Mecenasem Muzeum Narodowego w Warszawie oraz tego artykułu jest:
W maju 1893 roku „Przegląd Tygodniowy Życia Społecznego, Literatury i Sztuk Pięknych” publikuje obszerną relację z paryskich Salonów. Polscy czytelnicy i czytelniczki mogą się z niej dowiedzieć, że na Polu Marsowym dwie prace pokazała właśnie „uczennica dawna Rodina, wielkim talentem obdarzona panna Claudel”1.
Uwagę recenzenta przykuwa szczególnie jej Walc, „przedstawiający młodzieńczą parę, tańcem złączoną w gorącym uścisku. Postać tancerki, w miłosnym omdleniu zawisła na ręku młodzieńca, a mimo tej ekstazy tańczą porwani wirem, tańczą w jakąś nieskończoność, owiani jakby całunem, powiewnymi szatami, drapującymi zaledwie gołe ich i smukłe postacie. W utworze tym wiele jest poezji, fantazji, myśli, przy znakomicie i umiejętnie pochwyconej formie wykonania”2. Polski krytyk, skryty pod inicjałem „J.”, ma dobre oko. Walc stanie się jednym z najbardziej znanych dzieł rzeźbiarki. Artystka będzie wracać do tego tematu wielokrotnie, raz po raz opracowując nowe wersje kochanków wirujących w namiętnym tańcu. Na paryskiej wystawie pokazuje model gipsowy, ale w przyszłości stworzy także odlewy w brązie.