O czym chcesz poczytać?
  • Słowa kluczowe

  • Tematyka

  • Rodzaj

  • Artysta

Leon Wyczółkowski „W pracowni malarza”. Niezwykły obraz z niezwykłą historią



Przekaż nam 1.5%. Wesprzyj naszą edukacyjną misję »

Leon Wyczółkowski jest patronem Muzeum Okręgowego w Bydgoszczy. Na Wyspie Młyńskiej w tym mieście znajdują się cztery oddziały tegoż muzeum prezentujące odrębne kolekcje, wszystkie w wyremontowanych, pięknych obiektach. Możemy zwiedzić Dom Leona Wyczółkowskiego, Galerię Sztuki Nowoczesnej, Europejskie Centrum Pieniądza oraz Biały Spichlerz, w którym znajdują się zbiory archeologiczne. Dla miłośników muzeów jest to raj na ziemi.

Muzeum Okręgowe w Bydgoszczy, polska sztuka, polskie muzea, Niezła Sztuka

Obraz W pracowni malarza Leona Wyczółkowskiego na ekspozycji w Muzeum Okręgowym w Bydgoszczy, fot. Leszek Lubicki

Właśnie w Domu Leona Wyczółkowskiego 17 kwietnia 2015 roku miała miejsce prezentacja obrazu otoczonego aurą tajemniczości, pędzla tego artysty. Niestety nie mogłem owego dnia być w mieście nad Brdą, ale udałem się tam, zresztą nie pierwszy raz, natychmiast gdy czas pozwolił, w majówkę aby przyjrzeć się temu dziełu. Niewielkich rozmiarów obraz umieszczony jest w ciężkiej, złotej ramie. Płótno to jeszcze do 2011 roku w ogóle nie było znane polskim odbiorcom. Do końca II wojny światowej znajdowało się w Muzeum Narodowym w Warszawie, skąd zostało skradzione w nieznanych okolicznościach.

Muzeum Okręgowe w Bydgoszczy, Leon Wyczółkowski, muzeum, sztuka polska, Bydgoszcz, Niezła Sztuka

Muzeum Okręgowe w Bydgoszczy im. Leona Wyczółkowskiego, fot. Leszek Lubicki

Jednak instytucja ta nie była w posiadaniu jego dokumentacji fotograficznej. W muzealnym inwentarzu zachował się tylko opis: „Młoda kobieta w pracowni malarza, trzymająca w ręce fotografię i patrząca na portret młodego mężczyzny”. Jest to o tyle ważne, że zgodnie z prawem nie można było wystąpić o jego restytucję jako stratę wojenną. Obraz po raz pierwszy pojawił się na aukcji w Düsseldorfie w 2009 roku. Wtedy polskie władze złożyły w terminie odpowiednie dokumenty, jednak z uwagi na brak reprodukcji nie udało się wycofać dzieła z domu aukcyjnego. Po długiej licytacji, za kwotę 18 tysięcy euro, zakupił go marszand z Berlina. Od tej pory, zgodnie z prawem niemieckim, nie było już szansy odzyskać płótna w ramach restytucji strat wojennych. Trzeba było więc szukać innych sposobów, aby obraz powrócił tam, gdzie jego miejsce, czyli do Muzeum Narodowego w Warszawie.

Leon Wyczółkowski, pracownia malarza, atelier, sztuka polska, kobieta, niezła sztuka

Leon Wyczółkowski, W pracowni malarza | 1883, Muzeum Narodowe w Warszawie

Szczegóły odzyskania obrazu opisał na łamach „Wysokich Obcasów” Włodzimierz Kalicki, współautor książki Uprowadzenie Madonny. Sztuka zagrabiona, opowieści non-fiction o arcydziełach malarskich skradzionych z polskich kolekcji w czasie II wojny światowej oraz ludziach, którzy je tropili i ratowali. Kalicki był obecny przy kupowaniu dzieła. Zainteresowanych transakcją odsyłam więc do jego artykułu dostępnego w sieci1. Tutaj opiszę tylko najważniejsze szczegóły powrotu dzieła do Muzeum Narodowego w Warszawie, w oparciu o kilka artykułów, do których dotarłem.

Był 2011 rok, gdy dowiedziano się, że wspomniany wyżej berliński marszand jest gotowy odsprzedać obraz. Wycenił go na 50 tysięcy euro. Obraz odkupili od niego i podarowali muzeum współwłaściciele Wydawnictwa Wiedza i Praktyka, Witold Konieczny i Roman Kruszewski. Tak o tym opowiadał prasie Konieczny:

„Gdy dom aukcyjny DESA Unicum zaproponował nam zakup tego obrazu po odkryciu go na jednej z aukcji w Niemczech, nie mieliśmy żadnych wątpliwości i rozmawialiśmy z moim wspólnikiem na ten temat 10 minut. Postanowiliśmy, że kupimy ten obraz i przekażemy Muzeum Narodowemu. Ani przez moment nie było myśli, żeby zatrzymać go dla siebie”.

W ten sposób pod koniec 2011 roku obraz Leona Wyczółkowskiego W pracowni malarza znalazł się w Muzeum Narodowym w Warszawie. W 2015 roku był prezentowany w Muzeum Okręgowym w Bydgoszczy.

Myślę, że czas teraz powiedzieć kilka słów o samym płótnie, na którym „bohaterka obrazu porównuje fotografię mężczyzny z zamówionym na jej podstawie portretem. Przystojny, elegancki mężczyzna z portretu pokazanego na sztalugach to zapewne ktoś jej bliski i najpewniej, wnosząc z klimatu płótna, nie żyje”. Agnieszka Morawińska, ówczesna dyrektorka Muzeum Narodowego w Warszawie, tak opowiadała o tym dziele:

„Ta wczesna praca 31-letniego wówczas malarza należy do cyklu płócien rodzajowych o tematyce salonowo-buduarowej, ukazujących atmosferę ówczesnego życia towarzyskiego Warszawy i cieszących się dużym powodzeniem. Kameralne ujęcie, melancholia w sposobie przedstawienia młodej kobiety w żałobie przyglądającej się ustawionemu na sztaludze portretowi młodego mężczyzny i porównującej wizerunek z trzymaną w ręku fotografią, tworzą atmosferę powagi i skupienia wyróżniającą płótno «W pracowni malarza» od pozostałych, lekkich i beztroskich, obrazów tego cyklu2.

To, że scena rozgrywa się w pracowni malarza, być może samego Wyczółkowskiego, nie ulega wątpliwości. Na ścianie, za kobietą w czerni, z tego samego koloru parasolką przewieszoną przez lewe przedramię, widzimy portret oprawiony w ramę, pod nim znajduje się pejzaż, na podłodze także dostrzegamy obrazy, a na łóżku dwa szkice na papierze. Ciekawa jest również sama modelka. Są dwie koncepcje, kim była owa dama. Mogła nią być kuzynka malarza, pani Mandecka, która często pozowała mu do obrazów. Druga teoria mówi zaś, że uwieczniona została aktorka i sąsiadka Wyczółkowskiego, Maria Wisniowska, od której artysta często wypożyczał stroje dla swoich modelek. Uchodziła za femme fatale ówczesnej Warszawy. Znawcy tematu zauważają pewne podobieństwo rysów twarzy bohaterki płótna Wyczółkowskiego do Wisniowskiej. Jeżeli dodamy do tego, że aktorka kilka lat po namalowaniu tego obrazu wdała się w nieszczęśliwy romans, którego zakończeniem była śmierć artystki w wyniku zastrzelenia jej przez kochanka, to legenda tego dzieła nabiera aury tajemniczości.

Uważam, że warto zajrzeć do bydgoskiego muzeum, bowiem, jak mówiła Ewa Sekuła-Tauer z Muzeum Okręgowego, „ten obraz jest inny. Bije od niego smutek. Melancholijny nastrój przepięknie maluje się na twarzy kobiety w czarnym, żałobnym stroju, która z tęsknotą spogląda na portret mężczyzny. Zagadką jest inspiracja artysty”. Nie ukrywam, że moją inspiracją do wizyty w muzeum i przyjrzenia się z bliska temu obrazowi były właśnie przeczytane artykuły na jego temat. I rzeczywiście, obraz wiszący na muzealnej ścianie w ciężkiej, złoconej ramie otacza aura tajemniczości.

bibliografia, artykuły o sztuce, niezła sztuka

Bibliografia:
1. Kalicki W., Dama wraca w Warsie, strona internetowa Gazety Wyborczej, dostęp online: https://wyborcza.pl/7,112588,10771298,dama-wraca-w-warsie.html.
2. Muzeum Narodowe w Warszawie odzyskało dzieło Wyczółkowskiego, portal Culture, dostęp online: https://culture.pl/pl/wydarzenie/muzeum-narodowe-w-warszawie-odzyskalo-dzielo-wyczolkowskiego.


  1. W. Kalicki, Dama wraca w Warsie, strona internetowa Gazety Wyborczej, dostęp online: https://wyborcza.pl/7,112588,10771298,dama-wraca-w-warsie.html.
  2. Muzeum Narodowe w Warszawie odzyskało dzieło Wyczółkowskiego, portal Culture, dostęp online: https://culture.pl/pl/wydarzenie/muzeum-narodowe-w-warszawie-odzyskalo-dzielo-wyczolkowskiego.

fleuron niezła sztuka pipsztok

Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka

» Leszek Lubicki

Pasjo­nat sztuki, lecz zawo­dowo z nią nie zwią­zany. Nasz ese­ista, zain­te­re­so­wany malar­stwem pol­skim przełomu XIX/XX wieku, czyli tym okresem, który Maria Poprzęcka nazwała „Szczęśliwą godziną”. A pisze, bo lubi.


Portal NiezlaSztuka.net prowadzony jest przez Fundację Promocji Sztuki „Niezła Sztuka”. Publikacje finansowane są głównie dzięki darowiznom Czytelników. Dlatego Twoja pomoc jest bardzo ważna. Jeśli chcesz wesprzeć nas w tworzeniu tego miejsca w polskim internecie na temat sztuki, będziemy Ci bardzo wdzięczni.

Wesprzyj »



Dodaj komentarz