Od kilku tygodni zanurzam się w biografii Stanisława Wyspiańskiego. Paradoksalnie nie ułatwia tego fakt, że napisano o nim już chyba wszystko. Jego życie jest tak dokładnie udokumentowane, że robi się to aż nudne. Mimo to – znów paradoks – na wiele kluczowych pytań nikt nie umie udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Odrywam się więc na chwilę od wszystkich, często sprzecznych źródeł i sprawdzam, co powie Wyspiański, kiedy stanę z nim twarzą w twarz.
Autoportret to chyba mój ulubiony gatunek malarski. Patrząc artyście w oczy można dowiedzieć się bardzo wiele: co chciał podkreślić prezentując samego siebie, ale też czego mówić nie miał zamiaru. Najciekawiej jeśli artysta wykonywał swoje portrety w miarę regularnie – tak jak Wyspiański, którego życie możemy za ich pomocą prześledzić niemal rok po roku.
Najstarsze rysunkowe autoportrety pochodzą z roku 1890. W tym czasie 21-letni Wyspiański po raz pierwszy wyrwał się na wolność i w tajemnicy przed bliskimi wyjechał w półroczną podroż po Europie. Rysunki były pewnie przede wszystkim ćwiczeniem (gdzie znaleźć cierpliwszego modela?), ale także okazją do wnikliwej autoanalizy. Było chyba co studiować – w tym przełomowym roku Wyspiański ewoluował z gołowąsa w młodego mężczyznę.
Czy częste portretowanie siebie świadczy o narcyzmie? Pewnie trochę tak. Co do jednego źródła są zgodne: Wyspiański był bardzo pewny siebie i świadomy swojego – nie lubię tego słowa, ale jednak – geniuszu. Szedł przez życie jak taran, gotów skonfliktować się z każdym, kto miał odmienne zdanie. Gotów głodować (dosłownie!), byle nie podporządkować się cudzym pomysłom. Ta pewność siebie aż bije z autoportretów wykonanych w okresie paryskich studiów.
Wyspiański patrzy swoimi błękitnymi oczami poważnie i nieco z góry. To z pewnością ten młodzieniec, który wbrew wszystkim wyjechał na studia do Paryża, obsesyjnie szukając niezależności. Ten sam, który radził znajomemu:
„We środę przyjdzie profesor i powie panu to czy tamto; pan będzie naturalnie pracował dalej po swojemu. […] To samo powtórzy się w drugim i trzecim tygodniu. Kiedy profesorowie przekonają się, że pan nie reaguje na korekty, przestaną się panem interesować i będzie pan mógł pracować swobodnie po swojemu”1.
Portretujący się młodzieniec jest też niewątpliwie przystojny i wcale tego nie ukrywa, a może nawet podkreśla. Wyspiański, mimo marnego wzrostu, cieszył się wielkim powodzeniem u kobiet. Jego przyjaciel, Lucjan Rydel opisał go wtedy następująco:
„Zmienił się bardzo, zmężniał i wypiękniał. Wąs mu się puścił suty blond-rudawy i broda pełna – co przy ściągłej twarzy i niebieskich dużych oczach bardzo interesująco wygląda. Gdy wąs do góry podczesze, miękki filcowy kapelusz na ucho nałoży, wygląda jak młody Rubens – a gdy na przykład muzyki słucha milczący i zadumany i wąs mu przy tym obwiśnie, wtedy jest trochę Chrystusowaty”2.
Nieco inny w nastroju wydaje się wizerunek z 1895 r., namalowany w okresie życia, który sam Wyspiański uważał za najgorszy. Uziemiony przez brak pieniędzy w Krakowie, marzył o powrocie do Paryża. Był wyraźnie przemęczony pracą, która nie przynosiła wystarczających zysków. Autoportret nie pozostawia jednak wątpliwości, że mamy do czynienia z człowiekiem, który doskonale wie, do czego dąży i za żadną cenę nie zejdzie z raz obranej drogi.
O siedem lat późniejszy jest słynny portret, na którym Wyspiański przedstawił się na tle stylizowanej winorośli.
Nie zmieniła się pewność siebie i powaga, z jaką artysta spogląda nam prosto w oczy. Nie ma tu już jednak młodzieńczej buty, a raczej spokój i – być może – pogodzenie się z losem. Wyspiański jest już innym człowiekiem. Mężczyzną, a nie młodzieńcem. Nareszcie docenionym artystycznie i to na wielu polach. Ojcem rodziny. A nade wszystko człowiekiem świadomym rychłego końca, który za kilka lat przyniesie postępująca choroba.
W 1904 r. do autoportretu zapozował z żoną –niepiśmienną chłopką Teodorą. Do dziś badacze głowią się, dlaczego zdecydował się z nią związać. Podobnie głowili się również bliscy Wyspiańskiego, niemal bez wyjątku niechętni Teosi. Czy żeniąc się z nią troszczył się po prostu o byt swoich ukochanych dzieci, czy dostrzegał w niej jednak coś więcej? Mnie wydaje się, że pod pewnymi względami Teodora była dla niego idealną partnerką, i że pewnie rację miała ich córka wspominając po latach: „Ojciec ją bardzo kochał”. Wspólny autoportret zdaje się to potwierdzać. Choć dużo wątlejszej postury, stojąc nieco przed żoną, Wyspiański wydaje się osłaniać ją przed wszystkimi nieżyczliwymi.
Wreszcie ostatni portret własny, nakreślony ołówkiem trzymanym przez częściowo niewładną już rękę tuż przed śmiercią w 1907 r. Moim zdaniem jest to jeden z najbardziej wstrząsających autoportretów, jakie kiedykolwiek powstały. To już nie manifestacja niezależności i pewności siebie, ale wnikliwa analiza własnego rozpadu.
Pierwotnie artykuł ukazał się na blogu autorki: wycinkiblog.wordpress.com
Bibliografia:
1. Gaweł Ł., Stanisław Wyspiański. Na chęciach mi nie braknie…, Kraków 2017.
2. Kalendarium życia Stanisława Wyspiańskiego.
3. Śliwińska M., Wyspiański. Dopóki starczy życia, Warszawa 2017.
4. Wallis M., Autoportret, Warszawa 1964.
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Fryderyk Pautsch „Portret Leopolda Staffa” - 20 września 2024
- Józef Pankiewicz „Dziewczynka w czerwonej sukience” - 18 kwietnia 2024
- Mela Muter „Autoportret w świetle księżyca” - 4 kwietnia 2024
- Japoneczki, czyli kobiety w kimonach w polskiej sztuce - 8 stycznia 2024
- Skandal, konflikt, pojedynek, zabójstwo, czyli o wybuchowej naturze polskich artystów - 17 grudnia 2023
- Kolorowy ptak. O tragicznych losach niezwykłej malarki – Teresy Roszkowskiej - 29 października 2023
- Stanisław Wyspiański „Nasturcje” - 6 października 2023
- Stanisław Wyspiański „Portret pani Solskiej” - 12 września 2023
- Twarzą w twarz z Wyspiańskim, czyli o autoportretach artysty - 1 września 2023
- Jan Matejko „Astronom Kopernik, czyli rozmowa z Bogiem” - 16 lutego 2023
Świetny pomysł na motyw małej biografii Artysty. Fajnie napisane, widać, że autorka ma wiedzę i lekkie pióro 🙂 A`propos oczu, od czwartego autoportretu, inaczej patrzy, jak na moje oko 🙂
Bardzo ciekawy i inspirujący artykuł.