Artykuł powstał dzięki wsparciu Patronów. Za co ogromnie dziękujemy.
Są tacy twórcy, którzy definiują się poprzez opór wobec świata, gniew, rozpacz czy zazdrość. Niektórym z nich udaje się sięgnąć artystycznych gwiazd, tworzą arcydzieła i pozostają w pamięci potomnych, jednak ich życie upływa w mrocznej części duszy i często nawet sam akt tworzenia nie przynosi im ukojenia i spokoju. Są też i tacy artyści, którzy żyją w świetle, a ich obrazy są pełne blasku i pięknej, radosnej duchowości. Pomyśleć by można, że ich pędzle prowadził anioł, a może nawet oni sami byli aniołami. Na przykład taki Fra Angelico, czyli Brat Anielski. Czy on aby na pewno nie ukrywał pod zakonną szatą kolorowych skrzydeł anioła?

Fra Angelico, fresk z Klasztoru San Marco, fot. © Robert Polidori, dzięki uprzejmości artysty
Żarty żartami, ale jest coś w obrazach tego malarza, co nie pozwala odejść bez wzruszenia czy uniesienia. Jego świetliste zwiastowania nie dają miejsca na oburzenie, złość, irytację czy niesmak. Nawet skrytykować je trudno, choć zapewne nie każdemu przypadną one do gustu, jak to ze sztuką bywa. Można nie podziwiać kunsztu, można pozostać obojętnym na artystyczną wizję, nie sposób jednak nie poczuć, że oto właśnie objawia się na naszych oczach jakaś wyższa prawda. I jest to prawda pełna miłości.

Fra Angelico, fresk z Klasztoru San Marco, fot. © Robert Polidori, dzięki uprzejmości artysty