„Fotografie to jeszcze jedna dziedzina sztuki, w której Witkacy był mistrzem. Łączył w niej swoje liczne talenty – malarza i dramaturga, reżysera i aktora”1.
Wystawa Nineczka i Witkacy – „Zginiemy marnie oboje bez siebie.” Jadwiga z Unrugów i Stanisław Ignacy Witkiewiczowie, pokazywana w zakopiańskiej Galerii Sztuki im. W. i J. Kulczyckich – filii Muzeum Tatrzańskiego, to całkiem dobry pretekst, żeby wybrać się do Zakopanego. Jako, że jestem z zawodu filologiem, Witkacy był mi dość dobrze znany, teraz chce poznać jego inne oblicze, oblicze artysty-fotografa.
Jadwiga Maria z Unrugów, zwana Niną, zachwyciła Witkacego urodą. Lubił takie kobiety – silne, zimne, demoniczne z burzą włosów i zmysłowymi ustami. Jej portrety takie właśnie są – rzadko się na nich uśmiecha, jest dumna i wyniosła. To, że nie była majętna było dla niego sprawą drugorzędną, bardziej interesowało go, że pochodziła z arystokratycznego rodu niemieckiego von Unruh. Dodatkowo była spokrewniona z Kossakami jako córka chrzestna Wojciecha Kossaka i wnuczka Juliusza Kossaka, kuzynka między innymi Magdaleny Samozwaniec, Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej i Zofii Kossak-Szczuckiej.
Poznali się jesienią 1922 roku w Zakopanem. Kilka miesięcy później wzięli skromny, kameralny ślub. Dla przyjaciół urządzili przyjęcie, ale – co niektórych z nich wprawiło w konfuzję – „nie wolno było składać oficjalnie życzeń i w ogóle trzeba było udawać, że się o niczym nie wie” (o czym pisała w liście do Jarosława Iwaszkiewicza, jego żona Anna). Małżeństwo Niny i Witkacego nie należało do szczęśliwych. Po dwóch latach wspólnego życia Jadwiga, nie mogąc znieść romansów męża, przeniosła się do Warszawy, a Witkacy został w Zakopanem.
Witkacy tęsknił za nią i wysyłał listy, w jednym z nich, w styczniu 1929 roku tak pisał:
„Nineczko: Szalenie cię kocham i jestem w rozpaczy, że jeżdżę na nartach bez Ciebie. Co robić? Ale na myśl o braku swobody robi mi się zimno. Ciągle to samo. Czyż Ty, taka mondra, nie znajdziesz na to sposobu. Bo Blizbor był brutal i nie kochał żony, a ja nie i kocham Cię”2.
Zapis ich małżeństwa to 1278 listów, kartek pocztowych, widokówek i telegramów. Witkacy dzielił się z żoną swoimi przeżyciami, opisywał też spotkania z przyjaciółmi i zafascynowanie innymi kobietami. Mimo że oboje nie spełniali się w tym małżeństwie, to byli dla siebie bliskimi przyjaciółmi.
We wrześniu 1939 roku we wsi Jeziory na Polesiu Witkacy razem z kochanką Czesławą Oknińską-Korzeniowską zaplanowali samobójstwo. Oknińską-Korzeniowską udało się odratować, jego znaleziono martwego z podciętymi żyłami. Nina w tym okresie borykała się z własną tragedią – jej warszawskie mieszkanie na Brackiej 23 zostało zniszczone przez pożar, a ona sama tułała się po różnych miejscach, mimo to dbała o spuściznę męża do aż do śmierci w 1968 roku.
Portrety Niny autorstwa Witkacego, to nie jedyne fotografie które możemy zobaczyć w zakopiańskiej galerii. Na ekspozycje składają się również zdjęcia samego artysty wykonane przez jego przyjaciół – Jadwigę Kępińską, Józefa Głogowskiego, Tadeusza Langiera, Janusza de Beauraina i innych. Nie brakuje też fotografii codziennego życia Witkiewiczów w Zakopanem i w Warszawie: z wypraw na narty, wędrówek po górach, spotkań z przyjaciółmi i rodziną. Są to „zdjęcia pozowane – aranżowane według jego pomysłu (…) Witkacy kazał modelom grać wymyślone przezeń role, przy czym najlepszym, najdoskonalszym aktorem tego teatru był on sam (…) z upodobaniem wcielał się w wujcia z Kalifornii, Wielkiego Mogoła, automobilistę w goglach, kowboja z Dzikiego Zachodu, wreszcie – ducha z koszulą zarzuconą na głowę (…) robił miny do obiektywu, wywracał oczami, pokazywał język, wykrzywiał usta”3.
Utrwalanie rzeczywistości na zdjęciach było dla Witkacego czymś intymnym, przeznaczonym tylko dla bliskich mu osób.
„Nie fotografował swoich modeli tak, żeby wyglądali atrakcyjnie. Na większości jego portretów rysy twarzy są albo rozmyte, co nadaje im nieprzyjemną obłość, albo też ujęte ostro, w sposób reporterski: widać wtedy każdą zmarszczkę, rozszerzone pory skóry, nieregularne brwi, piegi, spękane wargi.”4
Osobny cykl to portrety z ukochaną kotką. Witkacy zafascynowany był książką Ernsta Kretschmera Budowa ciała i charakter, w której psychiatra opisał teorię, według której typ budowy ciała wiąże się z osobowością i predyspozycją do zaburzeń psychicznych. To na cześć tego niemieckiego lekarza syjamska kotka nazwana została Schyzią – od schizofrenii.
Prezentowane na wystawie prace pochodzą ze zbiorów Muzeum Tatrzańskiego w Zakopanem, Książnicy Pomorskiej w Szczecinie, Ossolineum we Wrocławiu, Muzeum Literatury w Warszawie, kolekcji Stefana Okołowicza w Warszawie.
Kuratorami wystawy są: Kapsyda Kobro-Okołowiczowa i Stefan Okołowicz. Dziękujemy Panu Stefanowi za udostępnienie zdjęć do tego artykułu.
Wystawę można oglądać do 9 października w Galeria Sztuki im. W. i J. Kulczyckich, filia Muzeum Tatrzańskiego w Zakopanem, Droga na Koziniec 8 (śr–sb: 10-18, nd: 9-15)
- Anna Żakiewicz, Witkacy (1885-1939), Warszawa 2006, str. 83. ↩
- Zachowano oryginalną pisownię. Stanisław Ignacy Witkiewicz, Listy do żony Tom 2: 1928-1931, Warszawa 2015, str. 46. ↩
- Anna Żakiewicz, op. cit., str. 83 ↩
- Monika Ples Pertraktacje z rzeczywistością. O komizmie w fotografii Stanisława Ignacego Witkiewicza, „Fragile” 2013 ↩
Artykuł sprawdzony przez system Antyplagiat.pl
A może to Cię zainteresuje:
- Camille Claudel i Auguste Rodin – pasja, namiętność, dramat - 13 lutego 2020
- Kochał sztukę i kochał kobiety. Witkacy i jego muzy - 17 stycznia 2020
- Sztuka Kobro, sztuką przyszłości - 22 października 2017
- Wiedziałem, że zakochałem się w niezwykłej dziewczynie. Maria Stangret widziana oczami Tadeusza Kantora - 11 marca 2017
- „Boże! Odbierz mi wszystko, (…) ale za to daj mi możność wypowiedzenia się artystycznego i sławę.” Zofia Stryjeńska i jej walka o bycie artystką - 12 lutego 2017
- Jacek Malczewski i jego słynne słowa: „Malujcie tak, by Polska zmartwychwstała” - 13 listopada 2016
- Józefina Szelińska, jedyna kobieta, której oświadczył się Bruno Schulz - 9 sierpnia 2016
- Jeżeli Zakopane, to tylko Witkacy! - 10 czerwca 2016
fakt, poprawione 🙂