Popularność egzotycznych tancerek, najczęściej pochodzenia afroamerykańskiego lub latynoskiego, w metropoliach międzywojennej Europy wiązała się z wielką popularnością takich form rozrywki jak wodewil czy nocny kabaret. Lubował się w tym Paryż – w latach 20. i 30. XX wieku niekwestionowana stolica sztuki i kultury, do której licznie przybywali emigranci ze Stanów Zjednoczonych i całej Europy, zwłaszcza wschodniej.
To w Paryżu wielką karierę zrobiła czarnoskóra piosenkarka Josephine Baker (1906-1975), która zaczynała jako uliczna tancerka w St. Louis w USA, a od 1925 roku święciła triumfy wraz z Rewią murzyńską w stolicy Francji.
Kariery nad Sekwaną były także udziałem malarzy, rzeźbiarzy, poetów i muzyków, w tym mieszkańców słynnej 14. dzielnicy Montparnasse, dziś powszechnie kojarzonej z École de Paris. Tutaj życie pulsowało za dnia w kawiarniach i wolnych akademiach, a w nocy w kabaretach i pracowniach artystów, gdzie zapraszane były także egzotyczne tancerki. Jedną z nich uwiecznił w pięknym, całopostaciowym portrecie Zygmunt Schreter (Łódź 1896-1977 Paryż) – polski artysta żydowskiego pochodzenia, jeden z mniej znanych, a wartych przypomnienia przedstawicieli paryskiej bohemy.
Zygmunt Schreter – kolega Tuwima i Adlera
Przyszły artysta urodził się w Łodzi, w rodzinie zasymilowanych Żydów działających w branży włókienniczej – miasto było wówczas jednym z największych ośrodków przemysłu włókienniczego w Cesarstwie Rosyjskim, w granicach którego leżało. Dziadek Zygmunta był jednym z pierwszych sukienników w pobliskim Ozorkowie, zaś ojciec Maks miał apreturę i fabrykę towarów wełnianych w centrum Łodzi. Matka Róża pochodziła z bardzo religijnej, żydowskiej rodziny, uzdolniona muzycznie uczyła swoje dzieci – córkę i czterech synów – gry na skrzypcach i pianinie. Warto wspomnieć, że młodszy brat artysty, Karol (1899-1932) był znanym berlińskim pianistą, jego grę podziwiał podobno sam Einstein. Na skrzypcach grał także Zygmunt, ale ważniejszy w jego przypadku okazał się talent plastyczny – w łódzkim gimnazjum rosyjskim, do którego uczęszczał m.in. z poetą Julianem Tuwimem, kompozytorami Pawłem Kleckim i Aleksandrem Tansmanem, dostawał wyróżnienia za pierwsze prace, którymi były niezachowane wzory na tkaniny, realizowane podobno w fabryce ojca. Wśród jego młodzieńczych znajomości był także Jankiel Adler, nic jednak nie wiadomo o ich późniejszych kontaktach. Schreterowie (spotyka się także pisownię Szreterowie i Schröterowie), byli rodziną dość zamożną, obchodzili szabas i uczęszczali do synagogi, co ciekawe – w domu używali języka niemieckiego. Stąd być może decyzja o opuszczeniu Łodzi w 1914 roku i wyjeździe Zygmunta wraz z ojcem do Karlsbadu, gdzie zastał ich wybuch I wojny światowej.
Głównym celem podróży był jednak Berlin, dający możliwość kontaktów artystycznych i zdobycia wykształcenia. Przyszły artysta zostaje więc pomocnikiem w atelier Hermanna Stucka (1876-1944), niemieckiego grafika żydowskiego pochodzenia, związanego z berlińską secesją. Jednak największy wpływ na jego wybory artystyczne wywarła nauka w wolnej akademii Lewina Funke, gdzie profesorem był wybitny niemiecki postimpresjonista Lovis Corinth (1858-1925). To od niego Schreter przejąć musiał ekspresyjne zacięcie do szkicowego traktowania kompozycji i swobody w nakładaniu plam rozwibrowanego, świetlistego koloru, które do perfekcji rozwinie w dojrzałej, już paryskiej twórczości. Tymczasem na życie zarobkuje jako skrzypek w berlińskiej filharmonii oraz w teatrze Maxa Reinhardta – być może pracę tam załatwił mu brat Karol? Dodatkowo dorabiał dając lekcje gry na pianinie.
Nic nie wiadomo o berlińskich prezentacjach prac Zygmunta w międzywojniu, zachowały się natomiast ciekawe informacje w łódzkiej prasie o kilku wystawach w jego rodzinnym mieście. Pierwsza odbyła się w 1927 roku i według relacji „Głosu Porannego”, lokalnego dziennika, została bardzo ciepło przyjęta przez łódzką publiczność. Najwięcej rozpisywano się o ekspozycji z 1933 roku: „(…) p. Schreter jest rzeczywiście malarzem a przedewszystkiem akwarelistą najwyższej klasy, który potrafi połączyć znakomicie nastrój, oddany przez odpowiedni dobór kolorów, ze znakomitym rysunkiem, wskazującym na wysoką klasę ukształtowania artysty (…)” – pisał redaktor Eugenjusz Kronman (pisownia wg oryginału – przyp. M.N.).
Wielka szkoda, że nie jesteśmy w stanie ocenić dziś prawdziwości tych pochwał, gdyż zachowana spuścizna po artyście akwarel nie obejmuje, znane rysunki zaś pochodzą z późniejszego okresu. Wiadomo jeszcze o dwóch łódzkich wystawach dzieł Zygmunta z 1935 i 1937 roku, najprawdopodobniej w ich organizowaniu pomagała rodzina artysty mieszkająca w jego rodzinnym mieście, natomiast miejsce ekspozycji – lokal przy ul. Piotrkowskiej 90 – był siedzibą Żydowskiego Związku Stowarzyszeń Humanitarnych B’nei B’rith obejmującej swoim mecenatem żydowskich twórców. To po raz kolejny potwierdza tezę o silnej przynależności artysty do środowiska żydowskiego, z którym utrzymywał też liczne kontakty w Berlinie, gdzie do kręgu jego bliskich znajomych należeli m.in. Alfred Aberdam, Marc Chagall czy Robert Libknecht, z niektórymi z nich Zygmunt spotka się w Paryżu.
Na paryskim bruku
Lata 30. XX wieku były ważnym momentem w ostatecznym ukształtowaniu stylu malarskiego Schretera, który wyciągnął własne wnioski z koloryzmu i ekspresjonizmu, malując pejzaże, portrety, widoki wnętrz i martwe natury – ulubione tematy postimpresjonistów. Tym, co charakteryzuje jego obrazy z tej dekady jest melancholijny, liryczny nastrój i swoista melodyjność barw (podobno wpływ wykształcenia muzycznego) – subtelnie przełamanych i niezwykle wysmakowanych w niuansach. Doskonałym tego przykładem jest znacznych rozmiarów płótno (116 × 73 cm) z kolekcji Krzysztofa Musiała, zatytułowane Wnętrze pokoju, o lekko spłaszczonej perspektywie wskazującej na inspiracje estetyką japońską oraz malarstwem Paula Cézanne’a.
Na jeszcze inne kierunki poszukiwań wskazuje właściciel obrazu w tekście do folderu wystawy Zygmunta Schretera z 2011 roku: „(…) W płótnie tym uderzyło mnie przede wszystkim wysmakowanie kolorystyczne, swoboda i dyscyplina malarskich plam, a całość osadzona w tradycji Édouarda Vuillarda czy Pierre’a Bonnarda. Polubiłem ten obraz za jego ciszę, za kulturę malarską (…)”. Jego zdaniem dzieło to przedstawia wnętrze paryskiej pracowni artysty, powstać musiało zatem po 1933 roku, kiedy to po dojściu do władzy narodowych socjalistów Schreter stracił pracę w filharmonii i musiał opuścić Berlin. Na kolejną ojczyznę wybrał Francję – najpierw wyjechał do Cannes, zaś w 1934 roku ostatecznie osiadł w Paryżu, gdzie mieszkał do śmierci, od 1960 roku jako naturalizowany Francuz.
Początkowo zamieszkał w Villa Alesia przy rue de Chantollon we wspomnianej już dzielnicy bohemy artystycznej – na Montparnassie, wchodząc w środowisko tak zwanej Szkoły Paryskiej, której najbujniejszy okres przypada na międzywojnie. École de Paris obejmuje wielość kierunków wywodzących się z postimpresjonizmu i ekspresjonizmu, najbardziej znanymi reprezentantami tej specyficznej „szkoły” bez akademii byli Amedeo Modigliani, Marc Chagall, Chaim Soutine, Mojżesz Kisling – przybysze z Europy wschodniej poszukujący w stolicy Francji nowych możliwości, większej swobody kreacji, sukcesów i oczywiście rozrywki jaką dawało miasto nad Sekwaną. Należy tu jednakże obalić mit o otwartości społeczeństwa i władz francuskich na obcokrajowców, zwłaszcza żydowskiego pochodzenia. O ile bowiem w latach 20. przyjmowano rzesze imigrantów, o tyle w kolejnej dekadzie do głosu doszły nasilające się w Europie nastroje antysemickie i bardziej kontrolowano osiedlających się przybyszów ze wschodu, zwłaszcza jeśli deklarowali oni wyznanie mojżeszowe.
Na szczęście Schreter był już wówczas uznanym artystą, wystawiającym prace w różnych krajach Europy i dość dobrze się sprzedającym. Jego twórczość malarska musiała dobrze trafiać w gusta kolekcjonerów, zwłaszcza tych ceniących zabawę kolorem, spontaniczność i nastrojowość kompozycji.
Malował burzliwe uczucia w sposób pozornie spokojny, jego płótna pulsowały bowiem podskórną ekspresją. Lubował się w tematach intymnych, kameralnych, takich jak krajobrazy z południa Francji i Hiszpanii, gdzie dużo podróżował, pola falujące łanami zbóż czy klimatyczne wnętrza w których portretował siebie i swoich modeli. Zazwyczaj były to popiersia lub siedzące postacie ujęte do kolan na niedookreślonym, rozmywającym się tle, być może jego pracowni. Tym większe uznanie budzi całopostaciowy portret kobiety w tanecznej pozie namalowany na płótnie o wymiarach 75 na 45 cm, intrygująco zatytułowany Tancerka egzotyczna.
Dama z Montparnasse’u?
Ten niezwykły w dorobku Zygmunta Schretera obraz, datowany przez marszanda i znawcę École de Paris – Marka Mielniczuka na drugą połowę lat 30. XX wieku, pojawił się na rynku kilkanaście lat temu podczas jednej z paryskich aukcji, wystawiony przez rodzinę artysty mieszkającą we Francji. Został zakupiony przez Marka Mielniczuka, promującego polskich artystów ze Szkoły Paryskiej także wśród polskiej publiczności. Dlatego też wraz z innymi pracami z jego kolekcji, w tym odlaną w gipsie głową młodej kobiety, został przywieziony w 2011 roku do Łodzi na pierwszą od 1946 roku indywidualną wystawę Schretera w jego rodzinnym kraju. Tutaj zaś, po ekspozycji, nabył go łódzki kolekcjoner Andrzej Król, wielbiciel twórczości artysty, którą określa jako „(…) malarstwo pogodne, słoneczne, bezpretensjonalne. Patrzenie na jego obrazy sprawia przyjemność, bo one niczego nie udają. Mogą wisieć na ścianach zwykłych mieszkań zwykłych ludzi i przypominać, że świat jest kolorowy a życie może być piękne. To malarstwo na wskroś optymistyczne”.
I taka też jest tytułowa Tancerka – ciemnowłosa szczupła kobieta ujęta w ekspresyjnym skręcie ciała, z rękoma wysuniętymi przed siebie zmierzająca zdecydowanym krokiem w stronę widza. Niezwykły klimat tego wertykalnego płótna buduje też jego kolorystyka: nasycone róże, brązy i błękity są przełamane bielą i akcentami czerni. Postać budowana jest impastami nakładanymi mocnymi uderzeniami pędzla (choć Schreter używał też często szpachli), co nietypowe dla artysty – dość doprecyzowana w szczegółach, których nie był niewolnikiem, także w portretach. Interesujący jest wyraz twarzy kobiety – śmiało, prowokacyjnie patrzącej na widza, z mocno podkreślonymi czerwonymi ustami. Bardziej rozwibrowane jest tło z mocną linią podłogi sugerującej jakieś wnętrze, może scenę? Być może to widok, migawka tańca z jakiegoś kabaretu lub spektaklu oglądanego przez artystę w Paryżu? Malował tam przecież otaczającą go codzienność i ludzi z którymi się stykał, także tancerzy, gdyż takie tytuły jak „Tancerz” pojawiają się w spisie prac jedynej jak dotąd biografii artysty napisanej przez M. Waldmana, wydanej w 1976 roku z okazji 80-tych urodzin Schretera.
Niedługo przyszło się cieszyć Zygmuntowi i innym artystom tym beztroskim klimatem i niezwykłą atmosferą Montparnasse’u – kres École de Paris przyniósł wybuch II wojny światowej, którą artysta szczęśliwie przeżył ukrywając się w różnych miejscach w Paryżu, wspierany przez kolekcjonera z Buenos Aires. Po 1945 roku przyszło mu natomiast zmierzyć się z nową rzeczywistością, w tym z tragedią holocaustu, która, zdaniem jego fińskiej przyjaciółki i towarzyszki życia po wojnie, Elisabet Laurili
„(…) odcisnęła na nim piętno tak mocno, że czasami popadał w mroczny nastrój (…)”.
Do końca życia mieszkał we Francji, choć wiele podróżował po Europie, także do Izraela gdzie uwieczniał pustynię Negew i mieszkańców – tak zwane typy żydowskie. Do Izraela prace Schretera zostały wywiezione w 1978 roku, rok po jego śmierci, inna część obrazów Zygmunta znajduje się w Finlandii, gdzie wystawy organizowała mu Elisabet.
Mało znana w Polsce jest też jego twórczość rzeźbiarska, z zachowanych zdjęć i malarskich widoków pracowni artysty wiemy natomiast, że odlewał głowy i popiersia a nawet całe postacie. Miejmy nadzieję, że Zygmunt Schreter doczeka się kiedyś dużej, monograficznej wystawy, pokazującej różne aspekty jego interesującej twórczości, nie tylko malarskiej. Wielbicieli jego sztuki z pewnością zainteresuje natomiast informacja, że opisywaną tu Tancerkę egzotyczną, dzięki życzliwości jej właściciela p. Andrzeja Króla, będzie można oglądać 25 sierpnia podczas tegorocznej edycji Pardes Festivalu – Spotkań z kulturą żydowską w Kazimierzu Dolnym.
Bibliografia:
Sinikka Häppölä, Elisabet Laurila – zapomniane niezapomniane, Finlandia 2008.
„Głos Poranny” nr 278 z dn. 8 października 1933 r., s. 12, Łódź 1933.
Waldman M., Z. Schreter un peintre de Montparnasse. Etude, biographie et bibliographie (Malarz z Montparnasse’u), Paryż 1976.
Wierzbicka A., École de Paris. Pojęcie – środowisko – twórczość, Warszawa 2004.
Zygmunt Schreter – łódzki paryżanin, kat. wystawy w Muzeum Miasta Łodzi, Łódź 2011.
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Siedem klejnotów łódzkiej architektury, czyli co wyróżnia Łódź na tle innych metropolii - 3 stycznia 2024
- W salonie i sypialni – o fenomenie malarstwa Franciszka Żmurki - 2 grudnia 2021
- Tadeusz Kokietek. Ku pokrzepieniu serc - 25 sierpnia 2021
- Artur Grottger – wizjoner i romantyczny kochanek - 18 czerwca 2021
- Uroki życia według Feliksa Michała Wygrzywalskiego - 11 października 2020
- Odnalazła się kolejna z poszukiwanych prac Wacława Dobrowolskiego - 19 sierpnia 2020
- Henryk Szczygliński – ulubiony uczeń Stanisławskiego - 15 maja 2020
- Nocne pejzaże Sotera Jaxy-Małachowskiego - 5 lutego 2020
- Soter Jaxa-Małachowski – wybitny marynista, zwany „polskim Ajwazowskim” - 28 lipca 2019
- Wacław Dobrowolski „Portret Heleny Geyerowej”. Poszukiwany, poszukiwana - 25 lutego 2019