Obecnie najpopularniejszy na świecie żyjący malarz figuratywny. Jedno z najdroższych nazwisk na rynku sztuki najnowszej. Artysta, którego prace na aukcjach sprzedawane są nawet za ponad 28 milionów dolarów. Szkot z pochodzenia, Trynidadczyk z wyboru. Peter Doig. W Polsce, zdaje się, znany jedynie koneserom. Najwyższa pora to zmienić.
Urodzony w 1959 roku w Edynburgu, kilka lat wczesnej młodości spędził w Kanadzie. Tamtejsze śnieżne krajobrazy tak silnie zapadły mu w pamięć, że stały się niemal znakiem firmowym jego malarstwa. Choć sam twierdzi, że inspiruje go codzienność, a swoje płótna tworzy na podstawie zdjęć, pocztówek, plakatów, wycinków prasowych, okładek książek i płyt czy scen z filmów, to nie da się zaprzeczyć, że jego sztuka jest głęboko symboliczna i silnie autobiograficzna. Obok zimowych kanadyjskich pejzaży w malarstwie Doiga znajdziemy także motywy architektoniczne i urbanistyczne z Francji, Anglii, Ameryki czy Niemiec oraz widoki plaż i dżungli Trynidadu, który przez ponad dwadzieścia lat był jego domem.
Na wyspę po raz pierwszy wyjechał z rodzicami jako trzylatek, ponieważ jego ojciec objął stanowisko w firmie spedycyjnej w Port-of-Spain. Spędzili tam w sumie cztery lata. Do Trynidadu Peter Doig powrócił w roku 2000, aby objąć rezydencję artystyczną. Dwa lata później wraz z żoną i czterema córkami (piąte dziecko – syn – przyjdzie na świat już na wyspie) osiedlił się tam na stałe, otworzył studio w Karaibskim Centrum Sztuki Współczesnej i związał z tym miejscem swoje życie, aż do roku 2021, kiedy to postanowił wrócić do Londynu.
Dzikie trynidadzkie plaże, egzotyczna roślinność, portrety tajemniczych tubylców, pelikany, łodzie i zachody słońca – to tylko pozornie rajskie obrazki. W twórczości Doiga, którego krytycy nazywają „wirtuozem nieprzewidywalności”, dominuje tajemniczość i zagadkowość. Na tych zazwyczaj wielkoformatowych płótnach nic nie jest pewne. Wzbudzają one w widzu swego rodzaju niepokój.
Choć jego malarstwo trudno jednoznacznie przypisać do konkretnego nurtu, to w tych pozornie zwyczajnych scenach da się wyczuć elementy realizmu magicznego i zauważyć silne wpływy ekspresjonizmu okraszonego sporą dozą abstrakcji, którą autor osiąga głównie dzięki aksamitnej grze świateł i cieni, a także poprzez stosowanie rozmyć i zamgleń często w newralgicznych punktach obrazu.
Zarówno we wcześniejszych pracach, na których dominują kanadyjskie jeziora z pływającymi po nich kajakami, ośnieżone lasy i portowe doki, jak i w dziełach z okresu trynidadzkiego wyczuwa się aurę samotności i pustki, które wprowadzają widza w stan oczekiwania. Patrząc na płótna Doiga, mamy wrażenie, że za chwilę wydarzy się na nich coś niesamowitego, a scena przedstawiona na obrazie jest ciszą przed burzą, ostatnim momentem (złowieszczego) spokoju.
Bije z nich pewien melancholijny mrok rodem z dzieł Goi, który notabene obok Muncha, Moneta, Renoira i Klimta stanowi największe źródło inspiracji Petera Doiga. Na jego twórczości silne piętno odcisnęła także Grupa Siedmiu.
Grupa Siedmiu, zwana także szkołą z Algonquin, to działające w latach 1920–1933 ugrupowanie artystyczne zrzeszające kanadyjskich malarzy, którzy swoim nowatorskim podejściem zrewolucjonizowali malarstwo pejzażowe i tym samym stworzyli nowy narodowy nurt sztuki kanadyjskiej. Forsowali pogląd, że dobry obraz powstaje tylko w bezpośrednim kontakcie z naturą, dlatego zazwyczaj malowali grupowo w plenerze. Umiłowali dziewicze, nietknięte ludzką stopą tereny. Klimat tych opustoszałych, dzikich miejsc przedstawionych w ich pracach inspiruje Doiga. Czerpie on od nich także nasyconą, niemal fowistyczną kolorystykę oraz elementy abstrakcji, które nadają jego pejzażom oryginalny charakter.
Tym, co najbardziej łączy Doiga z Grupą Siedmiu, jest jednak pewna mityczność uchwycona na płótnach. Można rozumieć ją nie tylko jako nierealność lub nieprawdopodobność, lecz także jako fantastyczność, niemal baśniowość skrywającą w głębi tajemniczą prawdę.
Choć dziś prace Petera Doiga są doceniane zarówno przez publiczność, jak i przez krytyków, to jednak nie od początku tak było. Na przełomie lat 80. i 90. jego obrazy wydawały się anachroniczne i niemodne. W czasie, gdy świat sztuki opanowany był przez mające coraz bardziej szokować konceptualne prowokacje, malarstwo figuratywne nie wzbudzało wielkiego zainteresowania. Punkt zwrotny nastąpił w 1992 roku, po pozytywnej recenzji zamieszczonej na łamach wpływowego magazynu o sztuce „Frieze”. Niemodność stała się nagle i przewrotnie wielkim atutem twórczości Doiga. Jego droga do osiągnięcia uznania była jednak bardzo wyboista.
Jako młodzieniec był wolnym i niespokojnym duchem. Przez wiecznie niezaspokojoną żądzę przygód wiele razy groziło mu wydalenie z kolejnych szkół. Jego matka wspominała, że w liceum interesowało go jedynie słuchanie muzyki oraz odurzanie się marihuaną i LSD. Gdy skończył siedemnaście lat, ostatecznie rzucił szkołę. Aby się utrzymać, pracował w knajpach i na platformach wiertniczych. W tym czasie w jego życiu zupełnie nie było miejsca na malarstwo. Przez kilka lat chciał zostać zawodowym narciarzem. Dopiero w wieku około dwudziestu lat postanowił zostać artystą. Podejmował różne kursy w wielu szkołach, w końcu zdecydował się na studia – najpierw w St. Martin’s School of Art, a później w prestiżowej Chelsea College of Arts. Na każdym etapie jego artystycznej edukacji (oprócz studiowania w Chelsea) ogromną przeszkodą był brak umiejętności rysowania. Doig był fatalnym kreślarzem, nie potrafił szkicować zgodnie z kanonami i zasadami, co przysparzało mu wielu problemów. W końcu odkrył własną metodę, aby się tego nauczyć. Wyświetlał na slajdach różne fotografie w powiększonej skali, a następnie pisakiem odrysowywał kształty i kontury. Z czasem pisak zamienił na węgiel, a jeszcze później na farbę. W ten sposób, żmudnie ćwicząc, Doig nauczył się rysować na poziomie zadowalającym dla jego nauczycieli.
Po studiach, zanim zasłynął jako artysta, początkowo trudnił się malowaniem elewacji domów, a następnie przez kilka lat pracował na planach zdjęciowych do filmów – projektował i wykonywał scenografie. Film zajmuje sporo miejsca w życiu i twórczości Doiga. Jest dla niego nie tyle źródłem inspiracji, co raczej informacji. Motywy czy plakaty filmowe nigdy nie są przez niego odzwierciedlane, stanowią raczej pewien punkt wyjścia. Od ich zobaczenia przez pomysł wykorzystania aż po realizację w formie obrazu zwykle mijają lata. Słynna praca Canoe Lake (1997–1998) jest autorską wersją sceny z horroru Piątek 13-go w reżyserii Seana Cunninghama, który Doig widział na początku lat 80. W Trynidadzie artysta założył także coś w rodzaju sąsiedzkiego klubu filmowego. Nie tylko wybierał i wyświetlał w swoim studio kolejne produkcje, ale również co tydzień malował plakaty reklamujące następne spotkania.
Poza filmem interesuje go przede wszystkim sport. Uprawia spływy kajakowe, pływanie i jazdę na nartach, gra także w hokeja na lodzie. Lubi samotność w swoim studiu i czas na świeżym powietrzu. Po rozwodzie z pierwszą żoną (w 2012 roku) ponownie żeni się z marszandką i galerzystką Parinaz Mogadassi. Twierdzi, że ostatnie światowe zainteresowanie jego sztuką go onieśmiela, a osiągane na aukcjach rekordy cenowe szokują go i brzydzą. Boi się, że zostanie zaszufladkowany. Nie chce być postrzegany jako artysta dla bogatych. Nie chce tworzyć sztuki, której posiadanie stałoby się symbolem snobizmu. Sam z tych wielomilionowych sprzedaży dostaje bardzo niewiele, nierzadko nic. Prowadzi się prosto i skromnie, narzucając sobie surowy styl życia. Chociaż jego obrazy wystawiają największe muzea i galerie na świecie (m.in. Tate Modern, monachijska Pinakoteka, Szkocka Galeria Narodowa Sztuki Współczesnej w Edynburgu, Muzeum Sztuki Nowoczesnej w San Francisco, British Museum w Londynie, Walker Art Gallery w Liverpoolu, MoMa i Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku, paryskie Muzeum Sztuki Współczesnej, Philadelphia Museum of Art czy National Gallery of Canada w Ottawie), on sam raczej nie bryluje w środowisku.
Podczas wywiadów mówi mało, jest zwykle zmęczony i zawstydzony. Powtarza, że mówią za niego jego obrazy, w których chce oddać to, co jest niemożliwe do wyrażenia słowami.
Bibliografia:
1. Peter Doig, red. C. Grenier, K. Scott, A. Searle, New York 2008.
2. Peter Doig, red. R. Shiff, C. Lampert, New York 2011.
3. „I’m going to get a beating” – artist Peter Doig on taking on Cézanne, Renoir, Monet and more, „The Guardian”, 8.02.2023.
Do 29 maja 2023 roku w The Courtauld Gallery w Londynie
można podziwiać wystawę poświęconą artyście »
A może to Cię zainteresuje:
- Potrzeby ponad luksusami, czyli co o Bauhausie każdy wiedzieć powinien - 18 października 2024
- Virginia Woolf i Vanessa Bell – siostry z Bloomsbury - 15 września 2024
- Erna Rosenstein. Wodotrysk ognia i ciszy - 13 lipca 2024
- David Hockney – w słońcu Kalifornii - 5 lipca 2024
- Sztuka, feminizm i zupa z piór – o Florine Stettheimer oraz jej dwóch siostrach - 18 lutego 2024
- Notowane gmatwaniną kresek – o Feliksie Topolskim - 12 listopada 2023
- Dlaczego Mark Rothko wielkim malarzem był? Refleksje o artyście i sztuce abstrakcyjnej - 22 września 2023
- Erich Buchholz – zapomniany wizjoner - 21 lipca 2023
- Peter Doig – artysta sztuki najnowszej, którego dzieła kosztują miliony - 11 maja 2023
- „Obiekt należy usunąć z obrazu” – neoplastycyzm Pieta Mondriana - 26 marca 2023