„Cóż wiesz o pięknem?…
Kształtem jest Miłości”1.
Cyprian Kamil Norwid jest uznawany za jednego z najważniejszych przedstawicieli polskiego romantyzmu. Znany jest szerzej jako pisarz, nie zaś jako artysta przekraczający granice różnorodnych sztuk, czyli jakby sam o sobie powiedział: Sztukmistrz.
Jego utwory zostały wpisane do kanonu lektur w dwudziestoleciu międzywojennym i pozostały w nim do dziś. Za życia obracał się w kręgu literackim i, szczególnie jako młody pisarz, zdobywał uznanie, ale daleko mu było do sławy Mickiewicza. Na późniejszym etapie życia popadł w zapomnienie – jego poezja nie była czytelna dla współczesnych mu ludzi, a nawet dla najbliższych przyjaciół. Dopiero wiele lat po śmierci nazwisko Norwida ponownie rozsławił Zenon Przesmycki – krytyk, tłumacz i poeta młodopolski – który odnalazł jego rękopiśmienny tomik poezji i postanowił go wydać. Zachwyt Przesmyckiego nad Norwidem przyczynił się do tego, że chętnie podejmowano próby interpretacji jego utworów. Popularność, którą w tamtym czasie zdobyła poezja Norwida, przyczyniła się do zbudowania jego legendy. A jak wiemy, legendy nie muszą odpowiadać rzeczywistości…2
Inną kategorią, którą opisuje się Norwida, jest jego „romantyczność”. Należał on do drugiego pokolenia romantyków, a wzrastając w takim dziedzictwie miał de facto dwie drogi: albo pozostać naśladowcą i być epigonem, albo zakwestionować zastane wzorce. Poetę można więc uznać za pierwszego krytyka romantyzmu.
My, Polacy, najczęściej patrzymy na Norwida przez pryzmat wczesnego etapu jego twórczości literackiej, przez co często jawi nam się jako romantyk. Tworzył nieprzerwanie przez wiele lat, a zdecydowaną część życia spędził poza granicami kraju. Europejska recepcja Norwida jest różna od tej rodzimej, nierzadko postrzega się go jako jednego z przedstawicieli modernizmu. Warto dodać, że za swego życia, chyba nawet bardziej niż jako pisarz, był znany jako plastyk, bo właśnie ten rodzaj twórczości był jego głównym źródłem dochodu.
Norwid jest więc artystą wymykającym się klasyfikacjom. Pisarzem, którego dorobku nie jesteśmy świadomi (choćby ze względu na to, że niektóre z jego dzieł nie zostały odnalezione), niedocenionym plastykiem (ponieważ jego prace często odbierano jako mało zaawansowane szkice), a także teoretykiem sztuki i filozofem, który ze swoimi poglądami kroczył przez życie.
Młodzieńcze lata Norwida
Norwid urodził się w mazowieckiej wsi Laskowo-Głuchy. Z czołowych artystów tamtych czasów jest jedynym, który przyszedł na świat na terytorium obecnie należącym do Polski (Mickiewicz i Słowacki narodzili się na terenach ówczesnego Wielkiego Księstwa Litewskiego; Mickiewicz w Nowogródku, obecnie stanowiącym część Białorusi, Słowacki w Krzemieńcu, mieście ukraińskim, natomiast Krasiński w Paryżu). Dworek, w którym Norwid przyszedł na świat, to obecnie muzeum jego imienia, ale jednocześnie własność prywatna należąca do Karoliny Wajdy (córki Andrzeja Wajdy i Beaty Tyszkiewicz).
Już dzieciństwo Norwida nie było proste, tak jakby miało za zadanie przygotować go na późniejszą wyboistą drogę życia. Jego matka zmarła, kiedy miał niespełna cztery lata. Po jej stracie ojciec nie potrafił zapewnić odpowiedniej opieki dzieciom. Nie miał stabilnego zatrudnienia oraz stałego miejsca zamieszkania, dlatego mały Cyprian i jego rodzeństwo trafili pod opiekę dalszej rodziny. Ojciec zmarł w 1835 roku.
Mimo trudnego dzieciństwa Norwid wzrastał w poczuciu dumy ze swojego pochodzenia, a to z powodu rodzinnych związków z rodem Jana III Sobieskiego. Do szkoły uczęszczał z przerwami, czasem nawet całorocznymi, przez co nie otrzymał promocji do klasy szóstej3. Mimo że nie wychował się w rodzinie artystycznej, to już w wieku lat dwunastu podjął swoją pierwszą próbę malarską – namalował wtedy różę na białym atłasie4.
W 1837 roku Norwid zaczął uczęszczać do prywatnej szkoły malarskiej prowadzonej przez Aleksandra Kokulara, który był nie tylko malarzem, lecz także kolekcjonerem i współzałożycielem Szkoły Sztuk Pięknych w Warszawie. Młody Norwid trafił również pod skrzydła Jana Klemensa Minasowicza, który znany był ze swoich działań artystycznych, a jeszcze bardziej z powodu swojego ekscentrycznego charakteru5. To właśnie tę drugą znajomość artysta będzie wspominał jako znaczącą dla rozwoju swojej ścieżki artystycznej.
Norwid zadebiutował jako poeta w lutym 1840 roku. Dzięki publikowanym utworom literackich stawał się coraz bardziej rozpoznawalny, przez co trafił na warszawskie salony. Był nazywany arystokratą i książątkiem, ale nikt nie odmawiał mu talentu6. W tamtym okresie Norwid pisał utwory o treści patriotycznej, ponieważ był świadkiem wielu wydarzeń związanych z represyjną polityką caratu. W sztukach plastycznych wyrażał się natomiast poprzez karykaturę, szkicując znane sobie i uznawane towarzysko persony.
W Warszawie poznał Kamilę Lemańską, która urzekła go swoim wdziękiem, tak, że chciał z nią spędzać jak najwięcej czasu. Kiedy wraz ze swoim przyjacielem – podróżnikiem i literatem – Władysławem Wężykiem wybrał się w podróż po Królestwie Polskim, to na ostatni przystanek podróży wybrał sobie właśnie dom Lemańskich w Zagórzu, w którym zatrzymał się na tydzień lub dwa. Po powrocie do Warszawy dość szybko powziął decyzję o wyjeździe za granicę, by doskonalić się w sztuce rzeźbiarskiej, ale zakochany w Kamili postanowił się najpierw oświadczyć.
Aby wydostać się z terytorium Królestwa Polskiego, Norwid musiał pokonać najpierw trasę Warszawa–Kraków. Wyjeżdżając, nie wiedział, że po raz ostatni przyszło mu postawić stopę na ojczystej ziemi.
Tułaczka po świecie
Norwid początkowo przybył do Drezna. Na dłużej zatrzymał się jednak w Monachium, które wówczas było przystanią dla polskich artystów chcących doskonalić swoje rzemiosło. Niewątpliwie z możliwości, które oferowało to miasto, skorzystał i on. Dołączył do monachijskiego stowarzyszenia artystycznego – Kunstverein. Stawianie pierwszych kroków w środowisku innym niż warszawskie początkowo nie przysparzało Norwidowi problemów. Na obczyźnie zadawał się głównie z Polakami, którzy mieli wpływ na rozwój polskiej kultury na emigracji i którzy nie stronili od życia salonowego.
Po spędzeniu w Monachium zimy, na wiosnę 1843 roku Norwid wyruszył do słonecznej Italii. Zwiedził wiele miast, a ważnym punktem stała się Florencja, w której oddawał się doskonaleniu swoich talentów rzeźbiarskich. Co prawda nie był studentem włoskiej akademii artystycznej, ale jako wolny słuchacz brał udział w zajęciach Giuseppego Bezzuollego. To dzięki jego listom polecającym dostał się do pracowni rzeźbiarskiej Luigiego Pampaloniego. W tamtym momencie Norwid zetknął się ze sztuką miedziorytniczą. Prowadził też ożywione życie towarzyskie, jednak nie mógł pochwalić się spełnieniem w życiu uczuciowym.
Wiosną 1844 roku Kamila Lemańska listownie zerwała zaręczyny, pisząc, że bierze ślub z innym mężczyzną. Na pamiątkę tego uczucia Cyprian Norwid podczas bierzmowania przyjął imię Kamil, którym przez jakiś czas podpisywał swoje prace. Kamila równie symbolicznie zatrzymała pamięć o miłości do poety, ponieważ swoje dziecko nazwała Stanisław Cyprian.
To był dopiero początek zawodów miłosnych Norwida. Na krótko przed otrzymaniem listu od Kamili, we Florencji Norwid poznał Marię Kalergis, która wraz z przyjaciółką Marią Trębicką przemierzała Europę.
Choć Kalergis była zamężna, nie zamierzała wycofywać się z bujnego życia towarzyskiego. Wręcz przeciwnie – wykorzystywała swoje piękno, intelekt oraz wysoką pozycję. W Italii Norwid spędził z kobietami sporo czasu na wspólnych wycieczkach, podczas których podziwiał włoską przyrodę i sztukę.
Zaprzyjaźnił się serdecznie z Marią Trębicką, za to dla Marii Kalergis poeta stracił głowę. Był gotowy na zmianę miejsc pobytu, by tylko gonić za swoją miłością. Uważał to uczucie za klątwę, choć jednocześnie uznawał kobietę za swój niedościgniony ideał. Kiedy już wiedział, że między nim a Kalergis nie narodzi się obustronne uczucie, postanowił oświadczyć się Trębickiej.
Ta jednak listownie odmówiła. Norwid już na zawsze pozostał zdystansowany wobec kobiet i żywił do nich urazę (choć, jak określił to w listach do przyjaciółki, była to „czuła pogarda”7).
Rok 1845 w Norwidowskiej biografii otwiera wizyta w Rzymie. Podczas pobytu w tym mieście artysta stworzył tzw. album włoski. Znalazł się w nim m.in. portret Kalergis, który niestety zaginął. Jeszcze jesienią tego samego roku Norwid wyjechał do Berlina, gdzie podjął studia jako wolny słuchacz. Pół roku później poeta oskarżony został o działalność konspiracyjną i wtrącony do więzienia. Pozostał w nim zaledwie tydzień, jednak złe warunki bytowania w zupełności wystarczyły, by nabawił się zapalenia ucha. Choroba okazała się bardzo poważna w konsekwencjach – spowodowała głuchotę, która z roku na rok się pogłębiała. W 1847 roku artysta ponownie znalazł się w Italii.
Następnym celem Norwida był Paryż, a znalazł się w nim nieoczekiwanie – dostał zlecenie na pracę artystyczną. Po obfitującym w nowe doświadczenia pobycie w Rzymie Paryż dostarczył Norwidowi wielu nieszczęść: zmarł jego oddany przyjaciel Łubieński, pogorszyły się jego stosunki towarzyskie, był coraz bardziej nierozumiany przez swoich kompanów, co przyczyniło się do wzmożonej izolacji. Niedobrze wyglądała też jego sytuacja finansowa, zapożyczał się coraz bardziej. Od swojego kuzyna Michała Kleczkowskiego Norwid otrzymał propozycję wyjazdu do Chin. Ostatecznie jednak zdecydował się wyjechać do Stanów Zjednoczonych i dotarł tam na początku 1853 roku.
Ameryka
Podróż statkiem trwała dwa miesiące i była bardzo męcząca, co poeta wielokrotnie wspominał w swoich utworach. W Ameryce Norwid miał do wykonania trochę zleceń, a najważniejszym wydaje się praca przy Almanachu Wystawy Światowej. Choć do zleconego zadania artysta nie wykorzystywał swojego twórczego potencjału, ponieważ była to praca odtwórcza, to jednak zapewniała mu bezpieczeństwo finansowe. Po kilku miesiącach dopływ gotówki się skończył, a Norwid znów znalazł się z trudnej sytuacji. Myślał nad powrotem do Paryża lub nawet do kraju, jednak nie miał pieniędzy na podróż. Ale uśmiechnęło się do niego szczęście – jego emigracyjny przyjaciel Marceli Lubomirski otrzymał spadek po matce i wyruszał w podróż do Europy. Postanowił zabrać ze sobą Norwida. Ten trafił do Londynu, po czym ponownie do Paryża. Znów znalazł się w dobrze znanym środowisku. Miał jednak problem, by odnaleźć się po tych wszystkich przykrych doświadczeniach, a swój wyjazd do Ameryki uważał jedynie za niepotrzebną pauzę.
Mimo że Norwid sam dokonał wyboru życia poza granicami kraju, to nigdy nie wyrzekł się ojczyzny. Bolesna musiała być wiadomość otrzymana w 1855 roku, która przypieczętowała jego los jako emigranta – poeta dowiedział się o konfiskacie majątku rodzinnego, zakazano mu też powrotu na tereny Królestwa Polskiego. Norwid dalej próbował wyżyć z wykonywanych przez siebie prac, jednak nie było to łatwe. W latach 70. XIX wieku podupadł na duchu – przestał żywić jakąkolwiek nadzieję na to, że jego sztuka zostanie zrozumiana i że w jego życiu dokona się zmiana na lepsze. Pogrążał się w chorobie alkoholowej, coraz bardziej głuchł, żył w skrajnej nędzy, nie mógł o siebie należycie zadbać. Ostatecznie trafił do Domu św. Kazimierza stanowiącego schronienie dla bezdomnych, biednych i obłąkanych, gdzie zmarł w 1883 roku.
Poglądy na sztukę
Pisząc o czasach, w których tworzył Norwid, nie sposób nie odwołać się do szeroko propagowanej i uprawianej wówczas idei – syntezy sztuk. Norwid łączył literaturę i sztukę na kilka sposobów. Kiedy pisał, nierzadko posługiwał się plastycznym opisem, a kiedy malował, często inspirował się literaturą. Z kolei tworząc w obydwu dziedzinach sztuki, czerpał z tego samego zasobu tematycznego. Tak pisał w listach:„– Owszem: im większy sztukmistrz,
tym słowo a dzieło
Bliżej się (niż w bliźnięcy)
w trzeźwy uścisk wzięło,
I jedno znasza drugie,
posiłkując wzajem,
Jak prawo, gdy przekwitnie
ludu obyczajem”8.
„Sztukmistrz” to według Norwida artysta w pełni ukształtowany, pokazujący swój kunszt dzięki tworzeniu w wielu dyscyplinach. Sam zresztą uważał się za takowego, co poświadczają słowa, które napisał o sobie do „Dziennika Poznańskiego”:
„Cyprian Norwid robi swoje utwory akwafortą – jutro je może robić pędzlem, a pojutrze dłutem […]. Jest rzeźbiarzem, malarzem, sztycharzem swoich dzieł… To się nazywało przez sześćset lat i nazywa się: być sztukmistrzem”9.
Dla Norwida ważna była triada: Piękno, Dobro i Prawda, a poglądy swoje wyłożył w dziele zatytułowanym Promethidion. Poeta myślał więc o pracy artystycznej wielopłaszczyznowo, czerpał idee od artystów i filozofów XIX wieku, opierał się na swoim doświadczeniu wielokulturowości, obserwował oraz próbował zrozumieć dzieje świata.
Myśl to linia. Prace rysunkowe Norwida
Norwid wykonywał prace plastyczne w wielu technikach – trudnił się grafiką (znanych jest około czterdziestu prac), malował w technice olejnej oraz rzeźbił. Najwięcej jednak rysował – wykonał ponad tysiąc prac. Tematycznie uporządkowane są trzy albumy zebrane pod wspólnym tytułem Album Orbis – które w ilustracjach przedstawiają dzieje świata. Na te albumy składają się prace różnych artystów oraz ilustracje i zapiski Norwida. W pierwszym z nich artysta konstruował narrację o świecie starożytnym, w drugim przyglądał się chrześcijaństwu, a w ostatnim – dziejom nowożytnym.
Na odkrycie plastycznego talentu Norwida trzeba było trochę poczekać. Jak twierdził sam artysta, wybitne jednostki rozumiane i doceniane zostają dopiero po śmierci, tak też było i z nim. Przez długi czas jego prace plastyczne nie wzbudzały zachwytów, uważano je za wtórne wobec innych dzieł. Wszystko zmieniła wystawa zorganizowana przez Muzeum Literatury w Warszawie w 2001 roku – Cyprian Norwid. Prorok niechciany. Zaczęto doceniać formę non finito polegającą na spontanicznym szkicowym zarysowaniu obiektu. Pod względem formalnym Norwid nie był nowatorem, ale taki sposób rysowania nadał jego szkicom prywatnego charakteru, ujawniał głębiej zakorzenioną myśl autorską i budował napięcie symboliczne. Jak sam powiedział kiedyś: „Myśl to linia”.
W swojej pracy artystycznej Norwid interesował się przede wszystkim człowiekiem. Można odnaleźć wiele szkiców, które przedstawiają anonimowych starców, proroków, kobiety. Obserwując spojrzenie postaci czy też grymas na ich twarzach, można podjąć próbę analizy ich stanów emocjonalnych.
Prócz postaci anonimowych rysował osoby dla siebie ważne. Wśród zachowanych prac można znaleźć wiele przedstawiających jego przyjaciół, m.in. Łubieńskiego i Wężyka. Nie zabrakło też portretów Marii Kalergis – piękności, do której nieustannie wzdychał.
Kiedy mieszkał w Warszawie, rysował wiele karykatur. Był w stanie uchwycić w żartobliwy sposób nie tylko znajomych, ale i siebie. Jednym z przykładów jest karykaturalny autoportret pokazujący go podczas pisania, gdy nad całym aktem tworzenia czuwa Mefistofeles. Innym znanym rysunkiem satyrycznym jest Zoilus. Historycznie Zoilus był greckim filozofem, który bardzo nieprzychylnie wypowiadał się o dziełach Homera, dlatego stał się symbolem niesprawiedliwego krytyka. Ilustracja Norwida przedstawia go jako skrzydlatego potwora, który depcze księgi. Skrzydła są złożone z piór, które zdają się niezdolne do wysokiego lotu.
Potwór ciągnie za płaszcz poetę przygrywającego na lirze. Norwid ilustrujował więc stosunki między artystami a krytykami literackimi. Zresztą często sięgał w swojej twórczości do problemu sprawiedliwej oceny dzieła literackiego – wiele lat po satyrycznym przedstawieniu Zoilusa napisał wiersz pt. Cenzor-krytyk, który zawarł w tomie Vade-mecum.
Kiedy Norwid szkicował kobiety, próbował wydobyć z nich subtelność. Zwracał się w stronę przedstawień kobiety jako istoty pięknej, niematerialnej wręcz. Prócz kobiet anonimowych i sobie dobrze znanych uwieczniał także bohaterki historyczne oraz literackie. Jednym z przykładów jest Judyta, szkic wykonany w Albumie dla Teodora Jełowickiego. Ta kobieca postać biblijna jawiła się Norwidowi jako dobra i posłuszna wobec Boga, ale jednocześnie znająca swoją siłę.
Studia rysunkowe postaci nierzadko odsyłają do rozważań o podłożu eschatologicznym. Norwid przedstawia starców zdających sobie sprawę ze swojej rychłej śmierci czy zburzony świat pozostały w ruinach, pogrążony w melancholii. Dobrym przykładem wanitatywnego myślenia artysty są trzy litografie powstałe w tym samym czasie, w roku 1861: Echo ruin, Scherzo, Solo.
Artysta snuł wizje dotyczące losu człowieka. Pierwsza z przywołanych prac przedstawia mężczyznę o ostrych ptasich rysach, który wskazuje na zniszczenia rozpościerające się przed nim. Ruiny układają się w słowo „NEMESIS”, symbolizują czas trwania i przemijania, życia i śmierci. Solo to zaś parafraza Dürerowskiej Melancholii.
Choć Norwida zajmowały nade wszystko szkice ukazujące ludzi i ich historie życiowe, to rysował też motywy pochodzące ze świata fauny i flory. Rysunkowe przedstawienia zwierząt i roślin od końca XVII wieku traktowane były jako kontemplacja dzieł boskich.
Norwid przykładał wagę również do miejsc. Często stanowiły tło dla poszczególnych ilustracji, czasem jednak były ich głównym tematem. Wiele miejsc naszkicował w trzech tomach Albumu Orbis, co nie dziwi ze względu na charakter tej księgi. Artysta szkicował poza tym miejsca, z którymi był związany, m.in. swój rodzinny dom we wsi Laskowo-Głuchy oraz dworek w Dębinkach należący do rodziny Dybowskich, która zajmowała się Norwidem po śmierci rodziców.
Rok 2021 jest rokiem w którym obchodzimy dwustulecie urodzin artysty i z tej okazji Galeria Kordegarda zorganizowała wystawę Sztukmistrz. Norwid – rysunki poświęconą rysunkowej twórczości tego artysty. Potrwa ona od 27 września do 3 listopada. Ekspozycja zawiera kilkadziesiąt spośród ponad pięciuset szkiców i kilkudziesięciu rycin znajdujących się w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie, Biblioteki Kórnickiej Polskiej Akademii Nauk oraz Biblioteki Narodowej.
- Cyprian Kamil Norwid, Promethidion, Kraków 1997, s. 88. ↩
- Więcej o młodopolskiej recepcji Norwida w książce: M. Buś, Norwidyści: Miriam, Cywiński, Borowy, Makowiecki, Wyka, Kraków 2008. ↩
- E. Chlebowska, Norwid…, s. 26. ↩
- Wiadomo o tym z z jego rozprawy O miłości ksiąg dwie; zob. A. Melbechowska-Luty, Sztukmistrz. Twórczość artystyczna i myśl o sztuce Cypriana Norwida, Warszawa 2001, s. 89. ↩
- Wiele osób twierdziło, że trzymał w swoim domu zabalsamowaną głowę narzeczonej, zob. E. Chlebowska, Norwid…, s. 29. ↩
- A. Melbechowska-Luty, Sztukmistrz…, s. 91. ↩
- Z. Sokołowska, Miłość Norwida, „Bluszcz” R. 54, nr 3, 1921. ↩
- Słowa te zapisał w liście do Walentego Pomiana Zakrzewskiego, zob. A. Melbechowska-Luty, Sztukmistrz…, s. 214. ↩
- Cyprian Norwid, Wszystkie pisma Cypryana Norwida po dziś w całości lub w fragmentach odszukane, t. 9: Listy część druga, red. Z. Przesmycki, Warszawa 1937, s. 141. ↩
A może to Cię zainteresuje:
- Józef Chełmoński – 10 faktów, których nie wiedzieliście o tym artyście - 22 września 2024
- Krzysztof Kamil Baczyński – katastroficzny poeta, nieznany artysta rysownik - 1 sierpnia 2024
- Rydlówka i jej historia – od posiadłości artystów, przez miejsce akcji „Wesela”, po oddział Muzeum Krakowa - 20 października 2023
- „Chłop potęgą jest i basta” – o wiejskich i wielkomiejskich aspektach życia i twórczości Włodzimierza Tetmajera - 28 lipca 2023
- „Cóż wiesz o pięknem? Kształtem jest Miłości”. Norwid – Sztukmistrz o wielu talentach - 24 września 2021
- Malczewski, Pruszkowski i Hofman. „Anhelli” w malarstwie - 29 listopada 2020
- August Zamoyski – arystokrata, buntownik, rzeźbiarz - 1 kwietnia 2020