Leon Wyczółkowski jest patronem Muzeum Okręgowego w Bydgoszczy. Na Wyspie Młyńskiej w tym mieście znajdują się cztery oddziały tegoż muzeum prezentujące odrębne kolekcje. Wszystkie w wyremontowanych, pięknych obiektach. Możemy zwiedzić Dom Leona Wyczółkowskiego, Galerię Sztuki Nowoczesnej, Europejskie Centrum Pieniądza oraz budynek ze zbiorami archeologicznymi. Dla miłośników muzeów – raj na ziemi.
Właśnie w Domu Leona Wyczółkowskiego 17 kwietnia bieżącego roku miała miejsce prezentacja obrazu otoczonego aurą tajemniczości, pędzla tego artysty. Niestety nie mogłem owego dnia być w mieście nad Brdą, ale udałem się tam, zresztą nie pierwszy raz, natychmiast gdy czas pozwolił, a „Majówka” to dobry czas, tylko i wyłącznie po to, aby przyjrzeć się temu dziełu. Niewielkich w sumie rozmiarów obraz umieszczony jest w ciężkiej, koloru złotego ramie. Płótno to jeszcze do 2011 roku w ogóle nie było znane polskiemu odbiorcy. Do końca II wojny światowej znajdowało się w Muzeum Narodowym w Warszawie, skąd zostało skradzione w nieznanych okolicznościach.
Jednak instytucja ta nie była w posiadaniu jego dokumentacji fotograficznej. W muzealnym inwentarzu znajdował się tylko opis: “Młoda kobieta w pracowni malarza trzymająca w ręce fotografię i patrząca na portret młodego mężczyzny”. Jest to o tyle ważne, że zgodnie z prawem nie można było wystąpić o jego restytucję jako stratę wojenną. Obraz po raz pierwszy pojawił się na aukcji w Düsseldorfie, w roku 2009. Wtedy polskie władze odpowiednie dokumenty złożyły w terminie, jednak z uwagi na ten brak reprodukcji nie udało się dzieła z domu aukcyjnego wycofać. Po długiej licytacji za kwotę 18 tys. Euro zakupił go marszand z Berlina. Od tej pory, zgodnie z prawem niemieckim, nie było już szansy odzyskać go w ramach restytucji strat wojennych. Trzeba było więc szukać innych sposobów, aby obraz powrócił tam gdzie jego miejsce, czyli do Muzeum Narodowego w Warszawie.
Szczegóły odzyskania obrazu opisał na łamach „Wysokich Obcasów” Włodzimierz Kalicki, współautor wydanej niedawno książki Uprowadzenie Madonny. Sztuka zagrabiona, opowieści non-fiction o arcydziełach malarskich skradzionych z polskich kolekcji w czasie II wojny światowej oraz ludziach, którzy je tropili i ratowali, będący osobiście obecny przy kupowaniu obrazu. Zainteresowanych transakcją odsyłam więc do tego artykułu dostępnego w sieci1. Tutaj opiszę tylko w oparciu o kilka artykułów, do których dotarłem, najważniejsze szczegóły powrotu dzieła do Muzeum Narodowego w Warszawie. Był 2011 rok, gdy dowiedziano się, że tenże berliński marszand jest gotowy obraz odsprzedać. Wycenił go na 50 tysięcy Euro. Obraz odkupili od niego i podarowali muzeum współwłaściciele wydawnictwa „Wiedza i Praktyka”, Witold Konieczny i Roman Kruszewski. Tak o tym mówił prasie jeden z darczyńców: „Gdy dom aukcyjny DESA Unicum zaproponował nam zakup tego obrazu po odkryciu go na jednej z aukcji w Niemczech, nie mieliśmy żadnych wątpliwości i rozmawialiśmy z moim wspólnikiem na ten temat 10 minut – powiedział Konieczny. Postanowiliśmy, że kupimy ten obraz i przekażemy Muzeum Narodowemu. Ani przez moment nie było myśli, żeby zatrzymać go dla siebie”. W ten sposób pod koniec 2011 roku obraz Leona Wyczółkowskiego W pracowni malarza znalazł się w Muzeum Narodowym w Warszawie, a obecnie, do końca czerwca, będzie prezentowany w Muzeum Okręgowym w Bydgoszczy. Według mojej wiedzy, w tegorocznej „Nocy muzeów” (16/17 maja), o dziele tym będzie opowiadać kustosz Domu Leona Wyczółkowskiego. Myślę, że czas teraz powiedzieć kilka słów o samym płótnie, na którym „bohaterka obrazu porównuje fotografię mężczyzny z zamówionym na jej podstawie portretem. Przystojny, elegancki mężczyzna z portretu pokazanego na sztalugach, to zapewne ktoś jej bliski i najpewniej, wnosząc z klimatu płótna, nie żyje”2. Agnieszka Morawińska, dyrektor MNW, tak opowiada o tym dziele. „Ta wczesna praca 31-letniego wówczas malarza należy do cyklu płócien rodzajowych o tematyce salonowo-buduarowej, ukazujących atmosferę ówczesnego życia towarzyskiego Warszawy i cieszących się dużym powodzeniem.
Kameralne ujęcie, melancholia w sposobie przedstawienia młodej kobiety w żałobie przyglądającej się ustawionemu na sztaludze portretowi młodego mężczyzny i porównującej wizerunek z trzymaną w ręku fotografią, tworzą atmosferę powagi i skupienia wyróżniającą płótno W pracowni malarza od pozostałych, lekkich i beztroskich, obrazów tego cyklu”3. To, że scena odbywa się w pracowni malarza, być może samego Wyczółkowskiego, nie ulega wątpliwości. Na ścianie, za kobietą w czerni, z tego samego koloru parasolką przewieszoną przez lewe przedramię, widzimy portret oprawiony w ramę, pod nim znajduje się pejzaż, na podłodze także obrazy, a na łóżku dwa szkice na papierze. Ciekawa jest także sama osoba modelki. Są dwie koncepcje kim była owa dama. Mogła nią być kuzynka malarza, pani Mandecka, która często pozowała mu do obrazów. Druga teoria mówi, że była nią aktorka i sąsiadka Wyczółkowskiego, Maria Wiśniowska, od której artysta często także wypożyczał stroje dla swoich modelek. Uchodziła za femme fatale ówczesnej Warszawy. Znawcy tematu zauważają pewne podobieństwo rysów twarzy do tej osoby. Jeżeli dodamy do tego, że aktorka ta kilka lat po namalowaniu tego obrazu wdała się w nieszczęśliwy romans, którego zakończeniem była śmierć artystki w wyniku zastrzelenia jej przez kochanka, to legenda tego dzieła nabiera dodatkowego uroku. Uważam, że warto zajrzeć do bydgoskiego muzeum, bowiem jak mówi Ewa Sekuła-Tauer z Muzeum Okręgowego, choćby dlatego, że „ten obraz jest inny. Bije od niego smutek. Melancholijny nastrój przepięknie maluje się na twarzy kobiety w czarnym, żałobnym stroju, która z tęsknotą spogląda na portret mężczyzny. Zagadką jest inspiracja artysty”4. Nie ukrywam, że moją inspiracją do wizyty i przyjrzeniu się z bliska temu obrazowi, były właśnie przeczytane artykuły na ten temat. I rzeczywiście, aura tajemniczości wręcz otacza ten obraz wiszący na muzealnej ścianie w ciężkiej, złoconej ramie.
Tekst i zdjęcia: Leszek Lubicki
Leon Wyczółkowski, W pracowni malarza (Portret młodej kobiety w pracowni malarza), 1883 rok
technika/materiał: olej/płótno
wymiary: 60,5 × 31 cm
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Muzeum Pałac Herbsta w Łodzi. 10 dzieł, które warto znać - 26 marca 2021
- Młodopolska chłopomania. 8 obrazów, w których się zakochasz - 21 lutego 2021
- Leon Wyczółkowski „Kopanie buraków” - 8 października 2020
- Jak szlachcic szlachcica czekanem zabił. Historia zamknięta w ramie obrazu - 24 lipca 2020
- Białe gacie w tarapacie! Czyli Zabójstwo króla Przemysła w Rogoźnie według Jana Matejki - 24 czerwca 2020
- Muzeum Narodowe w Poznaniu. 10 dzieł, które warto znać - 2 maja 2020
- Muzeum Narodowe w Warszawie. 10 dzieł, które warto znać - 12 kwietnia 2020
- Muzeum Narodowe w Krakowie. 10 dzieł, które warto znać - 5 kwietnia 2020
- Władysław Podkowiński i jego tajemniczy ogród - 3 stycznia 2020
- Józef Chełmoński „Bociany” - 25 kwietnia 2019