Berlińska prasa pisała o Isadorze Duncan, że jest „lekka jak tchnienie, szybka jak fala, lotna i zwiewna”. Amerykańska tancerka święciła triumfy na europejskich scenach na początku XX wieku. Artystka wystąpiła w niemieckiej stolicy po raz pierwszy w 1903 roku w ramach tournée po Europie (wcześniej oczarowała już publiczność Londynu i Paryża). Berlińczyków zaszokowała nie tylko pełnym ekspresji, łamiącym konwencje baletu klasycznego tańcem, ale i nowoczesnym wizerunkiem, który zapewnił jej miejsce w historii tańca i… sztuki.
Urodziła się w San Francisco w 1877 lub 1878 roku jako Angela Isadora Duncan, a od 1899 roku mieszkała w Europie. Odważna artystka odrzuciła klasyczną białą paczkę (tutu) i baletki. Tańczyła przyodziana w zwiewną grecką tunikę, boso i z rozpuszczonymi włosami, w które wpinała czerwone kwiaty. Jako pierwsza tancerka pokazała się na scenie ubrana tylko w obcisły trykot, odważnie eksponując nagie ramiona i nogi.
Ważną rolę w jej występach odgrywała scenografia – występowała na tle niebieskich draperii, wykonując charakterystyczne ruchy i gesty, tak zwane serpentynowe, będące swoistą mową ciała. Takie podejście do tańca, bazującego na pierwotnym, autentycznym przeżyciu i licznych odniesieniach do natury, było pokłosiem przyjaźni Isadory z francuską aktorką i choreografką Loïe Fuller.
To właśnie ona zreformowała taniec współczesny, określany jako modern dance, podczas występów eksperymentując z światłem rzutników, które perfekcyjnie łączyła z wirującym ruchem tkanin. Wyglądała przy tym jak motyl albo ptak, który z każdym ruchem skrzydeł zmienia swój kolor. Taniec nazywała serpentynowym i tak brzmiała nazwa jej pokazowego numeru, niezwykle widowiskowego, przyciągającego tłumy do teatru.
W tym kierunku w swoich eksperymentach poszła też Isadora Duncan, dodatkowo szukając inspiracji w estetyce i filozofii antyku.
„Taniec to rytuał religijny i fizyczne piękno.”
Tak mówiła po berlińskich występach. Ruchowi tanecznemu przypisywała duchowe, wręcz boskie znaczenie. Twierdziła także, iż tańca uczyła ją… grecka muza Terpsychora. Odwoływała się do filozofii Friedricha Nietzschego i do muzyki Richarda Wagnera, a odżegnywała od katolicyzmu, co w połączeniu z jej biseksualnością i licznymi romansami, m.in. z młodszym od niej rosyjskim poetą Siergiejem Jesieninem (którego ostatecznie poślubiła, a w 1922 roku przeniosła się z nim do Moskwy) budowało wizerunek skandalistki, ale i działającej na wyobraźnię tłumów celebrytki.
Tancerka serpentynowa
Wspomniany wcześniej taniec serpentynowy, wykreowany przez Loïe Fuller, a do perfekcji doprowadzony przez Isadorę Duncan, kojarzy nam się dziś z secesją – stylem panującym w sztuce i w wielu innych dziedzinach życia na przełomie XIX i XX wieku. Taniec serpentynowy łączy z secesją płynna, falista, giętka i asymetryczna linia podkreślająca ruch i dekoracyjność przedstawienia.
I to właśnie ten aspekt naprowadził łódzką przewodniczkę Alinę Jabłońską na interesujące odkrycie dotyczące prawdopodobnego wizerunku Isadory Duncan na gruncie polskim: „W 2016 roku przygotowywałam spacer szlakiem łódzkiej secesji, na jego trasie była willa Kindermannów przy ulicy Wólczańskiej 31. Przeglądając katalog Okna. Łódzkie witraże belle epoque do wystawy w Muzeum Miasta Łodzi z 2009 roku, w tekście Jana Dominikowskiego natrafiłam na określenie: tancerka serpentynowa odnoszące się do postaci wypełniającej ogromny witraż w holu głównym willi i jej porównanie z Loïe Fuller. Mnie ten wizerunek skojarzył się z Isadorą Duncan, której biografią się kiedyś interesowałam i czytałam jej pamiętniki. W internecie znalazłam zdjęcia tancerki – były uderzająco podobne do kobiety z łódzkiego witraża!”.
„Tak narodziła się moja koncepcja, że to właśnie wizerunek Isadory Duncan, celebrytki początku XX wieku, stał się inspiracją dla projektanta łódzkiego witraża, dodajmy, że dzieła uznawanego za symbol łódzkiej secesji” – opowiada Jabłońska o swoim odkryciu.
Za taką interpretacją przemawiałyby też okoliczności powstania łódzkiej rezydencji oraz jego wyposażenia. Był to okres popularności w tej części Europy secesji, fascynacji białą magią i silnego oddziaływania Wiednia oraz Berlina na łódzką architekturę. Nie bez znaczenia był też światopogląd właścicieli obiektu, gdzie ulokowany jest wspomniany witraż.
Leopold Rudolf Kindermann (1869–1917) i jego żona Laura Eliza z domu Feder musieli być ludźmi postępowymi, wykształconymi, podróżującymi po Europie zachodniej, otwartymi na nowinki obyczajowe (Leopold działał w łódzkim Towarzystwie Cyklistów), techniczne (willa od początku swojego funkcjonowania była zelektryfikowana, miała telefon i centralne ogrzewanie a nawet wewnętrzną windę kuchenną) oraz artystyczne. Oboje pochodzili z rodzin niemieckich, które do znajdującej się na terenie Cesarstwa Rosyjskiego Łodzi dotarły w pierwszej połowie XIX wieku skuszone możliwościami, jakie dawał osadnikom prężnie rozwijający się tu przemysł włókienniczy. Właściciele willi reprezentowali trzecie pokolenie tak zwanych „Lodzermenschów”. Sytuowali się zaś w drugiej dziesiątce łódzkiej finansjery. W historii zapisali się jednak przede wszystkim jako inicjatorzy powstania jednego z najpiękniejszych dzieł polskiej secesji – kameralnej willi przy ulicy Wólczańskiej 31, której forma i wyposażenie wciąż wzbudzają emocje oraz odkrywają nowe tajemnice.
Perła secesji
Projekt willi jest dziełem Gustawa Landaua-Gutentegera (1862-1924), absolwenta Instytutu Inżynierów Cywilnych w Sankt Petersburgu, który zawodowe szlify zdobywał w Berlinie i Wiedniu. Dla Łodzi zaprojektował kilkadziesiąt obiektów. Były to głównie śródmiejskie kamienice czynszowe oraz rezydencje fabrykantów. Na początku tworzył w stylistyce historyzmu, a po roku 1900 zwrócił się w stronę modnej wówczas secesji. Willa jest obiektem wyjątkowym ze względu na nietypowy kształt i oryginalność zastosowanych form, zaczynając od nieregularnego rzutu i układu pomieszczeń, poprzez zróżnicowanie faktur ścian, kształtów okien i sklepień po fantazyjnie łamany dach oraz dekorację zewnętrzną i wewnętrzną inspirowaną światem fauny, bujnością natury, jej cyklicznością i żywiołami. Obiekt powstał w ekspresowym tempie – Kindermannowie zamówili projekt na początku 1902 roku, a już w 1903 był on gotowy (taka data widnieje nad portykiem wejściowym). Wyposażanie wnętrz trwało do ok. 1908-9 roku. Nie znamy niestety autorów imponujących sztukaterii zdobiących ściany i sufity pomieszczeń, solidnej stolarki, malowidła ściennego oraz witraży w oknach salonu muzycznego na parterze (przedstawiającego widok na Jezioro Genewskie i zamek Chillon w Szwajcarii) oraz na półpiętrze holu głównego z postacią tańczącej kobiety w centralnej kwaterze, dekoracyjnymi trójnogami z kwiatami po jej bokach oraz pejzażami w dolnych polach bocznych.
Przez długi czas interpretowano to przedstawienie jako wizerunek greckiej bogini poranka Eos, czyli Jutrzenki. Znajdującą się nad nią figurę geometryczną uważano zaś za gwiazdę poranną – przemawiało za tym ulokowanie witraża na ścianie wschodniej, czyli przyjmującej pierwsze promienie wstającego dnia. Zdaniem Aliny Jabłońskiej nad tańczącą dziewczyną widnieje jednak nie gwiazda poranna, lecz pentagram biały, będący symbolem sacrum, światła i wiedzy oraz białej, czyli dobrej magii, bardzo popularnej na początku XX wieku. Biały pentagram, jako odwrotność złego-czarnego, miał chronić przez klątwami i urokami. W domu Kindermannów zapewniać miał zapewne spokój i bezpieczeństwo mieszkańcom. Jabłońska zwraca również uwagę na to, iż tancerka nie ma żadnych atrybutów Jutrzenki: szafranowej szaty, pochodni, rydwanu, nie jest też „różanopalca”, choć jedną dłoń ma skierowaną na wschód, to chodzi tu raczej o teatralny gest unoszenia draperii sukni.
Kogo zatem przedstawia imponujący rozmiarami (ponad cztery metry wysokości i dwa szerokości) i kunsztem wykonania (w stylistyce Tiffany’ego z użyciem modnych wówczas szkieł opalizujących, dających efekty przejść walorowych) witraż w reprezentacyjnym holu głównym willi Kindermannów? Boginię poranka czy boginię tańca?
Zdaniem badacza łódzkiej architektury i sztuki XIX i XX wieku, profesora Krzysztofa Stefańskiego, postać z łódzkiego witraża może być swoistą hybrydą, w której odnajdziemy kilka wątków ikonograficznych, oryginalnie przetworzonych na potrzeby całościowego wystroju willi jako dzieła totalnego, tak charakterystycznego dla secesji. Biorąc zaś pod uwagę czas i okoliczności jego powstania – wiele wskazuje bowiem na to, że jest to import z warsztatu Richarda Schleina z Zittau (dzisiejszej Żytawy w Niemczech, przy granicy z Czechami i Polską, dodajmy, że rodzinnych okolic Kindermannów) wyposażającego łódzkie wnętrza w latach 1908-1913 – nadanie tancerce rysów i figury popularnej i wzbudzającej emocje postaci, jaką była Isadora Duncan, jest bardzo prawdopodobne.
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Siedem klejnotów łódzkiej architektury, czyli co wyróżnia Łódź na tle innych metropolii - 3 stycznia 2024
- W salonie i sypialni – o fenomenie malarstwa Franciszka Żmurki - 2 grudnia 2021
- Tadeusz Kokietek. Ku pokrzepieniu serc - 25 sierpnia 2021
- Artur Grottger – wizjoner i romantyczny kochanek - 18 czerwca 2021
- Uroki życia według Feliksa Michała Wygrzywalskiego - 11 października 2020
- Odnalazła się kolejna z poszukiwanych prac Wacława Dobrowolskiego - 19 sierpnia 2020
- Henryk Szczygliński – ulubiony uczeń Stanisławskiego - 15 maja 2020
- Nocne pejzaże Sotera Jaxy-Małachowskiego - 5 lutego 2020
- Soter Jaxa-Małachowski – wybitny marynista, zwany „polskim Ajwazowskim” - 28 lipca 2019
- Wacław Dobrowolski „Portret Heleny Geyerowej”. Poszukiwany, poszukiwana - 25 lutego 2019
Interpretacja postaci z witraża w willi Kindermannów jest bardzo prawdopodobna, zwłaszcza że Isadora Duncan występowała w łódzkim Teatrze Wielkim w roku 1908, a więc wówczas gdy wyposażano willę.
Miasto Zittau (polska nazwa Żytawa) wcale nie leży w Czechach (jak podaje się w tekście) lecz w Niemczech, w kraju związkowym Saksonia, w powiecie Goerlitz, niedaleko od granicy z Polską.
Dziękujemy za zwrócenie uwagi, faktycznie! Poprawione 🙂
To naprawdę ciekawe, że postać dobrze znana z owego witraża to…postać historyczna:-) W istocie, porównanie fotografii Mrs Duncan i kobiety z witraża działa bardzo sugestywnie.