Kim jest ta pani o melancholijnym wyrazie twarzy? Jakie myśli i uczucia skrywa za nakrapianą woalką? Czy ten wysoki kołnierz i ogromny kapelusz chronią ją przed chłodem nocy czy raczej wścibskim wzrokiem przechodniów? Dokąd zmierza? Czy jest sama i dlaczego? Co robi późną nocą na oświetlonej blaskiem latarni ulicy, wśród stukotu końskich kopyt i pędzących dorożek? Czy czeka na kogoś?
Nie wiem, jak Wam, ale mnie kłębi się w głowie cała masa takich pytań, kiedy przyglądam się Nocnej samotności. Ten niezwykły obraz, przypisywany malarzowi Leonowi Kowalskiemu, znajduje się w kolekcji Muzeum Pałac Herbsta w Łodzi. Możecie go obejrzeć na trwającej do końca marca wystawie czasowej Jak to widzisz?. Warto zobaczyć ten obraz na żywo, bo dopiero wówczas odsłania przed nami wszystkie swoje sekrety.
Leon Kowalski urodził się w Kijowie w 1870 roku. To tam rozpoczął naukę malarstwa, aby w latach 1891-1893 kontynuować ją w krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych. Nauczycielami młodego Kowalskiego byli Leon Wyczółkowski i Władysław Łuszczkiewicz. Jak wielu polskich artystów wyjechał na studia do Monachium, a następnie do Paryża.
W 1905 roku zamieszkał w Krakowie, gdzie aktywnie uczestniczył w życiu artystycznym miasta. Od 1912 roku, przez następne 8 lat, mieszkał w Kijowie i pracował w tamtejszej Szkole Sztuk Pięknych. Zarówno w Krakowie, jak i Kijowie był współzałożycielem wielu grup, związków i towarzystw artystycznych. Tworzył w różnych technikach, malując głównie portrety kobiece (często ukazywał na nich żonę Marię), ale także pejzaże, widoki miejskie i sceny rodzajowe. Kowalski uprawiał także grafikę.
W Nocnej samotności przypisywanej Leonowi Kowalskiemu nietypowa jest kompozycja. Twarz smutnej damy zajmuje prawie połowę powierzchni płótna! Ten widok jest niezwykle filmowy – wydaje się jakby kobieta, próbując przekroczyć ulicę, przypadkiem weszła w kadr operatorowi kamery. Widać wyraźnie, że głównym przedmiotem zainteresowania malarza jest ona, ponieważ tło obrazu zostało potraktowane bardzo szkicowo. W tle majaczy niewyraźnie dorożka i zaprzęgnięty koń, przypominający jednak bardziej kozę niż dostojnego rumaka. W oddali, po prawej stronie – jakaś dama w długiej sukni. W stronę głównej bohaterki obrazu, a więc i widza, zmierza tajemniczy jegomość. Jego uproszczona postać przypomina dziecięcą zabawkę lub świąteczną ozdobę choinkową – to ołowiany żołnierzyk czy kominiarz? Nie wiemy także w scenerii jakiego miasta umieścił malarz swoją bohaterkę. Czy to Kijów, Kraków, Monachium czy Paryż – wszystkie tak istotne w życiu Leona Kowalskiego?
Zadziwia nas również zielonkawa poświata latarni ulicznych. Dla XIX-wiecznych malarzy był to wdzięczny obiekt do badania. Latarnia, jako stosunkowo nowy wynalazek, pozwalała artystom na eksplorowanie zupełnie nowych efektów świetlnych.
Miasta nocą, oświetlone jedynie światłem latarni, studiował intensywnie Aleksander Gierymski malując nocne widoki Monachium (Max-Josephplatz w Monachium w nocy z 1890 roku oraz Most Ludwika w Monachium z lat 1896-1897, obydwa w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie) i Paryża (Opera paryska w nocy I z 1891 roku, także Muzeum Narodowe w Warszawie).
Efekty luministyczne, jakie dawały latarnie, fascynowały także Ludwika de Laveaux (Kawiarnia paryska w nocy z ok. 1890 roku i Plac Opery w Paryżu z ok. 1893 roku z Muzeum Narodowego w Warszawie oraz Paryż w nocy z lat 1892-1893 z Muzeum Pałac Herbsta). Obraz Leona Kowalskiego wpisuje się w ten żywy dla XIX-wiecznej sztuki polskiej i europejskiej trend miejskich nokturnów, choć nie oszukujmy się, technicznie nie może się równać z obrazami Gierymskiego czy De Laveaux.
Jan Wiktor tak pisał o świecie Leona Kowalskiego: „(…) wydobywa ze swej pamięci szereg typów, tak bardzo znamiennych dla wczorajszego Krakowa, tak wyrastających z jego bruków i rzuca na tło omszałych zakątków przedziwnego miasta (…) przesuwa korowód osób, zdziera z nich gronostaje i jedwabie, stawia ich przed nami w szarem, codziennem ubraniu, w wytartym szlafroku, w przydeptanych pantoflach”1. Spowite mrokiem ulice nokturnów Gierymskiego, De Laveaux i Kowalskiego przemierzają właśnie tacy zwyczajni mieszczanie. To mężczyźni i kobiety korzystający z uroku wieczornych, miejskich rozrywek w postaci przedstawień w operze, jak u Gierymskiego, lub korzystający z dobrodziejstw kawiarni, jak u De Laveaux.
Częściej jednak mamy do czynienia z postacią flâneura – wędrowca, spacerowicza lub włóczęgi, nierozerwalnie zrośniętego z miejską tkanką, nieodłącznie związanego z miejskim, nocnym krajobrazem. To postać popularna w literaturze XIX i XX wieku, szczególnie obyczajowo-kryminalnej. Flâneur – osoba marnotrawiąca czas na nieśpieszne, często bezcelowe przechadzanie się po mieście – nierzadko mrocznym, tajemniczym i niebezpiecznym. W końcu noc to czas społecznych wyrzutków – bezdomnych, prostytutek, przestępców, samotników, nękanych bezsennością lub depresją, szaleńców, samobójców.
Flâneurem może być każdy – knujący intrygę przestępca, detektyw rozwiązujący zagadkę seryjnego mordercy w stylu Kuby Rozpruwacza, targany egzystencjalnym kryzysem filozof-samotnik, poszukujący inspiracji artysta czy oferująca swe usługi prostytutka. Przechadzanie się po mieście w pojedynkę było źle widziane, a samotni wędrowcy byli z góry traktowani jako moralnie podejrzani. Warto podkreślić, że z nocnej przestrzeni miejskiej wykluczone były kobiety. Jeśli jakaś samotniczka przechadzała się bez celu po mieście było to wysoce niestosowne… i jednoznacznie wskazywało na jej profesję. Kompozycja obrazu Leona Kowalskiego nie pozwala nam jednak jednoznacznie stwierdzić czy przedstawiona kobieta jest sama. Czy wychodzi właśnie z towarzyszem z opery? Czy może na kogoś czeka? A ty, jak to widzisz?
Bibliografia:
1. Leon Kowalski. Artysta malarz i grafik 1870-1937, Kraków 1937.
2. Kowalski L., Pendzlem i piórem, przedm. J. Wiktor, Kraków 1934, s. 16.
3. „Leon Kowalski”, w: DESA Unicum, https://desa.pl/pl/authors/626/leon-kowalski, dostęp: 5 luty 2019 r.
Obraz można do końca marca obejrzeć na żywo w ramach wystawy Jak to widzisz? w Muzeum Sztuki w Łodzi, Oddział Pałac Herbsta.
- L. Kowalski, Pendzlem i piórem, przedm. J. Wiktor, Kraków 1934, s. 16. ↩
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Gdy nie politykuję, maluję. Winston Churchill jako artysta - 4 sierpnia 2023
- Suzanne Valadon. Modelka, która została malarką - 16 września 2022
- Sofonisba Anguissola „Gra w szachy” - 6 czerwca 2022
- Paul Signac „Opus 217” (Portret Félixa Fénéona) - 29 kwietnia 2022
- Ostatnie obrazy genialnych artystów - 6 lutego 2022
- Czy można powąchać obraz? Zapach w sztuce - 29 sierpnia 2021
- Sandro Botticelli „Portret Simonetty Vespucci jako nimfy” - 20 sierpnia 2021
- Zdrada inspiracją dla sztuki – historia Louise Bourgeois - 6 lipca 2021
- Lucas Cranach starszy „Madonna pod jodłami” - 21 lutego 2021
- Kordegarda, na straży sztuki - 10 grudnia 2020