Dziś zabierzemy Was do Rzymu. Z tęsknoty za Wiecznym Miastem zrodził się pomysł na cykl spacerów śladem genialnych artystów, których dzieła możemy tam podziwiać. Gotowi? To zaczynamy.
Nie da się mówić o Rzymie, jaki znamy, bez przywołania Gian Lorenza Berniniego (1598–1680). Ten przystojny bywalec rzymskich salonów miał charakter trudny i gwałtowny, ale tworzył dzieła wizjonerskie. Doskonale odnajdywał się w układach towarzyskich i politycznych barokowego Rzymu, umiał wykorzystywać okazje, co więcej, nierzadko sam je tworzył. Niejedno miał na sumieniu, bez wątpienia jednak był genialnym rzeźbiarzem i świetnym architektem. I takiego Berniniego, artysty i mistrza, będziemy szukać podczas naszego spaceru po Rzymie. Czeka nas długa wędrówka, gdyż stolica Włoch naprawdę wiele zawdzięcza temu błyskotliwemu twórcy.
Gian Lorenzo był synem rzeźbiarza, Pietra Berniniego, wzrastał więc w twórczej atmosferze. Kiedy rodzice przenieśli się do Rzymu, a ojciec zaczął pracować dla papieża Pawła V, chłopiec miał sześć lat. Wkrótce dał się poznać jako niezwykle utalentowane dziecko. Już jako nastolatek zaczął wykonywać pierwsze samodzielne zlecenia. Miał szczęście do protektorów i zleceniodawców, najpierw kardynał Borghese, potem papieże Urban VIII i Innocenty X. Dzięki poparciu wpływowych osób Bernini czuł się coraz pewniej i na coraz więcej sobie pozwalał. Zatrudniał wielu współpracowników, ale ich pracę przypisywał sobie, nigdy nie dzielił się sukcesami, konkurencję bezlitośnie usuwał. Jego życie było pasmem artystycznych zwycięstw, potknął się tylko na dzwonnicach Bazyliki św. Piotra, ale po okresie niełaski znów powrócił na salony i przejął władzę nad Rzymem. Żył gwałtownie i intensywnie. Na starość złagodniał i zwolnił, ale do końca tworzył. Swoje życie związał z Rzymem i Rzymowi zostawił swoje genialne dzieła, które do dziś zapierają dech w piersiach.
1
Galleria Borghese
Porwanie Prozerpiny, Apollo i Dafne
Naszą wędrówkę po Rzymie śladami Gian Lorenza Berniniego zaczynamy w Galerii Borghese. Tu bowiem znajdują się rzeźby, które najlepiej definiują Berniniego, pokazują jego talent, wizję i mistrzostwo. Zaskakujące, że to, co dziś stanowi jego artystyczną wizytówkę, powstało, gdy artysta miał niewiele ponad 20 lat. Kardynał Scipione Borghese z wielkim zaangażowaniem gromadził w swym pałacu dzieła sztuki. Podobno nie cofał się przed niczym, by zdobyć to, na czym mu zależało.
W jego zbiorach nie mogło zabraknąć rzeźb utalentowanego Gian Lorenza. Kardynał zamówił zatem u młodego Berniniego wykonanie grup rzeźbiarskich, które miały dekorować pałacowy park. Najpierw powstał Eneasz i Anchizes, potem Porwanie Prozerpiny, Apollo i Dafne oraz Dawid. Największe wrażenie robią rzeźbiarskie opowieści o Prozerpinie i Dafne.
W obu marmur ożywa, niemal czujemy przyspieszony oddech uciekających kobiet, drżenie ich ciał, wiatr w ich włosach. Można je oglądać ze wszystkich stron, z każdej są równie zachwycające, a potężna dłoń Plutona wbijająca się w udo szamoczącej się Prozerpiny zdumiewa i zapiera dech w piersiach. Jakim cudem marmur mógł stać się tak miękkim ciałem?
2
Santa Maria del Popolo
Kaplica Chigi
Porta del Popolo
Czas ochłonąć. Piękno rzeźb Berniniego z Willi Borghese może doprowadzić do pomieszania zmysłów. Czeka nas relaksujący spacer przez park, aż do tarasu widokowego na wzgórzu Pincio nad Piazza del Popolo. Zanim zejdziemy schodami na plac, warto popodziwiać panoramę, dostrzec w oddali kopułę Bazyliki św. Piotra. Dojdziemy i tam, najpierw jednak czekają na nas inne dzieła mistrza. Tuż przy Piazza del Popolo stoi kościół Santa Maria del Popolo, zwykle dość zatłoczony. Ale nie dla Berniniego te tłumy, lecz dla Caravaggia, którego dwa obrazy znajdują się w Kaplicy Cerasi. Tymczasem Bernini przyczynił się do barokowej przebudowy tego kościoła, poza tym zostawił tu swoje dzieła, które może nie są najwybitniejsze, lecz na pewno dość charakterystyczne.
Podchodzimy do Kaplicy Chigi, gdzie znajdują się cztery rzeźby. Jonasza i Eliasza wykonał uczeń Rafaela Lorenzetti, a Habakuk i Daniel wyszli spod długa Berniniego. Z daleka widać dynamikę postaci, zatrzymanie w ruchu, niemal wybieganie z nisz. Dziś nie zajrzymy do Caravaggia, nie będziemy się rozpraszać. Idziemy dalej tropem Berniniego. Tak wiele jeszcze przed nami.
Po wyjściu z kościoła skręcamy w prawo, przechodzimy przez bramę, kilkanaście metrów dalej odwracamy się i podziwiamy. Oto bowiem kolejne dzieło Berniniego. To tu właśnie kończyła się w zamierzchłych czasach słynna Via Flaminia, którą wędrowcy z północy przybywali do Rzymu. Brama, zwana wówczas Porta Flaminia, była pierwszą sceną Rzymu, pierwszym jego wspomnieniem. Zbyt prestiżowa, by o niej zapomnieć, dlatego w przeszłości nieraz była przebudowywana. Gdy w połowie XVII wieku do Rzymu miała przyjechać ekskrólowa szwedzka Krystyna, Berniniemu zlecono odświeżenie wizerunku bramy i zadbanie o odpowiednio godny jej wygląd.
3
Piazza di Spagna
Fontana della Barcaccia
Wracamy na plac i wchodzimy w via Margutta. Tą malowniczą uliczką po kilku minutach dochodzimy do Placu Hiszpańskiego (Piazza di Spagna).
Zanim zapatrzymy się w słynne schody, zwieńczone u góry kościołem Świętej Trójcy, spójrzmy na uroczą fontannę na samym placu. Zwą ją Barcaccia, czyli łódka. Jej autorem jest Pietro Bernini, ojciec naszego mistrza. Wiadomo jednak, że młody Gian Lorenzo brał udział w tworzeniu tej fontanny, którą papież Urban VIII zamówił, by upamiętnić powódź, która zalała plac w 1598 roku.
4
Piazza Barberini
Fontana del Tritone
Palazzo Barberini
klatki schodowe
Galleria Nazionale d’Arte Antica
Popiersie papieża Urbana VIII
Wychodzimy z placu, uciekając od tłumów. Boczną uliczką dochodzimy do via Tritone, która zaprowadzi nas na kolejny plac. W samym centrum Piazza Barberini w górę wystrzela potężna sylwetka Trytona, syna Posejdona. Jak przystało na boga morskich głębin, klęczy on na wielkiej muszli, przytrzymywanej przez wyłaniające się z wody delfiny.
Fontanna została wykonana z trawertynu na zlecenie Urbana VIII w latach 1642–1643. Pszczoły przysiadłe pod muszlą to herb rodziny Barberinich, z której pochodził papież.
To nie jedyne pszczoły dłuta Berniniego. Przejdźmy kilka kroków w stronę via Veneto. Na samym początku ulicy stoi mała fontanna w kształcie pionowo ustawionej muszli. Na niej też przysiadły trzy pszczoły, nawiązując do tej wpływowego i możnego rodu.
Kilka razy padło już imię papieża Urbana VIII, który urodził się jako Maffeo Barberini. Jego pontyfikat pełen był kontrowersyjnych decyzji. Sponsorował sztukę, wspierał artystów, ale wielkie inwestycje architektoniczne realizował kosztem dziedzictwa antycznego. Rozkazał, by do ukończenia Bazyliki św. Piotra na Watykanie używać materiałów pozyskanych między innymi z Panteonu. To wówczas właśnie powstało słynne powiedzenie: „Czego nie zniszczyli barbarzyńcy, zniszczyli Barberini”.
Popiersie tego papieża, oczywiście także autorstwa Berniniego, można obejrzeć w Narodowej Galerii Sztuki Dawnej znajdującej się nieopodal placu w Palazzo Barberini.
Przy budowie tego pałacu rozegrał się swoisty pojedynek mistrzów: Berniniego i Borrominiego. To tak naprawdę niezwykle smutna historia wielkiej rywalizacji, której jasną stroną są dzieła pozostawione przez obu rzeźbiarzy i architektów. Tutaj panowie rywalizowali na klatki schodowe. W prawym skrzydle okrągła klatka Borrominiego, w lewym – kwadratowa Berniniego. I choć nie brzmi to zbyt wzniośle, to realizacje ich projektów zachwycają.
5
Kościół Santa Maria della Vittoria
Ekstaza św. Teresy
Czas ruszać w dalszą drogę. Zanim pożegnamy królestwo Barberinich, ostatni rzut oka na plac i dwie fontanny, po czym ulicą ich imienia dochodzimy do pewnego barokowego kościoła. Fasada jakich wiele w Rzymie, wnętrze kościoła przytłaczające nadmiarem. Skoro jednak jesteśmy w kościele Santa Maria della Vittoria, to idziemy od razu do Kaplicy Cornaro, gdzie znajduje się Ekstaza św. Teresy. Świętej Teresie towarzyszy anioł, którego strzała zaraz ugodzi kobietę w serce. Ona już to wie, czeka na promień boskiej miłości, już wypełnia ją mistyczne przeżywanie tej chwili.
Gdyby chodziło wyłącznie o mistyczne uniesienie, zapewne byłaby to jedna z rzeźb, którą odwiedzają najwytrwalsi wielbiciele mistrza. Tu jednak sacrum miesza się z profanum, a boski zachwyt zyskuje całkiem ludzki kontekst. Oto bowiem anioł ze strzałą zaczyna przypominać Kupidyna, a unosząca się na chmurze święta staje się kobietą, którą wypełnia rozkosz ludzkiej miłości.
Co jest prawdą, co złudzeniem? Czy mamy do czynienia z genialnym bluźnierstwem czy mistycznym arcydziełem? Te pytania od wieków podnoszą atmosferę dyskusji o rzeźbie, a kościół Matki Boskiej Zwycięskiej zawsze pełen jest ludzi, którzy chcą spojrzeć w twarz świętej Teresie, by osobiście rozstrzygnąć, o jaką ekstazę tak naprawdę tu chodzi.
6
Kościół Sant’Andrea al Qurinale
Nie rozwiążemy tego dylematu, zostawmy więc piękną świętą, od wieków pogrążoną w tym wizjonerskim uniesieniu. Ulicą Venti Settembre dochodzimy do skrzyżowania z czterema niezwykłymi fontannami na narożnikach. Idziemy prosto dalej. Jesteśmy na via del Quirinale. Za chwilę będziemy przy Pałacu Prezydenckim, ale zanim tam dojdziemy, po lewej stronie dwa kościoły, kolejna odsłona rywalizacji Borrominiego z Berninim. Najpierw San Carlo delle Quattro Fontane, zaprojektowany przez Borrominiego, a kilka kroków dalej Sant’Andrea al Qurinale autorstwa Berniniego.
Polacy odwiedzają ten kościół, gdyż w przylegającym do niego klasztorze znajduje się cela św. Stanisława Kostki. Ale my pozostańmy przy Berninim. Niewielka powierzchnia świątyni została mistrzowsko zaplanowana i zrealizowana, a Bernini pokazał, że doskonale radzi sobie również z projektami mniej klasycznymi w formie. Zdaniem wielu wygrał też kolejny pojedynek z Borrominim. On sam ponoć uważał kościół za jedno ze swoich najlepszych dzieł i chętnie do niego wracał.
Jesteśmy na półmetku. Czas na dłuższy spacer, by uspokoić umysł i przygotować się na kolejną porcję artystycznych uniesień. Przechodzimy obok Pałacu Kwirynalskiego, w którym urzęduje prezydent Republiki Włoskiej, mijamy plac z fontanną Dioskurów, a tuż za nim Stajnie Kwirynalskie, w których dziś odbywają się doskonale przygotowane wystawy malarstwa (Scuderie del Quirinale). Gdzieś po drodze przerwa na pizzę, lody, espresso czy co tam lubicie…
7
Musei Capitolini
Pomnik Urbana VIII
Głowa Meduzy
Dochodzimy do Wzgórza Kapitolińskiego. W Muzeach Kapitolińskich czekają na nas Urban VIII i Karol Barberini, obaj dłuta Berniniego.
Trzeba też uważnie się rozglądać, by nie pominąć niewielkiej rzeźby mistrza przedstawiającej głowę Meduzy. Nie ma w sobie tyle dramaturgii co słynna Meduza Caravaggia, ale w splątane węże tworzące jej fryzurę nietrudno się zapatrzeć. W Muzeach Kapitolińskich trzeba oczywiście spędzić więcej czasu, więcej tu bowiem mistrzów i wielkich dzieł, ale my idziemy dalej. Przed nami wciąż jeszcze niemały zestaw dzieł naszego mistrza. Bernini wzywa.
8
Galleria Doria-Pamphilj
Popiersie papieża Innocentego X
Wracamy na via Corso. Widzieliśmy tę główną ulicę rzymskiego centrum na początku naszego spaceru, stojąc na Piazza del Popolo. Przed nami były trzy drogi, na wprost właśnie Corso, my jednak wtedy skręciliśmy w lewo w via Margutta.
Teraz nadrobimy zaległość, wchodząc w Corso z drugiej strony. Zaraz na początku pełna cudowności Galleria Doria-Pamphilj. Nie dość, że zbiory bogate i zachwycające, to sam pałac zapiera dech w piersiach swoją dekoracyjnością.
Nie wiadomo, gdzie podziać wzrok, przy czym przystanąć. My dzisiaj przystaniemy oczywiście przy popiersiu papieża Innocentego X Berniniego, ale jeśli kogoś zaprowadzi w te progi miłość do sztuki, to niech się nie spieszy i szybko stąd nie wychodzi.
9
Kościół Sant’Andrea delle Fratte
Anioły
Znowu jesteśmy na Corso. Chwilę teraz pospacerujemy, to dobry moment, żeby pozachwycać się Rzymem, tak po prostu, bez artystycznych uniesień. Hałaśliwie, ciasno, tłoczno, a jednak jest w tym mieście jakaś magiczna energia, która sprawia, że chce się tu być… Kiedy po lewej stronie miniemy monumentalne pałace, w których mieszczą się włoski rząd i parlament, trzeba przejść na drugą stronę ulicy i skręcić w via delle Convertite, następnie przejść przez plac św. Sylwestra i via della Marcede. Wchodzimy do kościoła Sant’Andrea delle Fratte.
I znów uczestniczymy w artystycznym spotkaniu panów Borrominiego i Berniniego, choć tym razem pierwszy występuje w roli twórcy projektu architektonicznego, drugi zaś – rzeźbiarza. Przy apsydzie zwracają uwagę dwa imponujących rozmiarów marmurowe anioły, to właśnie ich szukamy. Trzymają symboli męki pańskiej – koronę cierniową i Titulus Crucis, czyli tabliczkę z napisem INRI. Pierwotnie miały zostać umieszczone na moście św. Anioła, ale zastąpiono je tam kopiami, by uchronić przed zniszczeniem.
10
Kościół San Lorenzo in Lucina
Popiersie Gabriele Fonseca
Tym razem przechadzka będzie niedługa. Wracamy do Corso, przechodzimy na drugą stronę ulicy i po prawej stronie szukamy via in Lucina. Uliczka prowadzi do placu o tej samej nazwie, przy którym stoi kościół nawiązujący do tej nazwy – San Lorenzo in Lucina.
Świątynia warta jest zobaczenia z kilku różnych powodów. To tu właśnie przechowuje się ruszt, na którym san Lorenzo, czyli święty Wawrzyniec, miał ponieść męczeńską śmierć. Nas jednak interesuje zaprojektowana przez Berniniego Kaplica Zwiastowania, zwana też Kaplicą Fonseca. Bernini zadbał też o uwiecznienie wizerunku fundatora, a był nim papieski lekarz Gabriele Fonseca. Jego popiersie znajduje się po lewej stronie i jest jednym z przyjemniejszych przedstawień fundatorów, jakie widziałam.
Nie brak mu elegancji i powagi, zachowuje jednak pewną swobodę i lekkość ruchu. Mamy wrażenie, że wychyla się ze swojej wnęki niczym z balkonu, przytrzymując dłonią niesforne, rozchylające się poły ubrania. Po drugiej stronie ze swoich wnęk spoglądają dwie kobiety, wykonane przez uczniów Berniniego, ale brak im uroku i finezji mistrza.
11
Kościół Santa Maria sopra Minerva
Obelisk ze słoniem
Wyruszamy w stronę Panteonu, choć to nie on stanowi cel naszej kolejnej wizyty. Aby tam dotrzeć, możemy pokluczyć wąskimi i urokliwymi uliczkami, kierując się na południe, lub wrócić do Corso, przejść kawałek w stronę Ołtarza Ojczyzny, który bieli się w prześwicie na początku ulicy, skąd wyruszaliśmy. Następnie skręcamy w prawo w malutką uliczkę via Lata, która dość szybko przechodzi w Piazza del Collegio Romano, a potem dalej via del Piè di Marmo. Dochodzimy do placu, przy którym stoi kościół Santa Maria sopra Minerva.
My pozostajemy jednak na placu i skupiamy się na słoniu z obeliskiem. O obeliskach w Rzymie słyszał pewnie każdy, ale słoń może zadziwić. Zapewne zdziwił się też papież Aleksander VII, gdy zlecił Berniniemu wykonanie projektu wyeksponowania niedużego obelisku znalezionego w ogrodzie klasztoru dominikanów, a mistrz zaproponował mu słonia. Pomysł jednak zaintrygował papieża i Bernini dostał zgodę na realizację. Trochę przeszkadzali mu braciszkowie dominikanie, którzy mieli własną koncepcję, niestety nie zyskała ona akceptacji Aleksandra VII. Podobno właśnie z powodu konfliktów między Berninim a zakonnikami słoń ostatecznie stanął tyłem do kościoła, pokazując stosunek rzeźbiarza do utrudniających mu życie duchownych. Warto pamiętać, że choć cały projekt powstał w głowie Berniniego, to samego słonia na zlecenie mistrza wykonał jego uczeń Ercole Ferrata.
12
Piazza Navona
Fontana dei Quattro Fiumi
Czas na dzieło, które stanowi jeden z symboli Rzymu. Fontanna Czterech Rzek (Fontana dei Quattro Fiumi) na Piazza Navona.
Aby dojść do placu, wystarczy kilkuminutowy spacer urokliwymi uliczkami, zapewne wśród tłumu turystów, bo to jedna z bardziej uczęszczanych tras. Plac ma długą i barwną historię, dość wspomnieć, że powstał w miejscu, w którym w czasach antycznych był stadion. Musimy jednak zostawić tę opowieść na inny czas, nasze oczy wypatrzyły już bowiem fontannę. Znów obelisk, niemal wyrastający z plątaniny postaci i elementów dekoracyjnych.
Imponujące dzieło, pełne dynamiki i rzeźbiarskiego kunsztu, wzniesione na zlecenie papieża Innocentego X w latach 1650–1651. Przedstawia symbolicznie cztery rzeki z czterech kontynentów: Nil, Dunaj, Rio de la Plata i Ganges. Rzeczą dość oczywistą jest, że w tak dużym przedsięwzięciu brało udział wielu wykonawców i wielu zdolnych rzeźbiarzy przyczyniło się do powstania tej pięknej fontanny, jednak projekt należy do naszego barokowego wizjonera Gian Lorenza Berniniego. Piazza Navona to dobre miejsce, by chwilę odpocząć przed dalszym spacerem. Warto tu pooglądać obrazy i rysunki powstające na oczach obserwatorów, poobserwować różnojęzyczny tłum, usiąść i odetchnąć atmosferą tego niezwykłego placu, stanowiącego jedno z mocniej bijących serc Rzymu.
13
Kościół Santa Maria di Monserrato
Nagrobek Pedra de Montoya
Powoli zbliżamy się do Watykanu, miejsca, w którym talent Berniniego jest widoczny najpełniej. Zanim jednak dojdziemy do tego chrześcijańskiego centrum świata, zajrzyjmy jeszcze do kościoła Santa Maria di Monserrato. Pozostający na uboczu, pewnie niezbyt często odwiedzany przez turystów, kryje w sobie kilka ważnych dzieł. My jednak wychodzimy na wewnętrzny dziedziniec, gdzie znajduje się między innymi grób Pedra de Montoya, z rzeźbą młodego Berniniego.
14
Watykan
Kolumnada na placu św. Piotra
Baldachim w Bazylice św. Piotra
Przekraczamy linię Tybru i wchodzimy w granice Watykanu. Najpiękniej wkroczyć od strony via della Conciliazione, szeroka ulica dostojnie prowadzi nas w stronę coraz lepiej widocznej Bazyliki św. Piotra. Jesteśmy już na placu i wchodzimy w objęcia słynnej kolumnady Berniniego. Wspomniałabym o niej nawet, gdyby nie była dziełem Berniniego, bo jej majestatyczność jest porywająca.
Założenie architektoniczne placu przed bazyliką zostało zrealizowane w latach 1656–1667. Pierwszy projekt nie przypadł do gustu papieżowi Aleksandrowi VII, był ponoć za mało porywający. Pomysł, by pojawiła się kolumnada symbolizująca ramiona Kościoła troskliwie obejmujące swój lud, został zaakceptowany. I co tu dużo mówić, zachwyca. Tu naprawdę czuje się wielkość Kościoła. Bernini dokonał kilku zabiegów iluzjonistycznych, dzięki którym optycznie nieco poprawił proporcje bazyliki i samego placu. Warto na placu znaleźć dwa punkty zwane centro di colonnato, czyli centrum kolumnady. Stając na takim kółku, widzimy, jak genialnym iluzjonistą był Bernini. W tym jednym punkcie czterorzędowa kolumnada staje się jednorzędowa, kolumny z tyłu idealnie chowają się za pierwszym rzędem.
Wchodzimy do Bazyliki św. Piotra. Bernini jest tu niemal wszędzie, wymieńmy więc tylko baldachim, statuę św. Longina, pomnik Matyldy z Canossy, cyborium z pozłacanego brązu w Kaplicy Najświętszego Sakramentu, malutką Kaplicę Relikwii, pomnik grobowy papieża Aleksandra VII czy grobowiec papieża Urbana VIII. To właśnie Urban VIII wypowiedział słynne słowa: „Wielkim szczęściem dla Berniniego jest, że na tronie papieskim zasiadł Maffeo Barberini, ale jeszcze większym szczęściem dla papieża jest, że Bernini żyje w jego czasach”.
Czyż to nie jest najpiękniejsze podsumowanie dla artysty? Moglibyśmy już w tym miejscu zakończyć nasz spacer, dając się porwać potędze miejsca, z którym tak silnie związał się mistrz. Ale ja chcę jeszcze odwiedzić jedno miejsce.
15
Kościół San Francesco a Ripa
Ludwika Albertoni
Pozostajemy po tej samej stronie Tybru i idziemy do urokliwej dzielnicy Trastevere, czyli Zatybrze. Niedaleko od głównej ulicy, viale di Trastevere, znajduje się niewielki kościół San Francesco a Ripa, a w nim kameralna rzeźba, którą Bernini wykonał w bardzo dojrzałym wieku. Przedstawia błogosławioną Ludwikę Albertoni.
Kobieta leży na łożu i przeżywa mistyczne uniesienie. Jej ekstaza przywodzi na myśl św. Teresę, obie kobiety przeżywają swoje uniesienia całą duszą i ciałem. Obie budziły skojarzenia mniej przyzwoite, choć Ludwika jest w swej ekstazie bardziej powściągliwa niż Teresa. Rzeźba jest piękna i doskonale zakomponowana w przestrzeni kaplicy.
16
Kościół Santa Bibiana
Jeśli wystarczy Wam sił, tuż przed opuszczeniem Rzymu możecie zajrzeć jeszcze do kościoła Santa Bibiana w pobliżu głównego dworca kolejowego Termini, przy via Giolitti. Kiedy Urban VIII postanowił odnowić ten kościół, zatrudnił młodego, choć już wiele obiecującego Berniniego, który tu właśnie zadebiutował jako architekt, projektując fasadę.
Wewnątrz uwagę przykuwa jego rzeźba świętej, młodziutkiej, zaledwie kilkunastoletniej męczenniczki, która ze spokojem oczekuje swego przeznaczenia. Jej twarz jest uduchowiona, a Bibiana zdaje się być gdzieś wpół drogi między życiem a śmiercią. Kolejna kobieta przepięknie i niemal czule wyrzeźbiona przez mężczyznę, który swoją własną kochankę nakazał oszpecić, by ukarać ją za niewierność. Zawiłe są dzieje ludzkiej duszy.
Rzym pełen jest Berniniego. Rzym sam jest jak Bernini, uwodzicielski, gwałtowny, okrutny dla niewiernych, czuły dla zakochanych. Ale my kończymy już nasz spacer śladami mistrza. Czy pozostał niedosyt? Oczywiście. Wiele z tych dzieł zasługuje na osobną, długą i wnikliwą kontemplację. Potraktujmy ten spacer jak wytyczenie szlaku, na który wracać będziemy jeszcze nieraz, podążając śladem kolejnych artystów…
Rzym śladem Berniniego – Mapa
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Kaplica Brancaccich we Florencji – u źródeł wielkiej zmiany - 14 listopada 2024
- Benozzo Gozzoli „Pochód Trzech Króli” - 1 stycznia 2024
- Filippo Lippi – zakonnik o niezakonnej duszy - 18 stycznia 2023
- Paolo Uccello – artysta obsesyjnie poszukujący - 4 czerwca 2022
- Piero della Francesca „Madonna del Parto” - 22 kwietnia 2022
- Wielu mistrzów Kaplicy Sykstyńskiej - 30 kwietnia 2021
- Spacer po Rzymie śladem dzieł Gian Lorenza Berniniego - 2 maja 2020
- Fra Angelico — artysta po jasnej stronie mocy - 7 listopada 2019
- Michał Anioł w pięciu słowach - 20 września 2019
Świetny artykuł, czytałam z zapartym tchem.
Kocham sztukę i też przemierzałam Rzym śladami dzieł Berniniego , ale dwa ostatnie miejsca, wymienione przez autorkę, ominęłam.Nie wiedziałam o nich! Tym bardziej pięknie dziękuję bo to kolejna inspiracja.
Dziękuję za przypomnienie cudownych chwil spędzonych w Rzymie.
Bardzo dziękuję za artykuł – koniecznie przekażę przyjaciółkom i razem wybierzemy się do Rzymu Berniniego 🙂
Fantastyczny artykuł, gratuluję i dziękuję 🙂
Cudowna wycieczka! Dziękuję 🙂