Wszystkiemu są winne stare rachunki. Pewnie nigdy w życiu bym się nie zajęła historią karłów, gdyby któregoś dnia nie wpadły mi w ręce archiwalne zapiski zawierające wydatki królewskiego dworu Jana Kazimierza Wazy z lat 1650–1652. Wśród wielu przeróżnych pozycji powtarzała się taka:
„Barthelkowi karłowi – 75 zł
Januszkowi karłowi – 50 zł
Kuczkosiowi karłowi – 50 zł
Drugiemu Kuczkosiowi – 50 zł”1.
A potem jeszcze jeden wydatek, którego zapis zabrzmiał jak poezja i poruszył moją wyobraźnię: „Panu Vinderhennowi za garnuszek srebrny i kubek złocisty dla karłów Króla JMci wzięte – 70 zł”.
Odtąd zaczęły mi w pracy towarzyszyć karły króla Jego Mości. Od dawna nieżyjące, często nieznane nawet z imienia – ot, atrakcja podręczników historii i kultury obyczajów – stały mi się nagle bliskie i zasługujące na pamięć. Postanowiłam wydobyć ich małe osóbki z zapomnienia i pokazać je na tle świata, w którym się obracały, w którym żyły.
- B. Fabiani, Niziołki, łokietki, karlikowie, Warszawa 1980, s. 2. ↩