Fernand Khnopff, Portret Jeanne Kéfer, 1885,
olej, płótno, 80 × 80 cm, Jean Paul Getty Museum, Los Angeles, USA
Jasna, drobna twarzyczka Jeanne Kéfer przykuwa uwagę obserwatora. Trudno oderwać wzrok od postaci dziecka, które samotnie stoi bez ruchu na tle fragmentu drzwi. Z początku sądzić można, że obraz namalowany został skromnymi środkami artystycznymi. To przecież jedynie kilkulatka ukazana w prozaicznej przestrzeni. Wydaje się, że fabuła kompozycji jest banalna i skromna, paleta barwna oszczędna, a jednak… W tej pozornej prostocie tkwi melancholijna tajemnica, którą artysta skrył tak głęboko, aby można było zaledwie ją przeczuć i nigdy do końca nie rozwikłać. Ten sekret motywuje, prowokuje do wniknięcia w dzieło i wtedy dopiero zaczynamy dostrzegać coraz więcej szczegółów, detali i niuansów.
Kim jest ta niezwykła dziewczynka o magnetyzującym spojrzeniu, gdzie się znajduje, co oznaczają zamknięte drzwi, za którymi zaledwie majaczą zarysy wnętrza? Czym inspirował się twórca portretu? Pytania zaczynają „prześladować” i niepokoić. Stoimy przed małą modelką oglądając ją z pewnej odległości, górując nad nią wzrostem, a ona trwa jak zastygła, zaklęta księżniczka, która nie może (albo nie chce) zrobić kroku dalej. Ale i my chyba nie jesteśmy w stanie przekroczyć niewidzialnej bariery. Co nas dzieli, a co łączy? Część odpowiedzi odnaleźć można w biografii twórcy, część zaś tkwi w tendencjach symbolizmu końca XIX wieku. A reszta to „tylko” nasze wyobrażenia, domysły i osobiste doświadczenia.
Fernand Khnopff (1858–1921) wyrósł w kręgach europejskiej elity artystycznej. Był znanym i bardzo cenionym malarzem belgijskim, rzeźbiarzem i grafikiem, współzałożycielem grupy Les XX. Khnopff to gruntownie wykształcony intelektualista, meloman, wielbiciel, znawca i entuzjasta poezji. Literatura i muzyka wywarły wielki wpływ na jego drogę artystyczną, wyobraźnię i odbiór świata. Realizm i elementy impresjonistyczne podporządkowywał ezoterycznym i głęboko symbolicznym ideom. Liryczne, nastrojowe prace z reguły mają charakter wieloznaczności, zapraszają do kontemplacji i zadumy nad naszym życiem. Artysta interesował się także fotografią, choć skrzętnie ukrywał fakt, że posługiwał się nią wielokrotnie w atelier. Nie chodziło zresztą jedynie o szybsze i prostsze odtwarzanie rzeczywistości zatrzymanej na zdjęciu, które mogłoby usprawniać pracę malarza i portretowanych. Najbardziej frapujące były dla niego efekty oddziaływania rodzącej się fotografii, a zwłaszcza zjawiska zwanego photogenic drawing autorstwa W.F. Talbota1. Najkrócej mówiąc, forma w takiej odbitce ma zmniejszoną ostrość obrazu, bardziej rozmyte krawędzie wtapiające się w tło. Poza tym patrzenie na otoczenie, na człowieka przez obiektyw, przez „małą szybkę”, zdwajało wówczas tajemniczość i niejednoznaczność, stwarzało odmienny, nowy dystans.
W dziełach Khnopffa odnajdziemy inspiracje i precyzję twórczości flamandzkich mistrzów renesansu, ale także techniki artystów współczesnych; analizował choćby prace fotograficzne L. Carolla i M. Cameron, płótna Prerafaelitów, J. Ensora, J.S. Sargenta, a przede wszystkim obrazy J. A. Whistlera. Ulegał również, jak wielu innych, wpływom sztuki japońskiej. W 1884 roku Whistler zaprezentował w Brukseli kompozycję Harmonia w szarości i zieleni: Miss Cicely Alexander – modny wówczas tak zwany portret aranżowany, ujęty w teatralnej pozie, w delikatnie zniuansowanej, choć skomplikowanej gamie barwnej. Obraz ten poruszył środowisko artystyczne, wzniecił inspiracje. Także Khnopff był pod wielkim wrażeniem – aranżacje od tej pory stały się mu bardzo bliskie. Jednocześnie ważna była dla niego idea Stéphane’a Mallarmégo głosząca dzieło czyste, czystą koncepcję, która prowokowała do nowych rozwiązań znaczeniowych2.
Jeanne to pięcioletnia córka Gustava Kéfera, przyjaciela malarza, znanego muzyka, stale koncertującego pianisty i dyrygenta. Jej wizerunek miał być zaprezentowany na wystawie grupy Les XX w 1885, jednak twórca nie zdążył wykończyć płótna, dlatego ukazano je rok później. Dzieło od razu spotkało się z bardzo przychylną opinią i od tej pory Khnopff często otrzymywał podobne zlecenia. Portret w rezultacie stał się jedną z głównych ikon symbolizmu belgijskiego, nie jest to bowiem typowe zilustrowanie dziecka. Już w nieco wcześniejszym dziele, w Portrecie Mademoiselle van der Hecht, artysta przedstawił enigmatyczną, trochę zalęknioną, uduchowioną małą dziewczynkę. Kameralność tematu podkreślona została dodatkowo bardzo niewielkimi rozmiarami obrazu – zapewne kompozycja przeznaczona była wówczas do oglądania z bliska, w prywatnym zaciszu3.
Kadr kompozycji nie jest jednak nowatorski; siedząca sylwetka modelki zbliżona jest do oka widza, zajmuje znaczną powierzchnię płótna, a spłaszczona przestrzeń za jej plecami zyskała dekoracyjny, abstrakcyjny ornament. Barwy stapiają się ze sobą mimo pewnych kontrastów kolorystycznych. Natomiast Jeanne jest daleko od nas; tłem są dokładniej ukazane szczegóły drzwi, wraz z profilowanymi listwami, dziurką od klucza, klamkami i taflą szyb. Dopiero za szkłem przedmioty stają się nieczytelne, ledwie zasugerowane, namalowane szerszymi pociągnięciami pędzla. Filigranowa, drobna postać zdaje się konkurować z architekturą wnętrza skadrowaną „na japońską modłę”.
W pierwszej chwili wydawać by się mogło, że Jeanne została postawiona jak lalka i odgrywa tylko taką rolę, jaką jej wyznaczył dorosły: zilustrowanie uroczej dziewczynki. Biernie podporządkowuje się ona woli reżysera i jego scenariuszowi, ponieważ jest pasywnym, uległym dzieckiem, które i tak nie ma własnej osobowości. Piękną marionetkę pozostawiono w prawie pustej przestrzeni, przed zamkniętymi drzwiami. Ubrano ją w dziecięcy, drogi płaszczyk, ozdobiony pelerynką i lśniącą, dużą kokardą, dopasowany do czepeczka, pończoch i połyskujących bucików. Krój stroju, kokardki przy kołnierzyku, nakrycia głowy i obuwia definiują bohaterkę sceny jako malutkie, słodkie dziewczątko z zamożnego domu.
Ale to tylko pierwsze wrażenie, pozory; pięciolatce udało się wymknąć spod władzy dorosłych, oszukać malarza, a może właśnie Khnopff chciał zostać oszukany i rezultat jest zaskakujący. W rzeczywistości bowiem Jeanne nie jest jedynie pozbawioną duszy lalką o porcelanowej twarzy. Ta krucha istotka staje się wymowna, jest ona nie tylko wyrazem i świadectwem własnego dzieciństwa i swojego świata, ale jest symbolem również naszego dzieciństwa. Lekko zawstydzona i wyobcowana, choć nie zalękniona, stoi niemal na baczność i chowa asekuracyjnie dłoń za połę płaszczyka, a drobniutki kciuk przytrzymuje długą wstążkę; może to dodaje jej pewności siebie, może to obronny gest przed nieznanym obszarem, przed całkowitą izolacją?
Wyolbrzymiona, przerysowana dysproporcja między wzrostem kilkulatki a wysokością fragmentów skrzydeł drzwi uosabiać może bezradność i bezbronność, uzależnienie od innych; rzeczywiście córka Kéfera nie byłaby w stanie samodzielnie nacisnąć klamki, bo dziecko jest na to nie tyle za małe, co za niskie. Dziurka od klucza, przez którą oczywiście niczego nie dostrzegamy, i duże tafle szkła, przez które moglibyśmy zobaczyć tak wiele, ale widzimy tylko zarys upiętej kotary i jakieś nieokreślone przedmioty to symboliczna granica, bariera między dojrzałością ludzi dorosłych a bytem nieporadnych dzieci.
To metafora zewnętrznej, znanej i materialnej strefy oraz wewnętrznego, duchowego i nieznanego terytorium, to uosobienie przekraczania progu ludzkich możliwości. Bo czyż najmłodsi nie mają życia wewnętrznego, mimo że nie potrafią sięgnąć do klamki czy otworzyć drzwi kluczem? Czyż nie wyłaniają się tu nasze własne wspomnienia z dalekiej przeszłości, które nadal peszą, budzą zmieszanie, a może czułość i roztkliwienie? Cała głębia przedstawienia – enigma, tkwi przede wszystkim w magnetycznych oczach Jeanne i w tym drobnym znaku wsuniętej dłoni. To właśnie określa artyzm i wrażliwość mistrza inscenizacji. Realizm splata się z fantazją, wyobraźnią, niedookreśleniem.
Należy tu przywołać bardzo istotne badania konserwatorów The J. Paul Getty Museum w Los Angeles, gdzie obraz jest prezentowany. Prześwietlenie płótna wykazało, że w pierwszej wersji dziewczynka trzymała albo bukiecik białych kwiatków, albo jeden duży kwiat o tej samej barwie, co zgodnie z tradycją oznaczało czystość, dziewictwo i niewinność4.
Taki język kwiatów nawiązywał do wzorców malarstwa nowożytnego, także do flamandzkiej sztuki sakralnej. Zatem dlaczego Khnopff przemalował ten rekwizyt i zdecydował się na nową, nieznaną do tej pory aranżację, dlaczego na miejscu rysunku kwiatków ukazał gest rączki? Możemy przypuszczać, że zrezygnował z konwencjonalnej alegoryzacji, ponieważ pragnął uniknąć typowej, przewidywalnej analizy; zatriumfowała polisemiczność i niejednoznaczny nastrój dziecka. Wybór ten może też świadczyć o filozoficznym podejściu do życia i inspiracjach czystą koncepcją dzieła sformułowaną przez Mallarmégo; w życiu nie ma nic oczywistego, a artysta nie powinien ingerować w interpretację widza.
Twórcy tu nie ma. Wymowa dzieła opiera się na skojarzeniach filtrowanych przez nasze własne doświadczenia i reminiscencje. Dawny system znaków przegrał ze swobodnym komentarzem, namysłem nad tym, co nieuchwytne i trudne do zdefiniowania. Supremacja wyobraźni jest najistotniejsza – czy za drzwiami, wewnątrz, znika niepewność, strach i dziecięca naiwność?
Aura pedantycznie zaplanowanej kompozycji oddziałuje dzięki niespektakularnej narracji; język poezji splata się z kolorem dźwięcznym jak wysublimowana muzyka. Dzięki palecie barwnej i leciutko zatartym konturom wynikającym z eksperymentów fotograficznych potęguje się symboliczny klimat ilustracji. Khnopff miał zwyczaj łączyć biel ołowianą z innymi farbami, a to powodowało ich rozmycie, „wyciszenie” tonalne5. Ten zabieg formalny świetnie zaowocował w podobiźnie Jeanne. Ciemniejsze kolory – czarne buty, szare pończoszki i impresyjnie zaznaczone elementy za szybą współbrzmią z gamą przebielonych pigmentów. Blade błękity i bardzo rozjaśnione zielenie, złamane biele tła łączą się z różnorodnymi odcieniami jasnego brązu płaszcza, połyskujących guziczków, troszkę ciemniejszej, jedwabnej kokardy. Na niej leży rąbek asymetrycznie zakomponowanej kokardki czepka o tonacji subtelnego różu przetkanego srebrzystymi pasmami. Głowę dziecka okalają złoto-rude loki. Nieskazitelna, mocno zaróżowiona twarzyczka promieniuje ciepłem, wspaniale wykrojone, malinowe usta i drobny nosek świadczą o doskonałości urody małej modelki. I oczy… Duże, ciemne, z delikatnymi blikami, emanują, wbijają się w widza, trzymają nas na uwięzi, nie pozwalają zapomnieć o obrazie i jego bohaterce. Hipnotyzują. Czarują. Właśnie ten wzrok utwierdza w przekonaniu, że trudno narzucić dziecku cudzą wolę, choćby stało na baczność; przecież to nie wieczność, to wyłącznie chwila, początek, a nie koniec.
Wizerunek Mademoiselle Jeanne jest nie tylko dobrym portretem psychologicznym; gdyby tak było, nie miałby takiej siły i mocy. Wbrew pozorom obraz może mieć szeroki rezonans. Przecież obawa, że nie potrafimy sięgnąć do klamki czy otworzyć drzwi kluczem, tkwi w nas bez względu na to czy jesteśmy dziećmi, czy ludźmi dorosłymi.
- M. Draguet, Fernand Khnopff. Portrait of Jeanne Kéfer, Getty Museum Studies on Art, Los Angeles 2004, s 52. ↩
- Ibidem, s. 95. ↩
- Portret Mademoiselle van der Hecht, namalowany w 1883 roku przez Fernanda Khnopffa, to płótno o wymiarach 37 × 29 cm. Obecnie znajduje się w zbiorach Królewskich Muzeów Sztuk Pięknych w Brukseli. ↩
- M. Draguet, Fernand Khnopff. Portrait of Jeanne Kéfer…, op. cit., s. 74-80. ↩
- Ibidem, s. 60. ↩
Artykuł sprawdzony przez system Antyplagiat.pl
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Między rzeczywistością a snem. Życie i twórczość Leonory Carrington - 29 września 2023
- Czy istnieje klątwa Tutanchamona? Tajemnice starożytnego grobowca - 3 listopada 2022
- Obrazy dla rozkoszy patrzenia, czyli sekrety XVII-wiecznych rzemieślników ukryte w malarstwie - 15 stycznia 2021
- Apetyt na sztukę i mężczyzn, czyli o burzliwych losach Peggy Guggenheim - 13 listopada 2020
- Rafael Santi „Madonna Sykstyńska” - 20 lipca 2019
- Gian Lorenzo Bernini „Apollo i Dafne” - 28 stycznia 2019
- Zobaczyć piękno. Wenus z lustrem - 16 kwietnia 2016
- Fernand Khnopff i jego „Portret Jeanne Kéfer” - 18 lipca 2015
- Jacobus Vrel „Kobieta przy oknie machająca do dziewczynki” - 27 stycznia 2015