Salon 1791 roku był wyjątkowy. Nigdy wcześniej tyle artystek nie miało szansy pokazać swoich prac na najważniejszej wystawie w Paryżu. Dotychczas pozostawała zarezerwowana dla członków Królewskiej Akademii Malarstwa i Rzeźby, do której przez półtora stulecia należało tylko piętnaście kobiet.
By mieć pewność, że ten stan się nie zmieni, w 1783 roku formalnie ograniczono limit uczestniczek wystawy do czterech. W 1790 roku malarka Adélaïde Labille-Guiard zgłosiła sprzeciw wobec tak niesprawiedliwego przepisu. Sama została przyjęta do Akademii kilka lat wcześniej, równocześnie z Élisabeth Vigée Le Brun, dołączając do dwóch malarek: Marie-Thérèse Reboul (Madame Vien) oraz Anne Vallayer-Coster.
Ostatecznie limit zniesiono, a do Salonu dopuszczono również twórców spoza Akademii. Nowe reguły zaczęły obowiązywać właśnie w 1791 roku. 258 artystów wystawiło wtedy niemal 800 prac. W gronie tym znalazło się dwadzieścia jeden kobiet, między innymi Labille-Guiard i Vigée Le Brun czy ich uczennice Marie-Gabrielle Capet i Marie-Guillemine Benoist. Oraz ona: Madame Gault de Saint-Germain. W Warszawie znana lepiej jako Anna Rajecka.
Prawdziwa artystka
Prawdopodobnie była córką malarza Józefa Rajeckiego. Być może artystką była także jej matka. Malarstwem zajmował się również jej nieznany z imienia brat. Mało, bardzo mało wiemy o tej, która będzie w przyszłości uznawana za pierwszą polską zawodową artystkę. Nie rzemieślniczkę, nie amatorkę – ale właśnie artystkę.
Nieco więcej światła na życie Rajeckiej rzucają ostatnie badania autora Dictionary of Pastellists before 1800, Neila Jeffaresa. W haśle poświęconym malarce podaje ciekawe informacje zaczerpnięte z francuskich archiwów. Ustalił na przykład, że 28 stycznia 1830 roku została pochowana na paryskim cmentarzu Montparnasse1. Do tej pory uważano, że zmarła dwa lata później.
Według dokumentów w chwili śmierci miała siedemdziesiąt pięć lat. Na tej podstawie możemy przypuszczać, że urodziła się około 1754 roku. Na świat przyszła zapewne w Warszawie. To tu działał jej ojciec i to na dworze Stanisława Augusta Poniatowskiego rozpoczęła się jej kariera.
Malarskie rodziny
Poniatowski roztaczał szeroki artystyczny mecenat, a na jego poparcie mogły liczyć także kobiety. Nie były to nazwiska tak liczne jak w Paryżu, ale w królewskim otoczeniu rozkwitało całkiem sporo kobiecych talentów. W najbardziej sprzyjającej sytuacji znajdowały się właśnie córki artystów, które mogły zacząć naukę w pracowni ojca, a czasem i matki.
Rajecka nie była więc wyjątkiem. Wśród uzdolnionych kobiet z kręgu Poniatowskiego znajdziemy choćby Annę i Manon, córki Marcella Bacciarellego i Fryderyki z Richterów Bacciarelli (pochodzącej z Drezna miniaturzystki i pastelistki) czy Mariannę i Cecylię Merlini, córki włoskiego architekta Domenica Merliniego (twórcy Łazienek Królewskich). Żadna z nich nie została jednak wysłana do Paryża jako królewska stypendystka.
„Pierwszym jej nauczycielem i przewodnikiem w sztuce był w Warszawie malarz pastelowy Marteau, który ją potem namówił do wyjazdu do Paryża. Wysłana tamże została na wstawienie się M. Bacciarellego, kosztem królewskim i pensją obdarzona”2 – przekazał Edward Rastawiecki, autor Słownika malarzy polskich z połowy XIX wieku. Poniatowski musiał pokładać w Rajeckiej duże nadzieje. Niektórzy rozpowiadali, że Anna jest jego córką, ale trzeba to uznać za złośliwe plotki.
Stypendystka króla
Ludwik (a właściwie Louis-François) Marteau, nadworny malarz Poniatowskiego, specjalizował się w pastelu i miniaturze. Rajecka poszła tą samą drogą. Jeszcze w Warszawie portretowała króla i jego otoczenie – zachowała się wykonana przez nią miniaturowa podobizna Stanisława Augusta. Niegdyś przypisywano jej także pastelowe portrety królewskich sióstr, Izabeli z Poniatowskich Branickiej i Ludwiki z Poniatowskich Zamoyskiej.
Poniatowski wspierał finansowo zagraniczne wyjazdy protegowanych artystów – wcześniej do Paryża wysłał między innymi malarza Aleksandra Kucharskiego. Inwestował w ich dalsze kształcenie, ale miał także wysokie wymagania. Oczekiwał od nich najlepszych prac, kopiowania wybranych dzieł sztuki, a ostatecznie – powrotu do Warszawy, gdzie dalej służyliby mu swoimi umiejętnościami.
Rajecka co najmniej od 1780 roku pobierała stałą pensję: 120 dukatów rocznie. Po wyjeździe do Francji pozostawała w kontakcie z królewskimi reprezentantami i wykonywała ich kolejne zlecenia. Kopiowała m.in. obrazy François Bouchera, Jeana-Baptiste’a Greuze’a i Maurice’a Quentina de La Toura do galerii Stanisława Augusta. Wiele kopii wykonywała zapewne w Luwrze, gdzie początkowo także… mieszkała.
Kątem w Luwrze
Na pewno przybyła do Paryża przed 1 czerwca 1783 roku, ponieważ zachował się datowany tak list do malarki3. Z podanego tam adresu wynika, że Rajecka zatrzymała się u Madame Loriot. Mowa zapewne o wdowie po cenionym mechaniku i wynalazcy, Antoine-Josephie Loriocie, zmarłym zaledwie kilka miesięcy wcześniej. Mieszkanie usytuowane było w galeriach Luwru.
Jak to możliwe? Gdy pod koniec XVII wieku dwór królewski przeniósł się do Wersalu, kompleks pałacowy w Luwrze zaczął pełnić inne funkcje. To właśnie tam swoją siedzibę miała Królewska Akademia Malarstwa i Rzeźby i to tam urządzano Salon. Część pałacu przekształcono w mieszkania i pracownie dla artystów.
Prawo do otrzymania pracowni w Luwrze przysługiwało członkom Akademii. Malarskie atelier prowadziła tam wspomniana Anne Vallayer-Coster, ale gdy Labille-Guiard walczyła o to samo, spotkała się z odmową. Sprzeciw wzbudziły jej plany prowadzenia szkoły malarskiej dla kobiet. Na wszelki wypadek w 1785 roku Akademia całkowicie zakazała kształcenia artystek w murach Luwru, uznając obecność kobiet za prosty przepis na skandal i zagrożenie moralności.
Było to o tyle nietrafiony i powierzchowny argument, że w Luwrze mieszkały przecież całe rodziny artystów, a więc także żony czy córki. Co więcej, kobiety mogły się już uczyć w pracowniach niektórych artystów, na przykład w atelier Jacques’a Louisa Davida. Po wprowadzeniu zakazu lekcje musiały odbywać się gdzie indziej. Rajecka zdążyła więc w ostatnim momencie.
Uczennica mistrzów?
Brakuje informacji, u kogo mogła uczyć się Rajecka. Niewykluczone, że u Greuze’a, którego malarstwo wyraźnie wpłynęło na jej twórczość. Na obrazach francuskiego artysty znajdziemy podobne niewinne dziewczęta z rozmarzonym wzrokiem i obnażonym dekoltem lub nagim ramieniem, z którego zmysłowo zsuwa się szal. Jego bohaterki często obejmują czule pieska, owieczkę czy gołąbka.
Greuze prowadził w Luwrze pracownię malarską dla kobiet. Rajecka mogła jednak po prostu czerpać inspirację z oglądanych i kopiowanych obrazów. Tak tłumaczyć trzeba wpływy twórczości Bouchera, który zmarł na długo przed przybyciem polskiej artystki do Paryża. Prace Rajeckiej przenika często pokrewny sentymentalny nastrój, choć w jej dorobku znajdziemy mniej rozbudowane kompozycje, bez scen mitologicznych czy arkadyjskich.
Wziętą portrecistką pięknych dam – z królową Marią Antoniną na czele – była Élisabeth Vigée Le Brun. Malarka udzielała lekcji kobietom, nie ma jednak potwierdzenia, by Polka uczyła się w jej pracowni. Rajeckiej nie można również zaliczyć w poczet uczennic Davida, choć na pewno go poznała. W latach 1789–1791 została przez niego zatrudniona przy zleceniu dla Poniatowskiego, które polegało na kopiowaniu portretów wybitnych osobistości francuskich.
Modna portrecistka
Dzięki kontaktom Poniatowskiego i jego nadwornych artystów Rajecka od razu trafiła do odpowiednich kręgów. Z dumą powoływała się zresztą na królewskie poparcie. Gdy w 1783 roku na Salonie wystawiono jej emaliowany portret, dzieło Pierre’a Pasquiera, podpisano go: „Mademoiselle Rayecka, Peintre & Pensionnaire du Roi de Pologne”4. „Malarka i stypendystka króla polskiego” były zaszczytnymi tytułami. Przynajmniej przed rewolucją – ale o tym za chwilę.
Rajecka portretowała arystokratów francuskich i nie tylko. Wśród jej klientów nie brakowało odwiedzających Paryż Polaków, na przykład Ignacego Potockiego czy jego bratowej Aleksandry z Lubomirskich Potockiej. Artystka zręcznie wykorzystywała możliwości, jakie dawały pastele. Za ich pomocą umiała osiągnąć delikatny, miękki, jedwabisty efekt. Wychodzące spod jej kredki subtelne portrety, często w eleganckim owalnym formacie, musiały się podobać.
Większość dzieł Rajeckiej pozostaje jednak rozproszona w kolekcjach prywatnych i dziś nieznana, choć na aukcjach co jakiś czas pojawiają się kolejne pastelowe portrety sygnowane „Gault de Saint Germain née Rajecka” – nazwiskiem panieńskim i męża.
Francuski mąż
14 maja 1788 roku skruszona Rajecka pisała do Bacciarellego: „List, który mi Pan napisał, bardzo mię zasmucił wyrzutami, na które pozornie sądząc, zasłużyłam, ale mogę Pana zapewnić, że nikt nie zajmuje się więcej studiami niż ja, i to jest przyczyną mej niedyspozycji”5.
Zapracowana artystka miała jeszcze jeden ważny powód opóźnień – wyszła za mąż. Jej wybrankiem został Pierre-Marie Gault de Saint-Germain, malarz i miniaturzysta, który później poświęcił się historii i teorii sztuki oraz wydał szereg cenionych pism na ten temat. Pobrali się 15 kwietnia 1788 roku w paryskim kościele Saint-Louis-en-l’Île6.
„Mąż, którego poślubiłam, jest artystą, tak jak ja […], i zażywa dobrej reputacji w tym kraju, lecz Pan wie, że talenty znaczą tylko tyle, o ile są popierane”7 – zręcznie przekonywała Bacciarellego Rajecka. Miała widocznie nadzieję, że królewskie poparcie obejmie teraz oboje małżonków. Tak też się stało, a kolekcja Poniatowskiego powiększyła się w kolejnych latach o kilka prac Gaulta de Saint-Germaina.
Ucieczka z Paryża
Wkrótce w Paryżu zaczęło jednak wrzeć. Vigée Le Brun wspominała: „Zaczął się okropny rok 1789 i panika ogarnęła wszystkie rozsądne umysły”8. Po wybuchu rewolucji uciekła wraz z córką z Francji. Podróżowała po Europie i malowała portrety koronowanych głów i arystokratów w Rzymie, Neapolu, Berlinie, Wiedniu czy Petersburgu, gdzie zresztą poznała Stanisława Augusta.
Porewolucyjne zmiany zataczały coraz szersze kręgi. Wiele z nich dotykało także świat sztuki – jak wspomniana reforma Salonu w 1791 roku czy oficjalne przekształcenie Luwru w muzeum i rozwiązanie Akademii Malarstwa i Rzeźby w 1793 roku. Wolnościowe i równościowe hasła zastanawiająco często nie polepszały jednak sytuacji kobiet. Powołana w 1816 roku Akademia Sztuk Pięknych nie będzie przyjmowała artystek już wcale. Zmieni się to dopiero w 1897 roku.
Lecz Vigée Le Brun nie bała się niesprawiedliwych reform, a realnego niebezpieczeństwa, jakie zawisło nad głową nadwornej malarki i słynnej portrecistki arystokracji. Małżeństwo Gault de Saint-Germain także wkrótce uciekło przed rewolucyjnym terrorem. W 1792 roku zamieszkali w Clermont-Ferrand na południu Francji. Od Paryża oddzielało ich 400 kilometrów.
Matka i babka
Od tego momentu o życiu i twórczości Rajeckiej wiemy jeszcze mniej. Możemy się domyślać, że w Clermont-Ferrand pozostawała aktywna jako artystka. W kolekcji tamtejszego muzeum zachowały się dwa portrety kobiece jej autorstwa, w tym podobizna Madame Beaulaton, żony miejscowego sędziego i mecenasa sztuki. Gault de Saint-Germain od 1793 roku wykładał w lokalnej szkole artystycznej. Później, w latach 1807–1809, uczył w mieście Creuse.
Dictionary of Pastellists before 1800 wypełnia w tym miejscu kolejną lukę. Okazuje się, że 6 czerwca 1797 roku Anna urodziła w Clermont-Ferrand syna, który otrzymał imiona Pierre-Xavier. 10 sierpnia 1817 roku w paryskim kościele Saint Germain l’Auxerrois, nieopodal Luwru, weźmie on ślub z Marie-Clotilde-Nicole Linglois, a pięć lat później zostanie tam ochrzczona ich córka, Marie-Eugénie9. A więc Rajecka była matką i babką! Dotychczas nic nie było wiadomo o dzieciach artystki.
Późniejsze losy Rajeckiej pozostają właściwie zupełnie nieznane. Musiała wycofać się z życia artystycznego, a w późniejszym wieku podobno straciła wzrok. Może po powrocie do Paryża nie miała już tylu zleceń? Gault de Saint-Germain także porzucił malarstwo, skupiając się na pisaniu o sztuce. Może Rajecką pochłonęło życie rodzinne? A może bez płynącego z Warszawy wsparcia trudno było jej kontynuować karierę? Artystka na pewno otrzymywała pensję jeszcze do końca 1792 roku. Wkrótce ostatni rozbiór Polski i abdykacja Poniatowskiego na zawsze położyły kres królewskim planom artystycznym.
Na pewno Anna?
Białych plam pozostaje w biografii Rajeckiej jeszcze więcej. Nawet jej imię pozostaje zagadką. Tak się bowiem przedziwnie złożyło, że nie pojawia się w żadnym ze znanych dokumentów związanych z malarką i kręgiem Poniatowskiego.
W królewskich zestawieniach płatności figurowała zawsze pod panieńskim nazwiskiem, jako „Panna Raiecka” czy „Mlle Rayecka”10. Filippo Mazzei, który dbał o interesy polskiego króla w Paryżu, pisał o niej „Madame Gaults”11. Sama artystka w liście do Bacciarellego podpisała się „Gault de Saint Germain née Rajecka”. Tak też sygnowała po ślubie swoje prace.
Imię malarki znano wyłącznie z jednego obrazu. Sygnaturę „Anna Rajecka fecit” (czyli „Anna Rajecka wykonała”) można dostrzec na pastelu Lato ze zbiorów Muzeum – Zamku w Łańcucie. Niegdyś uchodził za autoportret artystki, później uznawano go błędnie m.in. za portret Julii z Potockich Lichtenstein.
Po raz kolejny mrok rozjaśniają nieco francuskie archiwa. Jak podaje Jeffares, w aktach można znaleźć przeróżne formy zapisu: „Marie-Josèphe-Frédérique-Anne Rajécka”, „Marie-Josèphe Raiecka”, „Marie-Anne-Josephe-Frederic Raiescka”12. Jak widać, sprawę komplikowało jeszcze polskie nazwisko – ale „Anna” rzeczywiście było jednym z imion malarki.
Portrety i… Satyr
Przywołany na początku Salon 1791 roku był bez wątpienia szczytowym momentem w karierze Rajeckiej. Artystka wystawiła wtedy kilka obrazów. Katalog wymieniał aż pięć kompozycji podpisanych „Mad[ame] Gault de Saint-Germain”: dwa portrety kobiece, podobizny malarza Antoine’a Girousta i deputowanego do Zgromadzenia Narodowego Charles’a Lametha oraz obraz Satyr i przechodzień.
Satyr i przechodzień inspirowany był najpewniej jedną z bajek La Fontaine’a pod tym samym tytułem. Zziębnięty podróżny otrzymuje schronienie u Satyra, który częstuje go ciepłą strawą. Wędrowiec najpierw chucha w zmarznięte dłonie, a potem dmucha na zbyt gorącą zupę. To zachowanie przeraża Satyra. W dziewiętnastowiecznym przekładzie Władysława Noskowskiego bajka kończy się jego słowami:
„Strach mię przenika do głębi,
Żeś u mnie przyjął schronienie.
Precz z człekiem, którego tchnienie
Zarazem grzeje i ziębi!”13.
Byłby to więc temat typowy dla malarstwa tego okresu – gdy tak chętnie sięgano po inspiracje literackie i mitologiczne – ale nietypowy dla twórczości Rajeckiej. Krytycy byli sceptyczni i radzili artystce pozostanie przy portretach, w czym była naprawdę dobra.
Zagadki Salonu
Problem w tym, że Rajecka wcale nie namalowała tego obrazu. Jak zauważył Andrzej Ryszkiewicz, Satyr i przechodzień był dziełem jej męża14. Nie ma tu wątpliwości, bo Gault de Saint-Germain przesłał później ów obraz Poniatowskiemu.
Skąd ten błąd? W podpisach zamieszczonych w katalogu nie uwzględniono imion, jedynie nazwisko poprzedzone skrótem „M.” (Monsieur – pan), „Mad.” (Madame – pani) lub „Mlle” (Mademoiselle – panna15. Nietrudno było więc o pomyłkę.
Zdaje się, że Rajeckiej trzeba z kolei przypisać inny obraz, czyli Portret malarza, w katalogu podpisany nazwiskiem jej męża. Krytycy omawiali go jako dzieło artystki, a co ważniejsze, pisali, że to dobry pastel. Pastelowy portret nie pasuje zaś do dorobku Gaulta de Saint-Germaina. W liście do Bacciarellego Rajecka sama podkreślała nawet, że jej mąż „jest artystą tak jak ja, nie uprawiającym jednak tego samego rodzaju malarstwa”16.
Dwa balony
Portrety wystawione wtedy przez Rajecką zbierały niezłe oceny. „Ładny”, „dobry”, „przyjemny” – można przeczytać w drukowanych omówieniach Salonu17. Niestety nie wiadomo, jakie dokładnie portrety kobiece wystawiła ani jak wyglądały stworzone przez nią podobizny Girousta i Lametha.
Być może „owalny portret kobiety” można identyfikować z obrazem Dziewczyna z gołąbkiem (wysłanym Poniatowskiemu przez Rajecką właśnie w 1791 roku) lub podobną kompozycją. Sugeruje to jeden z komentarzy.
Francuski recenzent co prawda chwalił obraz Rajeckiej, ale był trochę rozczarowany, że nie namalowała samej siebie. „Moglibyśmy pogratulować jej przyjemnej krągłości jej dwóch montgolfier” (za konsultację językową dziękuję dr Karolinie Czerskiej)18. Miał na myśli nowy wynalazek braci Montgolfier, zaprezentowany po raz pierwszy w 1783 roku, czyli balon na ogrzane powietrze.
Tak, krytyk żałował, że wystawiająca na Salonie artystka nie namalowała autoportretu w półakcie. Dosadniej mówiąc – nie pokazała swoich „balonów”, na które chciałby popatrzeć. Recenzja była oczywiście anonimowa.
Kobiece malowanie
Krytycy w ogóle chętnie komentowali płeć autorek. „Kobiece” malowanie było wygodnym recenzenckim wytrychem, choć zazwyczaj trudno dokładnie powiedzieć, na czym miało polegać. Zazwyczaj sugerowało słabszą technikę, delikatniejszy wyraz, błahą tematykę. Nieważne, że te same cechy można było równie dobrze przypisać wielu pracom mężczyzn.
Charakterystyczna wydaje się historia przytoczona przez Vigée Le Brun. Artystka wspominała wrażenie, jakie zrobił przesłany przez nią z Neapolu portret włoskiego kompozytora Giovanniego Paisiella (Paesiella):
„Wystawiono go na Salonie (1791) obok portretu pędzla Davida, z którego prawdopodobnie nie był zbyt zadowolony. Podszedł do mojego obrazu, długo nań patrzył, potem odwróciwszy się do kilku uczniów i osób, które go otaczały, powiedział: «Można by pomyśleć, że mój portret malowała kobieta, a Paësiella – mężczyzna»”19.
Ciekawe, jak anonimowy krytyk przemierzający Salon w 1791 roku oceniłby portret Rajeckiej, gdyby nie znał autorki. Zgroza, musiałby napisać coś merytorycznego o obrazie, a nie o urodzie artystki ani swoich fantazjach.
Dziewczyna na szafocie
Dziewczyna z gołąbkiem uważana jest dziś za prawdopodobny portret alegoryczny Rozalii z Chodkiewiczów Lubomirskiej. Stanisław August miał być jednym z licznych wielbicieli jej urody. Czy spodobała mu się ta podobizna? Nigdy jej nie zobaczył. Wysłane z Paryża prace – pastel Rajeckiej i obraz olejny jej męża przedstawiający kosz kwiatów z owocami – z niewiadomych powodów przeleżały w warszawskiej komorze celnej pięć lat.
Gdy w styczniu 1796 roku przypomniano sobie o nich, Polski nie było już na mapie, a Poniatowskiego w Warszawie. Z Grodna polecił Bacciarellemu, by sprawdził zapomniane obrazy. Artysta ocenił je dość nisko: dzieło Rajeckiej jako „mierne”, a Gaulta de Saint-Germaina – „znośne”20. Dziewczyna z gołąbkiem trafiła potem do Józefa Poniatowskiego.
Lubomirska już nie żyła. Przybyła do Paryża w nieszczęśliwym momencie, niedługo przed wybuchem rewolucji francuskiej. Nie uciekła na czas, jak Rajecka czy Vigée Le Brun. Została zgilotynowana 30 czerwca 1794 roku – na nic zdały się protesty i mediacje Poniatowskiego czy Tadeusza Kościuszki. Taki los spotkał tylko jedną Polkę.
Zainteresowanym sytuacją artystek w tym okresie polecam także artykuł Rajecka i Vigée-Lebrun, czyli kto mógł namalować „Portret kobiety w ogniu”.
Bibliografia:
1. Batowski Z., Malarki Stanisława Augusta, Wrocław 1951.
2. Boloch J., Female Painters at the Paris Salon, w: Women Artists in Paris, 1850–1900, red. L. Madeline, New Haven–Newy York 2017.
3. Jeffares N., Gault de Saint-Germain, Mme, née Anna Rajecka, w: Dictionary of Pastellists before 1800, London 2006, edycja online, aktualizacja: 27.11.2023.
4. Jeffares N., Gault de Saint-Germain, Pierre-Marie, w: Dictionary of Pastellists before 1800, London 2006, edycja online, aktualizacja: 3.08.2021.
5. La Fontaine J. de, Bajki, tłum. W. Noskowski, Warszawa 1876.
6. Mistrzowie pastelu. Od Marteau do Witkacego. Kolekcja Muzeum Narodowego w Warszawie, red. A. Grochala, Warszawa 2015.
7. Okońska A., Żywoty pań malujących, Warszawa 1981.
8. Ouvrages de peinture, sculpture, et architecture, gravures, dessins, modeles, &. Exposés au Louvre par ordre de l’Assemblée nationale. Au mois de Septembre 1791, Paris 1791.
9. Rastawiecki E., Słownik malarzy polskich tudzież obcych w Polsce osiadłych lub czasowo w niej przebywających, t. 2, Warszawa 1851.
10. Ryszkiewicz A., Francusko-polskie związki artystyczne. W kręgu J.L. Davida, Warszawa 1967.
11. Sheriff M., Jacques-Louis David and the Ladies, w: Jacques-Louis David. New Perspectives, red. D. Johnson, Newark 2006.
12. Vigée-Lebrun L.-É., Wspomnienia, tłum. I. Dewitz, Warszawa 1977.
- N. Jeffares, Gault de Saint-Germain, Mme, née Anna Rajecka, w: Dictionary of Pastellists before 1800, London 2006, edycja online, aktualizacja: 27.11.2023. ↩
- E. Rastawiecki, Słownik malarzy polskich tudzież obcych w Polsce osiadłych lub czasowo w niej przebywających, t. 2, Warszawa 1851, s. 125. ↩
- A. Ryszkiewicz, Francusko-polskie związki artystyczne. W kręgu J.L. Davida, Warszawa 1967, s. 89. ↩
- Ibidem, s. 90. ↩
- List Anny Rajeckiej do Marcella Bacciarellego, Paryż, 14 maja 1788, Biblioteka Narodowa, za: Z. Batowski, Malarki Stanisława Augusta, Wrocław 1951, s. 9. ↩
- N. Jeffares, op. cit. ↩
- List Anny Rajeckiej do Marcella Bacciarellego, op. cit. ↩
- L.-É. Vigée-Lebrun, Wspomnienia, tłum. I. Dewitz, Warszawa 1977, s. 116. ↩
- N. Jeffares, op. cit. ↩
- Z. Batowski, op. cit., s. 6–7. ↩
- A. Ryszkiewicz, op. cit., s. 194. ↩
- N. Jeffares, op. cit. ↩
- J. de La Fontaine, Bajki, tłum. W. Noskowski, Warszawa 1876, s. 290. ↩
- A. Ryszkiewicz, op. cit., s. 92. ↩
- Ouvrages de peinture, sculpture, et architecture, gravures, dessins, modeles, &. Exposés au Louvre par ordre de l’Assemblée nationale. Au mois de Septembre 1791, Paris 1791. ↩
- Z. Batowski, op. cit., s. 9. ↩
- N. Jeffares, op. cit. ↩
- Ibidem. ↩
- L.-É. Vigée-Lebrun, op. cit., s. 145. ↩
- Z. Batowski, op. cit., s. 14. ↩
Artykuł sprawdzony przez system Antyplagiat.pl
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- „Geniusz nie ma płci”, czyli jak Rosa Bonheur podbiła Paryż (i nie tylko) - 30 kwietnia 2024
- Anna Rajecka. Pierwsza Polka na Salonie - 17 marca 2024
- Pani Mysza i jej świat. Michalina Krzyżanowska - 4 lutego 2024
- Hanna Rudzka-Cybis. Malarka, kapistka, profesorka - 6 października 2023
- Niebieskooka Mewa, czyli Maria Ewa Łunkiewicz-Rogoyska - 10 sierpnia 2023
- 10 dzieł Matejki, które warto znać - 23 czerwca 2023
- Julian Fałat „Na statku – Colombo, Ceylon” - 23 czerwca 2023
- Jacek Malczewski „Portret narzeczonej” - 16 czerwca 2023
- Michalina Janoszanka. Baśnie, święci i blask Malczewskiego - 11 czerwca 2023
- Camille Claudel i jej polskie siostry po dłucie - 14 maja 2023