Muzeum Narodowe w Krakowie zapowiada nie lada gratkę dla miłośników polskiego malarstwa. W dniu 25 października 2014 r. zostanie otwarta wystawa: Olga Boznańska (1865–1940). Ekspozycję zorganizowano z okazji inauguracji obchodów 150-lecia urodzin i 75-lecia śmierci artystki. Będzie ją można oglądać do 1 lutego 2015 r.
Jak zapowiadają organizatorzy, na wystawie zostanie pokazanych około „180 dzieł, w tym 120–150 najważniejszych prac artystki z różnych okresów jej twórczości, oraz około 30 obrazów innych twórców, zarówno tych, z którymi Boznańska bywa tradycyjnie konfrontowana, jak i będących nowymi odnośnikami.”
My natomiast już teraz, na ponad miesiąc przed tym wydarzeniem, poniższym tekstem odnosimy się krótko do jej życia i tylko do jednego obrazu. Płótno to, piszącego te słowa okrutnie urzekło.
Przybliżając go czytelnikowi pragniemy tym samym zachęcić do wizyty w muzeum i podziwiania najważniejszych dzieł wybitnej polskiej artystki.
Kobietom w czasach, kiedy przyszło żyć i tworzyć Oldze Boznańskiej, nie było łatwo jeżeli chodzi o kształcenie. Dotyczyło to także takiej dziedziny jak sztuki plastyczne, do których od dziecka panna Olga wykazywała zdolności. Akademia Sztuk Pięknych, w jej rodzinnym Krakowie przyjmowała tylko mężczyzn. Podobna uczelnia, w owym okresie wśród studentów malarstwa bardzo popularna i prawie obowiązkowa – w Monachium, także.
Artystka miała zapewne wyrozumiałego ojca, choć inżyniera o umyśle ścisłym, to jednak akceptującego w pełni zainteresowania córki. W sumie to trochę dziwne, bo rzadko który rodzic wówczas chciał, aby jego dziecko było malarzem. Rodzice, matka była francuską, wysłali jednak córkę do Monachium, nie do tamtejszej Akademii, gdzie drzwi były dla niej, jako kobiety, zamknięte, ale jednej z wielu szkół prywatnych, w której kształcono również młode niewiasty zainteresowane malarstwem. Był rok 1886, a panna Olga miała wtedy lat prawie dwadzieścia. Po trzynastu latach pobytu w Bawarii, artystka przeniosła się na stałe do stolicy światowej sztuki, Paryża, czyli dokładnie tam, gdzie było jej właściwe miejsce z takim talentem.
Tak naprawdę to na nikim w swojej twórczości się nie wzorowała. Duży natomiast wpływ na kształtowanie się jej postawy artystycznej wywarł kunszt m.in. Édouarda Maneta. Skutkiem tego sztukę uprawianą przez pannę Olgę można usytuować na pograniczu impresjonizmu i realizmu, choć w plenerze prawie nigdy nie tworzyła. Zwyczajnie nie przepadała. Najbardziej Olga Boznańska upodobała sobie malowanie portretów (ale także martwych natur). Osiągnęła w tej dziedzinie własny, niepowtarzalny styl. Malowała ludzi ładnych, brzydkich, młodych i starych oraz pełne subtelności sylwetki dzieci. Jednym z takich dzieł jest obraz Dzieci siedzące na schodach.
Swego czasu pisała z Paryża do swojej znajomej: „Mam 6 portretów dobrze umieszczonych dosyć (w Salonie). Cała krytyka pisze, że smutne, co ja zrobię, że smutne. Nie mogą być inne, niż jestem, jak podkład smutny, to wszystko, co na nim wyrośnie, smutnym musi być. Tak naprawdę nie przeszkadza ten smutek temu, aby naprawdę były najlepszymi portretami z całego Salonu”.
W tworzeniu portretów osiągnęła Boznańska zupełne mistrzostwo. Jak mało kto potrafiła wydobywać z pozujących jej postaci istotę człowieczeństwa, łącząc przy tym ich wyobrażenia ze swoją marzycielską duszą. Nie inaczej jest w Dzieciach siedzących na schodach.
Płasko malowany obraz wygląda trochę jak „wycinanka. Ubranka dzieci brunatnoczerwone i jasny kapelusz starszego – tworzą duże, gładkie płaszczyzny. Jedynie schodki i biegnąca ukosem poręcz dają złudzenie głębi. Buzie dzieci są pełne wyrazu, potraktowane ciepło, serdecznie”1. Schody, powiedzmy sobie uczciwie, nie są zbyt częstym miejscem dla portretowania osób. Jednak – jak czytamy na tabliczce informacyjnej umieszczonej przy obrazie w Muzeum Narodowym w Poznaniu, gdzie dzieło się znajduje – „to niezwyczajne miejsce portretowania kieruje ku funkcji symbolicznej schodów, rozpoznawanej – jak mówi zakorzeniona w sztuce symbolika drabiny – jako drogę poznania. Obraz jest więc nie tylko uroczym wizerunkiem dzieci, ale także malarską metaforą czekającego je losu.” Warto także tutaj przyjrzeć się oczom dzieci – niezwykle wyraźnym i pełnych blasku.
Artystka już w 1912 roku została odznaczona Francuską Legią Honorową, a dopiero ponad ćwierć wieku później w Polsce, orderem Polonia Restituta (1938). Cóż, często tak bywało z polskimi malarzami. Za granicą doceniani, w kraju nie. Przypomnijmy sobie choćby wczesne losy Józefa Chełmońskiego. Jak pisał w 1894 roku anonimowy krytyk „publiczność nasza nie jest wykształcona artystycznie. Dla niej istnieje albo przyjemny dla jej oka sposób malowania, albo przyjemna osoba artysty. (…) Do takich nie uznawanych przez naszą publiczność należy i Olga Boznańska. Obrazy jej nie podobają się – bo są za dobrze malowane. Nie dozna też ona nigdy powodzenia między szeroką masą zwiedzaczy niedzielnych, bo nie kokietuje żądanym przez nich schematem”2.
Na szczęście recenzent ten nie przewidział dalszej przyszłości. „Doznała” jednak uznania, co prawda dużo później, ale taki już los malarzy. Boznańska jest obecnie jedną z najdrożej sprzedawanych malarek w Polsce. W 2008 roku jej portret Zadumana dziewczynka sprzedano na aukcji za 1.150.000 zł.
Teraz dwie poważne polskie placówki muzealne, bowiem po zakończeniu ekspozycji w Muzeum Narodowym w Krakowie, od lutego 2015 roku będzie ją można obejrzeć również w Muzeum Narodowym w Warszawie, gdyż tam zostanie w całości przeniesiona, organizują wielki retrospektywny pokaz dorobku malarki.
Olga Boznańska, Dzieci siedzące na schodach, 1898
technika/materiał: olej, płótno,
wymiary: 102 × 75 cm
Muzeum Narodowe w Poznaniu
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Muzeum Pałac Herbsta w Łodzi. 10 dzieł, które warto znać - 26 marca 2021
- Młodopolska chłopomania. 8 obrazów, w których się zakochasz - 21 lutego 2021
- Leon Wyczółkowski „Kopanie buraków” - 8 października 2020
- Jak szlachcic szlachcica czekanem zabił. Historia zamknięta w ramie obrazu - 24 lipca 2020
- Białe gacie w tarapacie! Czyli Zabójstwo króla Przemysła w Rogoźnie według Jana Matejki - 24 czerwca 2020
- Muzeum Narodowe w Poznaniu. 10 dzieł, które warto znać - 2 maja 2020
- Muzeum Narodowe w Warszawie. 10 dzieł, które warto znać - 12 kwietnia 2020
- Muzeum Narodowe w Krakowie. 10 dzieł, które warto znać - 5 kwietnia 2020
- Władysław Podkowiński i jego tajemniczy ogród - 3 stycznia 2020
- Józef Chełmoński „Bociany” - 25 kwietnia 2019
Tego małego chłopca to jeszcze namaluję ale starszego to trudno ma taką buzię mało charakterystyczną.Taką prostą i skomplikowaną zarazem.