O czym chcesz poczytać?
  • Słowa kluczowe

  • Tematyka

  • Rodzaj

  • Artysta

Pieter Bruegel starszy „Spis ludności w Betlejem”



Przekaż nam 1.5%. Wesprzyj naszą edukacyjną misję »

Pieter Bruegel starszy, Spis ludności w Betlejem, 1566
olej, deska, 115,5 × 163,5 cm,
Musées royaux des Beaux-Arts de Belgique, Bruksela

Pieter Bruegel starszy, Spis ludności w Betlejem, malarstwo niderlandzkie, niezła sztuka

Pieter Bruegel starszy, Spis ludności w Betlejem | 1566, Musées royaux des Beaux-Arts de Belgique, Bruksela

W 1566 roku Pieter Bruegel namalował obraz pt. Spis ludności1. Dzieło to jest jedną z zimowych prac takich jak: pełen medytacji i ciszy obraz Myśliwi na śniegu (stanowiący część cyklu Pory roku, symbolizujący miesiące: grudzień i styczeń), Pejzaż zimowy z łyżwiarzami i pułapką na ptaki odgrywający rolę dzieła-przestrogi przed brakiem refleksji nad śmiercią, pełna dynamizmu i ponurego nastroju Rzeź niewiniątek czy odbywający się w śnieżnej zamieci, wibrujący tysiącem małych płatków śniegu targanych wiatrem Pokłon Trzech Króli na śniegu. Zadziwiająca jest miłość Bruegla do zimy i jej śmiertelnego pocałunku, którym obdarza świat, mrożąc ludzkie twarze i serca łamiące się kruchym zwątpieniem cienkich tafli uczuć…

Zadziwiające jest też, z jaką łatwością oddaje on surowość zimowego krajobrazu, apatię drzew, ciche konanie krzewów, skrzypiący cień ludzkich i zwierzęcych śladów na śniegu, przykryte wilgotnym szronem ptasie pióra, skurczone ramiona zziębniętych przechodniów, rumiane policzki pyzatych dzieci zamotanych w wełniane płaszczyki… Zimowy świat jakże odmienny jest od świata letniego; jest to świat wymagający, złowróżbny, rozmiłowany w śmierci. Jest to świat milczący, skupiony na ciszy, ogrzewający palce dłoni przy wątłym ogniu; świat przeczekania i czekania, świat smutku i snów…

Nie inaczej dzieje się w obrazie Spis ludności. Przedstawienie to, tak jak wiele innych malarskich monologów Bruegla, ujmuje widok z góry, z perspektywy Demiurga-Stwórcy, który bez zmrużenia oka spogląda na świat. Świat ów, przykryty śnieżnym pledem, ujawnia anonimową aktywność ludzkich bytów, żyjących w małej przykurczonej osadzie, rozpostartej na rozległym terenie nad rzeką. Daleki jej kraniec wyznacza wykwintna bryła kościoła w lewym górnym rogu, do którego zmierzają na modlitwę dwie postacie.

Z prawej strony na górze widać rozpadające się budynki, trochę niżej brawurowo przedstawione przedziwne domostwo – mała chatka trędowatego uklecona z gliny i słomy, z kominem w formie starego kosza. Na tyłach chatki-lazaretu widnieje miniogródek, przysypany teraz śnieżną czapą. Trędowaty ubrany (zgodnie z nakazem) w płaszcz i kapelusz potrząsa kołatką, odstraszając wędrowców. Na szczycie chatki góruje mały sklecony z dwóch patyków krzyżyk – znak złowróżbny, ale i ochronny. Ów samotny dom istoty chorej, samotnej i wykluczonej wzrusza do łez, ale też ujawnia wszechwieczną oziębłość człowieka wobec tego, co „marne, znikome i słabe”.

Epicentrum kompozycji wyznacza duży, lekko podniszczony budynek gospody z lewej strony, dekorowany pokaźnym zielonym wieńcem świątecznym i tablicą z herbem cesarza Karola V.

Pieter Bruegel starszy, Spis ludności w Betlejem, malarstwo niderlandzkie, niezła sztuka

Tutaj właśnie cesarscy urzędnicy skrupulatnie pobierają podatki od tłoczącej się przy oknie ciżby. Tłum napiera, jest bowiem zimno i nieprzyjemnie, w czym nie pomagają ciepłe palta, kubraki i czapki. Tylko poborca ubrany w płaszcz okolony rudym futrem zdaje się nie odczuwać zimna – „rozgrzany” własną rolą i sprawowanym arcyważnym urzędem, chciwie wyciąga dłoń po pieniądze, które skwapliwie odnotowuje w zeszycie jego młody pomocnik.

Pieter Bruegel starszy, Spis ludności w Betlejem, malarstwo niderlandzkie, niezła sztuka

Pieter Bruegel starszy, Spis ludności w Betlejem, detal | 1566, Musées royaux des Beaux-Arts de Belgique, Bruksela

Miasteczko nieco zamarło z powodu śniegu, ale w jego mieszkańcach tli się energia, zapał i chęć życia „mimo wszystko”… Trzeba uruchomić ośnieżone wozy, wyładować worki, przenieść ładunki przez lód, zawieźć chrust i gałęzie na opał, postawić szopę z wychudłych desek, zabić wieprza, nie przejmując się jego męką i cierpieniem drugiej świni, która jest już następna „w kolejce do śmierci”, zanieść w koszach dziesięcinę urzędnikowi, policzyć pieniądze dla poborcy, wrócić z nieudanego polowania w towarzystwie wychudłego myśliwskiego psa, posprzątać w obejściu, a nawet „wysikać się gdzieś za rogiem”.

Pieter Bruegel Starszy, Spis ludności w Betlejem, malarstwo niderlandzkie, niezła sztuka

Pieter Bruegel starszy, Spis ludności w Betlejem, detal | 1566, Musées royaux des Beaux-Arts de Belgique, Bruksela

Życie to nieustanna krzątanina, nieustanny ruch, droga „tam i z powrotem”, dźwiganie i noszenie, przychodzenie i odchodzenie, wysiłek rąk, ból wyczerpanych nóg i zgarbionych pleców. Tak, życie to nieustanna praca i trud, ale też trzeba znaleźć w nim chwile „iluminacji serca”, gdy można rozgrzać się gorącym winem czy piwem, pojeździć na łyżwach na tafli sinego lodu, zajść z przyjaciółmi do gospody, a nawet odwiedzić lubieżną tymczasową tawernę mieszczącą się w uschniętym pniu drzewa – zachęcającą do „miłości na godziny”. Tawernę reklamuje czerwony drewniany szyld z namalowanym łabędziem.

Pieter Bruegel starszy, Spis ludności w Betlejem, malarstwo niderlandzkie, niezła sztuka

Pieter Bruegel starszy, Spis ludności w Betlejem, detal | 1566, Musées royaux des Beaux-Arts de Belgique, Bruksela

Jak zauważał Wilhelm Fraenger: „jako ptak Afrodyty, atrybut bogini miłości, która wynurzyła się ze stwórczego łona morza, łabędź uosabia pierwotną potencję płodowych wód”2.

Pieter Bruegel starszy, Spis ludności w Betlejem, malarstwo niderlandzkie, niezła sztuka

Bosch, Wesele w Kanie, Niezła Sztuka

Hieronim Bosch, Wesele w Kanie | po 1550, Museum Boijmans Van Beuningen, Rotterdam

Łączenie łabędzia z symboliką miłości i płodności było w Niderlandach powszechnie znane, wystarczy wspomnieć, iż w obrazie Hieronima Boscha Wesele w kanie łabędź jest (obok dzika) głównym daniem podawanym na wykwintnym półmisku młodej parze i gościom weselnym. Te momenty radości, smakowania życia, smakowania zmysłów są szczególnie cenne, wyrwane bowiem z szarego kieratu codziennych obowiązków i narzuconych powinności rodzinnych i społecznych.

To, co intryguje nie tylko w tym obrazie Bruegla, ale także w innych dziełach jego autorstwa, to szczególnie intensywna obecność dzieci; ślizgających się na lodzie, obrzucających się śnieżkami, biegnących prędko przez ulice mimo krępujących ich grubych wełnianych kubraczków… Widzimy je podczas zabawy – puszczające bączki na zamarzniętym jeziorze, co przypomina nam scenę z wiedeńskich Zabaw dziecięcych.

Dzieci wypełniające tłumnie krajobrazy Bruegla czynią wielki harmider, zdając się wszędobylsko i krnąbrnie uczestniczyć w świecie dorosłych, stworzonym przez dorosłych i dla dorosłych! Wyjaśnienie zdaje się proste, wspomina o tym Paul Zumthor, piszący co prawda o Holandii w wieku XVII, jednak wzmianka, którą podaje, stanowi doskonałe odniesienie do wcześniejszego stulecia i rozwiązuje fenomen dziecięcych bohaterów Bruegla:

„[…] zanim dziecko dojdzie do wieku szkolnego, bawi się przeważnie na ulicy. Jeżeli pochodzi z zamożnej rodziny, wyprawiają je z domu, gdy tylko pogoda nie staje na przeszkodzie, z obawy, że nabrudzi; jeżeli zaś rodzina jest uboga – czyni to z braku miejsca. Na podwórkach, pod daszkami, na ulicach – w mieście niderlandzkim wszędzie roi się od dzieci w wieku lat trzech do pięciu lub sześciu ze wszystkich klas społeczeństwa, które to bawią się, biją i krzyczą. Po południu, gdy szkoły są już zamknięte, dołączają się do nich dzieci starsze. To wychowanie na swobodzie i powietrzu jest wówczas czymś niezwykłym w Europie. Dziwi ono wszystkich cudzoziemców, zwłaszcza że prowadzi do krnąbrności i brutalności, na które się wszyscy uskarżają. Bezczelne, kpiące urwisy prześladują swoimi konceptami na ulicy osoby, których odzież wydała im się dziwaczna: rzucają za nimi kamieniami, obrzucają grudkami ziemi przechodniów, ubliżają im. […] Zło miało źródło w samym już stosunku rodziców do dzieci. […] Uwielbiane i psute dzieci miały niemal całkowitą swobodę. Jakaś przesadna czułość sprawiała, że rodzice byli zupełnie bezradni. Gdy przybysz z innego kraju próbował im tłumaczyć, że należałoby zwalczać u dzieci pewne wady, odpowiadali mu jakimś sceptycznym przysłowiem, na przykład: «Kto obcina nos, szpeci całą twarz»”3.

Pieter Bruegel Starszy, Spis ludności w Betlejem, malarstwo niderlandzkie, niezła sztuka

Pieter Bruegel starszy, Spis ludności w Betlejem, detal | 1566, Musées royaux des Beaux-Arts de Belgique, Bruksela

Obraz Bruegla z uwagi na scenę główną funkcjonował niekiedy pod tytułem Płacenie dziesięciny, jednak, jak wspomniano na początku, określano go przede wszystkim jako Spis ludności. Jak czytamy w Ewangelii wg św. Łukasza (2,1–5):

„I stało się w one dni, że wydany został dekret przez cesarza Augusta, aby spisano wszystek świat. Pierwszy ten spis odbył się, gdy Cyryn był wielkorządcą Syrii. Szli tedy wszyscy do spisu, każdy do miasta swego. Poszedł też i Józef z Galilei z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, jako że był z domu i pokolenia Dawidowego, aby zostać wpisanym wraz z Maryją, zaślubioną swą małżonką, brzemienną”.

Tak więc artysta przełożył wzniosły język Biblii na mowę plebejską, starając się przybliżyć tak odległe dzieje Chrystusa do czasów mu współczesnych.

Płynnie połączył dwa wątki, świecki i sakralny, tworząc nową jakość treściową. Ponownie też stworzył dla widza zagadkę, wymyślił test na biegłość oka, ułożył grę na spryt i refleks, ukrywając bohaterów dzieła – Świętą Rodzinę. Odkrycie tej pary sprawia widzowi tyleż radości co smutku. Oboje „niewidzialni”, ubodzy jak inni mieszkańcy niderlandzkiej osady – Betlejem – przybyli tu cicho, pokornie, bezszelestnie. Święty Józef jest całkowicie anonimowy, tak naprawdę nie wiemy, jak wygląda, bowiem widać jedynie jego przygarbioną, zmęczoną sylwetkę niemłodego mężczyzny, dźwigającego na plecach ciężki los – misję, czy aby nie za ciężką na jego barki? Prowadzi on woła i osiołka, na którym siedzi niewygodnie Maria. Zwierzęta oddane są fenomenalnie, czuje się fakturę ich sierści, ciepły oddech, zużycie kopyt długą drogą, powolny chód, zupełnie tak jakby wiedziały, że nadszedł kres ich podróży. Wół podnosi głowę i spogląda na nas cudownym ciemnym okiem stworzenia pełnego dobra i mądrości. To spojrzenie – tylko ono – wprowadza nas w tajemnicę przyszłego misterium; nakazuje zatrzymać się i rozpoznać Marię. Jaka zaś jest ona sama – Maria, przyszła Matka Jezusa? Otulona niebieskim wełnianym płaszczem siedzi niepewnie na osiołku, znużona, zbolała, senna. Zamknęła oczy, może zdrzemnęła się na chwilę, odrzucając myśli o bliskim porodzie. Białą, nieco smutną twarz okala płócienny czepek; suknia, którą skrywa pod płaszczem, z pewnością nie należy do ciepłych, za to w ściśniętej, niewidocznej dłoni trzyma cały ich dobytek, cały świat, który zmieścili w wiklinowym skromnym podróżnym koszu – może kilka pieluszek, miskę, dzban, świecę? Miejsce, do którego przybyli, nie jest ani lepsze, ani gorsze od innych, wyznaczył je im sam los ręką Boga, który, jak pamiętamy, przygląda się z wysokości…

Pieter Bruegel Starszy, Spis ludności w Betlejem, malarstwo niderlandzkie, niezła sztuka

Pieter Bruegel starszy, Spis ludności w Betlejem, detal | 1566, Musées royaux des Beaux-Arts de Belgique, Bruksela

Bruegel czyni wydarzenie prowadzące do cudu narodzin Jezusa wydarzeniem zwykłym, wpisanym w codzienność, pozbawionym odświętności i czegoś, co sprawiałoby, że odnieślibyśmy wrażenie wyjątkowości. Święta Rodzina jest jedną z rodzin niderlandzkich, nie jest jednak bogatą rodziną mieszczańską, w której narodziny dziecka stawały się powodem do wielkiego świętowania i wystawności. W domach takich rodzin pokój, w którym oczekiwała porodu położnica, wypełniały zawsze stosowne sprzęty takie jak krzesło porodowe, stojak do wygrzewania bielizny stawiany za parawanem przy kominku, kołyska, koszyki z ubrankami dla niemowlęcia, świeczniki ze świecami palonymi podczas porodu w celu odgonienia demonów, kubki, puszka na korzenie, filiżanka z małą łyżeczką do picia rosołu i czarka na szodon (słodki, gęsty biały sos przygotowywany z utartych z cukrem żółtek, roztrzepanych na ciepło z mlekiem bądź winem, niekiedy z dodatkiem skórki cytrynowej lub pomarańczowej). W oczekiwaniu na poród wieczorami odwiedzały położnicę sąsiadki z dzielnicy, doglądając wszystkiego i osładzając sobie ten czas spożywaniem ciastek4.

Święta Rodzina Bruegla nie przynależy do świata ludzi bogatych i majętnych, ale zalicza się do społeczności ludzi ubogich, wykluczonych i anonimowych, których formułę obrazowania artysta wykształtował, tworząc jednak własny język wypowiedzi. Jak zauważał Jan Białostocki:

„[…] w tych obrazach wielofigurowych, a często i gdzie indziej Bruegel widzi świat ludzi jako świat «obcych» form, pół istot, pół przedmiotów, kształtów zamkniętych w sobie, obcych sobie nawzajem; z upodobaniem przedstawia stwory z pogranicza człowieczeństwa – kaleki, ślepców, ludzi pozbawionych wyrazu, odwróconych plecami, ludzi o zakrytej twarzy, szaleńców, nieżywych”5.

Białostocki zauważał, że w malarstwie Bruegla widoczny jest upadek kultu człowieka, którego portret wpisuje w nieograniczony, nieskończony świat, pełen siły żywotnej, jeśli zaś „ukazuje sceny religijne, to rozumie je jako alegorie wydarzeń powszednich”6.

Pieter Bruegel starszy, Spis ludności w Betlejem, malarstwo niderlandzkie, niezła sztuka

Dzieła Bruegla na ekspozycji w Musées royaux des Beaux-Arts de Belgique | 1566, Musées Royaux des Beaux-Arts de Belgique, Bruksela

Bruegel, tworząc swoje obrazy, często przeobraża je w „kosmiczne pejzaże” ukazywane z góry, zupełnie tak jakby posługiwał się spojrzeniem Boga, jednocześnie zaś my sami, patrząc na obraz, zostajemy obdarzeni tym właśnie spojrzeniem „z góry”, „z lotu ptaka”, z perspektywy „[…] unoszących się postaci mitologicznych”7. Trudniej wtedy uchwycić to, co w świecie człowieka wydaje się najważniejsze, najistotniejsze, całość przedstawionego świata zlewa się w jedną równowartościową przestrzeń. Nie inaczej jest w obrazie Spis ludności. Gdy jednak krążące oko zatrzyma się już na Świętej Rodzinie, nie wyzbędzie się czułości i nie wyrzeknie się łzawej skruchy, próbując wyobrazić sobie cichy dialog tych dwojga:

„Gdy znajdowali się w odległości piętnastu stadiów od miasta, co wynosi dziesięć mil, Józef zobaczył, że Maryja ma twarz zmienioną: jest smutna i zasępiona. Powiedział do siebie: «Jest brzemienną i dlatego nie może siedzieć na zwierzęciu jucznym». Józef zwrócił się do Maryi: «Dlaczego twoja dusza jest smutna i czemu jesteś wzburzona?». Maryja odpowiedziała: «Jak mogę się cieszyć, ja brzemienna, nie wiedząc, dokąd się udaję». Józef odpowiedział: «Masz rację. Niech będzie jednak błogosławiony Pan, Bóg Izraela, który nas wybawił od oszczerstw i obmów ludzkich»”8.

bibliografia, artykuły o sztuce, niezła sztuka

Bibliografia:
1. Apokryfy Nowego Testamentu, t. 1: Ewangelie Apokryficzne, red. ks. M. Starowieyski, Lublin 1986.
2. Białostocki J., Bruegel pejzażysta, Poznań 1956.
3. Roberts-Jones Ph. i F., Pieter Bruegel Starszy, tłum. I. Badowska, Warszawa 2000.
4. Zumthor P., Życie codzienne w Holandii w czasach Rembrandta, tłum. E. Bąkowska, Warszawa 1965.


  1. Ph. i F. Roberts-Jones, Pieter Bruegel Starszy, tłum. I. Badowska, Warszawa 2000, s. 180–188.
  2. Ibidem, s. 170.
  3. P. Zumthor, Życie codzienne w Holandii w czasach Rembrandta, tłum. E. Bąkowska, Warszawa 1965, s. 96–97.
  4. Ibidem, s. 93.
  5. J. Białostocki, Bruegel pejzażysta, Poznań 1956, s. 23.
  6. Ibidem, s. 13.
  7. Ibidem, s. 39.
  8. Fragment apokryficznej Ewangelii Dzieciństwa Ormiańskiej z VI wieku, zob. Apokryfy Nowego Testamentu, t. 1: Ewangelie Apokryficzne, red. ks. M. Starowieyski, Lublin 1986, s. 328–329.

Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka

» Jowita Jagla

Pani dok­tor histo­rii sztuki, cha­ry­zma­tyczny peda­gog i filar muzeum we From­borku; Obszar zainteresowań badawczych – sztuka średniowieczna (szczególnie malarstwo i ikonografia), związki sztuki z medycyną (wzajemne relacje, oddziaływanie, inspiracje wizualne), gest wotywny, ikonografia wotywna w sztuce Polskiej na tle sztuki europejskiej. Autorka książek: „Boska Medycyna i Niebiescy Uzdrowiciele wobec kalectwa i chorób człowieka”, (Neriton) Warszawa 2004; „Wieczna prośba i dziękczynienie. O symbolicznych relacjach między sacrum i profanum w przedstawieniach wotywnych z obszaru Polski Centralnej”, (Neriton) Warszawa 2009.


Portal NiezlaSztuka.net prowadzony jest przez Fundację Promocji Sztuki „Niezła Sztuka”. Publikacje finansowane są głównie dzięki darowiznom Czytelników. Dlatego Twoja pomoc jest bardzo ważna. Jeśli chcesz wesprzeć nas w tworzeniu tego miejsca w polskim internecie na temat sztuki, będziemy Ci bardzo wdzięczni.

Wesprzyj »



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *