Agnolo Bronzino, Alegoria czasu i miłości, ok. 1545
olej, deska, 146,5 × 116,8 cm,
National Gallery, Londyn
Skupisko splątanych ciał szczelnie wypełnia obraz Agnolo Bronzina. Wygięte w kształt manierystycznej figura serpentinata nagie postaci nadają obrazowi dynamiki, podobnie jak wykrzywione w niemym krzyku twarze, kpiarski uśmiech czy przerażone, szeroko otwarte oczy. Ukazane na obrazie spektrum emocji jawi się trochę jako studium ludzkich uczuć i prowadzi do kluczowego, najważniejszego pytania – co malarz chciał tym obrazem przekazać?
Pierwszy rzut oka na obraz tego włoskiego manierysty niestety nie daje łatwych odpowiedzi. Choć wydaje się to nieprawdopodobne, wciąż są takie obrazy, których interpretacje nastręczają historykom sztuki problemów. Obrazem-zagadką po dziś dzień pozostaje obraz Bronzina, nadwornego malarza Medyceuszy, zwany Alegorią z Wenus i Kupidynem lub Alegorią czasu i miłości namalowany około 1545 roku.
Na początek może warto zadać sobie pytanie – co wiemy na pewno? Nie ma wątpliwości, co do tożsamości postaci przedstawionych na pierwszym planie. Są to Wenus i Kupidyn spleceni w miłosnym uścisku. Stąd najbardziej popularny, a jednocześnie najbezpieczniejszy tytuł obrazu – Alegoria z Wenus i Kupidynem, nadany przez kustoszy National Gallery w Londynie, gdzie obraz znajduje się od 1860 roku. Postaci te mają swoje tradycyjne atrybuty, po których łatwo je rozpoznać. Wenus trzyma w lewej ręce złote jabłko niezgody od Parysa, który, według mitologii, rozstrzygał konkurs piękności wśród bogiń. W lewym dolnym rogu obrazu widnieją dwa całujące się gołębie, to także atrybut Wenery, bogini miłości. Kupidyn, notabene syn Wenus, ma na plecach kołczan i strzały. Czy jednak dwuznaczny uścisk Wenus i Kupidyna, jest rzeczywiście taki miłosny? Ich oczy są czujnie otwarte, a wzrok w żadnym wypadku nie wyraża romantycznego uniesienia, nie wskazuje na przeżywanie omdlewającej rozkoszy. Jest chłodny, wręcz podejrzliwy, a kiedy przyjrzymy się obrazowi dokładniej, odkryjemy dlaczego. Palcami jednej dłoni Kupidyn czule obejmuje sutek Wenus, drugą rękę niby to obejmuje jej głowę, ale tak naprawdę próbuje zdjąć jej diadem, koronę. Ona natomiast sięga wolną ręką za jego plecy i z kołczanu wyjmuje strzałę. Ten motyw Agnolo Bronzino musiał widzieć już na obrazie swojego mistrza. Jacopo Pontormo wykorzystał go w swoim dziele Wenus i Kupidyn (1532-1534), prezentowanym w Galerii Uffizi we Florencji.
On ją detronizuje, ona jego rozbraja. To przecież jawna walka o władzę – czyżby Bronzino próbował nam opowiedzieć o negatywnych skutkach miłości, która może przerodzić się w przebiegłą i bezlitosną rywalizację między partnerami?
Jako ciekawostkę warto wspomnieć, że obraz starannie ocenzurowano w XIX wieku – zakryto łono Wenus welonem, zamalowano jej sutek, a także erotycznie wytknięty język…
Kupidynowi natomiast domalowano na biodrach wieniec, co by tak gołymi pośladkami nie świecił przed pruderyjnym, angielskim społeczeństwem epoki wiktoriańskiej.
Trzecią postacią, której tożsamość możemy w zasadzie ze stuprocentową pewnością zidentyfikować, jest muskularny mężczyzna z siwą brodą po prawej stronie, u góry obrazu. To Chronos, personifikacja Czasu. W sztuce tradycyjnie przedstawiany jako starszy mężczyzna – jego również możemy rozpoznać po atrybutach: klepsydrze i skrzydłach.
Potem niestety zaczynają się schody. Prób identyfikacji pozostałych postaci jest tyle, ilu historyków sztuki, którzy zabierali się do interpretacji obrazu. Spośród czterech pozostałych, najbardziej zagadkowa wydaje się postać obok Chronosa. Kim jest trzymająca zasłonę w dłoniach kobieta o dziwnej twarzy zwróconej w stronę Czasu?
Pierwsza interpretacja przyjęta przez Erwina Panofsky’ego zidentyfikowała postać jako Prawdę, walczącą z Czasem. Max Jakob Friedländer widział w niej natomiast Noc. Po bliższym przyjrzeniu się głowie kobiety okazuje się, że jej tył w zasadzie nie istnieje. Czy w takim razie to sztuczna maska, a nie prawdziwa twarz? Do takich wniosków doszedł Michael Levey, angielski historyk sztuki, dyrektor National Gallery w Londynie w latach 1973-1986. Oczy bez źrenic i otwarte usta pozbawione zębów i języka skłoniły Levey’ego do zinterpretowania tej postaci jako alegorii Oszustwa. Zupełnie odmienną interpretację przyjął Charles Hope, dyrektor Instytutu Warburga w latach 2001-2011, który zwrócił uwagę, że w renesansie powszechnie sądzono, że ludzka pamięć mieści się w tyle czaszki człowieka. Brak pamięci oznacza, że kobieta nie może mówić, stąd brak u niej języka na obrazie Bronzina. Według Hope’a to właśnie Zapomnienie walczy z Czasem o zasłonę. Słodkie zapomnienie, jeden ze skutków miłości, często towarzyszy przecież zakochanym. Co znaczy w tym kontekście gest Chronosa? Mężczyzna odkrywa czy też może zasłania kotarę? Czyżby próbował uchronić miłość kochanków od zapomnienia?
Poniżej Zapomnienia stara kobieta chwyta się za głowę, a jej twarz jest wykrzywiona w przeraźliwym krzyku. Powszechnie interpretuje się ją jako Zazdrość, czasami także jako Rozpacz i Cierpienie. Wszystkie są przecież nieodłącznymi emocjami towarzyszącymi Miłości. Niektóre interpretacje odczytywały postać jako alegorię… syfilisu, choroby przenoszonej drogą płciową.
Taka teza wydaje się jednak wątpliwa. Po łacinie syfilis zwany był morbus gallicus, a po włosku il morbo gallico, co w obydwu przypadkach tłumaczy się, jako „chorobę francuską”. Ciekawe jest, że w poszczególnych krajach kiła miała swoją „narodowość” i to ściśle związaną z nielubianymi w danym kraju narodami. W Rosji zwano syfilis „chorobą polską”, w Polsce — „chorobą niemiecką”, we Francji — „chorobą angielską”, a w Niderlandach — „chorobą hiszpańską”. Ponieważ Bronzino namalował obraz na zlecenie Kosmy I Medyceusza, władcy Toskanii, który podarował go w prezencie królowi Francji, Franciszkowi I, interpretacja dotycząca „choroby francuskiej” wydaje się raczej wątpliwa. Kosma I raczej nie miał powodów, by kpić z francuskiego króla, a obraz był prezentem dyplomatycznym.
Do interpretacji zostały nam już tylko dwie postaci. Znajdują się one po prawej stronie Wenus i Kupidyna. Trzymający w rękach płatki róż chłopiec jest gotowy, by obrzucić nimi całujących się kochanków. To Zabawa lub Szaleństwo towarzyszące przecież Miłości, lecz chłopca interpretowano także jako alegorię Przyjemności. Zajęty zabawą nie widzi niestety, że pod jego stopą znajduje się kolec, na który zaraz nadepnie. Bronzino przypomina, że po miłosnej przyjemności, często nadchodzi ból.
Podobne przesłanie zdaje się mieć postać bezpośrednio za chłopcem —hybryda o twarzy dziewczynki z ciałem sfinksa, interpretowana jest jako Oszustwo. W jednej ręce trzyma plaster miodu, a więc coś słodkiego i przyjemnego, w drugiej zaś swój własny, zakończony ostrym żądłem ogon, wskazując na podwójną naturę miłości, która może dawać zarówno przyjemność, jak i sprawiać ból.
Płaszcz spięty na jej ramionach broszką wydaje się być zrobiony ze szczególnej odmiany mieniącego się jedwabiu, zmieniającego kolor zależnie od oświetlenia. Jest on tak samo oszukańczy i kłamliwy, jak przedstawiona na obrazie hybryda. Co więc stara się nam powiedzieć Bronzino? Czyżby próbował nas ostrzec przed miłością — jej przemijaniem, zapomnieniem, cierpieniami jakie ze sobą niesie, dając w zamian jedynie krótką chwilę przyjemności? Czy przestrzega nas przed szkodliwością cielesnej miłości, która prowadzi do zazdrości, walki i zawiści? Być może obraz Bronzina, artysty dworu Medyceuszy, jako dyplomatyczny prezent miał być tylko wizualną zagadką, pretekstem do intelektualnych rozmów i erudycyjnej gry na dworze francuskiego króla? Może miał być także pretekstem do podniet zmysłowych? Franciszek I był znanym ze swej rozwiązłości lubieżnikiem i z pewnością z przyjemnością patrzył na nagie ciało Wenus, o czym Kosma I musiał wiedzieć. Być może nigdy nie poznamy odpowiedzi na te pytania, ale czy takie próby rozwiązania obrazowej zagadki nie są znacznie bardziej ekscytujące niż jednoznaczne wyjaśnienia?
Bibliografia:
Bronzino: An Allegory with Venus and Cupid, w: The National Gallery, «https://www.nationalgallery.org.uk/paintings/bronzino-an-allegory-with-venus-and-cupid», dostęp: 17.02.2020.
Hope C., Bronzino’s Allegory in the National Gallery, w: Journal of the Warburg and Courtald Institutes, 1982, t. 45.
Jest taki obraz, Polskie Radio: Dwójka, audycja Michała Montowskiego i dr. Grażyny Bastek, 23.11.2013.
Ziemba A., Bronzino Agnolo: Alegoria Miłości i Czasu, w: Encyklopedia PWN, <https://encyklopedia.pwn.pl/materialy-dodatkowe/haslo/Bronzino-Agnolo-Alegoria-Milosci-i-Czasu;1030510.html>, dostęp: 17.02.2020.
Artykuł sprawdzony przez system Antyplagiat.pl
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Gdy nie politykuję, maluję. Winston Churchill jako artysta - 4 sierpnia 2023
- Suzanne Valadon. Modelka, która została malarką - 16 września 2022
- Sofonisba Anguissola „Gra w szachy” - 6 czerwca 2022
- Paul Signac „Opus 217” (Portret Félixa Fénéona) - 29 kwietnia 2022
- Ostatnie obrazy genialnych artystów - 6 lutego 2022
- Czy można powąchać obraz? Zapach w sztuce - 29 sierpnia 2021
- Sandro Botticelli „Portret Simonetty Vespucci jako nimfy” - 20 sierpnia 2021
- Zdrada inspiracją dla sztuki – historia Louise Bourgeois - 6 lipca 2021
- Lucas Cranach starszy „Madonna pod jodłami” - 21 lutego 2021
- Kordegarda, na straży sztuki - 10 grudnia 2020