Pod koniec 1904 roku ciężko choremu już artyście lekarze zabronili opuszczać mieszkanie. Mówiąc po krakowsku – nie wolno było Wyspiańskiemu wychodzić „na pole”, szczególnie zimową porą. Mało wtedy pracował, a przynajmniej mało zajmował się malowaniem. Jeżeli w ogóle coś w tej dziedzinie robił, to rysował własne dzieci, innego modela nie miał.
W grudniu odwiedził go Feliks „Manggha” Jasieński, znany w owych czasach zarówno w Krakowie, jak i Warszawie krytyk, publicysta i kolekcjoner. Organizował wystawy malarskie, propagował nową sztukę, wspierał młodych artystów także i finansowo, bo człowiek to był majętny.
Wyspiański z jakichś powodów go nie lubił – uważał, że jest zbyt pewny siebie i nie pasował mu jego sposób bycia. Nie można jednak Jasieńskiemu odmówić zasług, które poprzez swoją szeroką działalność oddał dla polskiej kultury.
Wdrapuje się tenże osobnik na drugie piętro wstrętnej kamienicy przy równie nędznej ulicy Krowoderskiej. Zastaje artystę siedzącego, jak miał on w zwyczaju, przy stole w pokoju z trzema oknami. Roztacza się z nich widok na Kopiec Kościuszki i pobliski tor kolejowy. Między panami nawiązuje się rozmowa, Jasieński pyta, co Wyspiański obecnie maluje. Twórca odpowiada zgodnie z prawdą, że nic. Dalej dialog mógł wyglądać tak, jak to opisał w zbeletryzowanej biografii Wyspiańskiego Władysław Bodnicki:
„— A gdyby pan malował krajobrazy?
— Nie jestem pejzażystą.
— Nie zgadzam się, te pańskie Wawele, Wisły, Planty są znakomite.
— Jak każdy neurastenik, reaguję silnie na zmiany pogody, więc lekarz kazał mi zimą siedzieć w domu.
Jasieński siedział na wprost drzwi balkonowych, przez które na widnokręgu majaczył w promieniach zachodzącego słońca Kopiec Kościuszki. Był to widok jakby z obrazu impresjonistów. Toteż Jasieński, wskazując nań, zawołał:
— A choćby i ten Kopiec!
— To dobre na raz, a potem?
— Dlaczego na raz? A fasada katedry w Rouen malowana kilkadziesiąt razy przez Moneta?
Oczy Stanisława nagle znieruchomiały w osobliwym skupieniu.
— Może ma pan słuszność… Nieraz siedzę tam, gdzie pan teraz i dziwię się, jak ten widok odmienia się i odmienia…”1
Krytyk miał tu na myśli cykl kilkudziesięciu prac Claude’a Moneta, pokazujących fasadę katedry Notre-Dame w Rouen. Podczas ich malowania impresjonista nie skupiał się na detalach architektonicznych świątyni, tylko na świetle i kolorze, które były inne optycznie w zależności od pory roku czy dnia oraz warunków atmosferycznych. W rezultacie „były zupełnie do siebie niepodobne”, choć malowane z tego samego punktu obserwacji. (Piszący te słowa miał okazję zobaczyć sześć z tych płócien w czasie jednej z wystaw czasowych prezentowanych w Wallraf-Richartz Museum w Kolonii (Niemcy). Rzeczywiście, mało były do siebie podobne).
Monet prawdopodobnie zaś „zaczerpnął pomysł wielokrotnego opracowywania tego samego motywu od japońskich artystów ukiyo-e. Wyspiański zapewne znał tego rodzaju przedstawienia Hokusaia (1760–1846) czy Utagawy Hiroshige (1797–1858), którzy wielokrotnie tworzyli widoki »świętej japońskiej góry« Fuji.
Jasieński w swej bogatej kolekcji miał kilkadziesiąt japońskich drzeworytów. Wyspiański mógł też słyszeć o serii widoków jezior tatrzańskich wykonanych przez Leona Wyczółkowskiego latem 1904 roku”2.
Czy artystę zainspirowało pierwsze, drugie czy trzecie z opisanych dzieł sztuki (czy wszystkie razem wzięte, co jest najbardziej prawdopodobne) staje się dla nas obecnie niejako mniej ważne. Najważniejsze jest, że ciężko chory Wyspiański podejmuje wyzwanie i bierze się do pracy. Już 8 grudnia 1904 roku (podawana jest także data 4 grudnia) namalował pierwszy z serii pejzaży, którym nadaje wspólny tytuł: Widok z okna pracowni artysty na Kopiec Kościuszki. Wykonuje je w trzech rzutach – dwie pierwsze serie poziome i ostatnią, pionową. Między 25 stycznia a 3 lutego 1905 roku maluje dziewięć obrazów, którym dodaje nazwę Kronika kilku dni. Od grudnia 1904 do lutego 1905 roku Wyspiański namalował ponoć 40 tych Kopców. Tak o tym pisze Jasieński w swoich wspomnieniach w 1911 roku: „Istnieją już trzy serie Kopców, których nazwany zostałem przez twórcę »ojcem chrzestnym«. Pokazało się, że Wyspiański jest pejzażystą. Ostatnia seria, najtęższa, składa się z dwudziestu pasteli, największego formatu na wysokość. Dwie poprzednie, formatu mniejszego na szerokość, składają się z dwudziestu mniej więcej pasteli. Wszystkie te dzieła powędrowały pojedynczo w świat”3.
I dalej: „Wyspiański i ja porównywaliśmy pastele tej trzeciej serii i dyskutowaliśmy bardzo długo, by wybrać dzieła najtęższe i najbardziej się nastrojem różniące. A więc: dzień szary, cichy; dzień słoneczny, mroźny; zadymka”4. Wszystkie te malowidła są wykonane pastelami, które dają możliwość szybkiego kończenia obrazu czy też łatwiejszego rejestrowania zmiennych warunków atmosferycznych. Jako materiał artysta wybrał papier lub karton. Do naszych czasów zachowało się dziesięć pasteli, które rozproszone są po kilku polskich muzeach (MNW, MNK, MŚK, Zamek Królewski w Warszawie), kolejne dwa znajdują się w kolekcjach prywatnych oraz jeden w USA5. Jednak z liczbami dotyczącymi ilości powstałych w rzeczywistości malowideł oraz liczby tych, które pozostały do dzisiaj, byłbym ostrożny, bowiem rozmaite źródła podają różne dane. Być może już na drodze selekcji artysta i »ojciec chrzestny« Kopców część z tych prac zwyczajnie zniszczyli i wyrzucili do pieca jako „nie najtęższe”.
O inspiracji artystycznej już tutaj pisaliśmy. Warto także przyjrzeć się motywacji psychologicznej. Cóż bowiem zostało bardzo aktywnemu twórczo przez całe, choć krótkie życie, człowiekowi, który dużo podróżował, malował, pisał, tworzył witraże i polichromie, aranżował scenografie do swoich sztuk teatralnych (że tylko te wymienię), a obecnie prawie że przykutemu do łóżka, oprócz szepnięcia do siebie, patrząc przez okno na Kopiec Kościuszki – „I pomyśleć, że to już cały mój świat. (…) Ale wkrótce przekonał się, że ten skrawek zawarty w prostokącie okna jest bardzo ciekawy. Ten sam wycinek nieba, ta sama droga i mizerne drzewka zupełnie inaczej wyglądają rankiem, a inaczej w czerwonym świetle zachodu”6.
Typowy to dla impresjonistów zabieg mierzenia się z tym samym motywem w zmiennych warunkach pogodowych i całkiem innym oświetleniu, które zależne jest od pory dnia. „Widok z jednego z okien jego pracowni rozciągał się na południowy-zachód, obejmując biegnący ku Wiśle tor kolei obwodowej (obecnie w tym miejscu są Aleje Trzech Wieszczów) i widoczne w oddali Błonia Zwierzynieckie, zamknięte łagodnymi wzniesieniami i Kopcem Kościuszki, usypanym na wzgórzu św. Bronisławy. Ów monument, wzniesiony rękami rodaków ku czci Tadeusza Kościuszki osiemdziesiąt lat wcześniej, stał się ideowym motywem pejzaży Wyspiańskiego”7.
Kopiec usypany na cześć naszego narodowego bohatera, a jednocześnie „przywódcy przegranej walki o niepodległość, zdaje się symbolizować bolesną obecność historii w polskim pejzażu i w świadomości polskiego społeczeństwa. Zamykająca przestrzeń krajobrazu sylwetka Kopca nie pozwala wybiec wzrokiem w dal, poza linię horyzontu, tak jak tragiczna przeszłość narodu wyzwala obezwładniające uczucie niemocy, nie pozwala wybiec myślą w przyszłość”8.
Tak więc znawcy twórczości malarskiej Wyspiańskiego dopatrują się w cyklu Kopców oprócz walorów czysto artystycznych, co oczywiste, także i motywów narodowych. Wiadomo bowiem, że artysta nigdy nie uciekał od tematyki patriotycznej, jak wielu malarzy tego czasu. Czerpał z niej wielokrotnie jako malarz, choć przede wszystkim jako dramaturg i poeta. To nie tylko „pragnienie uchwycenia i zatrzymania na papierze przemian następujących w naturze, owej ulotnej chwili (…) i potrzeba podążania śladem wcześniejszych jej protagonistów, impresjonistów czy też pozostawania pod wpływem drzeworytów japońskich”9, ale także potrzeba wypowiedzenia się na tematy związane z patriotyzmem. Wyspiański „wnikliwiej niż inni dostrzegł »krajobraz dramatyczny« Krakowa, miasta zanurzonego w historii. (…) Rysując widoki Kopca Wyspiański systematycznie notował na kartach Raptularza datę i porę dnia, o jakiej wykonywał kolejne pastele; precyzyjne dane o czasie powstania umieścił także w tytułach dziewięciu Widoków na Kopiec Kościuszki wystawionych w marcu 1905 roku w warszawskiej Zachęcie. Jednak całemu zespołowi eksponowanych prac nadał zbiorczy tytuł Kronika kilku dni, akcentując nie tyle ulotność i cząstkowość poszczególnych wrażeń optycznych, co ciągłość artystycznego doświadczenia. Tytuł ten podkreślał sam proces »zapisywania« zachodzących metamorfoz krajobrazowych, uwypuklał podmiotowość twórcy-kronikarza i jego trwające kilka dni artystyczne przeżycie”10.
Ale Wyspiański w tym trwającym dwa miesiące szaleńczym malowaniu doznaje także przeobrażeń wewnętrznych. „Próba uchwycenia zmienności wizualnych doznań uległa w akcie twórczym psychologicznej presji, ustąpiła duchowemu cierpieniu chorego człowieka i autorefleksji artysty, który całą swą sztukę zespolił z losami narodu”11.
Wydawałoby się więc, że głównym „bohaterem” tych malowideł jest tytułowy Kopiec Kościuszki. Można jednak dopatrzyć się, że tymże bohaterem całego cyklu „staje się podążająca w dal droga i niezwykłe zjawiska atmosferyczne wypełniające w zmiennym rytmie zimowej pogody mistyczną przestrzeń obrazów. Intensywność wewnętrznych emocji artysty, jego udręka wynikła z cierpienia i choroby spowodowały, że jeden i ten sam motyw, dokumentujący różnorodność natury, stał się przez krótki czas nieuniknionym, ale i niewyczerpalnym źródłem artystycznej inspiracji”12.
Cierpienie artysty nasilało się i to nie tylko z powodu ciężkiej choroby, ponieważ ten czas malowania Kopców przeplatał się „w grudniu 1904 roku z pracą nad Hamletem i Powrotem Odysa, zaś w lutym 1905 roku z pisaniem parafrazy hymnu Veni Creator. W obu utworach dramatycznych Wyspiański podjął kwestię czynu, nawet krwawego, który mógłby radykalnie zmienić tragiczną rzeczywistość; oba utwory mają też wymiar autorefleksji. Wezwanie do czynu zabrzmi w hymnie Veni Creator, który potwierdzi głębokie i zarazem dramatyczne zaangażowanie poety w nowe doświadczenie historyczne narodu.
Bieżąca sytuacja polityczna wyostrzyła przechowywaną przez pokolenia pamięć o Kościuszkowskim zrywie. Stąd też powracający uporczywie motyw Kopca Kościuszki stał się treściowym „zwornikiem” pejzażowej serii Wyspiańskiego. Ów nieznaczny optycznie, zarysowany na horyzoncie kurhan odzwierciedlał historyczną świadomość twórcy, nabierał ekspresyjnej wartości podobnie jak góra Fuji…”13.
Trzy lata po śmierci Stanisława Wyspiańskiego i pięć lat po zakończeniu cyklu Widoków z okna pracowni artysty na Kopiec Kościuszki krytyk piszący dla czasopisma „Odrodzenie” podjął się próby sporządzenia oceny tego wszechstronnego artysty jako malarza. W opublikowanym na łamach w pisma eseju omawia on wiele dzieł stworzonych przez Wyspiańskiego, ale na zakończenie bardzo długiego tekstu, wyznając starą zasadę, że to, co najważniejsze, zostawiamy na koniec, pisze te oto słowa: „Lecz najpiękniejszymi pracami są pewne cykle krajobrazów wyobrażających jeden tylko motyw, ale w rozmaitych porach dnia i roku uchwycony, uwydatniający różne efekty świetlne, a stąd i różne nastroje. Motyw sam przez się jest bardzo prosty: droga prowadząca w stronę Kopca Kościuszki. Ale jak ona na każdym obrazie ten motyw zdaje się zmieniać, stawać innym; raz oświecony słońcem, drugi tonący we mgle lub oparach, następnie skrzy się od kryształów pokrywającego szronu lub ukazuje suche, fantastycznie pokrzywione badyle i krzaki koło rowu drogi rosnące. Taki szereg obrazów artysta nazwał Historią kilku dni lub Wrażeniami jednego dnia. A gama tonów, kolorów natężenia światła jest w nich tak rozmaita i w rozmaitości swej bogata, iż słuszny podziw wywołuje w patrzącym”14.
Należy tylko żałować, że tak niewiele tych krajobrazów pastelem malowanych przetrwało do czasów nam współczesnych, ale i tak te, które pozostały, wywołują u nas „słuszny podziw”. Przekonany też jestem do słów napisanych przez Władysława Bodnickiego, że Wyspiański „uczynił ten pejzaż nieśmiertelnym i tak bardzo osobistym, tak związanym z jego nazwiskiem, jak nazwisko żeglarza z ziemią, którą odkrył”15.
- W. Bodnicki, Z rodu tytanów, Łódź 1986. ↩
- W. Milewska, Widok z okna mieszkania artysty na Kopiec Kościuszki w Krakowie, katalog.muzeum.krakow.pl. ↩
- Cyt. za: A. Król, Inspiracje sztuką Japonii w twórczości Stanisława Wyspiańskiego, „Alama Mater”, nr 97/2007. ↩
- Cyt. za: M. Romanowska, Stanisław Wyspiański. Kolekcja Muzeum Narodowego w Krakowie, Olszanica 2009. ↩
- A. Król, op. cit. ↩
- J. Stępniowa, Krajobraz z tęczą. Sylwetki artystów od Wita Stwosza do Dunikowskiego, Warszawa 1976. ↩
- W. Milewska, op. cyt. ↩
- E. Micke-Broniarek, Mistrzowie pejzażu XIX wieku, Wrocław 2005. ↩
- B. Kokoska, Impresjonizm polski, Ożarów Mazowiecki 2015. ↩
- I. Kossowska, Ł. Kossowski, Malarstwo polskie. Symbolizm i Młoda Polska, Warszawa 2011. ↩
- I. Kossowska, Stanisław Wyspiański. Między historią a mistyką, culture.pl. ↩
- M. Romanowska, Stanisław Wyspiański, Ożarów Mazowiecki 2015. ↩
- I. Kossowska, Stanisław Wyspiański…, op. cit. ↩
- W. Trojanowski, Stanisław Wyspiański jako malarz, „Odrodzenie” 1911, nr 1-4, w: Teksty o malarzach 1890-1918, Wrocław 1976. ↩
- W. Bodnicki, op. cit. ↩
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Muzeum Pałac Herbsta w Łodzi. 10 dzieł, które warto znać - 26 marca 2021
- Młodopolska chłopomania. 8 obrazów, w których się zakochasz - 21 lutego 2021
- Leon Wyczółkowski „Kopanie buraków” - 8 października 2020
- Jak szlachcic szlachcica czekanem zabił. Historia zamknięta w ramie obrazu - 24 lipca 2020
- Białe gacie w tarapacie! Czyli Zabójstwo króla Przemysła w Rogoźnie według Jana Matejki - 24 czerwca 2020
- Muzeum Narodowe w Poznaniu. 10 dzieł, które warto znać - 2 maja 2020
- Muzeum Narodowe w Warszawie. 10 dzieł, które warto znać - 12 kwietnia 2020
- Muzeum Narodowe w Krakowie. 10 dzieł, które warto znać - 5 kwietnia 2020
- Władysław Podkowiński i jego tajemniczy ogród - 3 stycznia 2020
- Józef Chełmoński „Bociany” - 25 kwietnia 2019
One thought on “Widok z okna mieszkania Stanisława Wyspiańskiego na Kopiec Kościuszki”