Mecenasem Muzeum Narodowego w Warszawie oraz tego artykułu jest:
Julian Fałat, Na statku – Colombo, Ceylon, 1885,
akwarela, papier, 26,7 × 38 cm, Muzeum Narodowe w Warszawie
„Przez okna kajuty wciska się nowy świat – nieznany, a drażniący już nasze zmysły. Ubieramy się szybko, aby bodaj z pokładu rzucić pierwsze spojrzenie na ten raj na ziemi”1.
Jeszcze trzy tygodnie temu Julian Fałat urządzał sobie pracownię w zimnym Monachium. Teraz przed jego oczami rozciąga się wybrzeże Cejlonu, a w oddali majaczy już port Kolombo (obecnie stolica Sri Lanki). Fałat jest oczarowany:
„Zieleń lasów palmowych, świadcząca o wiecznym lecie, jakiś eteryczny zapach, słońce oblewające cały ten świat, wyrywają mi z piersi okrzyk podziwu: wszystko jest tutaj cudne, niezwykłe – inne niż to, co mogłem stworzyć w swojej wyobraźni. Woda jest niebieska, ziemia czerwona, palmy zielone; pełno przy tym jakichś nieznanych liściastych drzew, obsypanych kwieciem podobnym do olbrzymich azalii”2.
Telegram z niespodzianką
Jest początek 1885 roku. Młody artysta widział już spory kawałek Europy – pracował krótko w Odessie, studiował w Zurychu i Monachium, zwiedził Włochy i Hiszpanię, jak każdy szanujący się artysta zahaczył o Paryż. Niespodziewanie otrzymuje jednak propozycję o wiele dalszej wyprawy.
Wspólną wycieczkę proponuje Fałatowi przyjaciel, zamożny miłośnik sztuki Edward Simmler. Fałat ma parę godzin na spakowanie najważniejszych rzeczy. Wie jedynie tyle, ile wyczytał w telegramie z Warszawy – że ma się przygotować na daleką podróż poza Europę. O wyznaczonej godzinie stawia się na monachijskim dworcu.
„Tam mieliśmy tylko tyle czasu, aby wymienić uścisk dłoni i kupić bilety do Paryża; dopiero w wagonie przyjaciel mój przedstawił mi cały plan podróży do Indii, ofiarując się pokryć koszt mojej podróży”3
– zapisał malarz w wydanych drukiem Pamiętnikach. Dwa dni później wsiadają w Marsylii na statek Iraouaddy. Trasa prowadzi przez otwarty kilkanaście lat wcześniej Kanał Sueski. Po drodze zawijają na krótko do kilku większych portów.
Co malować w Kolombo?
W Kolombo także nie mają dużo czasu. „Ponieważ statek zatrzymuje się tu przez pełne 24 godzin, więc postanawiamy spędzić cały dzień na lądzie”4 – wyjaśniał Fałat.
„Na brzegu, w krzyczących strojach, Hindusi i Persowie, brązowi, cudni Syngalezi i drobni potomkowie Holendrów i Portugalczyków, dawnych władców Cejlonu […]. Syngalezi – krajowcy, posiadacze łodzi, ofiarowują swe usługi. Udajemy się na brzeg w towarzystwie zaprzyjaźnionych Holendrów i oddajemy się w opiekę dorożkarzowi Syngalezowi, w przepysznym żółtym turbanie na głowie, z kolczykami w uszach i w nosie […]”5.
Zwiedzają ogród botaniczny i muzeum, ale najlepsze dopiero przed nimi:
„Następnie jedziemy drogą, w cieniu wysokich drzew palmowych, mijając chaty na palach zbudowane z bambusów i krytych dachami z trzciny, aż stajemy przed niewielką świątyńką Buddy, w stylu indyjskim”6.
Co za nastrój, co za widok! Kadzidło, kwiaty, barwne stroje. To ciekawe dla każdego turysty z Europy, a co dopiero dla artysty. „Chciałbym coś malować, ale jest to niepodobieństwo […]” – przyznaje Fałat. Trudno mu się zdecydować, co powinien uwiecznić. Właściwie wszystko wydaje się warte uwagi, istna klęska urodzaju. „Robię tylko parę notatek, aby zaznaczyć pobyt swój w Kolombo – po czym wracamy”7.
Szkic ze statku
Wśród tych „paru notatek”, które Fałat sporządził tamtego dnia, znalazł się akwarelowy szkic malowany na pokładzie statku: młoda kobieta odpoczywająca na drewnianym leżaku, otoczona przez lokalnych handlarzy. Znane są właściwie trzy wersje tej sceny: swobodny szkic z natury, opracowana szczegółowo kompozycja oraz jej pomniejszony wariant. Zapewne tylko pierwsza powstała podczas podróży, a kolejne artysta stworzył już po powrocie.
Zasadniczy układ postaci nie uległ zmianie, a największą różnicę stanowi wygląd kobiety. Modelka o ciemnej karnacji i kruczoczarnych włosach zmieniła się w bladolicą damę z głową osłoniętą białą chustką, spod której wysuwają się jasne kosmyki. Fałat nie miał problemu z powtarzaniem udanych motywów, jeśli cieszyły się zainteresowaniem. Mniejszy wariant w formie chromolitografii trafił na początku 1888 roku do albumu wydanego przez Towarzystwo Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie, a drzeworytnicza reprodukcja większej wersji ukazała się na łamach „Tygodnika Ilustrowanego” w grudniu tego samego roku.
„Na pokładzie statku, w gorącym południowym słońcu, widzimy niedbale, ze wschodnim rozleniwieniem w twarzy i całej postaci pasażerkę, której dwóch przekupniów z wybitnym typem Azjatów zachwala swój towar, kusząc ją do kupna jednego z tych powiewnych wachlarzy, tkanin wzorzystych lub błyskotek świecących”8
– objaśniało czasopismo.
Oprócz sygnatury i daty Fałat naniósł na akwarelę staranną adnotację „Colombo (Ceylon)”, by nikt nie miał wątpliwości, że to migawka z dalekiej podróży. Wizualnym świadectwem jego wyprawy do Azji były jednak przede wszystkim, jak pisze Anna Król, „egzotyczne rekwizyty (takie jak chińska parasolka i składany wachlarz w rękach kobiety czy wachlarze uchiwa z motywem irysów i okolicznościowej kaligrafii)”9.
Dama na szezlongu
Redakcja „Tygodnika Ilustrowanego” podkreślała kontrast między zachowaniem lokalnych sprzedawców a zblazowaną turystką. „Zdaje się, że apatii młodej damy nic nie rozrusza i cała wymowa handlarzy na nic się nie przyda. W spojrzeniu jej mogą wyczytać odpowiedź: «Dajcie mi pokój, niczego nie potrzebuję, tylko cienia i wypoczynku…»”10.
Zaobserwowana przez Fałata scenka, uchwycona na szkicu z natury, przedstawia kobietę o południowoazjatyckich rysach. W dopracowanej wersji, malowanej już z myślą o polskich odbiorcach, artysta postanowił w jej miejsce namalować europejską turystkę. Zapewne chciał ukazać różnicę między znudzonymi podróżnikami a energicznymi sprzedawcami z Kolombo oraz sprawić, by publiczność znad Wisły bardziej utożsamiła się z bohaterką.
Być może Fałat miał także w pamięci prawdziwą postać.
„Na statku zawarłem znajomość z panią, która jechała z Marsylii do Singapuru z 7-letnią córeczką. Pani ta, bardzo schorowana, całą podróż przeleżała na szezlongu na pokładzie, potrzebowała bardzo spokoju, czemu niezbyt sprzyjał żywy temperament jej córeczki”11
– zapisał w Pamiętnikach.
Pochodząca z niemieckiej Lubeki pani Becker miała w Singapurze dołączyć do swojego męża. Fałat odciążał ją nieco w opiece nad córką:
„Mała Emmy, której poświęcałem niekiedy swe wolne chwile, przysiadała się stale do mnie podczas malowania, zwłaszcza gdy malowałem Chińczyków lub Arabów z małpami”12.
Malaria w Singapurze
Okazana towarzyszkom podróży uprzejmość wkrótce bardzo się Fałatowi opłaciła. Wdzięczna pani Becker namówiła swego męża – jak się okazało, właściciela luksusowego Hotel de l’Europe by w ramach podziękowania ugościli artystę w Singapurze.
Przyjaciele zrezygnowali bowiem z projektu zwiedzenia Indii. Lekarz okrętowy zalecił Simmlerowi zmianę klimatu na łagodniejszy, Fałat pozostał natomiast w Singapurze. Nieplanowana korekta trasy oraz kłopoty z komunikacją sprawiły, że długo nie docierały do niego żadne przekazy pieniężne zlecone przez przyjaciela.
„Chciałem ratować się malowaniem portretów, chociażby bogatych Chińczyków, ale oni zamiast gotówki ofiarowywali mi niestety paki herbaty”13
– wspominał.
Fałat poświęcił się więc zbieraniu szkiców. Najmocniej pociągała go pełna malowniczych zaułków dzielnica chińska, gdzie zaraził się malarią. Wyzdrowiał dopiero po kilku tygodniach, otoczony przez Beckerów troskliwą opieką. Gdy w końcu nadeszły pieniądze, czym prędzej wsiadł na kolejny statek – płynący do Hongkongu Araton Apcar. Na tę trasę wystarczyło mu gotówki, ale co dalej? Simmler czekał na niego jeszcze dalej, bo aż w Jokohamie.
Sen w Japonii
Fałat znów mógł liczyć na szczęście – i współpasażera. Pewien bogaty Anglik, widząc na pokładzie szkicującego artystę, zainteresował się jego pracami. Z miejsca zamówił swój portret. „Zgodziłem się sportretować go, a jako cenę wymieniłem sumę stu dolarów, potrzebną mi na przejazd z Hongkongu do Jokohamy”14.
Udało się – i tym sposobem Fałat stał się pierwszym polskim artystą, który dotarł do Japonii. Tam wraz z Simmlerem oglądał stare świątynie i cmentarze, podziwiał naturę, przyglądał się pracy miejscowych rzemieślników. „Pobyt w Japonii mogę porównać do rozkosznego snu; tylko ukochanie Polski kazało nam i tutaj tęsknić do kraju i myśleć o powrocie”15 – deklarował po latach.
Wraz z Simmlerem kupili więc bilety na statek City of Peking. Po prawie trzytygodniowej podróży wysiedli w San Francisco, skąd pociągiem – przez całe Stany Zjednoczone – dojechali do Nowego Jorku. Stamtąd wypłynęli statkiem przedsiębiorstwa żeglugowego Norddeutscher Lloyd do Bremy. W sierpniu 1885 roku Fałat był już z powrotem w Monachium.
Turysta i artysta
Trasa, którą podążyli Fałat i Simmler, przyciągała także innych podróżników. Dynamiczny rozwój turystyki, rozbudowa tras kolejowych, otwarcie Kanału Sueskiego – to wszystko sprawiło, że rozpalające wyobraźnię marzenie, które Juliusz Verne spopularyzował poczytną powieścią W osiemdziesiąt dni dookoła świata, dla wielu osób stało się możliwe do realizacji. Na przykład wytrawny kolekcjoner Karol Lanckoroński w podobnym czasie wyruszył w wyprawę dookoła globu w towarzystwie austriackiego malarza Ludwiga Hansa Fischera.
„Skończy się na tym, że zamiast artystą stanę się podróżnikiem. Marki pocztowe na kopercie dały ci pewno do myślenia. Pytasz skąd i od kogo? Ba! Od akwarelisty – a akwarelista ciągnie do wody” – pisał Fałat do przyjaciela na początku podróży. W innym liście zastrzegał się: „Po powrocie do Europy schowam się przed ludźmi, ażeby uporządkować tekę i uspokoić zamęt w głowie…”16.
Taka przygoda nie tylko umożliwiała zebranie artystycznych inspiracji, lecz także stanowiła świetną reklamę.
„Fałat, znakomity nasz akwarelista, powrócił z niezwykłej podróży, w której okrążył dokoła kulę ziemską. Przywiózł z tej «artystycznej wycieczki», jakiej żadnemu jeszcze polskiemu artyście nie zdarzyło się odbyć, całą bogato naładowaną tekę akwarel, szkiców, rysunków”17 – informowała „Nowa Reforma” jesienią 1885 roku.
Podobne doniesienia zamieszczały także inne gazety.
W stronę japonizmu
Niedługo po powrocie artysta pokazał pierwsze szkice z podróży w Krakowie i w Warszawie. W 1888 roku więcej studiów zaprezentował na indywidualnej wystawie w warszawskim Salonie Krywulta. To właśnie z tego okresu pochodzą reprodukcje akwareli ukazujących scenę na pokładzie statku w Kolombo.
„Niewiele zachowało się do dziś w Polsce przedstawień o tematyce azjatyckiej. Najbardziej wartościowe z nich trafiły do prywatnych zbiorów w Niemczech i Szwajcarii. Były to widoki ze statku (Kanał Sueski, Widok Adenu, Widok Singapore) bądź sceny rozgrywające się w porcie (Syngalez sprzedający bambusy, Praczka malajska z Singapuru) lub na statku”18 – podsumowywał Jerzy Malinowski.
Wpływ sztuki Wschodu na twórczość Fałata rozwinie się z pełną mocą dopiero za pewien czas. Jak stwierdza Anna Król, był to jeden z najciekawszych przedstawicieli japonizmu w sztuce polskiej – i jedyny, który mógł się pochwalić wizytą w Japonii.
Bibliografia:
1. Fałat J., Pamiętniki, Warszawa 1935.
2. Fałat znany i nieznany, t. 1: Korespondencja z lat 1874–1895, wybór i oprac. M. Aleksandrowicz, Bielsko-Biała 2003.
3. Kluczewska-Wójcik A., Japonia w kulturze i sztuce polskiej końca XIX i początków XX wieku, Warszawa–Toruń 2016.
4. Kronika, „Nowa Reforma” nr 263, 1885.
5. Król A., Japonizm polski, Kraków 2011.
6. Król A., Podróż do Japonii. Inspiracje sztuką Japonii w twórczości Juliana Fałata, Kraków 2009.
7. Malinowski J., Julian Fałat, Warszawa 1985.
8. Malinowski J., Podróż Juliana Fałata do Chin i Japonii w 1885 roku, w: Orient w kulturze polskiej. Materiały z sesji jubileuszowej z okazji 25-lecia Muzeum Azji i Pacyfiku w Warszawie, 15–16 października 1998, Warszawa 2000.
9. Nasze ryciny, „Tygodnik Ilustrowany” nr 310, 1888.
10. Sarnecki Z., Album artystyczne, „Świat” nr 1, 1888.
Mecenasem Muzeum Narodowego w Warszawie oraz tego artykułu jest:
PGE – Polska Grupa Energetyczna od wielu lat wspiera i promuje polską kulturę przez sponsoring ważnych wydarzeń kulturalnych oraz instytucji kultury. Grupa PGE angażuje się w dbałość o polską kulturę i polskie dziedzictwo narodowe, ale też w upowszechnienie wizerunku muzeów jako miejsc otwartych i przyjaznych dla publiczności, proponujących wciąż nowe i interesujące projekty. Podkreśla również niezwykle ważną rolę edukacji w procesie poznawania polskiej sztuki.
PGE jest Mecenasem Muzeum Narodowego w Warszawie, Muzeum Narodowego w Krakowie, Muzeum Narodowego w Lublinie, Muzeum Narodowego w Gdańsku oraz Muzeum Narodowego w Kielcach, a także Mecenasem Edukacji i Nowego Skarbca Koronnego na Zamku Królewskim na Wawelu.
- J. Fałat, Pamiętniki, Warszawa 1935, s. 113–114. ↩
- Ibidem, s. 114. ↩
- Ibidem, s. 101. ↩
- Ibidem, s. 114. ↩
- Ibidem. ↩
- Ibidem. ↩
- Ibidem, s. 115. ↩
- Nasze ryciny, „Tygodnik Ilustrowany” nr 310, 1888, s. 366. ↩
- A. Król, Japonizm polski, Kraków 2011, s. 121–123. ↩
- Nasze ryciny, op. cit. ↩
- J. Fałat, op. cit., s. 117. ↩
- Ibidem. ↩
- Ibidem, s. 122. ↩
- Ibidem, s. 124. ↩
- Ibidem, s. 134. ↩
- Fragmenty listów Juliana Fałata do przyjaciela, za: Z. Sarnecki, Album artystyczne, „Świat” nr 1, 1888, s. 19. ↩
- Kronika, „Nowa Reforma” nr 263, 1885, s. 2. ↩
- J. Malinowski, Podróż Juliana Fałata do Chin i Japonii w 1885 roku, w: Orient w kulturze polskiej. Materiały z sesji jubileuszowej z okazji 25-lecia Muzeum Azji i Pacyfiku w Warszawie, 15–16 października 1998, Warszawa 2000, s. 77. ↩
A może to Cię zainteresuje:
- „Geniusz nie ma płci”, czyli jak Rosa Bonheur podbiła Paryż (i nie tylko) - 30 kwietnia 2024
- Anna Rajecka. Pierwsza Polka na Salonie - 17 marca 2024
- Pani Mysza i jej świat. Michalina Krzyżanowska - 4 lutego 2024
- Hanna Rudzka-Cybis. Malarka, kapistka, profesorka - 6 października 2023
- Niebieskooka Mewa, czyli Maria Ewa Łunkiewicz-Rogoyska - 10 sierpnia 2023
- 10 dzieł Matejki, które warto znać - 23 czerwca 2023
- Julian Fałat „Na statku – Colombo, Ceylon” - 23 czerwca 2023
- Jacek Malczewski „Portret narzeczonej” - 16 czerwca 2023
- Michalina Janoszanka. Baśnie, święci i blask Malczewskiego - 11 czerwca 2023
- Camille Claudel i jej polskie siostry po dłucie - 14 maja 2023