Mecenasem Galerii Sztuki XIX wieku
w Muzeum Narodowym w Warszawie oraz tego artykułu jest:
Edward Okuń, Portret żony artysty, 1904
olej, płótno, 66 × 81,5 cm
Muzeum Narodowe w Warszawie
Są takie obrazy, z których o sportretowanych na nich osobach można dowiedzieć się absolutnie wszystkiego. Analizując ich stroje i otoczenie, można domyślić się, skąd pochodzili i czym się zajmowali, a z póz i gestów wyczytać, jakie mieli ambicje i marzenia. Portret Zofii z Tolkemitów, namalowany w 1904 roku przez jej męża, Edwarda Okunia, nie jest jednak obrazem tego rodzaju. Choć kobieta otwarcie zwraca się w naszą stronę i patrzy nam prosto w oczy, to aura tajemniczości, która ją otacza, sprawia, że pozostaje niedostępna. I właśnie ta zagadkowa niedostępność intryguje w niej najbardziej. Bezwiednie wpadamy w pułapkę, którą zastawił na nas Okuń – chcemy poznać Zofię bliżej.
Kobieta jest elegancko ubrana, ma na sobie oliwkowy płaszcz z koronkową pelerynką. Część gipiurowej koronki przykrywa biały tiul, który pomaga przytrzymać na głowie Zofii słomkowy kapelusz. Szerokie rondo zdaje się uginać pod ciężarem pudrowych róż zdobiących jego brzegi. Okuń z dużą starannością oddał faktury materiałów, szczególnie zachwyca delikatność tiulu uformowanego przy brodzie w pokaźną kokardę.
Mimo umiejętnie namalowanego, dekoracyjnego stroju naszą uwagę przyciąga przede wszystkim twarz kobiety. Na tle jasnej, lekko różowawej cery wyróżniają się trzy punkty: pełne usta i para głęboko osadzonych oczu. Intensywność ich błękitnego koloru podkreślają puszyste miedziane włosy, upięte pod kapeluszem, i prosty w formie, szmaragdowy kolczyk, widoczny w lewym uchu. Usta, które na pierwszy rzut oka wydają się zamknięte, tak naprawdę są bardzo delikatnie rozchylone, jakby Zofia chciała nam coś powiedzieć i zatrzymała się jeszcze przed pierwszym słowem.
Okuń przedstawia nam swoją żonę, ale nie mówi o niej wszystkiego. Jakąś jej część zostawia tylko dla siebie. My możemy się tylko zastanawiać, czy ten blask w jej oczach to kokieteria, zuchwałość, czy może jeszcze coś innego. Artysta specjalnie nas zwodzi, nie chce, żebyśmy kiedykolwiek poznali odpowiedź.
Zresztą tajemniczy jest nie tylko wyraz twarzy Zofii, ale także ogród za jej plecami. W nasyconym wieloma odcieniami zieleni i brązów tle wypatrzeć można nieregularne kształty pni. Sprawny obserwator zauważy też bluszcz, który oplata niektóre z nich. Korony drzew, ciemne i gęste, zlewają się ze sobą tak, że trudno rozpoznać, gdzie kończy, a gdzie zaczyna się kolejna. Ta nieokiełznana zieleń pochłania poszczególne gałęzie i liście. Zaciera się granica pomiędzy drzewami i ziemią, którą szczelnie porasta trawa. Roślinność namalowana przez Okunia ma w sobie niepokojącą dzikość, która odrealnia portret i nadaje mu lekko baśniowy charakter.
Powróćmy jednak do rzeczywistości – przywołuje nas do niej podpis malarza znajdujący się w lewym dolnym rogu obrazu. W charakterystycznym spłaszczonym „O” zamknięte zostało przypominające zaokrąglony, przewrócony trójząb „E”.
Obok uważnie wykaligrafowane zostały kolejne litery, a za nimi data „1904”. I mimo że autentyczność sygnatury została potwierdzona, to data budziła pewne wątpliwości. Wywołał je napis, który znajduje się na odwrociu obrazu:
„ZOFIA Z TOLKEMITÓW OKUNIOWA
MALOWANE W RZYMIE W WILLI
STROHL – FERN W 1907 ROKU.
EDWARD OKUŃ. FECIT”.
Dyskusję na ten temat ucina Małgorzata Biernacka w katalogu prac Edwarda Okunia. Powołując się między innymi na korespondencję artysty, badaczka wskazuje, że Okuń, w 1907 roku przebywał w Warszawie, nie mógł więc w tym czasie namalować obrazu w Villi Strohl-Fern w Rzymie. W dodatku mniej więcej od połowy 1906 do końca 1908 roku Okuń w ogóle nie korzystał ze swojej rzymskiej pracowni. Poza tym data 1907 nie może być prawdziwa, ponieważ obraz pojawił się na wystawie organizowanej przez Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych w 1906 roku.
W 1904 roku, kiedy Edward Okuń malował portret Zofii, miał już za sobą lata nauki na artystycznych uczelniach w Warszawie, Krakowie, Monachium i Paryżu. Twórczość Okunia zaczęła budzić wyraźne zainteresowanie w 1899 roku, po indywidualnej wystawie jego prac w cenionym Salonie Aleksandra Krywulta w Warszawie. W 1901 roku Okuń rozpoczął stałą współpracę z czasopismem „Chimera”. Zaowocowała ona nie tylko długoletnią przyjaźnią z Zenonem Przesmyckim, twórcą „Chimery”, ale także umocnieniem pozycji Okunia w środowisku artystycznym. Edward Okuń oprócz tworzenia prac ilustrujących teksty w „Chimerze” malował przede wszystkim pejzaże, sceny rodzajowe z postaciami z pogranicza historii i fantazji, a także portrety. Osobą, która pojawia się na nich najczęściej, jest właśnie jego żona.
Zofia i Edward znali się od dzieciństwa, byli ze sobą blisko spokrewnieni. Z czasem pojawiło się między nimi silnie uczucie. Żeby sformalizować swój związek, musieli uzyskać dyspensę. Na szczęście otrzymali pozytywną odpowiedź i pobrali się w 1897 roku. Niedługo po ślubie wyjechali razem do Włoch. Od 1898 roku przez kolejne dwie dekady, z przerwami na podróże po Italii i wyjazdy do Polski, mieszkali w Rzymie.
Okuniowie uwielbiali Włochy. Edward pisał w listach do Przesmyckiego, że to tu odnajduje spokój i odpoczywa. Rzym na przełomie wieków nie był centrum artystycznego życia, najlepsze lata miał już dawno a sobą. Jego wiodącą rolę przejęły inne europejskie miasta, z Paryżem na czele. Ale Okuniowi to nie przeszkadzało, wolał uśpiony Rzym od zachłyśniętej nową sztuką stolicy Francji. To we włoskim krajobrazie, w widokach miast skąpanych w południowym słońcu i tutejszej przyrodzie znajdował natchnienie.
Jego ulubionym miejscem w Rzymie była Villa Strohl-Fern, położona w niedalekim sąsiedztwie słynnej Villa Borghese. Okuń wynajmował tam pracownię. Szczególnie upodobał sobie rozległy, lekko zdziczały ogród. Rosło w nim mnóstwo kwiatów, między innymi róże, fiołki i irysy, ale także cyprysy czy wawrzyny. Okuń nazywał to miejsce „rajem na ziemi”. Zieleń wokół willi był dla niego ważnym źródłem inspiracji.
Zdaje się, że było tak również w przypadku Portretu żony. Za plecami Zofii widać właśnie prawdopodobnie fragment ogrodu Villa Strohl-Fern. Jest on lekko stylizowany – stąd wątpliwości, czy to na pewno realne miejsce. Echa secesyjnej dekoracyjności, które można odnaleźć w sposobie ujęcia zieleni, nie są niczym zaskakującym w malarstwie Okunia. Silna fascynacja ornamentyką widoczna jest w całej jego twórczości. Artysta upiększał często świat, który malował. Idealizował ujęcia i kadry, ale nie zatracał przy tym wrażenia wiarygodności. Między innymi na tym polega urok jego malarstwa, któremu, mniej lub bardziej świadomie, poddają się kolekcjonerzy i miłośnicy sztuki.
Portret żony artysty jest częścią kolekcji Muzeum Narodowego w Warszawie. Został podarowany muzeum w 1960 roku (w roku śmierci Zofii) przez Cecylię Rerutkiewicz i Karola Tolkemita – brata Zofii. Można go obejrzeć, wdrapując się po schodach na pierwsze piętro gmachu głównego, w Galerii Sztuki XIX wieku. Dzieli salę m.in. z kipiącym kolorem, szalenie dekoracyjnym i niezwykle efektownym, Dziwnym ogrodem Józefa Mehoffera. Wydawać by się mogło, że to praca Mehoffera będzie miała monopol na uwagę widza w tej przestrzeni, ale tak nie jest.
Wprawdzie obraz Okunia wisi na bocznej ścianie, jest znacznie mniejszy i przede wszystkim kolorystycznie i kompozycyjnie bardziej stonowany, a jednak przyciąga wzrok równie silnie co spektakularne płótno Mehoffera. Przenikliwe spojrzenie Zofii działa jak magnes. Trudno mu się oprzeć. Zresztą sprawdźcie sami – najlepiej stając z nią oko w oko w Muzeum Narodowym.
Bibliografia:
1. Biernacka M., Literatura – symbol – natura. Twórczość Edwarda Okunia wobec Młodej Polski i symbolizmu europejskiego, Warszawa 2004.
2. Znojewska-Prokop K., Edward Okuń, Portret żony artysty, w: Galeria Sztuki XIX wieku – Przewodnik, Muzeum Narodowe w Warszawie, Warszawa 2022.
Mecenasem Galerii Sztuki XIX wieku
w Muzeum Narodowym w Warszawie oraz tego artykułu jest:
PGE – Polska Grupa Energetyczna od wielu lat wspiera i promuje polską kulturę przez sponsoring ważnych wydarzeń kulturalnych oraz instytucji kultury. Grupa PGE angażuje się w dbałość o polską kulturę i polskie dziedzictwo narodowe, ale też w upowszechnienie wizerunku muzeów jako miejsc otwartych i przyjaznych dla publiczności, proponujących wciąż nowe i interesujące projekty. Podkreśla również niezwykle ważną rolę edukacji w procesie poznawania polskiej sztuki.
PGE jest Mecenasem Muzeum Narodowego w Warszawie, Muzeum Narodowego w Krakowie, Muzeum Narodowego w Lublinie, Muzeum Narodowego w Gdańsku oraz Muzeum Narodowego w Kielcach, a także Mecenasem Edukacji i Nowego Skarbca Koronnego na Zamku Królewskim na Wawelu.
A może to Cię zainteresuje:
- Londyn. Dziewięć wystaw, które warto zobaczyć tego lata - 16 lipca 2024
- Vincent van Gogh „Portret doktora Gacheta” - 30 kwietnia 2024
- Berthe Morisot „Autoportret” - 9 lutego 2024
- Vincent van Gogh „Sypialnia” - 10 sierpnia 2023
- George Hendrik Breitner „Dziewczyna w białym kimonie” - 21 kwietnia 2023
- Słoneczniki i piołun. O słodko-gorzkim życiu Vincenta van Gogha - 30 października 2022
- Józef Mehoffer „Portret żony artysty Jadwigi na żółtym tle” - 2 października 2022
- Jo Bonger – kobieta, która uczyniła Vincenta van Gogha sławnym - 2 września 2022
- Edward Okuń „Portret żony artysty” - 4 sierpnia 2022
- Podróż z Vincentem van Goghiem. Miejsca z obrazów malarza, które warto odwiedzić - 30 marca 2022