Partnerem działu #ArcydziełoDoKawy jest Siemens – producent ekspresów do kawy.
Henri Rousseau, Śpiąca Cyganka, 1897
olej, płótno, 129,5 × 200,7 cm, Museum of Modern Art, Nowy Jork
„Tułająca się Murzynka, mandolinistka, leży obok dzbanka (na wodę do picia), powalona zmęczeniem, usnęła głębokim snem. Przypadkiem obok przechodzi lew, wyczuł jej zapach, ale jej nie pożera. Blask księżyca stwarza bardzo poetycki efekt. Scena rozgrywa się na kompletnie jałowej pustyni”1.
Tymi słowy swoją Śpiącą Cygankę opisał jej twórca, Henri Rousseau zwany Celnikiem. Obraz zaprezentował na Salonie Niezależnych w 1897 roku, a kilka miesięcy później zaproponował merowi rodzinnego miasteczka, by kupił go „za 2000 czy 1800 franków, ponieważ byłbym szczęśliwy, gdyby Laval mogło posiadać pamiątkę po jednym ze swych dzieci”. Urzędnik nie docenił dzieła, odrzuciło je też lokalne muzeum. Płótno ponad dwie dekady przeleżało u paryskiego handlarza węglem. Dopiero w 1923 roku odnalazł je tam zachwycony malarstwem Celnika krytyk Louis Vauxcelles. Następnie, z pośrednictwem wybitnych marszandów Daniela-Henry’ego Kahnweilera i Pierre’a Roché, obraz trafił do wybitnego nowojorskiego kolekcjonera sztuki współczesnej Johna Quinna, a stamtąd do nowojorskiej MoMy. Alfred Barr – legendarny kurator, w znacznej mierze odpowiedzialny za stworzenie „nowoczesnego kanonu” – uznał Śpiącą Cygankę za swój najważniejszy nabytek.
Celnik Rousseau był niedzielnym malarzem, który stał się wybitnym twórcą awangardy. Uważano, że w malarstwie jest jak dziecko: radośnie i nieświadomie kroczy ścieżką do celu, którego sam nie widzi na horyzoncie. Jak przekonywał Vauxcelles, jego dzieło jest dowodem na to, że „nawet skrajny ignorant, bez żadnego wykształcenia, może być utalentowanym artystą”2.
Rousseau został pupilem i poniekąd „maskotką” młodszych od siebie twórców awangardy. Niejeden mianował się wręcz jego „odkrywcą”. Autor Króla Ubu Alfred Jarry przekonywał go ponoć usilnie, że ma „gębę malarza”. Krążyła plotka, że w ramach zakładu z przyjaciółmi instruował go Gauguin, jeszcze inni twierdzili, że jego mentorem był Félicien Rops. Pewne jest w każdym razie, że po sąsiedzku mieszkał nagradzany w państwowych konkursach Félix Clément. Ten wprawny malarz orientalista zachęcał zdolnego amatora do pracy, a może nawet zapoznał go z takimi tuzami jak Bouguereau, Bonnat czy Gérôme. Prawdopodobnie jeden z nich udzielił rekomendacji, dzięki której Rousseau dostał przepustkę na kopiowanie w Luwrze. Zapewne jednak „profesjonalne” wskazówki mistrzów sprowadzały się do poklepywania po plecach i zachęcania, aby Rousseau zachował swoją niewinność.
Legendę Celnika stworzył przede wszystkim Guillaume Apollinaire – trudno się oprzeć jej urokowi, choć wiadomo, że ma charakter apokryfu. „Obszerne wspomnienie, jakie poświęca mu poeta w Malowniczych współczesnych, jest tak ciepłe w tonie i tak wzruszająco dokładne, że czuje się w nim nie tylko hołd oddany przyjacielowi, ale i skrzętność biografa przekazującego przyszłości obraz znakomitego artysty” – pisała Julia Hartwig3. Nieważne, że nie wszystkie biograficzne szczegóły można zweryfikować. Wbrew temu, co twierdził Apollinaire, Rousseau nigdy nie służył w Meksyku, a inspirację dla swoich egzotycznych dżungli gromadził na spacerach w paryskim ogrodzie botanicznym Jardin des Plantes. Nie był też sierżantem ani bohaterem wojny 1870 roku i nie ocalił miasteczka Dreux…
Henri Julien Félix Rousseau urodził się w 1844 roku w Laval w kraju Loary jako syn blacharza. Służył w wojsku i kilkakrotnie trafiał do kozy za drobne wykroczenia: kradzież znaczków i groszowe malwersacje. Pracował jako poborca opłat, który miał zapobiegać przemytowi – stąd jego przydomek „Celnik”. Na malowanie pozostawały mu dni wolne od pracy, z wytęsknieniem czekał na niedzielę. Z biegiem lat coraz częściej „niedziela” wypadała w środku tygodnia. Z pierwszą żoną miał siedmioro dzieci, z których przeżyło tylko dwoje. Owdowiały, mieszkał z synem w pokoiku z jednym łóżkiem, do momentu gdy chłopiec zmarł w wieku osiemnastu lat. Rousseau powtórnie się ożenił, a w 1903 roku znowu owdowiał.
Latami klepał biedę i zabiegał o najrozmaitsze chałtury. Żaden teatr nie przyjął jednak dramatu Zemsta rosyjskiej sieroty, porażką kończył się też jego udział w konkursach na dekoracje sal bankietowych. Zdarzało się więc, że Rousseau stawał na rogu ulicy i grą na skrzypcach zarabiał na posiłek.
Zanim zasłynął w artystycznym świecie, zaistniał w dzielnicy Plaisance na przedmieściach Paryża. Jego martwe natury dekorowały witryny sklepików, czasem ktoś zamówił rodzinny portret. „Prowadził też kursy «dykcji, muzyki, malarstwa i solfeżu»”. Oto więc rzekomo nieświadomy reguł sztuki „prostaczek” zarabiał na życie nauczaniem podstaw artystycznego rzemiosła…
Pewny swojego talentu Rousseau nosił się z dziecinną powagą. W autoportrecie Ja, Portret – Krajobraz brodaty artysta, w czarnym tużurku i berecie, z paletą w ręku stoi na nabrzeżu Sekwany. Jego postać na pierwszym planie jest monumentalna, przyćmiewa udekorowany kolorowymi flagami statek i wzniesioną kilka miesięcy wcześniej wieżę Eiffla. Henri Rousseau pragnął malować „po bożemu”, realistyczne krajobrazy, portrety i martwe natury. Nie uważał się za amatora – malarstwo traktował jako zawód i powołanie. Chciał mierzyć się z największymi i marzył o uznaniu na oficjalnym Salonie. Łasy na zaszczyty, do końca życia nosił w butonierce order, który otrzymał przez pomyłkę (przeznaczony dla innej osoby, która nosiła to samo nazwisko).
Celnik był naiwny jak dziecko i egzaltowany. Twierdził, że na nocnych dyżurach na rogatce widuje duchy, które dręczą go smrodami. Próbował nawet do nich strzelać. Kiedyś koledzy zadrwili z niego, zawieszając fałszywą „zjawę” pomiędzy beczułkami z winem. Jak dziecko marzycielski, Rousseau bywał też dziecinnie zarozumiały. Kiedy coś go irytowało, czerwieniał jak burak, robił sceny albo się obrażał.
Po czterdziestce Rousseau przeszedł na wcześniejszą emeryturę i całkowicie poświęcił się malarstwu. Fowista Maurice de Vlaminck wspominał, że „swoje płótna nosił do Vollarda tak, jak piekarz dostarcza chleb”4. Ten wybitny marszand jako jeden z pierwszych zaczął kupować dzieła Celnika. Na obrazy „naiwnego” geniusza zwrócił mu uwagę młody niemiecki krytyk i kolekcjoner, Wilhelm Uhde. To on najkonsekwentniej „promował” Rousseau: godzinami towarzyszył mu w pracowni i kilka płócien kupił jeszcze przed wyschnięciem. Po całej dzielnicy odkupował obrazy, którymi artysta „zapłacił” za drobne usługi. Jako jedyny był też obecny przy śmierci Celnika w 1910 roku, a rok później wydał pierwszą poświęconą mu książkę.
Dzięki sympatii Jarry’ego i Apollinaire’a Henri Rousseau stał się znaną postacią paryskiej cyganerii. Arystokratyczna matka Roberta Delaunaya kupiła od niego Zaklinaczkę węży.
Dzięki życzliwości Paula Signaca zaś w 1886 roku po raz pierwszy wystawił swoje prace na Salonie Niezależnych; cztery obrazy wiózł przez pół Paryża na ręcznym wózku. Wkrótce został bywalcem artystycznych wieczorków. Sam chętnie organizował kolacje i koncerty, na które wypisywał ręcznie wykaligrafowane zaproszenia.
U handlarza starzyzną Pablo Picasso wygrzebał kiedyś jego Portret kobiety – zachwycony, kupił go za pięć franków i powiesił w swojej pracowni. „My obaj jesteśmy największymi malarzami swoich czasów – oświadczył mu kiedyś Rousseau – ty w stylu egipskim, ja w nowoczesnym”.
Ukoronowaniem towarzyskiej kariery Celnika stał się bankiet wydany na jego cześć w pracowni Picassa w grudniu 1908 roku. Pokój przyozdobiono chorągiewkami i gałązkami. Dla bohatera przygotowano tron z ogromnym transparentem „Chwała Rousseau”. Jubilat śpiewał gościom swoją ulubioną piosenkę Ach, jaki jestem zakatarzony i popisywał się na skrzypcach. Wybrykom nie było końca, a do hulanki przyłączyli się nawet paryscy ulicznicy. Biednemu Celnikowi nie przyszło do głowy, że przyjaciele bawią się jego kosztem…
Styl Rousseau z pewnością by się „zepsuł”, gdyby mógł osiągnąć wymarzony akademicki poziom. Był samoukiem, ale nie ignorantem. Czerpał wzory z realistycznego malarstwa, takiego, jakim je widział i rozumiał. W monumentalnym portrecie Pani M. modelka stoi pomiędzy rabatkami symetrycznie posadzonych, schematycznych kwiatów. Obok niej kłębkiem włóczki bawi się kotek – nieproporcjonalny, mniejszy od jej dłoni. Z kolei bufki czarnej sukni są tak wielkie, że dama mogłaby na nich ulecieć. Rousseau mieszał sprzeczne porządki: przestrzegał praw geometrii i perspektywy, a zarazem podkreślał to, co zdawało mu się w modelu najdostojniejsze. Przede wszystkim jednak potrafił przekazać zachwyt: niekłamany i pozbawiony proporcji. Dlatego domki o czerwonych dachach maleją, kiedy zawisa nad nimi aeroplan.
Styl Rousseau charakteryzował również osobliwy przepych. Na festynach i paradach był w swoim żywiole. Na późnym obrazie pokazał wizytę zagranicznych dyplomatów. Oto prawdziwa uczta kolorów: spodnie z lampasami, wstęgi i medale, siwe wąsy i brody. Malarza najbardziej cieszyły jednak flagi: łopoczą na baldachimie i w każdym oknie kamienicy: oto świat uporządkowany jak ołowiane żołnierzyki „według kolorów”. Jednak naiwność Rousseau nie jest infantylna, lecz wynika z wybujałej, samorodnej wyobraźni. Inspiracje znajdował wszędzie: w muzeach, albumach z reprodukcjami, na plakatach czy spacerach.
W obrazie Sen przedstawił wyimaginowany raj: naga kobieta leży w otwartej muszli ułożonej w bujnych zaroślach. Spośród traw i liści wyglądają błyszczące oczy dzikich zwierząt. Potężne kolorowe lilie, drzewko obsypane owocami, wysokie szablowate liście. Rousseau mógł się inspirować botanicznymi ilustracjami, ale także roślinami w doniczkach. W jego wyobraźni olbrzymiały, tworzyły fantastyczną dżunglę: rozkrzewione i dzikie, układały się jednak w „dekoracyjny” porządek.
Śpiąca Cyganka miała być popisem malarza realisty. Rousseau musiał podziwiać orientalistyczne sceny Jeana-Léona Gérôme’a: majestatyczne, groźne lwy na niedostępnych pustynnych skałach. Kształt dzbanka mógł pożyczyć z Egipskich pomarańczarek swojego sąsiada Clémenta. Być może nawet oglądał nasycone dwuznacznym erotyzmem płótno Louisa Matout: Algierską kobietę zabijaną przez lwicę – na ziemi obok niej leży upuszczony dzbanek, a światło pada na białą pierś dramatycznie ułożonej ofiary. U mistrzów akademizmu Rousseau podziwiał wycyzelowane detale, lśniące „wylizane” tło. A jednak w Cygance wykończył tylko pasiastą suknię śpiącej kobiety i grzywę bestii. Lew Rousseau (podobnie zresztą jak w kilku innych jego „dzikich” kompozycjach) nie jest krwiożerczym drapieżcą, lecz majestatycznym i łagodnym „królem zwierząt”. Idylliczne spotkanie dzikiego zwierzęcia i Cyganki przypomina też legendę o świętym Hieronimie, który wyjął lwu kolec z łapy.
Orientalistyczną narrację Rousseau zastąpił wizją. Jego płaska, uproszczona postać kobiety przypomina egipskie przedstawienia zmumifikowanych faraonów, które artysta znał z reprodukcji. Skąpana w księżycowej poświacie scena została umieszczona na tle szerokiego, nieomal abstrakcyjnie potraktowanego krajobrazu. Siła obrazu Rousseau tkwi w połączeniu struktury i poezji. W 1926 roku pisał o nim Jean Cocteau: „pogrążona w snach, dała im się ponieść, i to tak daleko, jak rzeka w oddali – że nawet lew ją obwąchuje i nie może dosięgnąć. A tak naprawdę lew i rzeka może tylko przyśniły się śpiącej kobiecie. Jak opisać tę płynną postać w bezruchu, tę rzekę zapomnienia?”5. Wyobrażenie, że treść obrazu została „wyśniona”, współgra z pomysłami surrealistów. Nic dziwnego, że kompozycja zainspirowała Giorgia de Chirico, kiedy w 1927 roku malował Gladiatorów i lwa.
Gdyby ktoś wątpił w autentyczność charakteru Celnika, musi poznać historię jego ostatniej miłości. Sześćdziesięciopięcioletni malarz szaleńczo się zakochał w młodszej o dekadę Leonii, ekspedientce w paryskim domu towarowym. Pisał do niej namiętne listy, ale dama pozostawała obojętna. Aby zwiększyć swoje szanse, Rousseau prosił przyjaciół o listy potwierdzające jego zawodowe zdolności.
Choć nie doczekał się wzajemności, swojej „najlepszej przyjaciółce” Rousseau kazał przekazać „wszystko, co po mnie zostanie, meble, biżuterię, pieniądze, obrazy. Ponadto upoważniam ją do pobierania 20% prowizji od marszandów czy osób prywatnych przy sprzedaży moich dzieł”. Być może po latach Leonia doceniła natrętnego absztyfikanta.
„Gdyby nie były takie drogie, chciałoby się mieć u siebie te obrazy – pisał Apollinaire – nie po to, by je wieszać na ścianach, bo nazbyt niebezpiecznie fascynowałyby nasze umysły, lecz po to, by oglądać je od czasu do czasu w momentach, kiedy by ogarniała nas potrzeba absolutnej prawdomówności”6.
Bibliografia:
1. Catton Rich D., Henri Rousseau, New York 1942.
2. Franck D., Bohèmes. Les Aventures de l’Art Moderne 1900–1930, Paris 2006.
3. Rousseau H., Essays, red. R. Shattuck, H. Behar, M. Hoog, C. Lanchner, W. Rubin, New York 1985.
4. Crespelle J.P., Montmartre w czasach Picassa 1900–1910, tłum. M. Bobrowski, Warszawa 1987.
5. Hartwig J., Apollinaire, Warszawa 1964.
6. Le Pichon Y., The World Of Henri Rousseau, New York 1982.
7. Shattuck R., The Banquet Years: The Origins of the Avant-Garde in France, 1885 to World War I : Alfred Jarry, Henri Rousseau, Erik Satie, Guillaume Apollinaire, New York 2020.
- H. Rousseau, Essays, red. R. Shattuck, H. Behar, M. Hoog, C. Lanchner, W. Rubin, New York 1985, s. 140. ↩
- D. Franck, Bohèmes. Les Aventures de l’Art Moderne 1900–1930, Paris 2006. ↩
- J. Hartwig, Apollinaire, Warszawa 1964, s. 151. ↩
- H. Rousseau, op. cit., s. 17. ↩
- Ibidem, s. 140. ↩
- G. Apollinaire, Le peintre Henri Rousseau le douanier ou le maître de plaisance (1844–1910), Paris 1913. ↩
Partnerem działu Arcydzieło do kawy, który wspiera naszą misję edukacyjną jest marka Siemens, producent ekspresów do kawy.
Każdy dzień to szansa na odkrycie czegoś nowego. W sobie i wokół siebie. Pozwól by chwila przy aromatycznej filiżance kawy zainspirowała Cię do spróbowania czegoś o czym zawsze marzyłeś, na co nie miałeś czasu lub przestrzeni. Sięgaj po więcej. Poznawaj. Doświadczaj. Odkryj nowe oblicze sztuki przy filiżance dobrej kawy z marką Siemens. #poczujsiekoneseremsztuki
* Grupa BSH jest licencjobiorcą w odniesieniu do znaków towarowych, do których uprawniona jest Siemens AG.
Artykuł sprawdzony przez system Antyplagiat.pl
A może to Cię zainteresuje:
- Henri Matisse „Czerwona pracownia” - 1 września 2024
- Henri Rousseau „Śpiąca Cyganka” - 17 maja 2024
- Edward Hopper „Poranne słońce” - 19 kwietnia 2024
- Tajemniczy Édouard Vuillard - 25 lutego 2024
- Pierre Bonnard „Kawa” - 11 stycznia 2024
- Henri Matisse „Taniec II” - 29 czerwca 2023
- Artur Nacht-Samborski. Malowane z ukrycia - 26 maja 2023
- Pomiędzy niebieskim i różowym: Picasso i kuglarze - 6 kwietnia 2023
- Max Beckmann: klaun, żeglarz, wygnaniec - 10 marca 2023
- Nicolas de Staël. Wierny wobec obrazu - 4 stycznia 2023