Mecenasem artykułu jest:
Leży na wielkich miękkich poduszkach obszytych koronką. Patrzę jej prosto w oczy. Kątem oka zauważam kwiat w rudych włosach kobiety i kolczyki w jej uszach, ale świdrujące, zuchwałe spojrzenie ciemnych oczu sprawia, że uciekam wzrokiem niżej. Moją uwagę przyciąga czarna aksamitka zawiązana na jej szyi, podkreślająca mlecznobiały odcień skóry. Przesuwam wzrok dalej na piersi, a po chwili zauważam prawą rękę przyozdobioną bransoletą, a w dłoni kaszmirowy wzorzysty szal. Czy rudowłosa właśnie go zdjęła? Czy może dopiero za chwilę go założy? Moje spojrzenie dociera do lewej dłoni zakrywającej łono i biegnie dalej wzdłuż bladych nóg założonych jedna na drugą. Na stopach ma wsuwane pantofelki, jeden z nich zrzuciła niedbale. Czy to czarny kot? Na samym końcu łoża? Wygiął swój grzbiet, jakby właśnie przeciągał się po leniwej drzemce u stóp swojej pani.
Mój wzrok jednak szybko wędruje w stronę kolorowych kwiatów owiniętych w biały papier, które trzyma w rękach czarnoskóra służąca. Jej ciemna twarz zlewa się z tłem, podobnie jak czarny kot, ale dostrzegam jej rozchylone wargi, jakby właśnie tłumaczyła swojej chlebodawczyni: „Ten Monsieur z haczykowatym nosem znowu przysłał Pani bukiecik!”. Spojrzeniem wracam z powrotem do ciemnych oczu pierwszoplanowej bohaterki, jakby czekając na jej odpowiedź. Czy wiecie już, o jaki obraz mi chodzi? No jasne, że o Olimpię!
To chyba jeden z najsłynniejszych aktów w historii malarstwa. Dzisiaj ten obraz raczej nas zachwyca niż szokuje, ale wiedzcie, że 153 lata temu, gdy Édouard Manet wystawił Olimpię, nasłuchał się wielu obelg pod swoim adresem. Wówczas nic nie zapowiadało, że ten wyklęty artysta stanie się ojcem współczesnego malarstwa, ale… zacznijmy może od początku.
Prawnik, żeglarz, a może… malarz?
Édouard Manet urodził się 23 stycznia 1832 roku w Paryżu w dobrze sytuowanej rodzinie. Jego ojciec Auguste Manet był szefem gabinetu Ministerstwa Sprawiedliwości i pochodził z rodziny o tradycjach urzędniczych. Wśród jego przodków byli prawnik, prokurator, sędzia, skarbnik, mer miasta… Matka Édouarda, Eugénie-Désirée Fournier pochodziła z arystokratycznej rodziny, a jej ojcem chrzestnym był król Szwecji i Norwegii, Karol XIV Jan. W rodzinnym domu Manetów mieszkali na różnych piętrach także inni członkowie rodziny, w tym brat Eugénie-Désirée – Edmond-Édouard Fournier. To właśnie ukochany wujek, a zarazem ojciec chrzestny zaznajomił Édouarda ze sztuką. Młody Manet był słabym uczniem i zupełnie nie miał zapału do nauki, a gdy jako trzynastolatek zmuszony był powtarzać piątą klasę, wujek postanowił zainteresować znudzonego chłopca czymś innym. Wielokrotnie zabierał go na wycieczki do Luwru, a także zapisał na kurs rysunku. Był to strzał w dziesiątkę, choć wówczas jeszcze nikt nie miał o tym pojęcia. Niezadowolony z artystycznych zapędów swojej latorośli był jedynie Auguste. Już dawno wybrał drogę dla swoich trzech synów. Édouard i Eugène mieli związać swoje życie z sądownictwem, najmłodszy natomiast Gustave miał zostać lekarzem. Życie jednak nieco pokrzyżowało plany biednemu Augustowi i boleśnie z niego zakpiło! Kto by przypuszczał, że Eugène także zostanie malarzem, chociaż z pewnością nie tak dobrym i uznanym jak jego starszy o rok brat. Eugène na dobre wkroczył w artystyczne kręgi Paryża, żeniąc się ze słynną malarką impresjonistką Berthe Morisot. Swatką pary był sam Édouard, którego z Berthe podobno łączyło coś więcej niż tylko przyjacielska sympatia…
Jedynie Gustave spełnił oczekiwania ojca, zostając prawnikiem. W swoich młodzieńczych latach Édouard nieustannie ucieka od ambicji ojca. W 1848 roku zapisuje się do Szkoły Morskiej i rozpoczyna roczną praktykę – wypływa statkiem do Rio de Janeiro. Auguste żywi nadzieje, że przez ten czas jego krnąbrny syn dojrzeje i podejmie naukę zakończoną uzyskaniem szanowanego zawodu, jednak nic z tego. Na morzu Édouard nie nabiera chęci do czytania książek i jedynym jego pragnieniem po powrocie jest zostać malarzem. Auguste nie ma innego wyjścia jak tylko odpuścić i pozwolić synowi na edukację artystyczną. W 1850 roku osiemnastoletni Manet rozpoczyna naukę w pracowni Thomasa Couture’a, uznanego malarza akademickiego.
Pod prąd
Dopiero studiując malarstwo, Manet odkrywa w sobie prawdziwy zapał do pracy. Szybko także ujawnia się w nim artystyczny indywidualizm. Często kłóci się z Couturem, który zwalcza realizm w sztuce, uznając jedynie idealizowane, akademickie kompozycje.
„Kiedy wchodzę do pracowni, wydaje mi się, że wchodzę do grobu”1
– opowiadał zniechęcony Manet swojemu przyjacielowi Antoninowi Proustowi. Sztuka Maneta odarta jest z barokowej teatralności, pompatycznych gestów i podniosłych scen, tak właściwych romantycznemu akademizmowi. Dla niego liczą się (i liczyć będą) tylko forma, kolor, światło i cień. Postaci na jego obrazach są jedynie przedmiotami na płótnie malarskim złożonymi z płaszczyzn barwnych i światłocieniowych. Pracownię Couture’a opuści dopiero w 1856 roku. Z tego okresu zachowało się niewiele obrazów Maneta. Historycy sztuki przypuszczają, że zniszczył je sam artysta, który pragnął uwolnić się od wpływów pierwszego nauczyciela2.
Rodzinne sekrety
W tym samym czasie, w którym zaczyna uczęszczać do pracowni Couture’a, Manet zakochuje się na poważnie. Wybranką serca malarza jest Suzanne Leenhoff, pianistka, starsza od niego o dwa lata. Poznali się dzięki Augustowi Manetowi, który zatrudnił dziewczynę jako nauczycielkę gry na fortepianie dwóch starszych synów. Przez kilkanaście lat Suzanne i Édouard żyli w nieformalnym związku, pobrali się dopiero w 1863 roku. Jednak już na początku ich romansu, w 1852 roku Suzanne urodziła dziecko, które nazwano Léon Édouard. Dlaczego jednak zarejestrowano chłopca pod zmyślonym nazwiskiem Koëlla? Manet nigdy nie uznał dziecka oficjalnie, nawet gdy Suzanne została jego żoną, chociaż była to praktyka rozpowszechniona wśród wielu znanych malarzy takich jak Monet, Renoir, Cézanne czy Pissarro. Rodzina Suzanne starała się zatuszować sytuację, a Léon przez całe życie uchodził za najmłodszego brata swojej własnej matki. Dociekliwi badacze przypuszczają, że Suzanne przez jakiś czas była kochanką Auguste’a Maneta i to właśnie on, a nie Édouard, był ojcem Léona3. Koniec końców romans z nauczycielką synów, w dodatku zwieńczony ciążą, byłby nie lada skandalem i z pewnością zrujnowałby reputację poważanego urzędnika Ministerstwa Sprawiedliwości… Ale być może ojcem był ktoś zupełnie inny? A być może to sama Suzanne nie pozwoliła uznać Édouardowi syna po ślubie, nie chcąc rozbudzać skandalu? Para nie miała innych dzieci, ale po śmierci Édouard zostawił cały swój majątek Léonowi. Chłopiec pozował Manetowi kilkukrotnie. Rozpoznać go można w kilku obrazach malarza takich jak Chłopiec puszczający bańki mydlane (1867) czy Śniadanie w pracowni (1868–1869).
Pierwsze podrygi
W latach 50. Manet dużo podróżuje. W 1853 roku odwiedza najważniejsze włoskie miasta: Rzym, Florencję i Wenecję. Po zakończeniu nauki u Couture’a zwiedza też inne europejskie miasta: jedzie do Hagi, Amsterdamu, Drezna, Pragi, Wiednia i Monachium. W 1859 roku Manet podejmuje pierwszą próbę zaprezentowania swojej twórczości szerszej publiczności. Wysyła swój obraz na Salon Paryski. W XIX wieku był on trampoliną do dalszej kariery dla wielu artystów. Salon był jednak kontrolowany przez Akademię, która promowała i doceniała jedynie obrazy spełniające narzucone przez nią standardy tematyczne i stylowe. Obrazy artystów niespełniających tych wymagań były często odrzucane i tak też stało się z obrazem Maneta Pijący absynt (1859).
Praca została odrzucona ze względu na swoją „wulgarną” tematykę – główną postacią jest tu przecież osoba z marginesu społecznego. Jury nie odpowiadały także szkicowość obrazu i nieprecyzyjny rysunek.
Siła Salonu Paryskiego była tak duża, że gdy malarz Jongkind sprzedał prywatnie pejzaż, który później został odrzucony przez jury, musiał nabywcy zwrócić pieniądze za obraz… Jednak w ówczesnej Francji trudno było zaistnieć, nie wystawiając na Salonie, dlatego Édouard nie poddawał się i malował dalej. W 1860 roku tworzy Portret rodziców w charakterystycznym dla siebie stylu. Obraz jest realistyczny, daleki od wyidealizowanych, wymuskanych portretów nurtu akademizmu. Na fali fascynacji kulturą hiszpańską Manet maluje obraz Gitarrero, do którego pozował mu andaluzyjski śpiewak Huerta. Artysta po raz kolejny próbuje swoich sił i wysyła obydwa obrazy na Salon, które o dziwo zostają przyjęte, a nawet zdobywają pozytywne recenzje. Zachęcony sukcesem tworzy kolejne dzieła inspirowane kulturą hiszpańską i w 1862 roku otwiera swoją pracownię. Prawdziwe życie dla Maneta dopiero się rozpoczyna.
Pierwszy (i nie ostatni) skandal
Po pierwszym sukcesie Manet zaczyna wystawiać w galerii marszanda Martineta. To tam po raz pierwszy ukazany zostaje słynny obraz Koncert w ogrodzie Tuileries, na którym malarz sportretował członków swojej rodziny i przyjaciół. Krytycy wbijają Manetowi szpilę, twierdząc, że to, co widzą na obrazie, nie jest prawdziwym kolorem, lecz pomieszaniem barw i karykaturą koloru. Maneta jednak trudno zniechęcić, a jego największą ambicją było dostanie się na Salon po raz kolejny. Chyba nikt nie przewidywał, jak znaczący dla historii sztuki będzie Salon Paryski 1863 roku…
Édouard Manet wysyła na wystawę słynne Śniadanie na trawie, które, jak możecie już przewidzieć, zostało odrzucone przez jury Salonu. Nie było to oczywiście jedyne odrzucone dzieło, bowiem tego roku liczba nieprzyjętych obrazów sięgnęła liczby prawie 4000 dzieł! Jury odesłało z kwitkiem m.in. Gustave’a Courbeta, Camille’a Pissarra i Jamesa McNeilla Whistlera. Gorący protest rozwścieczonych autorów odrzuconych dzieł dotarł do uszu Napoleona III, który wydał rozporządzenie o utworzeniu Salonu Odrzuconych. Odbył się on kilkanaście dni po Salonie Paryskim, w tym samym budynku – Palais de l’Industrie i natychmiast stał się symbolem artystycznego buntu. Salon Odrzuconych cieszył się wśród paryskiej publiczności ogromnym powodzeniem, ludzie przychodzili tutaj jednak nie dla sztuki, a w poszukiwaniu sensacji. Chcieli sprawdzić, co tak zgorszyło jury i krytyków w Śniadaniu na trawie Maneta. Sam Napoleon III określił obraz mianem „nieprzyzwoitego”4, jednak dzisiaj jest dla nas zaskakujące, że ten obraz, podobnie jak Olimpia, mógł być odbierany w ten sposób.
Co było takiego oburzającego w Śniadaniu na trawie, skoro kilkanaście dni wcześniej na Salonie Paryskim triumfy święcił obraz Alexandre’a Cabanela Narodziny Wenus? Co sprawiło, że nagość greckiej bogini była do przyjęcia, ale nagość zwyczajnej Francuzki już nie? Proszę Państwa, chodziło o kontekst! Odbiorców drażniło to, że Manet ukazał w tej współczesnej rodzajowej scenie nagie zwyczajne kobiety obok ubranych zwyczajnych mężczyzn. Nie zastosował się do zasad akademizmu, które nakazywały przedstawienie na obrazie jakiejś historii. Kto to słyszał, żeby nagość przedstawiać w ten sposób? Manet nie namalował przecież zmysłowej bogini Wenus czy znanej z mitologii historii Ledy, których nagość byłaby w stu procentach usprawiedliwiona. Malarz odrzucił tradycję i odarł akt kobiecy z wcześniejszych znaczeń, czyniąc go zupełnie zwyczajnym, a przez to – erotycznym i seksualnym. Dla pruderyjnych Francuzów było to zbyt wiele!
Obraz Maneta, choć wywołał skandal obyczajowy (lecz pod tym względem przebije go jeszcze Olimpia), szokował nie tylko tematyką, ale także formą artystyczną. Malarz malował alla prima, czyli bez podmalówki i rysunku, kładąc farbę bezpośrednio na płótnie, co było wówczas nie do pomyślenia i łamało wszelkie przyjęte zasady. Obrazowi zarzucono, że jest płaski, bryły nie są modelowane, a źródło światła na obrazie bliżej nieokreślone. Obraz budował Manet jedynie za pomocą plam barwnych, co było wbrew przyjętemu nauczaniu akademickiemu. Jednak to, co współcześni krytycy zarzucali Manetowi jako ogromne braki warsztatowe, stało się furtką do sztuki współczesnej, czyniąc Śniadanie na trawie pierwszym obrazem współczesnym.
Wielkim obrońcą Maneta był pisarz Émile Zola, który o Śniadaniu na trawie bez wahania mówił, że jest to arcydzieło: „My śmiejemy się z Maneta, ale naszych synów olśnią jego dzieła […]. To człowiek, który zaatakował przyrodę, przeciwstawił się całej sztuce istniejącej dotychczas, który potrafi szukać w sobie i nie kryje swej indywidualności […]. Miejsce Maneta jest w Luwrze”5. Ulubionym obrazem Maneta będzie dla Zoli Olimpia. Kiedy malarz sportretuje pisarza w 1868 roku, na ścianie będzie wisiała właśnie reprodukcja tego kontrowersyjnego dzieła.
Gorylica czy trup?
Na jednym skandalicznym obrazie Édouard Manet oczywiście nie poprzestał. W 1865 roku posłał na Salon Paryski dwa dzieła – Olimpię oraz Pohańbienie Chrystusa. Tym razem jury zszokował nie tylko pierwszy obraz, ale także pomysł zestawienia ich razem, co odebrano jako atak na uczucia religijne jury. No cóż… Manet niewiele sobie robił z konwenansów.
Dziś powiedzielibyśmy, że Olimpię kompletnie zmieszano z błotem. Można odnieść wrażenie, że krytycy prześcigali się w tworzeniu najwymyślniejszych epitetów na temat obrazu Maneta. Wśród różnorakich porównań dominowały skojarzenia z… kostnicą. Victor de Jankovitz pisał, że „kolor gnijącego ciała przypomina horror kostnicy”. Geronte uważał, że Olimpia przypomina hotentocką Wenus6 i leży na łóżku „jak zwłoki na ladzie kostnicy”. Félix Deriège uznał, że „jej twarz jest głupia, a jej skóra trupia”. Jules Clarétie odszedł od trupiobladych przymiotników i porównał Olimpię do „odaliski z żółtym brzuchem”. Subtelnością wykazał się natomiast Amadée Cantaloube, pisząc, że to „rodzaj kobiecego goryla”7… No cóż, jak walczyć z takimi górnolotnymi argumentami?
Do Olimpii Édouarda Maneta pozowała Victorine Meurent. Pojawia się ona także w Śniadaniu na trawie – przyjrzyjcie się obydwu obrazom, a rozpoznacie tę samą twarz. Meurent nie była prostytutką, lecz popularną wśród paryskich artystów modelką. W późniejszym czasie sama została malarką. Czarnoskóra służąca o imieniu Laure to kolejna popularna modelka wśród paryskich artystów (Manet wykonał nawet jej portret datowany na lata 1862–1865). Przyczyna ogólnego szoku, jaki wzbudził obraz na Paryskim Salonie, była taka sama jak w przypadku Śniadania na trawie – Manet ukazał nagość bez ubrania jej w mitologiczny czy historyczny sztafaż. Jednak to nie wszystko! W Olimpii było coś jeszcze. Manet postanowił ukazać nie zwyczajną nagą Francuzkę, jak w poprzednim obrazie, lecz prostytutkę. Żaden widz czy krytyk nie mógł mieć co do tego wątpliwości.
W latach 60. imię Olimpia było niezwykle często używane przez kurtyzany, a co więcej, kobietę na obrazie można zidentyfikować poprzez różne akcesoria. Nagość Olimpii podkreślają drobne dodatki (jak kwiat we włosach, kolczyki i aksamitna wstążka na szyi), które wzmacniają wydźwięk seksualny. Drogie przedmioty, jak biżuteria czy szal, wskazują na to, że bohaterka obrazu jest ekskluzywną prostytutką. Olimpia patrzy zuchwale wprost na widza i ręką przykrywa swoje łono – spojrzeniem i gestem daje widzowi wyraźnie do zrozumienia, że to ona tutaj rządzi. Ma władzę nad swoją własną seksualnością – to ona decyduje, czy dopuści do siebie mężczyznę (i za jaką kwotę), czy też nie. To właśnie ta kobieca władza i pewność siebie wzburzyła krytykę jeszcze bardziej. Myślicie, że to wszystko? Nie do końca! Édouard Manet podziwiał malarstwo dawne i intensywnie je studiował.
Echo tej sztuki widać nie tylko w Śniadaniu na trawie (gdzie układ postaci skopiował z XVI-wiecznej grafiki Marcantonio Raimondiego Sąd Parysa), ale także w Olimpii, w której nawiązuje do długiej tradycji aktów kobiecych w malarstwie europejskim, a w szczególności do Wenus z Urbino Tycjana. Manet wymienił pieska u stóp bogini na czarnego kota. Podczas gdy pies to symbol wierności, kot jest jego przeciwieństwem – symbolizuje zło i brak lojalności. Uwzględniając te wszystkie elementy faktycznie łatwiej nam zrozumieć oburzenie krytyki paryskiej… Manet po prostu sprofanował akt kobiecy. I chwała mu za to.
Banda Maneta
Trzeba wam wiedzieć, że Manet wcale nie chciał być buntownikiem i protestował mocno, kiedy go tak nazywano. Gdy na Wystawie Powszechnej w 1867 roku rząd francuski pozwolił na wystawianie dzieł tylko malarzom, których obrazy zdobyły medale na Paryskim Salonie, Manet sklecił na ulicy barak, w którym wystawił cały swój dotychczasowy dorobek. Własnym nakładem wydał katalog, gdzie pisze o sobie w trzeciej osobie:
„Pan Manet nigdy nie chciał protestować przeciwko czemukolwiek. Przeciwnie, to inni występowali przeciwko niemu […]. Pan Manet zawsze uznawał talent, obojętnie gdzie on się pojawiał, i nigdy nie zamierzał obalać dawnego malarstwa lub tworzyć nowego. Usiłował tylko być sobą, a nie kimś innym”8.
Mimo to niezdający sobie wówczas z tego sprawy Manet obalił akademizm i otworzył artystom drogę do sztuki współczesnej. W 1866 roku był przywódcą grupy artystów, którzy zbierali się w Café Guerbois. Przy fajce i kieliszku zasiadali tam: Degas, Pissarro, Renoir, Monet, Whistler, Sisley, Bazille. Zaciekłym dyskusjom artystów o niełatwych osobowościach sekundowali Émile Zola oraz miłośnik sztuki Théodore Duret. Ponieważ kawiarnia znajdowała się przy Grande-Rue de Batignolles, tę bandę Maneta nazywano „batiniolczykami”. Po wojnie francusko-pruskiej, która wybuchła w 1870 roku, artyści przenieśli się do Café de la Nouvelle Athènes na placu Pigalle. To właśnie tutaj w trakcie tych spotkań formuje się grupa impresjonistów. Degas, Renoir, Monet, Pissarro i Sisley pragną tworzyć własną sztukę i uniezależnić się od Salonu. Manet jednak nie przyłącza się do nich. Kiedy 15 kwietnia 1874 roku w lokalu fotografa Nadara przy Boulevard des Capucines ma miejsce pierwsza wystawa impresjonistów, Manet wciąż próbuje wkraść się w łaski jury Salonu Paryskiego. W 1869 roku posyła Śniadanie w pracowni oraz Balkon, w 1873 – Sjestę i Le bon bock, a w 1874 – Bal w operze, Jaskółki oraz Kolej żelazną. Jego działania są zgodne z manifestem z 1867 roku. Manet nie chce być wywrotowcem, chce zdobyć oficjalne uznanie, a może nawet i medal (koledzy wyśmiewali nieco jego próżność w tym względzie). Mimo to jego twórczość stała się poniekąd pomostem pomiędzy realizmem a impresjonizmem. Jego wpływ na grupę impresjonistów jest niezaprzeczalny, ale także ich twórczość odbiła się echem w jego malarstwie.
Lato 1874 roku Manet spędził w Argenteuil u Claude’a Moneta. Na własne oczy zobaczył i docenił technikę kolegi malującego en plein air. Dzięki tym wakacjom paleta Maneta znacznie się rozjaśnia, a on sam stara się stosować zdobycze impresjonizmu we własnej twórczości. Powstaje wówczas szereg obrazów przedstawiających Moneta i jego rodzinę – w łodzi, pracowni, ogrodzie, a także obraz Argenteuil. Pomimo chęci pojednania z publiką francuską artysta wysyła ten niewątpliwie impresjonistyczny obraz na Salon Paryski w 1875 roku. Potem tworzy jeszcze kilka obrazów impresjonistycznych, jak Canal Grande czy Bielizna, ale fascynacja nowym nurtem nie do końca przetrwa w jego twórczości.
Manet! Ach, co to, to nie!
Manet nieustannie posyłał swoje obrazy na Salon, ale pewnie nie będziecie zdziwieni, kiedy powiem wam, że jury w większości je odrzucało. Manet powraca do swojego dawnego stylu, jednak widać w jego dziełach pewną impresjonistyczną świetlistość, która jest skutkiem studiów w plenerze. Pod koniec lat 70. maluje portret Desboutina, Mallarmégo, a także Nanę, ukazującą kobietę w dezabilu, która oburzyła publiczność. Co za niespodzianka! Tego byśmy się po Manecie nie spodziewali!
Jesienią 1878 roku Manet przewraca się na ulicy. Stopy nagle odmawiają mu posłuszeństwa. Bolą, drętwieją, a sam malarz skarży się na zawroty głowy i zmęczenie. To początki choroby, która ostatecznie wpędzi go do grobu, ale pomimo to tworzy nieustannie. W 1879 roku powstaje słynny obraz W oranżerii, a prasa jest Manetowi coraz przychylniejsza. Wreszcie w 1881 roku nadchodzi wyczekiwany przez malarza sukces. Jury Salonu przyznaje mu medal, co prawda tylko drugiej klasy, ale umożliwia mu on wystawianie na Salonie bez oceny jury. Ciekawi jesteście, jaki obraz sprawił, że jury zmiękło po tylu latach? Laury przyniosły Manetowi dzieła przeciętne i z perspektywy czasu raczej niewiele znaczące w jego bogatym i rewolucyjnym dorobku. Był to portret polityka Rocheforta i myśliwego Pertuiseta. Wraz z medalem Salonu malarz otrzymał także medal Legii Honorowej z rąk prezydenta, który podobno się temu sprzeciwiał: „Manet! Ach, co to, to nie!”9, uległ jednak naciskom ministra sztuki.
Madonna bufetu10
Choroba malarza pogłębia się z każdym dniem, on sam porusza się z trudnością i nie może już wchodzić po schodach. Jednak właśnie u schyłku swojego życia tworzy jeden ze swoich najlepszych obrazów: Bar w Folies-Bergère (1882). Co prawda krytycy i tym razem nie odpuścili Manetowi, zarzucając mu brak precyzji przy komponowaniu odbicia w lustrze. Jak to możliwe, że nie widzimy pleców mężczyzny odbijającego się w lustrze? Gdzie są pomarańcze? Przy dokładniejszych wyliczeniach okazało się jednak, że gdyby ustawić w odpowiednim miejscu mężczyznę i malarza, obraz optycznie się zgadza i nie ma w nim żadnych nieścisłości.
W centrum obrazu znajduje się kobieta – barmanka, a jej wyraz twarzy jest jednym z najbardziej niejednoznacznych w całej historii malarstwa. Barmanka znajduje się w samym środku zabawy odbywającej się w jakiejś sali widowiskowej. W czasach Maneta takie kobiety nie tylko obsługiwały spragnionych napitku gości, ale zaspokajały także ich potrzeby seksualne. Nieobecne, puste, znudzone spojrzenie barmanki zwraca uwagę na jej wyobcowanie w tym szalonym miejscu. Nie bawi się dobrze i nie chce tu być, chociaż jest tutaj, aby zapewnić rozrywkę innym. Ten smutek w spojrzeniu podkreśla uprzedmiotowienie bohaterki obrazu:
„Na co patrzysz madonno bufetu
Znad ołtarza kielichów i flach
Czy oślepia cię światło kinkietów
Czy przenika ten sam co mnie strach”11
– śpiewał Jacek Kaczmarski.
Czy Manet także się bał? W marcu 1883 roku jego dolegliwości chorobowe są już trudne do zniesienia. Gangrena lewej nogi sprawia, że lekarze amputują ją 19 kwietnia. Następuje duże pogorszenie zdrowia artysty, który 30 kwietnia umiera. Ma wówczas tylko pięćdziesiąt jeden lat. Jego pogrzeb odbywa się 3 maja 1883 roku, a trumnę niosą Claude Monet i Émile Zola. Na pogrzebie pojawia się większość malarzy z grupy impresjonistów. Śmierć Édouarda Maneta zbiega się także z końcem tej grupy. Ich siódma zbiorowa wystawa jest przedostatnią wspólną. Różnice pomiędzy członkami grupy staną się wkrótce nie do pogodzenia i każdy z nich pójdzie we własną stronę – podobnie jak Édouard Manet.
Mecenasem artykułu jest firma:
Allegro
Allegro to największa w Polsce internetowa platforma handlowa. Powstała w 1999 roku jako serwis aukcyjny, dziś jest miejscem zarówno dla profesjonalnych firm, jak i okazjonalnych sprzedających. Obecnie społeczność Allegro to ponad 20 mln zarejestrowanych klientów. Każdego dnia sprzedaje się tu ponad milion przedmiotów, w tym setki dzieł sztuki. Pod jednym adresem klienci mogą znaleźć dzieła z uznanych galerii i kupić je w atrakcyjnych cenach, zarówno w drodze licytacji, jak i po stałych stawkach. To szybki i bezpieczny sposób na powiększenie swojej kolekcji o prawdziwe perełki i rarytasy.
- J. Guze, Impresjonizm, Warszawa 1973, s. 29. ↩
- A. Wojciechowski, Édouard Manet, Warszawa 1973, s. 21. ↩
- N. Locke, Manet and the Family Romance, Princeton 2001, s. 47. ↩
- J. Guze, op. cit., s. 53. ↩
- Ibidem, s. 61. ↩
- Hotentocka Wenus była prawdziwą kobietą, nazywała się Saartjie Baartman, a jej historia jest szalenie smutna. Ta czarnoskóra kobieta była niewolnicą, która urodziła się z nieznanymi wówczas w Europie medycznymi przypadłościami steatopygii (przerostu bioder i pośladków) oraz wystającymi wargami sromowymi. Baartman trafiła do ludzkiego zoo. Popadła w alkoholizm i zmarła w wielkiej nędzy w 1815 roku. Po śmierci jej ciało było dla Europejczyków anatomicznym dowodem na niższość rasy czarnej. ↩
- Wszystkie cytaty pochodzą z artykułu: C. Bernheimer, Manet’s Olympia: The Figuration of Scandal, „Poetics Today”, t. 10, nr 2, 1989, s. 256 oraz z rozdziału książki: A. Jones, Beauty Discourse and the Logic of Aesthetics, w: The Art Of Art History, red. D. Preziosi, Nowy Jork 2009, s. 385. ↩
- A. Wojciechowski, op. cit., s. 26. ↩
- H. Perruchot, Manet, tłum. K. Dolatowska, Warszawa 1961, s. 327. ↩
- Cytat z piosenki Jacka Kaczmarskiego traktującej o obrazie Maneta. ↩
- Fragment piosenki Jacka Kaczmarskiego Bar w Folies-Bergere. ↩
A może to Cię zainteresuje:
- Gdy nie politykuję, maluję. Winston Churchill jako artysta - 4 sierpnia 2023
- Suzanne Valadon. Modelka, która została malarką - 16 września 2022
- Sofonisba Anguissola „Gra w szachy” - 6 czerwca 2022
- Paul Signac „Opus 217” (Portret Félixa Fénéona) - 29 kwietnia 2022
- Ostatnie obrazy genialnych artystów - 6 lutego 2022
- Czy można powąchać obraz? Zapach w sztuce - 29 sierpnia 2021
- Sandro Botticelli „Portret Simonetty Vespucci jako nimfy” - 20 sierpnia 2021
- Zdrada inspiracją dla sztuki – historia Louise Bourgeois - 6 lipca 2021
- Lucas Cranach starszy „Madonna pod jodłami” - 21 lutego 2021
- Kordegarda, na straży sztuki - 10 grudnia 2020