Obydwa opisywane tutaj dzieła są uważane za jedne z najbardziej rozpoznawalnych pasteli Stanisława Wyspiańskiego. W jego rodzinnym Krakowie był nazywany malarzem kwiatów i dzieci. Jednak artysta zajmował się nie tylko sztukami plastycznymi. To także dramaturg, poeta, twórca witraży, scenograf, jednym słowem wybitna postać okresu Młodej Polski.
Macierzyństwo
Nauki w dziedzinie sztuk plastycznych pobierał u samego Jana Matejki. Nie był jednak artystą, który przejmował wypracowane już wzory. Owszem, ogólne zasady nowej sztuki przyswoił sobie dobrze, równocześnie jednak tworząc własny styl. Nie miejsce tutaj na omawianie życia i twórczości Stanisława Wyspiańskiego. Zainteresowanym polecam zapoznać się z powieścią biograficzną pióra Władysława Bodnickiego Z rodu tytanów.
Niemniej o jednym wydarzeniu należy wspomnieć, z uwagi na opisywany w tym szkicu obraz. Wyspiański wracając pewnego razu z „nocnej rodaków rozmowy” spotkał na moście wiślanym dziewczynę, która niechybnie chciała się utopić. Odwiódł ją od tego czynu, zaopiekował się nią, a kilka lat później, mimo sprzeciwu otoczenia, pojął za żonę. Tą kobietą była Teofila Teodora Pytko, chłopka z podkrakowskiej wsi, zwana przez artystę Teosią. Miał z nią troje dzieci, w tym najmłodszego Stasia, urodzonego w 1901 roku.
W twórczości malarskiej Wyspiańskiego ważne miejsce zajmowały portrety rodzinne, które były ukierunkowane przede wszystkim na motywy związane z macierzyństwem. Powstała cała seria obrazów, na których artysta umieszcza żonę i własne dzieci. Jedną z takich prac jest dzieło Macierzyństwo, powstałe w 1902 roku, gdzie widzimy Teosię Wyspiańską karmiącą syna Stasia. Choć wiadomo było, że małżeństwo ich jest nadzwyczaj niedobrane i to nie ze względu na mezalians, gdyż śluby inteligentów z chłopkami były wówczas w modzie, ale z uwagi na całkowitą odmienność charakterów (on delikatny intelektualista, ona gburowata chłopka), to jednak we wszystkich „rodzinnych” portretach Wyspiańskiego widoczna jest wielka czułość i miłość, jaką darzył on najbliższych. Podobizny wykonywał techniką pastelową i dlatego teraz, gdy oglądam ten obraz w Muzeum Narodowym w Warszawie, to ledwo mogę dojrzeć jego szczegóły, ponieważ w miejscu gdzie jest prezentowany, unosi się bardzo słabe światło. Mocne oświetlenie szkodzi pastelom.
Gdy Wyspiański zaczął rysować ten portret, Teosia protestowała. Jak to, taka nieuczesana, nieładnie ubrana, dlaczego akurat teraz? Ale on chce właśnie tak, bo w tej chwili nad wyraz dobrze widać siłę macierzyństwa, rozczulającą bliskość dziecka i matki.
„– Niech ci będzie Stasicku, jeżeli tak uważasz. Usiadła żona na stołeczku i wzięła malutkiego Stasia na kolana. Kaprysi, popłakuje, trzepie rączkami. Ale już podsuwa mu matka do rozwartych ustek pierś. Uspokoił się w jednej chwili. Przymrużył oczki, paluszki u nóżek kurczy z wielkiego zadowolenia. Ojciec sięga po blok i pastele”1.
Chochoły
Wyżej wspomniałem, że artysta nazywany był w swym rodzinnym Krakowie „malarzem kwiatów i dzieci”. Trzeba także pamiętać, że stworzył on kilka ciekawych pejzaży posługując się przy ich malowaniu najczęściej techniką pastelową. Pejzaż jednak nie był główną domeną twórczości Wyspiańskiego. Mówiąc wprost, wszystko co tworzył, od malarstwa, poprzez sztukę witrażu, polichromii, projektowania mebli czy wnętrz, po działalność ilustratorską czy scenograficzną, aż do literatury, stawia go w rzędzie osób, które odcisnęły swoje piętno na całej kulturze narodowej przełomu wieków. A już w rodzinnym Krakowie na pewno wzruszył wiele osób swoimi pełnymi nastroju pastelami pokazującymi Planty i Wawel, malowanymi o różnych porach dnia i roku. Stworzył też symbol chochoła. To różany krzew owinięty otuliną ze słomy, która chroni go przed zimowymi mrozami. Sen zimowy, to uśpione życie, które narodzi się na wiosnę, ale także metafora uśpionego w niewoli narodu.
Działalność artystyczna Stanisława Wyspiańskiego to wzajemne przenikanie się twórczości literackiej z malarską. Pojęcie chochoła od razu przywołuje nam na myśl osobę z dramatu Wesele. Jednakże sam obraz powstał przynajmniej dwa lata przed napisaniem przez artystę tego utworu. Czyżby antycypował on wtedy już jego powstanie? Być może, ale jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że sam twórca pierwotnie zatytułował go Pałuby na Plantach tańczące, a obecny tytuł Chochoły pochodzi dopiero z 1927 roku (zanotowany przez twórcę katalogu dzieł wszystkich artysty), to można co do tego nabrać wątpliwości. Natomiast pewne jest wydarzenie, które zainspirowało Wyspiańskiego do namalowania tego pastelu. Jeden z jego znajomych tak to wspomina:
„Pamiętam, jak idąc raz w nocy Plantami z Wyspiańskim zauważyliśmy naprzeciw muru tzw. «Świętego Michała» grupę krzewów różanych. Było to bardzo wczesną wiosną (…) i róże stały jeszcze w zimowym owinięciu ze słomy. – Niech pan patrzy, one tańczą, one zupełnie tańczą – mówił Wyspiański. Wkrótce potem wymalował tę grupę krzewów w słomianych owijakach, wiodącą prawie że ludzki taniec wśród plantacyjnych kasztanów przy świetle latarni. Całość emanuje aurą niesamowitego snu, wywołując efekt dotknięcia czegoś wymykającego się racjonalnemu poznaniu, czegoś nie z tego świata”2.
Obraz prezentowany jest w osobnej sali Muzeum Narodowego w Warszawie, wśród dwudziestu innych prac artysty. W zdecydowanej większości to pastele, dlatego też eksponowane są one niejako w półmroku, co nadaje im jeszcze większej tajemniczości. Nokturn Chochoły, ten swoisty „sen natury” wyróżnia się moim zdaniem na tle pozostałych dzieł Wyspiańskiego tu zawieszonych przede wszystkim przezroczystością tonów oraz ich głębokością. Patrząc na owe dzieło z pewnej odległości mamy wrażenie, że widzimy ludzkie figury, które, tak jak to sam Wyspiański powiedział, tańczą, bądź do tego tańca są już gotowe. Tak postrzegał otaczający go świat, prawie realistycznie, a jednak nie do końca, bo choćby ten nokturn, nasycony poezją, refleksją i nostalgią nie pozwala Chochołów jednoznacznie sklasyfikować. Ale nic w tym zaskakującego, bo takie też było całe, nadzwyczaj twórcze, choć krótkie życie tego wybitnego artysty, który żadnym regułom się nie poddawał.
Bibliografia:
1. Niciński K., Stanisław Wyspiański, Chochoły, portal Culture.pl, https://culture.pl/pl/dzielo/stanislaw-wyspianski-chocholy.
2. Stępniowa J. , Krajobraz z tęczą. Sylwetki artystów od Wita Stwosza do Dunikowskiego, Warszawa 1976.
Stanisław Wyspiański, Macierzyństwo; Matka karmiąca dziecko; Macierzyństwo, portret żony artysty Teofili z synem Stasiem, 1902,
pastel, papier żeberkowy z filigranem, wymiary: 62 × 46 cm;
Muzeum Narodowe w Warszawie
Stanisław Wyspiański, Chochoły; Pałuby na Plantach tańczące, 1898-1899,
pastel/papier żeberkowy (na tekturze), wymiary: 69 × 107 cm,
Muzeum Narodowe w Warszawie
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Muzeum Pałac Herbsta w Łodzi. 10 dzieł, które warto znać - 26 marca 2021
- Młodopolska chłopomania. 8 obrazów, w których się zakochasz - 21 lutego 2021
- Leon Wyczółkowski „Kopanie buraków” - 8 października 2020
- Jak szlachcic szlachcica czekanem zabił. Historia zamknięta w ramie obrazu - 24 lipca 2020
- Białe gacie w tarapacie! Czyli Zabójstwo króla Przemysła w Rogoźnie według Jana Matejki - 24 czerwca 2020
- Muzeum Narodowe w Poznaniu. 10 dzieł, które warto znać - 2 maja 2020
- Muzeum Narodowe w Warszawie. 10 dzieł, które warto znać - 12 kwietnia 2020
- Muzeum Narodowe w Krakowie. 10 dzieł, które warto znać - 5 kwietnia 2020
- Władysław Podkowiński i jego tajemniczy ogród - 3 stycznia 2020
- Józef Chełmoński „Bociany” - 25 kwietnia 2019