Maria Czapska w 1930 roku zastanawia się na łamach magazynu „Kobieta Współczesna”: „Jeśli jest ciężki chleb malarza na dorobku, to cóż powiemy o losie malarki, żony malarza”1. Nie wątpi, że czytelniczki rozumieją, co ma na myśli. Dalej pisze:
„Taki już los kobiety, że ona dźwigać musi ciężar drobnych a niezliczonych kłopotów życia codziennego, a jak trudno jest łączyć to wielorakie kłopotanie się z pracą indywidualną, z pracą twórczą, to mi przyzna każda kobieta, która się zetknęła z rzeczywistością życia. Niestrudzona, cierpliwa, umiejąca łączyć zalety kobiety z zapałem i wytrwałością artysty, przetrwała pani Hanna Rudzka-Cybis na swym stanowisku wierna raz obranej drodze”2.
Jan Cybis nie palił się do tak przyziemnych obowiązków, jak prowadzenie domu. Autorka artykułu aż za dobrze wie, jak to wyglądało. Zmagania młodej artystki widziała na własne oczy, mieszkając w Paryżu z bratem, malarzem Józefem Czapskim. Czapski zapamięta to tak samo, a może nawet jeszcze wyraźniej:
„Cybis żył tylko z tego, że jego żona (…) chodziła co dzień w mrozy daleko do Luwru i kopiowała pejzaże Corota, które potem odsyłała do Polski do krewnego, a ten jej te kopie w Polsce – pewnie za grosze – sprzedawał”3.
To był naprawdę szalony pomysł, żeby przyjechać nad Sekwanę prawie bez pieniędzy i zostać tyle lat.
Zdolna córka
Hanna Rudzka przyszła na świat 27 lipca 1897 roku w Mławie. Może jej losy potoczyłyby się inaczej, gdyby nie matka, Natalia z Rościszewskich. W talencie plastycznym dostrzega szansę dla córki na zyskanie samodzielności i zdobycie zawodu, którego sama nigdy nie miała. Gdy Hanna uczy się w lubelskim gimnazjum, posyła ją na prywatne lekcje rysunku.
Potem dzięki wsparciu matki Rudzka rusza do Warszawy. W 1917 roku zdaje egzamin do Szkoły Sztuk Pięknych i zaczyna naukę w pracowni Miłosza Kotarbińskiego. Cztery lata później, przez różne finansowo-rodzinne zawirowania, przenosi się do Krakowa. Dostaje się od razu na drugi rok studiów na Akademii Sztuk Pięknych. Studentki na krakowskiej ASP to cały czas nowość. Od malarza Stanisława Dębickiego Rudzka słyszy: „Kobiet nie przyjmuję”4, wybiera więc znaną ze swobody pracownię Ignacego Pieńkowskiego.
W 1923 roku akademię obiega wieść, że z Paryża wraca owiany legendą Józef Pankiewicz. Do jego pracowni natychmiast przenosi się grupa ambitnych studentów i studentek, między innymi Jan Cybis, Józef Czapski, Józef Jarema, Zygmunt Waliszewski i Artur Nacht oraz oczywiście Hanna Rudzka.
Boks zamiast peleryn
Zafascynowany sztuką francuską Pankiewicz rozbudza podobne uczucia w swoich uczniach. Paryż przyciąga jak magnes. Kilkanaście osób z jego pracowni postanawia połączyć siły i wspólnie zgromadzić fundusze na podróż. Nazywają się Komitetem Paryskim, w skrócie K.P. Później przylgnie do nich przez to określenie „kapiści”.
Co mogą zrobić młodzi artyści, którzy chcą zebrać pieniądze? Pomysłów akurat im nie brakuje, zapału tym bardziej. Organizują bal, szykują loterię, a pod wodzą Jaremy – przyszłego twórcy awangardowego teatru Cricot – wystawiają amatorskie przedstawienia. Przed spektaklami organizują mecze bokserskie, a w podziemiach uczelni montują „przyrządy dla ćwiczeń w boksie”. Nie chodzi tylko o modny sport, lecz „o kategoryczne odcięcie się od malarzy Młodej Polski z pelerynami i długimi włosami”5, jak wyjaśniał Czapski.
Hanna mieszka wtedy z Janiną Przecławską, nazywaną Enką. To właścicielka domu, pani Siedlecka, swata je z kolegami: Rudzką z Cybisem, a Przecławską z Januszem Strzałeckim. „Nasze śluby to była cała jej akcja”6 – wspominała malarka. Siedlecka uważa, że tak będzie lepiej dla dziewcząt: jeśli mają już jechać do tego Paryża, to przynajmniej jako żony.
W Rudzkiej budzą się wątpliwości, bo chciałaby się skupić na pracy artystycznej. Ostatecznie staje na ślubnym kobiercu w lipcu 1924 roku. We wrześniu Cybisowie są już w wymarzonym Paryżu. A razem z nimi cała banda przyjaciół.
Picasso z rybą
W gronie jedenastu osób, które ruszają do Francji, są tylko dwie kobiety: Rudzka i Przecławska-Strzałecka. Nieco później dołączy do nich jeszcze malarka Dorota Berlinerblau (potem Seydenmannowa). Już sam wyjazd z Krakowa jest gestem artystycznym.
„Jechaliśmy do Paryża zbuntowani przeciw malarstwu polskiemu, prędzej przeciw temu, co za malarstwo polskie było wówczas uważane, a więc jeszcze postmatejkizm i ogony impresjonizmu, okraszone ludowością z niebieskim śniegiem i chłopkami w kolorowych chustach”7 – deklaruje Czapski.
Rola Czapskiego jest wyjątkowo ważna, ponieważ jako jedyny zna biegle francuski. Nie ma rady, to jemu przypada większość spraw organizacyjnych. Przez pewien czas Komitet Paryski finansowo wspiera zamożny przyjaciel Pankiewicza, senator Stefan Laurysiewicz. Dobre relacje z profesorem kończą się jednak po kilku miesiącach. Główne powody rozłamu są dwa.
Po pierwsze, dyplomy. Pankiewicz chce założyć w Paryżu oficjalną filię krakowskiej ASP. Komitet Paryski przeniósł się więc do Francji z jego błogosławieństwem, niejako przecierając szlaki. Pankiewicz rzeczywiście po roku zaczyna organizować paryski oddział. Władze uczelni formalnie nie uznają jednak wyjazdu kapistów za kontynuację studiów i nie wszyscy dostają zaliczenie na podstawie przesłanych prac.
Po drugie, bal. Gdy po trzech miesiącach przyjaciołom zaczyna brakować pieniędzy, postanawiają powtórzyć plan z Krakowa i zorganizować bal. Przez niesnaski związane z paryską filią Pankiewicz wycofuje jednak swój patronat nad wydarzeniem. Niezrażeni artyści znajdują więc zastępstwo w osobie… Pabla Picassa.
„Picasso się zgodził, był na balu, chodził z taką ogromną rybą zdjętą z naszych dekoracji”8 – wspomina po latach Rudzka.
Choć bal okazuje się sukcesem towarzyskim na Montparnassie, wcale nie przynosi oczekiwanych zysków. Kapistom nie pozostaje nic innego, jak dorabiać różnymi chałturami.
Obrazy czy klejnoty?
Ale przede wszystkim: malować. I oczywiście dyskutować, spierać się, komentować nawzajem swoje obrazy. Kapiści są dla siebie największym wsparciem i najsurowszymi krytykami. Chłoną malarstwo Paula Cézanne’a, Pierre’a Bonnarda, Henriego Matisse’a. Długie godziny spędzają w Luwrze. Wyjeżdżają razem na plenery na południe Francji.
Cybis przekonuje, że nie mogą się śpieszyć z wystawą, że jeszcze nie czas, że muszą jeszcze popracować. Dopiero w 1930 roku – po sześciu latach od wyjazdu! – występują z pierwszym wspólnym pokazem w cenionej Galerie Zak. O młodych malarzach i malarkach z Polski zaczyna być głośno. Rudzka-Cybis wspominała:
„Sukces zatem był, ale dość specyficzny. Bo to, co my robiliśmy, było zupełnie poza modą. Byliśmy tacy, jacy byliśmy, myśmy siebie bardzo uznawali wzajemnie, bardzo dobrze się rozumieliśmy i ostro ocenialiśmy. Mieliśmy wobec siebie ogromne wymagania. (…) Dlatego malarze lubią nawet mieszkać blisko siebie. Każdy wchłania rzeczy widziane, obrazy innych, dawnych i współczesnych”9.
„Do najlepszych prac wystawy trzeba zaliczyć płótna pani Hanny Rudzkiej-Cybisowej” – pisze wtedy Czapska. Szczególnie chwali pejzaże malarki: „Są świeże, wibrujące, prześliczne, nawet jej martwe natury grają jak barwne bukiety, iskrzą się jak klejnoty”10. W dzień wernisażu na wystawę wstępuje sama Olga Boznańska. Ponoć „zwróciła uwagę na prace tej młodej koleżanki, dotknięta ich szczerością i wrażliwością”11.
Na okładkę wspomnianego numeru „Kobiety Współczesnej” trafia obraz Młyn w Moret. Czarno-biała reprodukcja daje jednak czytelniczkom słabe pojęcie o twórczości Rudzkiej-Cybis, bo dla niej malarstwo oznaczało kolor. Przedstawiany wycinek świata – czy to martwa natura, czy pejzaż – stawał się dla malarki jedynie pretekstem do rozłożenia plam barwnych i pracy nad fakturą obrazu.
Z powrotem w Krakowie
Po latach spędzonych w Paryżu kapiści szturmem zdobywają pozycję na mapie sztuki. W maju 1931 roku pokazują swoje prace w Galerie Moos w Genewie, a w grudniu w warszawskim Hotelu Polonia. Tymczasem Cybisowie wracają do Krakowa i próbują znaleźć sobie miejsce w nowym-starym środowisku.
Nie jest to takie proste. Na państwowe zamówienia mogą liczyć raczej artyści z kręgu „Rytmu” – lansujący eleganckie art déco – albo kolejne grupy wywodzące się z warszawskiej pracowni Tadeusza Pruszkowskiego, jak Bractwo św. Łukasza. Kapiści pozostają gdzieś pomiędzy: zbuntowani przeciwko zachowawczym nurtom w sztuce, ale mniej awangardowi niż abstrakcjoniści. Ich styl przyczynia się w Polsce do rozwoju postimpresjonizmu i koloryzmu.
Rudzka-Cybis radzi sobie nieźle. Rok 1933 przynosi jej pierwszą wystawę indywidualną w paryskiej Galerie Renaissance. Choć Komitet Paryski nie funkcjonuje już jako zwarta grupa, artystka nadal może liczyć na koleżeńską sieć wsparcia.
Na plenery wyjeżdża do majątków gościnnych przyjaciół, a Berlinerblau-Seydenmannowa pomaga jej finansowo i zachęca znajomych do kupna obrazów.
Wojenna kawiarnia
Wybuch wojny sprowadza kwestie artystyczne na dalszy plan. Rudzka-Cybis współorganizuje samopomoc koleżeńską w Domu Plastyków przy ulicy Łobzowskiej w Krakowie.
„Na dole była kawiarnia, a na górze kuchnia dla artystów, gdzie wydawano tanie, dobre obiady. Pracowali sami plastycy”12 – opowiada po latach.
Do rozmów z władzami okupacyjnymi zostaje oddelegowany rzeźbiarz Stefan Zbigniewicz, który najlepiej zna niemiecki. Kawiarnia wspomaga dziesiątki osób. Udaną działalność przerywa jednak łapanka. W kwietniu 1942 roku aresztowani zostają w lokalu wszyscy mężczyźni, między innymi rzeźbiarz Ludwik Puget i malarz Jan Rubczak (obaj zginą w Auschwitz-Birkenau).
„Kawiarnia nasza była również punktem spotkań wielu różnych ugrupowań konspiracyjnych. Można zaryzykować twierdzenie, że – z nielicznymi wyjątkami – konspirowali wszyscy”13 – przyznaje malarka Hanna Krzetuska.
Rudzka-Cybis ukrywa w domu znajomych zagrożonych przez poglądy komunistyczne lub żydowskie pochodzenie. Pod nazwiskiem Trzaskowska mieszka u niej przez pewien czas Berlinerblau-Seydenmannowa. Przyjaciółce nie uda się jej uratować – straci życie przez donos.
Wojenne lata definitywnie kończą także małżeństwo artystki. Cybis spędza ten okres w Krzemieńcu, gdzie wiąże się z malarką Heleną Zarembianką. Do końca życia zachowa jednak przyjacielskie stosunki z pierwszą żoną i zawsze będzie wysoko cenił jej opinie na temat sztuki.
Profesorka bez dyplomu
Koniec wojny przynosi nowe wyzwania. Już na początku 1945 roku działalność wznawia Akademia Sztuk Pięknych w Krakowie. Do władzy dochodzi wtedy pokolenie kolorystów i kapistów. Nowy rektor, Eugeniusz Eibisch, na pierwszym posiedzeniu proponuje, by uzupełnić luki kadrowe i zatrudnić między innymi Rudzką-Cybis. Jak echo rozbrzmiewają wtedy w ścianach uczelni słowa podobne do tych, które artystka usłyszała niegdyś w jednej z pracowni: „Kobiet nie przyjmuję”. Gdy Eibisch wysuwa kandydaturę Rudzkiej, malarz Władysław Jarocki zauważa, że „nie ma żadnych osobistych zastrzeżeń”, ale „należałoby się dobrze zastanowić, czy wskazanym jest wprowadzenie kobiety do grona”14.
Inni wykładowcy nie podzielają tych wątpliwości i Rudzka-Cybis zostaje zatrudniona na stanowisku profesorki nadzwyczajnej jako pierwsza kobieta w dziejach krakowskiej ASP. Na szczęście na przeszkodzie nie stanął fakt, że przez wyjazd z Komitetem Paryskim artystka… nie uzyskała nigdy dyplomu ukończenia studiów. Odpowiednie świadectwo, wystawione na podstawie dorobku, otrzymała dopiero w lipcu 1945 roku. Ocena: bardzo dobra.
Wkrótce Rudzka-Cybis zaczyna piąć się po szczeblach kariery akademickiej, przecierając kobietom szlaki na kolejnych stanowiskach: jako profesorka zwyczajna (1956) i dziekanka Wydziału Malarstwa (1959). Przez kilka lat kieruje także Związkiem Polskich Artystów Plastyków w Krakowie.
Ani wielkie przemiany polityczne, ani te mniejsze, osobiste, nie wpływają zasadniczo na drogę artystyczną, którą Rudzka obrała przed laty w Paryżu. Malarka nie dzieli swojej sztuki na okresy, etapy, ewolucje. Z uwagą śledzi przemiany w sztuce, lecz trwa przy swoich wyborach.
„Ale ja jestem taka sama. Nie potrafię inaczej. Najważniejsze jest, żeby artysta powiedział prawdę. A to jest moja prawda”15 – mówi u schyłku życia.
Umiera w 1988 roku.
Bibliografia:
1. Antos J., Zdobycie władzy przez kapistów i kolorystów w krakowskiej ASP po II wojnie światowej w świetle dokumentów i wspomnień, w: Wobec przyszłości. Materiały nadesłane i wygłoszone na sesji naukowej z okazji 185-lecia działalności Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, Kraków 2004.
2. Byłem Don Kichotem, który po sznurze chodził. Z Józefem Czapskim rozmawia Piotr Kłoczowski, w: Wspominając Akademię. Napisane, wysłuchane, zapisane, t. 9, red. i oprac. J. Dembosz, Kraków 2020.
3. Cybis J., Notatki malarskie. Dzienniki 1954–1966, wybór i wstęp: D. Horodyński, Warszawa 1980.
4. Czapska M., Młode Malarstwo Polskie w Paryżu, „Kobieta Współczesna” nr 20, 1930.
5. Czapski J., Patrząc, wybór, przedmowa i posłowie: J. Pollakówna, Kraków 2004.
6. Krzetuska H., 15% abstrakcji, Wrocław 1966.
7. Krzysztofowicz-Kozakowska S., Hanna Rudzka-Cybis, Kraków 2007.
8. Malarstwo to kolor. Hanna Rudzka-Cybisowa, w: Autoportrety. O sztuce i swojej twórczości rozmawiają z Wiesławą Wierzchowską Hanna Rudzka-Cybisowa (et al.), Warszawa 1991.
9. Markowska A., Hanna Rudzka-Cybis, w: Artystki polskie, red. A. Jakubowska, Warszawa 2011.
- M. Czapska, Młode Malarstwo Polskie w Paryżu, „Kobieta Współczesna” nr 20, 1930, s. 12. ↩
- Ibidem. ↩
- Byłem Don Kichotem, który po sznurze chodził. Z Józefem Czapskim rozmawia Piotr Kłoczowski, w: Wspominając Akademię. Napisane, wysłuchane, zapisane, t. 9, red. i oprac. J. Dembosz, Kraków 2020, s. 480. ↩
- Malarstwo to kolor. Hanna Rudzka-Cybisowa, w: Autoportrety. O sztuce i swojej twórczości rozmawiają z Wiesławą Wierzchowską Hanna Rudzka-Cybisowa (et al.), Warszawa 1991, s. 12. ↩
- J. Czapski, Tło polskie i paryskie, w: Idem, Patrząc, wybór, przedmowa i posłowie: Joanna Pollakówna, Kraków 2004, s. 36. ↩
- Malarstwo to kolor, op. cit., s. 14. ↩
- J. Czapski, op. cit., s. 35. ↩
- Malarstwo to kolor, op. cit., s. 18. ↩
- Ibidem, s. 20. ↩
- M. Czapska, op. cit., s. 12. ↩
- Ibidem. ↩
- Malarstwo to kolor, op. cit., s. 23. ↩
- H. Krzetuska, 15% abstrakcji, Wrocław 1966, s. 139. ↩
- Protokół z posiedzenia Rady Profesorów Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, 24 marca 1945, za: J. Antos, Zdobycie władzy przez kapistów i kolorystów w krakowskiej ASP po II wojnie światowej w świetle dokumentów i wspomnień, w: Wobec przyszłości. Materiały nadesłane i wygłoszone na sesji naukowej z okazji 185-lecia działalności Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, Kraków 2004, s. 141. ↩
- Malarstwo to kolor, op. cit., s. 20. ↩
A może to Cię zainteresuje:
- „Geniusz nie ma płci”, czyli jak Rosa Bonheur podbiła Paryż (i nie tylko) - 30 kwietnia 2024
- Anna Rajecka. Pierwsza Polka na Salonie - 17 marca 2024
- Pani Mysza i jej świat. Michalina Krzyżanowska - 4 lutego 2024
- Hanna Rudzka-Cybis. Malarka, kapistka, profesorka - 6 października 2023
- Niebieskooka Mewa, czyli Maria Ewa Łunkiewicz-Rogoyska - 10 sierpnia 2023
- 10 dzieł Matejki, które warto znać - 23 czerwca 2023
- Julian Fałat „Na statku – Colombo, Ceylon” - 23 czerwca 2023
- Jacek Malczewski „Portret narzeczonej” - 16 czerwca 2023
- Michalina Janoszanka. Baśnie, święci i blask Malczewskiego - 11 czerwca 2023
- Camille Claudel i jej polskie siostry po dłucie - 14 maja 2023
Wszystko pięknie, tylko Pani Profesor w grobie się przewraca za tą “profesorkę” 😏