Mecenasem Muzeum Narodowego w Lublinie oraz tego artykułu jest:
Konrad Krzyżanowski, Portret żony artysty, 1917,
olej, deska, 27 × 23 cm, Muzeum Narodowe w Lublinie
Na fotografii wykonanej w warszawskim atelier Edwarda Troczewskiego Michalina Piotruszewska ma około czternastu lat. Pozuje wraz ze swoją matką, Marią de domo Andrzejkowicz. Choć rysy Michaliny wciąż są delikatne i nieco dziecięce, jej przemiana w młodą kobietę już się rozpoczęła. Dziewczyna sprawia wrażenie wyraźnie onieśmielonej pozowaniem, wzrok kieruje w bok od obiektywu aparatu fotograficznego. Zaledwie kilka lat później, jako żona i ulubiona modelka Konrada Krzyżanowskiego, Michalina będzie obdarowywać widzów hipnotyzującą wręcz głębią bezpośredniego spojrzenia. Z portretów pędzla swojego męża spoglądać będzie bowiem nie tylko jako muza jednego z najciekawszych malarzy polskich przełomu wieków, ale również jako świadoma artystka, która wiele lat później zdecyduje się zaprezentować swoją twórczość publiczności.
Miłość nie tylko do sztuki
Michalina Piotruszewska urodziła się 3 września 1883 roku w Warszawie. Jako córka dobrze sytuowanego ziemianina dorastała, wychowując się na sielskiej wsi. Bliski kontakt z naturą wywarł istotny wpływ na poczucie estetyki Michaliny w wieku dorosłym. Wrażliwa na piękno, od najmłodszych lat dążyła do rozwoju swoich zdolności plastycznych. Jej oficjalna droga do zdobycia wykształcenia artystycznego rozpoczęła się od lekcji pobieranych u Miłosza Kotarbińskiego, znanego warszawskiego nauczyciela malarstwa i rysunku.
Gdy w 1904 roku swoją działalność rozpoczęła warszawska Szkoła Sztuk Pięknych, Michalina bezzwłocznie skorzystała z możliwości, jakie dawała nowoczesna uczelnia, przyjmująca do grona studentów również kobiety. Wybór pracowni profesora Konrada Krzyżanowskiego zaważył na całym dalszym życiu dziewiętnastolatki. Spokojna, zrównoważona i zdystansowana Michalina została podopieczną jednego z najbardziej charyzmatycznych twórców warszawskiego środowiska artystycznego początku XX wieku. Krzyżanowski żył sztuką i dla sztuki, był ekspresyjny i dynamiczny, wykraczał poza przyjęte normy i schematy. Budował partnerskie relacje ze swoimi uczniami, stawiał talent poparty pracą i zaangażowaniem ponad wszelkimi podziałami. Sam będąc byłym studentem skostniałej Akademii Sztuk Pięknych w Petersburgu, dążył do stworzenia swoim podopiecznym warunków do swobodnego rozwoju.
Uczniowie profesora Krzyżanowskiego byli stałymi bywalcami jego prywatnych pracowni artystycznych. Legendarnymi stały się również organizowane przez wykładowcę corocznie wyjazdy plenerowe. Pierwszy z nich miał miejsce latem 1904 roku w Arkadii koło Nieborowa. Podczas wspólnych wyjazdów nie tylko wychodzono ze sztalugami w plener, ale również dzielono się wszechstronnymi artystycznymi pasjami do muzyki czy literatury. Taki sposób spędzania czasu służył zacieśnianiu więzi, sprzyjał narodzinom przyjaźni, a także znacznie głębszych uczuć. Krzyżanowski, nie zważając na konwenanse, uległ porywom serca i zakochał się w młodszej od siebie o ponad jedenaście lat Michalinie Piotruszewskiej. Zapewne składowymi tej niezwykłej miłości była oprócz talentu Myszy – jak pieszczotliwie nazywał swoją wybrankę Krzyżanowski – również jej osobowość. Skromna i wyciszona Michalina intrygowała stojącego w charakterologicznej kontrze wobec niej Krzyżanowskiego. Ponadto daleka od kanonu klasycznego piękna uroda dziewczyny musiała stanowić dla doskonałego portrecisty, jakim był Krzyżanowski, dodatkowy walor. Artysta powierzchowne piękno uważał za banalne i nudne, wśród swoich modeli poszukiwał głębi i nietuzinkowości, a cechy te niewątpliwie posiadała Michalina.
Para pobrała się w 1906 roku. Przez kolejne szesnaście lat związku Krzyżanowscy byli niemal nierozłączni. Michalina, pozostając studentką Szkoły Sztuk Pięknych, brała udział w zajęciach stacjonarnych i plenerach artystycznych, wyjeżdżając wraz z mężem m.in. do Werek pod Wilnem (1907) czy Finlandii (1908). Para odbywała też prywatne podróże artystyczne, m.in. do Włoch w 1907 (jednocześnie udając się w podróż poślubną) czy do Londynu i Paryża, gdzie w 1912 roku Michalina Krzyżanowska przez kilka miesięcy doskonaliła swój warsztat malarski w Académie Ranson u Maurice’a Denis. Krzyżanowskich nie rozdzieliła również I wojna światowa, podczas której w 1916 roku mieszkali wspólnie w Kijowie. W 1918 roku małżonkowie powrócili do Warszawy, a centrum swojego artystycznego świata uczynili ponownie mieszkanie i pracownię przy ulicy Koszykowej 24, gdzie dane im było spędzić wspólnie jeszcze cztery lata.
Malując Muzę
Największym walorem malarstwa Konrada Krzyżanowskiego była zdolność do chwytania emocji. Jego obrazy, zarówno pejzaże, jak i portrety, stanowiły skondensowany zapis uczucia, jakie akurat zdominowało chwilę, gdy artysta stawał przed sztalugą. Krzyżanowski zazwyczaj pracował szybko, malował szerokim gestem, często stosując grube pędzle. Nie bał się pokazania prawdy o swoich modelach, wręcz przeciwnie – dążył do jej wyeksponowania, uwielbiał zaglądać w zakamarki ludzkiej duszy. Przez to jako portrecista najchętniej wybierał na modeli osoby, które już znał i uważał za intrygujące. W świetle powyższego nie dziwi więc fakt, że osobą, którą najczęściej uwieczniał na swoich obrazach, była Michalina. Liczne portrety małżonki artysty powstające na przestrzeni niespełna dwóch dekad stanowią swoisty malarski dziennik. Michalina przeistacza się z młodej dziewczyny w dojrzałą kobietę, staje się pewniejsza siebie, choć na jej twarzy wielokrotnie widać trudne do zdefiniowania zatroskanie i zamyślenie.
Taką Michalinę Krzyżanowską odnajdujemy na portrecie znajdującym się obecnie w kolekcji Muzeum Narodowego w Lublinie, do której zakupiony został w 1972 roku od rzeźbiarza i kolekcjonera sztuki, Karola Tchorka. Michalina Krzyżanowska została przedstawiona en face, w popiersiu. Ubrana jest w bluzkę w kolorze morskomiętowym, którą ożywia biały koronkowy kołnierzyk zapięty pod szyją. Bujne kasztanowe włosy malarki upięte zostały w szeroki kok. Artystka delikatnie przechyla głowę w bok, jakby w geście mającym służyć podkreśleniu jej zamyślenia. Szczególną uwagę zwracają oczy Michaliny: duże, w orzechowym kolorze i migdałowym kształcie, o lekko opadających powiekach. I choć możemy podejmować próby spotkania się wzrokiem z Krzyżanowską, nie uda nam się to. Jej spojrzenie, mimo że skierowane ku nam, jest niedostępne, jakby pomijające to, co przed nią, sięgające w dal. Malarka tkwi w niezwykłej zadumie, swoim wewnętrznym świecie, do którego w pełni nie może przeniknąć nikt poza nią. I choć portretowi towarzyszy nastrój melancholii, nie niesie w sobie smutku w dosłownym znaczeniu tego słowa, ale pogodzenie z tym stanem.
Wydobyciu tego niezwykłego nastroju służy zastosowana przez Konrada Krzyżanowskiego jasna paleta utrzymana w chłodnych tonach. Podobnie jak w przypadku innych, wcześniejszych portretów Krzyżanowskiego ważną rolę w budowie obrazu odgrywa jego tło. Z pozoru neutralne, prawie białe, malowane jest szybkimi, szkicowymi pociągnięciami pędzla. Malarz świadomie go nie wykańcza, pozwala na przebicia tonów szarości i błękitów. Fakturalność uzyskana ekspresyjnymi pociągnięciami pędzla została podbita poprzez strukturę deski, na której namalowany jest obraz. Tło ma w sobie pewną wibrację – Michalina wyłania się z niego, niczym wychodząc zza zasłony, która delikatnie zakrywa jedno z jej ramion. Efekt rozedrgania łagodzi mistrzowsko zastosowany przez Krzyżanowskiego zabieg rozmycia w partii twarzy. Jest on szczególnie widoczny w opracowaniu włosów kobiety.
Portret Michaliny Krzyżanowskiej to kameralne, niewielkiego formatu (zaledwie 27 × 23 cm!) dzieło, które po raz kolejny daje potwierdzenie, jak dobrym malarzem osadzonym w nurcie ekspresjonizmu był Konrad Krzyżanowski. Można wysnuć przypuszczenia, że obraz powstał szybko, jak miało to miejsce wielokrotnie w przypadku prac pędzla Krzyżanowskiego. Czy udało się go stworzyć w ciągu zaledwie jednej sesji malarskiej – nie wiadomo, choć powody ku temu stwierdzeniu mógłby dawać dopisek poniżej sygnatury Krzyżanowskiego: 21 maja 1917 roku.
Niezależna artystka
Krytycy, mówiąc o twórczości Konrada Krzyżanowskiego, zwykli ograniczać się do wzmianki, że żona malarza również odebrała wykształcenie plastyczne, fakt ten jednak traktowany jest jako drugorzędny względem tego, że była ulubioną modelką i towarzyszką życia artysty. Tymczasem owdowiała w 1922 roku Michalina Krzyżanowska zdecydowała się wypełnić pustkę po stracie męża sztuką. Niejasnym pozostaje powód, dla którego w czasie małżeństwa artystka pozostawała tak mało aktywna. Uczyła się i brała udział w sezonowych plenerach artystycznych, tworzyła jednak mało i nie wystawiała swoich prac. Lata 20. były dla Michaliny Krzyżanowskiej czasem malarskiego debiutu, i to z dużym rozmachem. Malarka głównym tematem swoich artystycznych dociekań uczyniła pejzaż – początkowo w pewnym stopniu niosący w sobie echa twórczości męża, coraz szybciej jednak będący rezultatem jej osobistych refleksji.
Zgodnie z wcześniejszymi przyzwyczajeniami Krzyżanowska dużo podróżowała. Jeździła na Pomorze, do Augustowa, Kazimierza nad Wisłą, ale także za granicę, jak w 1927 roku, kiedy wyjechała na Korsykę.
Malarka aktywnie uczestniczyła w ruchu wystawienniczym. Pierwsza indywidualna wystawa Michaliny Krzyżanowskiej odbyła się w 1925 roku w warszawskim Salonie Lewickich. W kolejnych latach jej prace prezentowano wielokrotnie w Towarzystwie Zachęty Sztuk Pięknych czy Salonie Związku Zawodowego Polskich Artystów Plastyków. Krzyżanowska była członkinią Koła Marynistów Polskich, a także ugrupowania Ars Feminae, podczas którego wystawy w warszawskiej Zachęcie w 1933 roku zaprezentowała dziewięć prac. Twórczość malarki spotykała się z uznaniem również podczas pokazów zagranicznych, m.in. w Amsterdamie (1933), Paryżu (1936) czy Nowym Jorku (1939).
O tym, jak cenioną malarką stała się Krzyżanowska, świadczy fakt, że w listopadzie 1934 roku wyróżniono ją Złotym Krzyżem Zasługi. Sama Krzyżanowska nigdy nie dążyła jednak do zdobycia uznania i popularności. Do końca życia najważniejsze pozostawało dla niej tworzenie w zgodzie ze sobą. Zawsze w technice olejnej, najchętniej w plenerze. Pięknie o malarstwie Michaliny Krzyżanowskiej pisała w 1935 roku na łamach „Pionu. Tygodnika Literacko-Społecznego” Nela Samotyhowa:
„Krajobraz jej posiada szeroki oddech eposu; obiektywny wierny naturze («realistyczny»), dokładnie zaobserwowany, odczuty od początku do końca i przeprowadzony po malarsku, sam sobie staje się celem. I oto równocześnie krajobraz Krzyżanowskiej, dający się zawsze odnaleźć i poznać wśród wielu, czyni wrażenie tworu najbardziej osobistego, emanacji wewnętrznych sił artystki, lirycznego wyznania, które właśnie w taką formę – w kształt natury – się przyoblekło”1.
Krajobraz ten widziany był oczami dojrzałej malarki, która jednak nie zatraciła w sobie młodzieńczej wrażliwości i delikatności, jakie posiadała nastoletnia Michalina znana ze wspomnianej na początku fotografii.
Michalina Krzyżanowska zmarła w 1962 roku, zapisując się w dziejach malarstwa polskiego jako jedna z najciekawszych malarek pejzażystek pierwszej połowy XX wieku, marginalnie malująca również martwe natury i sceny we wnętrzach. Współcześnie Krzyżanowska pozostaje niemal zapomniana, dobrze więc, że sztukę jej męża można potraktować jako pomost służący przywołaniu także jej dorobku.
Bibliografia:
1. Chomicz Z., Z Peremyla na Koszykową. Wspomnienie o Michalinie Krzyżanowskiej, „Niepodległość i Pamięć” nr 31, 2010.
2. Kleczyński J., Nowe wystawy w „Zachęcie”. Michalina Krzyżanowska – Edward Okuń, „Kurier Warszawski”, 22 I 1933.
3. Samotyhowa N., Michalina Krzyżanowska, „Pion. Tygodnik Literacko-Społeczny”, 21 XII 1935.
4. Skalska-Miecik L., Konrad Krzyżanowski. Katalog wystawy, Warszawa 1980.
5. Skalska-Miecik L., Konrad Krzyżanowski, Warszawa 1985.
6. Skalska-Miecik L., Konrad Krzyżanowski, Łowicz 1999.
7. Skalska-Miecik L., Jerzmanowska K., Michalina Krzyżanowska. Katalog wystawy Muzeum Łazienki Królewskie Stara Kordegarda, Warszawa 1999.
Mecenasem Muzeum Narodowego w Lublinie oraz tego artykułu jest:
PGE – Polska Grupa Energetyczna od wielu lat wspiera i promuje polską kulturę przez sponsoring ważnych wydarzeń kulturalnych oraz instytucji kultury. Grupa PGE angażuje się w dbałość o polską kulturę i polskie dziedzictwo narodowe, ale też w upowszechnienie wizerunku muzeów jako miejsc otwartych i przyjaznych dla publiczności, proponujących wciąż nowe i interesujące projekty. Podkreśla również niezwykle ważną rolę edukacji w procesie poznawania polskiej sztuki.
PGE jest Mecenasem Muzeum Narodowego w Warszawie, Muzeum Narodowego w Krakowie, Muzeum Narodowego w Lublinie, Muzeum Narodowego w Gdańsku oraz Muzeum Narodowego w Kielcach, a także Mecenasem Edukacji i Nowego Skarbca Koronnego na Zamku Królewskim na Wawelu.
- N. Samotyhowa, Michalina Krzyżanowska, „Pion. Tygodnik Literacko-Społeczny”, 21 XII 1935, s. 4–5. ↩
Artykuł sprawdzony przez system Antyplagiat.pl
A może to Cię zainteresuje:
- Albert Lipczinski „Bransoletka” - 23 maja 2024
- Aleksander Gierymski „Katedra w Amalfi” - 5 kwietnia 2024
- Aleksander Gierymski „Siesta włoska II” - 28 września 2023
- Henryk Rodakowski „Portret Leonii Blühdorn” - 4 sierpnia 2023
- Konrad Krzyżanowski „Portret żony artysty” - 28 lipca 2023
- Caravaggio „Głowa Meduzy” - 13 stycznia 2023
- Michał Anioł „Tondo Doni” - 25 listopada 2022
- Sandro Botticelli „Wenus i Mars” - 25 marca 2022
- Edgar Degas „Mała czternastoletnia tancerka” - 4 lutego 2022
- Tycjan. Mistrz w służbie największych - 15 sierpnia 2021