków węglem, dopiero później przechodząc do farb olejnych. Na bardziej zaawansowanym etapie tworzyli także studia modela ubranego – często w strój typowy dla jakiejś grupy etnicznej. Ciekawym przykładem takiej pracy jest wizerunek modelki we włoskim stroju, który znamy z aż trzech prac wykonanych podczas tych samych zajęć – Anny Bilińskiej (obraz zaginiony), Anny Klumpke oraz ich nieznanej z nazwiska koleżanki.
Drugim ważnym elementem studiów przygotowujących do kariery malarza akademickiego były tak zwane „kompozycje” – wielkie obrazy o tematyce historycznej czy mitologicznej. To właśnie takie dzieła ceniono najwyżej i to one zapewniały swoim autorom największy prestiż. W praktyce kobiety niezwykle rzadko zajmowały się tym gatunkiem. Również u Juliana ich praca ograniczała się wyłącznie do wykonywania szkiców kompozycyjnych – na więcej nie pozwalały rozmiary pracowni. Nowe tematy typu Wąż miedziany wystawiony na puszczy przez Mojżesza czy Rolnik składający ofiarę bogini Ceres z owoców swej pracy zadawano co tydzień.
Zadaniem studentek było zapoznanie się z tekstami źródłowymi, zaplanowanie i rozmieszczenie elementów kompozycji oraz kolorystyki. Spory zbiór tego typu prac autorstwa Bilińskiej przechowuje Muzeum Narodowe w Warszawie. Oglądając ich odwrocia, możemy sprawdzić, jakie uwagi mieli poszczególni profesorowie, bowiem artystka notowała je bezpośrednio na kartonach.
Na równych zasadach?
Czy kurs w żeńskich pracowniach był identyczny jak ten w męskich? Opinie na ten temat są dość podzielone. Zachwycona uczelnią Baszkircewa pisała, że nie ma istotnych różnic4. Sam Julian twierdził wręcz, że praca z kobietami jest poważniejsza. Zupełnie inaczej sprawę postrzegała Bilińska, która bezskutecznie próbowała się przenieść do męskiej pracowni, gdzie „[…] mają inne modele, profesor dwa razy na tydzień i pracują inaczej”5. Z pewnością statystycznie kobiety pozostawały w szkole znacznie dłużej niż mężczyźni, którzy często traktowali Académie Julian jako przygotowanie do École des Beaux Arts.
Nierówna była cena: za rok nauki kobiety płaciły około dwa razy więcej niż mężczyźni. W latach 1880–1890 roczne czesne za całodzienne korzystanie z żeńskiej pracowni wynosiło 700 franków. Według Juliana panie nie musiały same zarabiać na swoje utrzymanie i łatwiej im było uzyskać wsparcie rodziny. W dodatku prowadzenie kobiecej pracowni generowało większe koszty. Z drugiej strony zdolni studenci w trudnej sytuacji materialnej mogli liczyć na obniżenie czesnego. Skorzystała z tego Bilińska, którą po śmierci ojca Julian na jakiś czas całkowicie zwolnił z opłat.
Zarówno mężczyźni, jak i kobiety mogli liczyć na praktyczne przygotowanie do funkcjonowania na rynku sztuki. Dużą wagę przykładano do umiejętności sprawnego portretowania, bowiem to ona przynosiła większości malarzy regularne dochody. Poza tym dziewiętnastowieczni artyści funkcjonowali w systemie konkursów i nagród. Julian postarał się go odtworzyć w swojej szkole, dzięki czemu przygotowywał studentów do konkurencji, zarazem zachęcając ich do wysiłku. W każdą sobotę w poszczególnych pracowniach wybierano najlepsze prace. Zwycięzcy mieli prawo wyboru miejsca w atelier – duży przywilej w zatłoczonym zwykle wnętrzu.
Co miesiąc organizowano wspólny konkurs dla kilku pracowni bez podziału na płeć. Aby zachować obiektywizm, aż do ogłoszenia wyników nie podawano autorów prac. Kobiety miały tu równe szanse i bardzo często to one otrzymywały główną nagrodę: medal i pieniądze. Najważniejszy konkurs odbywał się raz do roku, na przełomie kwietnia i maja. Zwycięzca otrzymywał Prix Rodolphe Julian i 300 franków, a jego praca przechodziła na własność uczelni, aby reklamować jej wysoki poziom.
Julian doskonale wiedział, że najlepszą promocją jego szkoły są sukcesy odnoszone przez uczniów, dlatego wspierał ich działalność, nawet gdy ukończyli już kurs. Dyrektor szkoły służył im nie tylko dobrą radą, ale i rozległymi znajomościami. Pośród członków jury Salonu znajdowała się zawsze spora reprezentacja artystów związanych z Académie Julian. Dzięki ich życzliwości absolwenci szkoły mogli liczyć na korzystne umieszczenie swoich prac w przestrzeni wystawy i przychylne traktowanie podczas konkursu.
Przyjaźń, miłość, rywalizacja
Opowiadając o Académie Julian, nie można pominąć kwestii więzi międzyludzkich, jakie rodziły się w pracowniach. Nie dowiemy się o nich z zachowanych dokumentów szkoły, jednak częściowo da się je odtworzyć dzięki spisanym wspomnieniom studentek. Na ich podstawie można wywnioskować, że na zajęciach panowała dość swobodna i przyjazna atmosfera. „Żarty koleżanek. Mam szczęście do nich. Lubią mnie wszystkie”6 – pisała w dzienniku Bilińska. W innym miejscu notowała:
„Popołudniu zostaje tylko kilka panien. […] ja z włosów robię sobie wąsy, zarzucam niedbale na ramiona palto, robię minę, kapelusz na bakier i pozuję tak na stole. Panny zachwycone, rysują mnie przez dwie godziny”7.
O tym, że uczennice często żartowały z siebie i profesorów świadczą tworzone przez nie karykatury zachowane w archiwum szkoły. Uczennice pozowały sobie nawzajem także do „poważniejszych” portretów. Młode kobiety spędzały w swoim towarzystwie całe dnie, często też dzieliły ze sobą mieszkania – samodzielny wynajem był drogi i niezbyt dobrze postrzegany. Baszkircewa odnotowała w pamiętniku wizytę, jaką złożyła w pensjonacie zamieszkanym przez swoje koleżanki (między innymi Sophie Schaeppi i Louise Breslau). Ich skromne lokum opisała jako „Poddasze zupełnie artystyczne”8.
Relacje nawiązane w tym czasie potrafiły przetrwać do końca życia artystek. Szwajcarka Louise Breslau i Francuzka Madeleine Zillhardt spędziły ze sobą ponad czterdzieści lat – aż do śmierci Breslau. Artystki mieszkały razem, a Zillhardt pozostała muzą i ulubioną modelką swojej partnerki. Później to właśnie ona zadbała o zabezpieczenie spuścizny Breslau w muzeach. Żywsze uczucia pojawiały się czasem także między uczennicami i profesorami. Bouguereau ożenił się z Amerykanką Elizabeth Gardner, w której twórczości wyraźnie widać wpływy męża. Również Julian znalazł miłość w murach własnej uczelni. Jego wybranką była urodzona w Hiszpanii Francuzka Amélie Beaury-Saurel. Malarka aktywnie pomagała mężowi w prowadzeniu szkoły. Najpierw przejęła pieczę nad żeńskimi pracowniami, a po owdowieniu sama kierowała Académie Julian, korzystając z pomocy siostrzeńców.
Pośród uczennic nie brakowało również rywalizacji, która rodziła się niejako naturalnie w systemie opartym na konkursach. To właśnie ten aspekt dominuje na kartach dziennika niezwykle ambitnej Baszkircewej. Obiektem jej nieustannej zazdrości była uzdolniona i bardziej zaawansowana w studiach Breslau.
„Jestem przerażona przyszłością Breslau. Jestem nią zasępiona, smutna. Maluje kompozycję i w tym, co robi, nie ma nic kobiecego, banalnego czy zniekształconego. […] Naprawdę oszalałam z zazdrości; ja jestem w sztuce dzieckiem, ona kobietą”9
– pisała.
Zapewne niechęć była obustronna – gdy Breslau karykaturowała Baszkircewą, to ze sporą dozą złośliwości. Wywodząca się z arystokracji, bardzo zamożna i chyba dość rozpieszczona Rosjanka nie budziła ciepłych uczuć w koleżankach. Na zajęcia przychodziła często później od pozostałych, w towarzystwie pokojówki i pieska. Według wspomnień innych studentek najmniejsze przeszkody powodowały u niej wybuchy złości. Była przy tym bardzo ambitna i przekonana o wielkości własnego talentu. Julian tylko umacniał ją w tych przekonaniach, widząc w niej doskonałą reklamę swojej szkoły. Wiele uczennic odczuwało to jako faworyzowanie bogatej i wpływowej uczennicy. Ostatecznie to jednak Julian miał rację. Przedwczesna śmierć malarki owiała ją romantyczną legendą, a jej wydany wkrótce pamiętnik wypromował Académie Julian w wielu krajach.
Ostatnie lata
Złota era Académie Julian przypadła na lata ok. 1875–1915. W tym czasie uczelnia przyciągała studentów, a przede wszystkim studentki z całego świata. Tak wielka popularność była w znacznej mierze wynikiem umiejętności marketingowych Juliana, nie oznacza to jednak, że była niezasłużona. O poziomie szkoły najlepiej świadczą sukcesy jej absolwentów. Widać to zwłaszcza w odniesieniu do kobiet – wśród artystek, które osiągały dobrą pozycję zawodową (we Francji, ale i we własnych krajach) uczennice Académie Julian stanowią znaczący odsetek.
Swoją wyjątkową pozycję Académie Julian zaczęła tracić wraz ze zmianami w organizacji publicznych uczelni, które w XX wieku niemal bez wyjątku dopuszczały do studiów kobiety. Mimo to szkoła działała nieprzerwanie do II wojny światowej, kiedy na jakiś czas została zamknięta. Po zakończeniu wojny pracownie zostały odkupione i ponownie otwarte przez Cécile Beldent i André Del Debbio. Ostatecznie w 1968 roku Académie Julian została zintegrowana z École Supérieure d’Arts Graphiques – Penninghen.
Bibliografia:
1. Artystka. Anna Bilińska 1854–1893, red. A. Bagińska, R. Higersberger, Warszawa 2021.
2. Baszkircew M., Dziennik, tłum. H. Duninówna, Warszawa 1967.
3. Bohdanowicz A., Anna Bilińska. Podług jej dziennika, listów i recenzyj prasy, Warszawa 1928.
4. Fehrer C., Women at the Académie Julian in Paris, „The Burlington Magazine” t. 136, nr 1100, 1994, s. 752–757.
5. Greer G., „A tout prix devenir quelqu’un”: the women of the Académie Julian, w: Artistic Relations: Literature and the Visual Arts in Nineteenth-Century France, red. P. Collier, New Haven 1994, s. 40–58.
6. Overcoming All Obstacles The Women of the Academie Julian, red. J.R. Becker, G.P. Weisberg, New York–New Brunswick 1999.
7. Zgórniak M., Polscy uczniowie Académie Julian do roku 1919, „RIHA Journal” 0049, 10.08.2012, https://doi.org/10.11588/riha.2012.0.69273 (dostęp 12.03.2022).
- M. Zgórniak, Polscy uczniowie Académie Julian do roku 1919, „RIHA Journal” 0049, 10.08.2012, https://doi.org/10.11588/riha.2012.0.69273 (dostęp 12.03.2022). ↩
- M. Baszkircew, Dziennik, tłum. H. Duninówna, Warszawa 1967, s. 323. ↩
- A. Bohdanowicz, Anna Bilińska. Podług jej dziennika, listów i recenzyj prasy, Warszawa 1928, s. 33. ↩
- M. Baszkircew, op. cit., s. 324. ↩
- A. Bohdanowicz, op. cit., s. 55. ↩
- Ibidem, s. 49. ↩
- Ibidem, s. 45. ↩
- M. Baszkircew, op. cit., s. 342. ↩
- Ibidem, s. 400–401. ↩
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Fryderyk Pautsch „Portret Leopolda Staffa” - 20 września 2024
- Józef Pankiewicz „Dziewczynka w czerwonej sukience” - 18 kwietnia 2024
- Mela Muter „Autoportret w świetle księżyca” - 4 kwietnia 2024
- Japoneczki, czyli kobiety w kimonach w polskiej sztuce - 8 stycznia 2024
- Skandal, konflikt, pojedynek, zabójstwo, czyli o wybuchowej naturze polskich artystów - 17 grudnia 2023
- Kolorowy ptak. O tragicznych losach niezwykłej malarki – Teresy Roszkowskiej - 29 października 2023
- Stanisław Wyspiański „Nasturcje” - 6 października 2023
- Stanisław Wyspiański „Portret pani Solskiej” - 12 września 2023
- Twarzą w twarz z Wyspiańskim, czyli o autoportretach artysty - 1 września 2023
- Jan Matejko „Astronom Kopernik, czyli rozmowa z Bogiem” - 16 lutego 2023
One thought on “Académie Julian – kobietom wstęp dozwolony”