Bardzo wysoki i szczupły mężczyzna. Pociągła twarz, starannie zaczesane dłuższe włosy i przenikliwe spojrzenie. Oczy mądre, a jednocześnie wyrażające jakiś nieodgadniony smutek. Tak na fotografiach i autoportretach prezentuje się Józef Czapski – malarz, pisarz, publicysta, żołnierz.
Nawet kiedy się uśmiecha, oczy pozostają zadumane i zmartwione. Gdyby nie fakt, że już we wczesnej młodości tkwiła w spojrzeniu Czapskiego ta melancholia, można by pomyśleć, że jej źródłem są bolesne doświadczeniach z czasów wojny. Trzy tygodnie po wybuchu II wojny światowej jako oficer rezerwy został wzięty przez Armię Czerwoną do niewoli. We Wspomnieniach starobielskich pisał: „W obozie Starobielsk w chwili rozładowania, 5 IV 1940 r., było 3920 oficerów wraz z kilkudziesięcioma więźniami cywilnymi i około 30 podchorążymi i chorążymi. Uratowało się spośród nich 79. Jestem jednym z nich”1.
Czapski urodził się w arystokratycznej polskiej rodzinie wiosną 1896 roku w Pradze. Dorastał w atmosferze kosmopolityzmu. Uczył się języków, poznawał literaturę angielską, francuską, niemiecką i rosyjską. Ale to polscy poeci epoki romantyzmu najbardziej go pochłonęli i ukształtowali jego poczucie przynależności narodowej, patriotyzmu i odpowiedzialności za ojczyznę.
W młodości Czapskim targały sprzeczne namiętności. Nie bez potknięć szukał swojej drogi. Jako dziewiętnastolatek podjął studia prawnicze na Petersburskim Uniwersytecie Państwowym, które po roku przerwał, by wstąpić do szkoły oficerskiej i służyć w formującym się wojsku polskim. Wkrótce pod wpływem idei pacyfistycznych, niezgody na gwałt i rozlew krwi zrezygnował również z wojska.
W 1920 roku przeniósł się do Krakowa i wstąpił do Akademii Sztuk Pięknych, gdzie związał się z kapistami – ugrupowaniem artystycznym zafascynowanym problematyką koloru w malarstwie, czerpiącym z tradycji francuskiego impresjonizmu.
W dojrzałym wieku, jak niemal każdy artysta, przeciwstawiał się akademizmowi i szukał w sztuce – zarówno w procesie tworzenia, jak i odbioru – „drżenia”, indywidualnego, subiektywnego przeżycia. Czapski nazywał malarstwo „nadprzyrodzonością zdegradowaną”.
W malarstwie tkwi mistyka, sztuka łączy w sobie sacrum i profanum. Jego malarstwo również charakteryzowała pewna dwoistość. Na jednym biegunie były obrazy tworzone pod wpływem nagłego doznania, ulotnej impresji, wynikającej z obserwacji codzienności, na drugim malowane w skupieniu „odtwórcze” kadry – pejzaże, martwe natury, portrety. Sam Czapski tę immanentną cechę swojej twórczej pracy nazywał posiadaniem dwóch pędzli, „podwójną ecriture”.
Istnieją więc dwa rodzaje malarstwa. Jedno – pokłosie wielu prób i trudu przełożenia przeżyć i doznań na kształt i kolor, drugie – efekt transcendentnego, metafizycznego doznania. Czapski wierzył w niezależną od woli artystyczną wenę, gorączkową inspirację, która spływa nagle na artystę. Tworzenie pod jej wpływem porównywał do mediumicznego transu, a tworzenie bez niej – do oszustwa i fałszerstwa medium, które, utraciwszy swe nadprzyrodzone zdolności, próbuje kopać stolik nogą.
Czytając dzienniki Czapskiego, można odnieść wrażenie, że czasem brakowało mu pewności siebie i bywał zbyt krytyczny wobec własnych prac. Czuł się bezradny, kiedy ulotna artystyczna wizja zacierała się w pamięci, a próby przeniesienia na płótno namalowanego w wyobraźni dzieła okazywały się porażką:
„Pierwsze przeżycie przed iluż laty nieoczekiwanego zagubienia wizji z powodu obecności modela, do dziś pamiętam, pamiętam i moje naiwne zaskoczenie i zawód. Warszawa, Filtrowa, robociarz wsiada do czerwonego tramwaju gwałtownie oświetlonego zachodzącym słońcem, twarz robociarza cała w refleksach czerwieni oświetlonego tramwaju miała blask różowy, świeciła jak lampa. Poprosiłem, by mi przyszedł pozować w pracowni – przyszedł, ale nic nie zostało z oczarowania, z idée initiale, naturalnie nic z tego światła, które było istotą wizji. Ten przykład, aż głupi, ileż ich było potem, gdy chciałem zatrzymać, dogonić uciekającą wizję nie przez wżycie się coraz głębsze, w błyskawiczne doznanie, ale przez nowe i nowe oglądanie modela, czy miejsca, czy przedmiotu, oglądanie, które mogło tylko zgasić wspomnienie”2.
Czapski przyglądał się światu i postrzegał go w charakterystyczny sposób. Pośród szerszego kontekstu skupiał wzrok na drobnym detalu. Coś leży na ulicy, pukiel czyichś włosów wystaje zza okna… – inspirowały go podobne sceny. Fragmentaryczny obraz, ułamek ludzkiego losu. Ta swoista percepcja i perspektywa to jego znaki rozpoznawcze.
Taki sposób kadrowania przywodzi na myśl stylistykę filmową. „Kadr zdaje się obejmować jakiś niekoniecznie najważniejszy wycinek spektaklu, jak gdyby malarz, pokazując pars pro toto ten kaleki ułamek rzeczywistości, podsuwał podejrzenie świata niepokojąco niewykończonego. Niedopełnionego, egzystencji urwanej zbyt nagle, by zdołała się określić i uzasadnić”3.
Postacie ludzkie na niektórych obrazach Czapskiego wydają się groteskowe i karykaturalnie przerysowane. Jednak nie dla efektu śmieszności, ale znów, by ukazać wspomnianą wyżej ułomność, unaocznić brzydotę świata, jego niedoskonałość. Koresponduje to z przekonaniem Czapskiego, że prawdziwy artysta to nie ten, którego każde dzieło jest doskonałe, ale ten, w którego sztuce jest oryginalność, „jedyność”.
Najbardziej cenił Cézanne’a, Goyę i Matisse’a, który mistrzowsko łączył w malarstwie naturalizm i abstrakcjonizm. Naturalizm kontra wyobraźnia, filtrowanie rzeczywistości przez pryzmat subiektywnym odczuć – to jeden z większych dylematów w twórczości Czapskiego. We wczesnej młodości tworzył w duchu impresjonizmu, stopniowo przechodził w stronę ekspresjonizmu.
Był przeciwnikiem sztuki dla sztuki. Bronił opinii, że malarstwo powinno pełnić funkcję katharsis dla twórcy i odbiorcy. Pośród jego dzieł znajdują się przesycone atmosferą ciszy i kontemplacji pejzaże i martwe natury, na których w oczy rzucają się barwne plamy, eksponowanie kształtów i cieni.
Podczas gdy obrazy Czapskiego wystawiano we Francji, Belgii, Szwajcarii, Anglii, a nawet Brazylii, w Polsce jego twórczość była niemal nieznana. W drugiej połowie lat 50. odbyły się w Poznaniu i Krakowie dwie wystawy jego malarstwa, ale pełnię twórczości malarskiej i pisarskiej Czapskiego upowszechniono w jego ojczyźnie dopiero po 1989 roku. Czapski tworzył sztukę, ale także ją komentował. Rzadziej na obrazach, częściej jako eseista i krytyk.
Jeszcze w wojsku był Czapski szefem Wydziału Propagandy i Informacji oraz odpowiadał za sprawy kulturalno-oświatowe w armii. Współredagował wtedy „Orła Białego”. Kiedy w 1945 roku ostatecznie wystąpił z wojska i zamieszkał w Paryżu, publikował w wielu czasopismach. Był związany z wydawaną na emigracji paryską „Kulturą” i londyńskimi „Wiadomościami”, pisał też dla zagranicznych periodyków.
Tworzył eseje o sztuce, literaturze, podróżach, spotkaniach z ludźmi, etc. Oprócz tego prowadził dzienniki. Wyrwane strony to niełatwa lektura. Tytuł przygotowuje czytelnika na chaotyczne, czasem skrótowe, wyrwane z kontekstu zapiski. Mogą wydawać się hermetyczne i niezrozumiałe, jeśli jednak wczytamy się w notatki Czapskiego, odbędziemy podróż w głąb umysłu i duszy artysty. On sam w tychże notatkach zauważał, że dziennik taki może się wydawać „śmietnikiem”, a to dlatego, że nie jest tworzony dla czytelnika ani na pokaz, tylko dla siebie.
Czapski zawsze miał przy sobie notes i zapisywał swoje przemyślenia, aby je utrwalić i uporządkować. Uwieczniał wrażenia nie tylko pędzlem, ale też ołówkiem. Rozszczepiony między dwiema dziedzinami tworzenia ubolewał czasem, że nie umiał się skupić na jednym, ale ostatecznie dochodził do słusznego wniosku, że jego pasje były sobie nawzajem pokarmem.
Józef Czapski zmarł na początku 1993 roku w Maisons-Laffitte pod Paryżem. Najbardziej bał się, że jego sztuka ulegnie zagładzie. Tak jak zagładzie ulegali ludzie podczas wojny.
W świadomości ludzi zapisał się głównie jako postać historyczna, świadek apokalipsy XX wieku. Człowiek, który bezskutecznie poszukiwał w 1941 roku – nieświadomy jeszcze zbrodni katyńskiej – polskich oficerów zaginionych w Rosji, a następnie jako jeden z pierwszych mówił prawdę o totalitaryzmie i zbrodniach komunistycznych.
Wojnę Czapski przetrwał, ale bał się odejść w zapomnienie jako artysta. Pod koniec życia odczuwał niedosyt, wyrzucał sobie, że może nie dość się starał, za mało osiągnął. Bardziej niż pisarzem, czuł się malarzem, to malarstwo wypełniało jego wyobraźnię i duszę. Jednocześnie był niepewny swego talentu i umiejętności, chociaż – mimo stopniowej utraty wzroku – stworzył pod koniec życia niezapomniane dzieła.
Jego pisarstwo było świadectwem, chciał, by z malarstwem było podobnie. W ogóle w szerszej perspektywie postrzegał sztukę jako wartość, która ocala prawdę i pamięć o człowieku, narodzie, ludzkości.
Joanna Pollakówna pisała o nim: „Jest zawsze pisarzem wewnętrznej rzetelnej prawdy, pisarzem sumienia. W malarstwie osiąga wizję nową, ekspresyjną (…). Jest to malarstwo nagłego, ostrego aż do boleści spostrzeżenia. W wyrazistą, rytmiczną kadencję ujmuje Czapski czas zewnętrzności i czas człowieka, chwilę doznawaną poprzez mgnieniotrwały stan materii”4.
Biograf Czapskiego, Wojciech Karpiński, pisał: „Na pewno kiedyś powstanie Muzeum Czapskiego z konkretnym adresem, z eksponatami na ścianach, w gablotach, na bibliotecznych półkach”5. Wyśmienitą okazją była, jego zdaniem, setna rocznica urodzin artysty w 1996 roku. Wizja Karpińskiego się spełniła, ale na jej realizację trzeba było trochę poczekać…
Z okazji obchodów sto dwudziestej rocznicy urodzin Józefa Czapskiego w kompleksie Muzeum im. Emeryka Hutten-Czapskiego przy Oddziale Muzeum Narodowego w Krakowie powstał pawilon jego imienia.
Zmarły w 1993 roku Czapski przekazał w testamencie na rzecz Muzeum Narodowego w Krakowie swoje archiwalia, księgozbiór, dokumenty i pamiątki rodzinne. Z jego życiorysem i twórczością można zapoznawać się od 23 kwietnia w Pawilonie Józefa Czapskiego. Do dyspozycji zwiedzających jest stała ekspozycja dzieł malarza, sala multimedialna oraz odtworzony z najdrobniejszymi szczegółami pokój Czapskiego z Maisons-Laffitte we Francji.
Bibliografia:
Joanna Pollakówna, Myśląc o obrazach, Warszawa 1994.
Joanna Pollakówna, niepublikowane rękopisy dostępne we fragmentach na portalu internetowym „Zwoje – The Scrolls. Internetowy Periodyk Kulturalny”.
Józef Czapski, Czytając, Kraków 1990.
Józef Czapski, Wyrwane strony, Warszawa 2010.
Józef Czapski, Wspomnienia starobielskie (w:) Na nieludzkiej ziemi, Kraków 2011.
Wojciech Karpiński, Portret Czapskiego, Warszawa 2007.
- Józef Czapski, Wspomnienia starobielskie, w: Na nieludzkiej ziemi, Kraków 2011, s. 9. ↩
- J. Czapski, Wyrwane strony, Warszawa 2010, (Fragment z dziennika Czapskiego z dnia 25 VI 1965). ↩
- J. Pollakówna, Myśląc o obrazach, Warszawa 1994, s. 89. ↩
- J. Pollakówna (w:) Posłowie do J. Czapski Patrząc, Kraków 2004. ↩
- Wojciech Karpiński, Portret Czapskiego, Warszawa 2007 ↩
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Frida Kahlo „Ja i moje papugi” - 8 kwietnia 2024
- Jan Lebenstein i jego malarski bestiariusz - 8 września 2023
- Edvard Munch „Madonna” - 9 grudnia 2022
- „Epickie oko gruzińskiego życia”. Niko Pirosmani i jego dzieło - 4 września 2022
- Bruno Schulz. Malarz, pisarz, geniusz - 11 lipca 2022
- Kiedy depresja przeradza się w sztukę - 22 lutego 2022
- Nie pozwolisz żyć czarownicy. Wiedźmy w malarstwie - 27 października 2021
- Podszepty wyobraźni. Andrzej „Dudi” Dudziński i jego świat - 22 września 2020
- Amedeo Modigliani „Jeanne Hébuterne w żółtym swetrze” - 12 stycznia 2020
- Amedeo Modigliani. Spojrzenie w niewidzialną przestrzeń - 7 grudnia 2019
One thought on “Pisarz sumienia, malarz spostrzeżenia. Józef Czapski”