Przedwcześnie i tragicznie zmarły malarz zostawił po sobie dorobek ponad 2000 dzieł, doskonale znając Słoneczniki czy Gwiaździstą noc, dzisiaj oddamy się rozważaniom na temat jego autoportretów i znaczenia ukrytego za stwierdzeniem, że „Vincent był człowiekiem o tysiącu twarzy”. Dokładnie, to o czterdziestu siedmiu twarzach – tyle właśnie namalował autoportretów – z czego 24 w Paryżu.

Vincent van Gogh Autoportret | 1887, Art Institute of Chicago
Jak w wypadku wielu artystów, studiowanie własnej twarzy było najtańszym i najprostszym sposobem na szkolenie warsztatu, ale w wypadku Vincenta za tym prostym gestem kryło się dużo więcej znaczeń. Na autoportretach zaobserwować możemy przede wszystkim konflikt tożsamościowy: różne nakrycia głowy prezentowane na portretach odpowiadały odnajdywaniu, a może raczej konstruowaniu swojej tożsamości (szara fedora odpowiadająca mieszczuchowi, słomiany kapelusz sugerujący prostego wieśniaka, brak nakrycia głowy podkreślający nastrój cnotliwego estety).
Autoportrety można również odczytać jako dokumentujące życie dzienniki, które pokazują nie tylko rozwój artystyczny, ale zmiany w postrzeganiu samego siebie. Nawarstwiające się i hipnotyzujące pociągnięcia impresjonistyczne czy schematyczne kropki i kreski pointylizmu świadczą o niesamowitej podróży artystycznej, której głównym bohaterem był osobliwy Holender.
Źródło: I. Schaffner, The Essential Vincent van Gogh, Nowy Jork 1998.
A może to Cię zainteresuje:

- Zdzisław Beksiński – fantasta, fanatyk czy magik? - 21 lutego 2018
- Peter Paul Rubens – kilka faktów, które warto znać - 5 listopada 2017
- Vincent van Gogh – najsłynniejszy postimpresjonista wszechczasów - 31 lipca 2017
- Maurits Cornelis Escher. 3 fakty o artyście, których nie znaliście - 28 czerwca 2017
- W kwiecie dusza zamknięta. Motywy roślinne w twórczości Stanisława Wyspiańskiego - 14 stycznia 2016