O czym chcesz poczytać?
  • Słowa kluczowe

  • Tematyka

  • Rodzaj

  • Artysta

Tolkien artysta i ilustrator



Przekaż nam 1.5%. Wesprzyj naszą edukacyjną misję »

Edukacja artystyczna, kształcenie umiejętności związanych ze sztuką, dawniej były zupełnie powszednie, jako jedne z głównych elementów zdobywania wiedzy. Dziś lubimy popatrzeć na kogoś, kto rysuje czy maluje, podziwiamy i wzdychamy zazdrośnie, „szalejemy” na punkcie jego prac, sami jednak obawiamy się nawet wziąć do ręki ołówek. Może bierze się to stąd, że zajmuje nas raczej albo przedmiot sztuki — to, co jest malowane — albo „celebracja reakcji podmiotu” (tego, kto maluje) na ów przedmiot przedstawiony. Zresztą, na marginesie nie zaszkodzi dodać, że wśród samych czytelników Tolkiena pojawiają się głosy „sceptyczne”: według nich (wzmożone) zainteresowanie artystyczną działalnością Tolkiena związane jest wyłącznie z tym, że napisał on Władcę Pierścieni

Tolkien, Hobbit, ilustracja, książka, Niezła Sztuka

J.R.R. Tolkien, Bilbo comes to the Huts of the Raft-elves | 1937, Biblioteka Bodlejańska, Oksford, © The Tolkien Estate

Tolkien, młodość, fotografia, pisarz, Niezła Sztuka

Młody J.R.R. Tolkien, fot. Studio of H.J. Whitlock & Sons Ltd. | 1911, Biblioteka Bodlejańska, Oksford, ©The Tolkien Trust

John Ronald Reuel Tolkien, wykazując jako dziecko niejakie skłonności i zdolności do rysunku, uczył się od niewątpliwie uzdolnionej pod tym względem matki, Mabel. Kobieta niestety zapadła na nieuleczalną wówczas cukrzycę i nieszczęśliwie osierociła swych synów, Johna Ronalda Reuela i Hilary’ego Arthura Reuela. Talenty otrzymał więc może w genach, tak po linii matczynej, od Suffieldów, jak po linii ojca, od Tolkienów, twórców zegarów i fortepianów z Birmingham.

Rysował dużo, nigdy nie traktując tej aktywności jako hobby. Twierdził, że jest zbyt zajęty i zbyt obowiązkowy, by mieć takowe… Swoje prace przechowywał w kopertach, wracał do nich nieraz po latach, by dodać jakiś szczegół albo coś zmienić. Dziś znamy około dwustu rysunków, obrazów, ilustracji i grafik, opublikowanych głównie we wspaniałych albumach amerykańsko-brytyjskich badaczy, archiwistów i bibliotekarzy Wayne’a Hammonda i Christiny Scull, a ostatnio także w imponujących rozmiarów katalogu wystawy Tolkien, maker of Middle-earth Catherine McIlwaine, archiwistki Tolkiena w Bibliotece Bodlejańskiej. Jest to, jak się dowiadujemy, zaledwie jedna czwarta wszystkich tego typu dzieł, jakie przechowuje Biblioteka Bodlejańska w Oksfordzie. Te artystyczne notatki, wielce zróżnicowane stylem, można — choć nieco to upraszcza obraz — podzielić na dwie grupy.

Tolkien, rysunek, niezła sztuka

Rysunek młodego Tolkiena Czym jest dom bez matki

Do pierwszej, nazwijmy ją roboczo: osobistej, zaliczmy najpierw rysunki z natury (choć być może powstające z pamięci) — tworzone właściwie całe życie w rozmaitych szkicownikach obrazy kornwalijskich skalistych wybrzeży, plaż i rybackich łodzi, angielskich domostw ukrytych w ogrodach, drzew na wiosnę, uliczek w Oksfordzie, irlandzkich skłębionych chmur ponad wpatrzonymi w Atlantyk wzgórzami hrabstwa Kerry. Są wśród nich urocze perełki — jak choćby drobniutkie rysuneczki rodzajowych scenek z pierwszego wspólnego domu Johna Ronalda i Edith Tolkienów.

Edith Bratt, Edith Tolkien, żona Tolkiena, pianistka, Niezła Sztuka

Edith ukazana jest, gdy upiąwszy wysoko ciemne włosy, pochyla się nad miską wody podczas porannej (bądź wieczornej) toalety, ubrana jedynie w… spódnicę, a kropelki wody rozbiegają się wokół niej jak gwiazdki; na innym takim rysuneczku Edith siedzi, znów plecami do widza, przy pianinie, grając w salonie dla męża. Tolkien maluje akwarelą, rysuje ołówkiem, kredkami (używał marki Koh-i-noor) i dopełnia gdzieniegdzie białym gwaszem.

Tolkien, fotografia, pisarz, Niezła Sztuka

J.R.R. Tolkien w swoim gabinecie | ok. 1937, © Tolkien Trust

Charakterystyczna delikatna kreska, oszczędność koloru (może poza bielą), powściągliwa ekspresja, swego rodzaju cicha, ukryta namiętność połączona z nieśmiałością sprawiają, że rysunki te wydają się znikać — jakby wnikały w papier tym bardziej, im ważniejsze dla ich autora było to, co pragnął na nich zawrzeć.

Do tej samej grupy można zaliczyć stworzone w młodym wieku rysunki poświęcone nie przedmiotom, lecz pewnym kluczowym dla autora pojęciom (jak np. dorosłość, ang. grownupishness). Wczesne „wizje” przechowywane były początkowo w kopercie oznaczonej Earliest Ishnesses. „Wizjonerskie” rysunki powstały pomiędzy grudniem 1911 a latem 1913 roku, w czasie pierwszych dwóch lat studiów w Oksfordzie. W lipcu 1913 roku Tolkien kupił szkicownik, który zapełniał „wizjami” prawdopodobnie do połowy 1916 roku, kiedy to powstały pierwsze fragmenty jego w pełni ukształtowanej mitologii, The Book of Lost Tales (Księga zaginionych opowieści). Stylem nawiązujące do art nouveau, symbolizmu czy surrealizmu, wprawiają w zdumienie nie tylko formą, ale już samymi tytułami: Undertenishness, Thought, Xanadu, Eariness, Beyond, The Land of Pohja, Water, Wind & Sand, Tanaqui, Moonlight on a Wood czy wreszcie The Shores of Faery.

Tolkien, ilustracja, Niezła Sztuka

J.R.R. Tolkien, Drawing by Father Christmas of the Aurora Borealis | 1926, Biblioteka Bodlejańska, Oksford, © Tolkien Estate

W obrazach ze zbioru The Book of Ishness powraca ten sam element „topograficzności”, który występował w pejzażach. Jest to próba oddania miejsca, ale i swoista fragmentaryczność, jakbyśmy za każdym razem oglądali jakiś wycinek realnego czy wymyślonego świata — zamiast „skończonej” kompozycji. Zarazem znaczący wydaje się wykonany czarnym atramentem szkic Dorosłość (Grownupishness), na którym dziwaczna, wręcz brzydka, postać o wydłużonej, jakby obojętnej twarzy i zamkniętych oczach rozsiada się wygodnie pośród wykrzykników i znaków zapytania, a napisy pod spodem głoszą: „Sightless, Blind, Well-wrapped-up”, podkreślając główny wobec dorosłości zarzut: jeśli nawet patrzy — nie widzi!

Tolkien, Hobbit, obwoluta, książka, literatura, Niezła Sztuka

J.R.R. Tolkien, Obwoluta książki Hobbit | 1937, Biblioteka Bodlejańska, Oksford, ©The Tolkien Estate

Jak piszą Hammond i Scull, lata dwudzieste i początek trzydziestych XX wieku były szczególnie intensywne dla Tolkiena jako artysty parającego się fantazją, choć tworzył wyłącznie dla siebie, nigdy nie zamyślając publikacji swoich prac. Szeroko już zapoznane i bardzo popularne, wyjątkowe ilustracje do Hobbita (The Hill: Hobbiton-across-the Water, The Trolls, Rivendell, The Mountain-path, Beorn’s Hall, Bilbo Woke Up with the Early Sun in His Eyes, The Elvenking’s Gate, Bilbo comes to the Huts of the Raftelves, Lake Town, Conversation with Smaug) były poprzedzone przeznaczonymi dla dzieci, bogato ilustrowanymi i spisanymi ręcznie Listami do Świętego Mikołaja oraz do Roverandom (czyli Łazikantego), komiczno-absurdalnym Panem Bliss i jego sprawiającym rozliczne uciążliwości automobilem, oraz — już poważniejszymi — pełnymi życia „pejzażami” do Silmarillionu.

Tolkien, Hobbit, Hobbiton, ilustracja, książka, Niezła Sztuka

J.R.R. Tolkien, Wzgórze: Hobbiton – pod drugiej stronie wody | 1937, Biblioteka Bodlejańska, Oksford, ©The Tolkien Estate

Już po publikacji Hobbita w 1937 roku Tolkien skłaniał się coraz bardziej do przekonania, że twórczość taka jak jego nie powinna być ilustrowana, dlatego Władca Pierścieni (wydany w trzech częściach, stąd mylnie uważany za trylogię, w latach 1954–1955) opatrzony jest jedynie zaprojektowanymi przez autora okładkami (dust-jackets), arcyważnymi mapami (w których znów ujawnia się topograficzność), inskrypcjami oraz trzema kartami Księgi Mazarbul, o nadpalonych brzegach, poplamionymi krwią dzielnych krasnoludów z Morii (co jednak wcale nie oznacza, że Tolkien sam nie wykonał serii ilustracji do dziejów Wojny o Pierścień; te najbardziej warte uwagi to Barad-dûr, Brama Morii, Las Lothlórien na wiosnę, Orthank i Dunharrow).

Tolkien, Mapa Śródziemia, ilustracja, Władcy Pierścienia, Hobbit, książka, Niezła Sztuka

J.R.R. Tolkien, Pauline Baynes Mapa śródziemia
Pauline Baynes | 1969, Biblioteka Bodlejańska, Oksford, © The Tolkien Estate

Ilustracje to właśnie druga grupa Tolkienowskich dzieł. I w ich sprawie autor miał wiele do powiedzenia. Trzeba jednak stwierdzić, że nie trzymał się swego stanowiska konsekwentnie (chciał na przykład powierzyć zilustrowanie Władcy Pierścieni cenionej artystce, Pauline Baynes), ale faktem jest, że od czasu sukcesu słynnego eposu zajmował się już nie sztuką ilustracyjną, a ornamentyką. Głównie pracował nad wzorami, herbami postaci swego legendarium, rozmaitymi znakami, kreśląc je precyzyjnie nawet na płachtach z czasopism (jak to czasem czynimy w trakcie, zwłaszcza nudnych albo emocjonujących, rozmów telefonicznych), jakby ręka poruszała się niezależnie od właściciela – przy czym czynił to niezwykle intensywnie. To z późnego okresu życia pochodzi ponad jedna trzecia jego prac!

Można trochę metaforycznie powiedzieć, że kariera Tolkiena artysty zaczęła się od właściwie jeszcze dziecięcego rysunku ołówkiem, przedstawiającego uroczą i nieco frywolną rodzinną scenkę (ciotka z wujkiem w małżeńskim łożu, ledwo widoczni spod kołdry, ukazani z takiej perspektywy, jakby twórca obrazka ukrył się w sypialni dorosłych, na szafie) i ciągnęła się, narastając burzliwie, a potem opadając, aż do skromnych, delikatnych, niczym przeniesionych z japońskich rycin, subtelnie malowanych tuszem traw i trzcin.

Od niepewnej, drżącej, ale zamaszystej kreski do tej precyzyjnej, acz ulotnej: całe jedno życie, niedokończone — bo z Drzewa Opowieści nie można przekazać wszystkiego…

Tolkien, Bilbo Baggins, ilustracja, Hobbit, Niezła Sztuka

J.R.R. Tolkien, Dom Bilbo Bagginsa, źródło: Wikipedia.org

W fundamentalnym eseju O baśniach (On Fairy-stories), wygłoszonym w formie odczytu w 1939 roku, a opublikowanym w tomie Drzewo i liść w 1964 roku, Tolkien tak pisał o fantazji:

„W ludzkiej sztuce Fantazję najlepiej powierzyć słowu, prawdziwej literaturze. W malarstwie np. widome przedstawienie fantastycznego wizerunku jest zbyt łatwe; dłoń bywa skłonna prześcignąć umysł, a nawet obalić go. Efekty bywają głupie lub chorobliwe.
[…]
Choćby same w sobie najlepsze, ilustracje nie przynoszą baśniom wiele dobrego. Zasadnicza różnica między wszelką sztuką (z dramatem włącznie) proponującą wizualne przedstawienie, a prawdziwą literaturą polega na tym, że narzuca ona jedną formę widoczną. Literatura funkcjonuje od mózgu do mózgu i dzięki temu jest bardziej płodna. Jest zarazem bardziej uniwersalna i dotkliwiej indywidualna.
[…]
Werbalne zakończenie – traktowane zwykle jako równie typowe dla końca baśni jak «pewnego razu» na początku – «i odtąd żyli już zawsze szczęśliwie» — to sztuczny frazes. Nikogo nie oszuka. Końcowe formuły tego rodzaju można porównać do marginesów, do ram obrazów, i nie bardziej należy je uważać za rzeczywisty koniec jakiegokolwiek ustępu Materii Opowieści, na której nie widać szwów, niżeli ramy jakiejś sceny wizualnej lub okno na Świat Zewnętrzny. Sformułowania te mogą być zwyczajne sobie lub wyszukane, proste lub ekstrawaganckie, równie sztuczne i równie potrzebne jak ramy proste, rzeźbione czy pozłacane. […] Tego rodzaju zakończenia pasują do baśni, gdyż takie opowieści mają większe poczucie i pojęcie, jak bezkresny jest Świat Opowieści, niżeli większość tych współczesnych, już ujętych w ciasne granice swojego własnego, małego czasu. W niekończącym się ciągu ostre cięcie nie bez racji zaznacza jakaś formuła, choćby groteskowa lub komiczna. Było to nieuniknione w rozwoju współczesnej ilustracji — tak często fotograficznej — że pozbawiono ją granic i «obraz» kończy się dopiero tam, gdzie i papier. Ten chwyt może być odpowiedni dla fotografii; ale całkiem niewłaściwy dla obrazów, które ilustrują baśń albo są z niej poczęte. Zaczarowany las wymaga marginesu, a nawet wyszukanych granic. Drukować go tak, jakby miał swój kres tam, gdzie stronica, jak «migawkę» z Gór Skalistych w ilustrowanym czasopiśmie, jakby to faktycznie była «migawka» z krainy wróżek albo «szkic uchwycony na miejscu przez naszego artystę», to po prostu głupota i obelga”.

J.R.R. Tolkien, niezła sztuka

J.R.R. Tolkien, © Tolkien Trust

Nie będzie, jak sądzę, całkiem bezpodstawnym stwierdzenie, że plastyczna twórczość artystyczna Tolkiena sytuuje się niejako na przedłużeniu jego twórczości literackiej (inaczej mówiąc, jest tekstem na równi z pismem) — i dlatego stanowi obiekt zainteresowania tolkienologów (a nie dlatego, że „to narysował TEN Tolkien!”, na co niektórzy tak kręcą nosem w zniechęceniu, przekonani, że w tym przypadku wartość dzieła usiłuje się wywieść tylko z samego nazwiska). Tolkien bowiem uprawiał Sztukę — przez wielkie S. Dodać można: Sztukę Widzenia. Sztuka prawdziwa jest zetknięciem z Formą — natomiast Forma to „pewne, doskonałe, bezwzględne poczucie czegoś absolutnie jednego w sposób nienaruszalny, konieczny” (jak to ujął wybitny filozof sztuki, wielki miłośnik Tolkiena, profesor Wiesław Juszczak w błyskotliwym eseju poświęconym Pani Dalloway Virginii Woolf1. Owo „poczucie jednego”, jakkolwiek może bywać nieuświadomione albo długo pozostawać nienazwane, permanentnie towarzyszy lekturze Tolkienowskich dzieł i staje się udziałem każdego, kto zechce zanurzyć się w świat opowieści — świat będący jednością, a — paradoksalnie — w zamyśle swym niedokończony zarazem.

Znów profesor Juszczak:

„Sztuka — przez wielkie S — jest w istocie swojej poznaniem, ponieważ jest dążeniem ku Formie: warunkuje poznanie artystyczne:
Artystyczny akt twórczy nie jest podobny do przedustawnego aktu kreacji przez to, że tworzy coś z niczego, lecz przez to, że ukazuje nieoczekiwane strony, wartości i znaczenia tego, co nas otacza, i co stanowi powszednią «jałową strawę» naszej percepcji zarówno zmysłowej, jak cerebralnej – codzienności, którą jakby odruchowo rozgarniamy, na poły bezmyślnie, która nas nie zastanawia, nie frapuje, nie zatrzymuje już prawie naszej uwagi. Kreacja artystyczna to — jak niejednokrotnie mówiono — rezultat «zdziwienia się światem», to zobaczenie go na nowo i uchwycenie sedna tej nowości, istoty tej percepcji niepotocznej, zaskakującej, odkrywczej”.

Na koniec jeszcze kilka uwag od samego Tolkiena:

„Fantazja to przyrodzona człowiekowi działalność. Rozumu ona z pewnością nie niszczy ani nawet nie obraża: i nie stępia też ludzkiego apetytu na prawdę naukową i nie przyćmiewa jej postrzegania. Wręcz przeciwnie. Im bardziej przenikliwy jest rozum, im jaśniejszy, tym lepsza będzie wytwarzana przezeń fantazja. Im bardziej ludzie kiedykolwiek osiągali stan, w którym nie chcieli poznawać lub nie umieli postrzegać prawdy (faktów albo świadectwa), tym bardziej usychała też ich Fantazja, dopóki się z tego nie wyleczyli. Gdyby kiedykolwiek znaleźli się w takim stanie (co bynajmniej nie wydaje się niemożliwe), to Fantazja zginie i przeobrazi się w Chorobliwe Urojenie”.

Wyobraźnia Tolkiena niewątpliwie rodziła obrazy i karmiła się nimi — jakże jednak ta sfera „wizualna”, rysowana albo wręcz jedynie zaznaczana delikatną kreską, była odległa od nachalnego, głośnego, wymagającego dosadności, wyrazistości i mocnego języka świata obrazu i dźwięku, w którym żyjemy, a który stawał się już — i to wcale nie powoli — faktem za czasów Profesora. Tolkien, do czego już nawiązaliśmy na wstępie, nie przedstawia przedmiotu, nie zajmuje się reakcją podmiotu, ale „celebruje akt widzenia jako święte i transcendentne odkrycie” — w ten sposób jego twórczość literacka i plastyczna zbliża się najbardziej do sztuki paleolitycznej (malowidła naskalne z Lascaux) i do ruskich czy bizantyjskich ikon. Prawda sama w sobie jest piękną, nie potrzebuje poszukiwania piękna w kategoriach estetycznych.

Fantazja, w słowie czy obrazie, najwięcej mówi o tym, kto się do niej zbliża.

Tolkien, Krajobraz fantastyczny, ilustracja, książka, Niezła Sztuka

J.R.R. Tolkien, Krajobraz fantastyczny | ok. 1915, © Tolkien Trust

fleuron niezła sztuka pipsztok

Zachęcam do obejrzenia galerii Tolkienowych rysunków, grafik, manuskryptów, ornamentów (w tym trzech projektów númenorejskich dywanów i tkanin) oraz ilustracji na stronie tolkienowskiej encyklopedii Tolkien Gateway »


  1. W. Juszczak, Zasłona w rajskie ptaki, Warszawa 1981, s. 34.

Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka

» Magdalena Słaba

Prawnik, Warszawianka, Tolkienistka. Głównie czyta. Także pisze i rysuje. Prowadzi facebookową grupę Tolkien dla Dorosłych i comiesięczne Zebrania w księgarni Korekty.


Portal NiezlaSztuka.net prowadzony jest przez Fundację Promocji Sztuki „Niezła Sztuka”. Publikacje finansowane są głównie dzięki darowiznom Czytelników. Dlatego Twoja pomoc jest bardzo ważna. Jeśli chcesz wesprzeć nas w tworzeniu tego miejsca w polskim internecie na temat sztuki, będziemy Ci bardzo wdzięczni.

Wesprzyj »



One thought on “Tolkien artysta i ilustrator

  1. I wszyscy wtedy pracowali we własnych domowych biurach w garniturze z krawatem. Nie to, co dzisiaj w CD Projekt… 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *