Sztukę traktował z nabożną czcią, a poszukiwania artystyczne były dla niego sensem i źródłem życia. Wrażliwa dusza nie pozwoliła mu nigdy ustać w poszukiwaniach prawdy w sercu i w malarstwie, a wartość, jaką było dla niego dobro, przenosił na każdą płaszczyznę swojego życia. Artysta malarz o gołębim sercu. Wiecznie poszukujący – Tadeusz Makowski.
Fortunny wypadek
Jest rok 1882, 29 stycznia. Zimowy oświęcimski pejzaż rozpościera się za oknem, przykrywając śniegiem ziemie, której nazwa za kilkadziesiąt lat będzie budzić grozę i niedowierzanie. Ale na razie nikt o tym jeszcze nie wie. Na razie to jeszcze ziemia galicyjska i ludzie cieszą się tu największą pośród zaborów swobodą i kultywują rodzime tradycje we własnych kręgach społecznych. To właśnie tutaj i w tej atmosferze rodzi się mały Tadzio Makowski. Od najmłodszych lat jest oczkiem w głowie rodziców. W trosce o dobry start potomka, rodzina w 1893 roku przeprowadza się do Krakowa, gdzie szanse na solidną edukację są dużo większe, niż w zapomnianym przez Boga Oświęcimiu. Aby utrzymać rodzinę, Stanisław Makowski, ojciec Tadeusza, otwiera małą kawiarnię niemal w samym centrum Krakowa – na rogu Placu Dominikańskiego i Grodzkiej. Dla małego chłopca staje się ona źródłem fascynacji i daje możliwość obserwacji ulotnej i artystycznej magii krakowskiej śmietanki towarzyskiej. Sztuka w Krakowie otacza go bowiem zewsząd. Unosi się w powietrzu, wypełnia płuca, wdziera się do oczu w pyle krakowskich ulic, na których słychać przytłumione rozmowy o artystycznych kreacjach, twórczych pomysłach oraz wzniosłych ideach. Sztuka kryje się w architekturze, witrażach, w brudnych zaułkach, w mrokach wież i głośnym szepcie dzwonów. To wszystko kreuje wrażliwość dorastającego chłopca, któremu Młoda Polska hojnie rozdaje swoje wdzięki oraz czaruje na każdym kroku jego pełne świeżości jestestwo. Początkowo Tadzio jest tylko obserwatorem i sam nie para się rzemiosłem artystycznym, do malarstwa i rysunku popchnie go niefortunne wydarzenie – chłopiec ulega poparzeniu. Unieruchomiony w domu, otwarty i wrażliwy na nowości chłopiec z nudów odkrywa uroki opowiadania świata za pomocą plamy i kreski.
A jednak humanista
Wychowujący się w artystycznej atmosferze Krakowa Tadeusz oddaje swoje serce filozofii, literaturze i sztuce teatralnej. W tych humanistycznych umiłowaniach utwierdza go Gimnazjum Świętej Anny, do którego uczęszcza z właściwą sobie pilnością. Ciężko jednak, oczekiwać innych pasji u chłopca, który obraca się w rodzinnej kawiarni w towarzystwie bohemy artystycznej, a wieczorami włóczy się po teatrach, gdzie zdarzają się takie perełki, jak ta na scenie głównej Teatru Starego, na której wystawia swoje spektakle Stanisław Wyspiański (gdy odbywa się premiera Wesela, Tadeusz ma 19 lat), a wokół mieszają się artystyczne i ideowe prądy myślowe. Mimo, że ojciec artysty nalega, aby ten poszedł raczej w kierunku nauk ścisłych i podjął naukę na Wydziale Matematyki, Tadeusz decyduje się w 1902 roku rozpocząć naukę na Wydziale Filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Równocześnie kultywuje swoje zainteresowanie teatrem. Angażuje się w tworzenie spektakli w kabarecie literackim Zielony Balonik, gdzie odpowiedzialny jest za tworzenie kukiełek, skeczy. Jednak bezpośredni udział w hałaśliwym kręgu teatru jest trudny dla melancholijnie i kontemplacyjnie nastawionego młodego mężczyzny.
W tym właśnie okresie tworzy swój pierwszy poważny obraz: Czarny Chrystus, w którym nawiązuje do znajdującego się w Krakowie krucyfiksu. Jest to świadectwo jego sentymentu do rzeczy dawnych. Mimo, że Makowski w czasie swych wnikliwych studiów na Uniwersytecie Jagiellońskim styka się z nowymi prądami, wizjami i ideami, wierny jest swej fascynacji średniowieczem. Inspiruje go ciężka gotycka architektura, wzniosłe łuki oraz gra świateł i cieni. Mroczne kamieniczki Krakowa to ulubione miejsce jego pieszych, bezcelowych wędrówek, pełnych rozmyślań i kontemplacji.
Poszukiwań ciąg dalszy
Dla Tadeusza filozofia to wciąż za mało, poszukuje swojej drogi. W niecały rok od rozpoczęcia swej nauki na Uniwersytecie Jagiellońskim zapisuje się na Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie, gdzie jego pierwszym mistrzem i mentorem jest Jan Stanisławski, twórca polskiej szkoły malarstwa plenerowego. Fascynacja dorobkiem starszego i dojrzalszego malarza o fizjonomii olbrzyma i sercu gołębia wyznacza nową drogę artystycznych poszukiwań Makowskiego. Praca głównie w plenerze zakopiańskiego pejzażu otwiera mu oczy na piękno natury i impresjonistyczne tendencje do jej przedstawiania. Mało informacji jest na temat życia artysty w tym czasie, ale patrząc na łagodne pejzaże pochodzące z tego okresu można wysnuć wniosek, że towarzyszył mu spokój i pogoda ducha. W ostatnim roku studiów sporo podróżuje. Dwukrotnie jego celem są Włochy, pojawia się również w Monachium i Paryżu.
Akademię kończy w 1908 roku ze sporym sukcesem. Otrzymuje dyplom oraz srebrny medal za osiągnięcia artystyczne. Przed nim otwiera się kolejny, nowy etap kariery.
Paryż mekką polskich twórców
Świeżo po ukończeniu studiów, Tadeusz wyrusza w poszukiwaniu dalszych artystycznych inspiracji do Paryża. Ukształtowany przez młodopolski koloryzm artysta, lawirujący pomiędzy rzetelnym i realistycznym studium natury a uchwyceniem ulotnego wrażenia, musi odnaleźć się w nowym kręgu sztuki, która wzbudza w nim niesmak i zniechęcenie. Ciężko odnaleźć mu swoje miejsce w tym zalewie nowinek i idei. Chętnie trwoni czas na spacerach po Luwrze i studiowaniu klasycznych mistrzów.
W końcu jego uwagę przykuwa malarstwo Puvis de Chavannesa zachwycające go powagą, piękną różnorodnością barw oraz pełną prostoty dekoracyjnością. Jest to jednak fascynacja krótka. W hołdzie artyście Makowski tworzy Chrzest w Jordanie i Święto Wiosny. Temperament Tadeusza nie pozwala mu jednak ustać w poszukiwaniach, a płaskie i kolorowe malarstwo nie satysfakcjonuje w pełni jego estetycznych potrzeb. Na przełomie 1911 i 1912 roku, zachęcony przez przyjaciela, poetę Apollinaire’a, Makowski odkrywa kubizm, pod postacią zwartych kompozycji Braque’a, soczystych obrazów Cézanne’a i wybujałych form Picassa. Jednak i ten nurt nie przekonuje całkowicie wiecznie poszukującego artysty. Na chwile zatrzymuje swą uwagę przy najwcześniejszej fazie kubizmu, by zniechęcić się do podejścia lekceważącego studium barwy i do jego suchego myślenia. Prawie dwuletnia fascynacja tym kierunkiem w sztuce, zaowocowała jednak wykonaniem dziewiętnastu płócien, będących wyrazem wielogodzinnego studium formy i kształtu.
Wojna zmienia wszystko
Dalsze poszukiwania artystyczne Makowskiego przerywa wybuch I wojny światowej. Tadeusz jako prawnie austriacki imigrant nie może przebywać dłużej w Paryżu. Aby uniknąć więc nieprzyjemnych konsekwencji korzysta z zaproszenia przyjaciela Władysława Ślewińskiego i wyrusza do Bretanii. Jego nową inspiracją malarską stają się malarze realiści – Corot i Courbet. Jest to wynik jego intelektualnego kryzysu twórczego. Stale poszukujący ideowych środków wyrazu w swym malarstwie, Makowski zwraca się teraz ku naturze a celem jego wszelkich poszukiwań jest sam obiekt.
Życie w Doëlan, w Bretanii, nie jest dla artysty łatwe. Bardziej z przymusu niż z autentycznej chęci – jest to w pewnym sensie miejsce jego zesłania – koegzystuje ze Ślewińskim. Mimo prawdziwej przyjaźni, która łączy go z artystą, wspólne życie bywa dla nich uciążliwe. Ich temperamenty i charaktery znacznie się różnią, a tym bardziej poglądy na sztukę. Tadeusz nieustannie poszukuje swoich własnych, indywidualnych środków wyrazu oraz wartości, które chciałby przedstawić w swoim malarstwie. Władysław jest niemal zadeklarowanym nabistą – lubuje się w dekoracyjnym malarstwie, bardzo pokrewnym dla tego nurtu. Makowski, mimo, że nie podziela wizji malarstwa przyjaciela, czerpie z niego ważne dla siebie motywy, co uwidacznia się w delikatnych martwych naturach, pejzażach i kompozycjach rodzajowych z tego czasu. Artysta wytrzymuje w zameczku przyjaciela dwa lata. W 1915 roku decyduje się zmienić miejsce zamieszkania i wyruszyć w dalszą drogę.
Pod urokiem klasyków
W 1915 roku Makowski przenosi się do Le Pouldu, gdzie zamieszkuje a maleńkim domu dzierżawionym od wiejskiej rodziny. Przyjaźń z nimi wzbogaca jego nowe życie, tak samo, jak legendarna już w tym czasie sylwetka Paula Gauguina, który zamieszkiwał przez krótką chwilę zarówno Le Pouldu jak i Doëlan. Wpływy Ślewińskiego i Gauguina wdzierają się w malarstwo Makowskiego. Chłonny jak gąbka umysł artysty przetwarza twórczość innych, by wydobyć z niej najcenniejsze dla siebie elementy. Tak właśnie powstają kwiatowe cykle z Le Pouldu oraz liczne martwe natury. Kwiaty Makowskiego mają w sobie dekoracyjną magię średniowiecznych ołtarzy i zdobień. Ze szczególnym upodobaniem artysta odtwarza polne kwiaty, anemony i cynie. Następnie, z charakterystycznym dla siebie zapałem, studiuje malarstwo flamandzkich mistrzów, by wzbogacić nim swoją twórczość.
Powoli kształtuje się jego indywidualny styl. Po włóczędze po Bretanii artyście udaje się powrócić do przygnębionego wojną Paryża. Tam właśnie, na malutkim poddaszu przy rue Vercingétorix ostatecznie kształtuje swój warsztat. Samotny, zacięty, ogranicza swoje potrzeby, cały swój czas poświęcając sztuce. Maluje nieustannie, jak w gorączce, a artystyczne atelier staje się jego celą klasztorną. Przyjaciele Tadeusza znajdują go tam w końcu chorego i zabiedzonego, okrytego płótnami obrazów. Z religijnym wręcz uniesieniem poświęca się malarstwu nie zwracając uwagi na jakość własnego życia.
Tadeusz nie chce zakładać rodziny, wystarcza mu przyjaźń. Jego dobry, uczciwy charakter oraz kontemplacyjna dyskrecja sprawiają, że wiele osób chętnie szuka jego towarzystwa. W Paryżu na Makowskiego woła się „Mako”, „Maciunio”, „Tako” i mówi się o nim z czułością i wzruszeniem, jako o zwyczajnie dobrym i poczciwym człowieku.
Również jego sztuka zdobywa coraz większe uznanie w Paryżu. Doroczne wystawy grupy międzynarodowych malarzy do których należy Makowski, Jules Pascin, Christian Krohg, skupionych wokół malarza Marcela Gromaire’a w galerii Berthe Weill, przysparzają mu popularności, zwłaszcza, że jego malarstwo wyróżnia się na tle innych. Jest uczuciowe i obarczone zmysłową poetycznością oraz wytwornym studium koloru, niektórzy dostrzegają w nim nawet słowiańskie nuty.
Gromaire powie o Makowskim: „Było w nim coś z niewinnego dziecka – jakaś świeżość, naiwność, a jednocześnie to był bardzo wykształcony człowiek.”
Artysta wciąż poszukuje i zmienia formę swojej twórczości. Nigdy nie ma dość. Dąży do doskonałości nie zważając na osiągnięcia.
W ostatnim etapie jego sztuki to dzieci staną się głównym centrum jego artystycznych zainteresowań. Szczególnie te niechciane i zapomniane. Przedstawia je w formie lalek lub pacynek, ubierając w kanciaste formy i uwypuklając ich dusze.
Za szybko
Artysta odchodzi nagle. U progu kariery, w wieku pięćdziesięciu lat, jego życie gaśnie. Jest listopad, 1932 roku. Nie zdążył malarz już wrócić do Polski, nie zdążył zrealizować wszystkich swych artystycznych aspiracji. W pamięci ludzi pozostanie dobrym, mądrym, wykształconym człowiekiem, którego wewnętrzne ciepło grzało nawet najbardziej zziębnięte dusze.
W pamięci Paryżan zachowają się wspomnienia jego wyjątkowej twórczości. Musi minąć trochę czasu, by w końcu doceniono go w Polsce, ale i tu w końcu warsztat wiecznie poszukującego malarza zostanie uznany za wielki i znaczący dla polskiej kultury. Tak oto rozpocznie się drugie życie Tadeusza Makowskiego – w wiecznym zachwycie nad jego wyjątkowym, intelektualnym malarstwem.
Opisując to malarstwo – wizualną poezję – nie może obyć się bez zacytowania wiersza Tadeusza Różewicza na temat obrazu Szewc:
„Czyje to kopytka
Czyje to kopytka
komu szyje buty
na tych kopytkach
stary szewc
na niebieskich aniołom
na złotych pszczołom
na czarnych kominiarzom
na czerwonych katom
wrósł stołek
jak huba w dąb
pod stołkiem
ni to butelka ni aniołek
szyjką świeci
pociągnie łyk
kopytka z miejsca ruszają
pociągnie drugi
kopytka do drzwi pukają
pociągnie trzeci
pełno tu ptaków i dzieci.”
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Vincent van Gogh „Jedzący kartofle” - 28 maja 2021
- Frida Kahlo „Autoportret z cierniowym naszyjnikiem i kolibrem” - 16 czerwca 2019
- Vincent van Gogh „Gwiaździsta noc” - 25 marca 2019
- Józef Pankiewicz. Żył, aby tworzyć - 4 listopada 2018
- Zapomniany poeta. Władysław Wankie - 30 lipca 2017
- Piotr Michałowski, historia niezwykłego amatora, którego dzieło trafiło do Luwru - 14 maja 2017
- Vincent van Gogh. Artysta o wielu twarzach - 30 marca 2017
- Zygmunt Waliszewski, „Zygą” zwany. Artysta, który ścigał się ze śmiercią - 5 marca 2017
- Filozof wśród malarzy – Tadeusz Makowski - 1 listopada 2016
- Witold Wojtkiewicz. Dandys, poeta, wizjoner - 2 października 2016
Pięknie dziękuję za świetny tekst i za pracę, którą Państwo wykonujecie.
Bardzo ciekawy artykuł, dziękuję!