Mecenasem Muzeum Narodowego w Warszawie oraz tego artykułu jest:
Aleksander Gierymski, Żydówka z pomarańczami, ok. 1880–1881,
olej, płótno, 65 × 54 cm, Muzeum Narodowe w Warszawie
Przechadzając się po salach Muzeum Narodowego w Warszawie, warto choć na chwilę zatrzymać się przed wizerunkiem starszej przekupki stojącej samotnie na tle panoramy miasta i popatrzeć w jej zmęczone oczy. Kobieta na obu przedramionach dźwiga koszyki z owocami, jeszcze sporo zostało do sprzedania. W oczekiwaniu, aż ktoś kupi kilka pomarańczy, zajmuje dłonie robótką. Choć sprzedawczyni jest namalowana, to wydaje się zadziwiająco żywa, niczym przeniesiona z ulicy dziewiętnastowiecznej Warszawy. Aleksander Gierymski, tworząc jej postać, wzniósł się na szczyt swoich możliwości malarza psychologa, jak chyba nigdy w całej karierze. Nie przestał być przy tym wybitnym kolorystą. Gdy tylko zdołamy oderwać wzrok od twarzy kobiety, dostrzeżemy, z jaką maestrią jej sylwetka utkana jest z barwnych plam. Każde pociągnięcie pędzla ma tu swoje miejsce, dzięki czemu obraz o dość banalnym temacie zamienia się w prawdziwe arcydzieło.
Kilka wcieleń Żydówki z owocami
Aleksander Gierymski był malarzem wiecznie eksperymentującym, obsesyjnie wręcz dążącym do perfekcji. Jednym motywem potrafił zajmować się przez kilka lat, tworząc jego różne warianty i szukając idealnego rozwiązania. Nie inaczej było w przypadku obrazu przedstawiającego starą Żydówkę sprzedającą na ulicy owoce, nad którym Gierymski pracował w latach 1879–1881. W tym czasie powstał szereg rysunkowych szkiców, studia olejne oraz – finalnie – dwa bardzo podobne do siebie obrazy: Żydówka z cytrynami z Muzeum Śląskiego oraz Żydówka z pomarańczami (zwana także Pomarańczarką) z Muzeum Narodowego w Warszawie.
Podobne przekupki Gierymski musiał mijać na ulicach Warszawy niemal każdego dnia, ale nawet jeśli jedna z nich szczególnie przykuła jego uwagę, to nie ona była bezpośrednim źródłem inspiracji. Wzorzec ulicznej handlarki malarz odnalazł na zdjęciach Konrada Brandla, jednego z pionierów polskiej fotografii. Brandel podejmował w swojej twórczości różne tematy, wykonał między innymi cykl fotografii przedstawiających rozmaite „typy” charakterystyczne dla warszawskich ulic.
Zdjęcia nie powstawały w przestrzeni miasta, ale były aranżowane w atelier. Pośród różnych postaci znalazła się i przekupka z koszami owoców, uwieczniona w pozycji siedzącej i stojącej. To drugie zdjęcie posłużyło Gierymskiemu jako bezpośredni pierwowzór do kilku szkiców z lat 1879–1880 i olejnego studium z 1880 roku. Żydówka sprzedająca owoce ukazana była na nim w całej postaci, obrócona w trzech czwartych bokiem, z koszykami ustawionymi na ziemi – identycznie jak na fotografii Brandla. Niestety obraz zaginął w czasie II wojny światowej, prawdopodobnie spłonął w czasie powstania warszawskiego.
Choć nawiązanie do Brandla odkryto stosunkowo niedawno, to nigdy nie było tajemnicą, że Gierymski chętnie wspomagał się fotografią. Mógł to rozwiązanie podpatrzeć u innych artystów, w tym własnego brata Maksymiliana. Czasem zdjęcia wykonywane były specjalnie na potrzeby jego obrazów, niekiedy – jak w tym przypadku – korzystał z gotowych fotografii, które z jakiegoś powodu go zainteresowały. Od 1886 roku samodzielnie wykonywał dokumentację fotograficzną, używając wygodnego przenośnego aparatu wynalezionego przez wspomnianego Brandla. Niestety nie są znane żadne zdjęcia jego autorstwa.
Mimo pozytywnego nastawienia do fotografii Gierymski na pewno nie był jej niewolnikiem. Wersja Żydówki sprzedającej owoce z postacią zwróconą lekko w bok to zaledwie wczesny wariant kompozycji. Na późniejszych szkicach kobieta widoczna jest nadal w pełnej postaci, ale już w ujęciu en face, z koszykami na przedramionach. Również ta wersja kompozycji doczekała się olejnego studium – kolejnego obrazu, którego ślad urywa się po powstaniu warszawskim.
Żydówka z cytrynami i Żydówka z pomarańczami zostały ukończone w 1881 roku, ale to raczej wersja z Muzeum Śląskiego była pierwsza. Obrazy są niemal identyczne pod względem kompozycji. Ostatecznie artysta zdecydował się na ujęcie postaci od kolan w górę, przybliżając ją tym samym do widza i mocniej koncentrując się na jej twarzy. Tym sposobem scena rodzajowa przekształciła się w studium psychologiczne. Ścianę za plecami kobiety zastąpił rozległy miejski pejzaż, który nadaje kompozycji przestrzeni, a jednocześnie uwypukla osamotnienie postaci.
Tyle jeśli chodzi o podobieństwa. Różnica między dwoma wariantami obrazu sprowadza się głównie do kolorystyki. Żydówka z cytrynami utrzymana jest w węższej gamie barwnej, cała zatopiona w odcieniach brązu i szarości. W Pomarańczarce mocniej zaznaczony został kontrast między postacią a tłem o chłodnej tonacji, dzięki czemu całość sprawia wrażenie znacznie barwniejszej, a kompozycja wydaje się bardziej przestrzenna.
Choć obraz Gierymskiego wygląda jak wycinek z rzeczywistości, to został starannie zakomponowany w pracowni, a koncepcja tła zmieniała się kilka razy. Niektóre szkice wskazują, że początkowo Żydówka z pomarańczami miała stać nad brzegiem Wisły, a za jej plecami miały pływać barki. Ostatecznie Gierymski umieścił ją na nieistniejącym już wiadukcie Pancera. Zbudowany został on w latach 1844–1846, by umożliwić wygodny zjazd z położonego wysoko placu Zamkowego, a od 1864 roku stanowił dojazd do mostu Kierbedzia. Był to bardzo ruchliwy trakt komunikacyjny, przemierzany codziennie przez tłumy. Gierymski wybrał punkt przy końcu wiaduktu, nieopodal mostu. To właśnie stamtąd rozciągała się rozległa panorama obejmująca wieże kościoła św. Krzyża i tyły Pałacu Namiestnikowskiego (dziś Prezydenckiego), stanowiąca idealne dopełnienie dla samotnej figury kobiety.
Warszawska nędza
Gierymski podjął się tematu Żydówki z owocami w jednym z najtrudniejszych okresów swojego życia. W 1879 roku wrócił do Warszawy po kilkuletnim pobycie w Rzymie. Przywiózł ze sobą niedokończoną Altanę – źródło artystycznej frustracji na kolejnych kilka lat. Scena z towarzystwem w strojach rokokowych miała być nie tylko próbą uchwycenia naturalnego światła, ale także szansą na dopasowanie się do gustów publiczności, która wolała malarstwo historyczne niż rodzajowe sceny z życia biedoty.
W Warszawie jednak Gierymski na dłuższy czas powrócił do tych drugich, tworząc dzieła zaliczane do najwybitniejszych przykładów realizmu w malarstwie polskim. Artysta nie był szczęśliwy w swoim rodzinnym mieście, a fakt, że utknął tam na znacznie dłużej niż planował tylko pogarszał jego samopoczucie. Był ubogi i samotny, niemal nikomu nie pozwalał się do siebie zbliżyć. Jednym z jego najbliższych znajomych stał się wówczas Stanisław Witkiewicz, którego wspomnienia dają świadectwo przemian, jakie zachodziły w Gierymskim na przestrzeni pięciu warszawskich lat. Jeszcze na początku Witkiewicz odbierał go negatywnie – był to jego zdaniem:
„[…] człowiek inteligentny, ale niedostępny, zimny, nie dający się poruszyć, szukający tego właśnie używania, o którym mówił, i stosunków w tym świecie, który dla nas był wstrętny, a który stanowił błyszczącą powierzchnię społecznego życia”1.
Niedługo później jasne stało się, że ambitne plany się nie powiodły, a Gierymski „[…] szarpał się w biedzie, niepokoju i zgryzocie, zjadał się ambicją obrażoną do żywego tym, co się z nim działo, zapadał coraz głębiej w gorycz i mroczną, rozpaczliwą nienawiść”2.
Pod względem tematu Pomarańczarka wpisuje się w cykl warszawskich obrazów, takich jak Święto trąbek czy Brama na Starym Mieście. Zarazem jest ona dziełem zupełnie wyjątkowym na tle całej twórczości Gierymskiego. Przede wszystkim artysta rzadko tak mocno skupiał się na jednej postaci, nie miał też w zwyczaju tworzenia pogłębionych studiów psychologicznych. Inne obrazy namalowane w Warszawie to sceny rodzajowe – doskonałe w swojej kategorii, ale pozbawione tego ładunku emocjonalnego.
Może jeszcze bardziej nietypowe jest nastawienie samego Gierymskiego do tego właśnie dzieła. Malarz był chorobliwym perfekcjonistą, bardzo rzadko zadowolonym z efektów swojej pracy. Tym razem był świadomy, że stworzył coś wyjątkowego. W 1884 roku przy okazji prezentacji obrazu na wystawie w Wiedniu wyraził się o nim dwukrotnie bardzo pozytywnie w listach. Antoniemu Sygietyńskiemu napisał po prostu, że Pomarańczarka jest dobrym obrazem. W liście do Prospera i Józefa Dziekońskich zdobył się na jeszcze bardziej entuzjastyczną ocenę:
„[…] «Żydówka» była może najlepszym [na wystawie] obrazem […]. Diablo plastyczna i kolorowa. Być może, że przesadzam, ale jeśli kiedy na serio wrócę do malarstwa, to dla mnie pozostaną tylko duże albo średnie figury – nic z pejzażu”3.
Ciekawe, jak wyglądałaby dalsza twórczość Gierymskiego, gdyby spełnił tę obietnicę.
Powrót do domu
Żydówkę z cytrynami niemal od razu zakupił Ignacy Korwin-Milewski, najhojniejszy z mecenasów Gierymskiego. W 1929 roku obraz został sprzedany w Salonie Abego Gutnajera do zbiorów powstającego właśnie Muzeum Śląskiego w Katowicach. To tam możemy oglądać go współcześnie. Historia Pomarańczarki jest znacznie bardziej powikłana. Z katalogu pośmiertnej wystawy Gierymskiego zorganizowanej przez Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych w 1902 roku wynika, że była w tamtym czasie własnością Marii Szlenkierowej – wdowy po Karolu Janie Szlenkierze, który nabył płótno zapewne w okolicach 1885 roku. W 1927 roku właściciele wystawili Pomarańczarkę na sprzedaż w warszawskim Domu Sztuki. W kolejnym roku nabyło ją Muzeum Narodowe w Warszawie za poważną wówczas kwotę 9250 złotych. Obraz był tam przechowywany do 1944 roku. Wprawdzie już na początku okupacji hitlerowcy wywieźli sporo dzieł z muzealnej kolekcji, ale nie interesowała ich wtedy sztuka polska. Ślad po Pomarańczarce urwał się po powstaniu warszawskim. Być może była jednym z dzieł wywiezionych w chaotycznie zorganizowanym wówczas przez Niemców transporcie.
Żydówka z pomarańczami była uważana za zaginioną przez niemal siedemdziesiąt lat – aż do 2010 roku, gdy nagle „wypłynęła” na aukcji w niewielkim antykwariacie w miejscowości Buxtehude nieopodal Hamburga. Obraz wystawiono wówczas za zaledwie 4400 euro, o wiele poniżej jego realnej wartości. Szczęśliwie polscy eksperci szybko zorientowali się w sytuacji. Płótno ze zdjęć w katalogu różniło się nieco od tego znanego z przedwojennej fotografii, ale oględziny na miejscu potwierdziły, że jest ono zaginionym dziełem Gierymskiego. Dzięki szybkiej reakcji Ministerstwa Kultury udało się zablokować sprzedaż, jednak odzyskanie obrazu nie było łatwe. Jego właścicielka twierdziła, że należał on do jej babki, a jeszcze wcześniej do jej męża poślubionego w 1948 roku. Niemieckie prawo skutecznie chroni długoletnich posiadaczy dzieł sztuki. Ostatecznie Pomarańczarka wróciła do Muzeum Narodowego w Warszawie w 2011 roku, po wypłaceniu poprzednim właścicielom rekompensaty.
Na tym etapie nie można było w pełni podziwiać kunsztu Gierymskiego. Obraz wymagał bardzo długiej i żmudnej konserwacji, której podjęła się Anna Lewandowska z Muzeum Narodowego w Warszawie. Warstwa malarska była popękana, po tym jak płótno zostało zwinięte w rulon. Naprawą tych uszkodzeń zajął się prawdopodobnie introligator, korzystając ze środków właściwych dla swojego zawodu. Nakleił on płótno na sklejkę i umieścił je w prasie introligatorskiej, co doprowadziło do spłaszczenia warstw malarskich. Spowodowało to kolejne uszkodzenia, które nieudolnie zamalowano. Dalszego zniszczenia dokonały lata przechowywania w nieodpowiednich warunkach. Muzealni konserwatorzy musieli między innymi usunąć delikatnie, drzazga po drzazdze, sklejkę oraz zlikwidować niefachowe przemalowania, tak by nie uszkodzić oryginalnego dzieła Gierymskiego.
Choć Pomarańczarka jest pracą o stosunkowo niewielkim formacie, to żmudna praca zajęła ponad rok, przynosząc ostatecznie spektakularne efekty. Dziś Żydówka z pomarańczami znów olśniewa, taka, jaką widział ją Gierymski – „diablo plastyczna i kolorowa”.
Bibliografia:
1. Aleksander Gierymski 1850–1901, red. E. Micke-Broniarek, Warszawa 2014.
2. Bogucki J., Gierymscy, Warszawa 1959.
2. Kowalska K., Pomarańczarka w całej swojej okazałości, https://ownetic.com/magazyn/2013/katarzyna-kowalska-anna-lewandowska-pomaranczarka-w-calej-swojej-okazalosci/2.
3. Kuhnke M., Kalicki W., Sztuka zagrabiona. Uprowadzenie Madonny, Warszawa 2014.
5. Rogowska E., Żydówka z pomarańczami, „Cenne, Bezcenne, Utracone” nr 3 (68), 2011, s. 3–5.
6. Żydówka z pomarańczami – konserwatorska droga przez mękę, wykład A. Lewandowskiej, https://www.youtube.com/watch?v=vJUOSCMwMRM.
Mecenasem Muzeum Narodowego w Warszawie oraz tego artykułu jest:
PGE – Polska Grupa Energetyczna od wielu lat wspiera i promuje polską kulturę przez sponsoring ważnych wydarzeń kulturalnych oraz instytucji kultury. Grupa PGE angażuje się w dbałość o polską kulturę i polskie dziedzictwo narodowe, ale też w upowszechnienie wizerunku muzeów jako miejsc otwartych i przyjaznych dla publiczności, proponujących wciąż nowe i interesujące projekty. Podkreśla również niezwykle ważną rolę edukacji w procesie poznawania polskiej sztuki.
PGE jest Mecenasem Muzeum Narodowego w Warszawie, Muzeum Narodowego w Krakowie, Muzeum Narodowego w Lublinie, Muzeum Narodowego w Gdańsku oraz Muzeum Narodowego w Kielcach, a także Mecenasem Edukacji i Nowego Skarbca Koronnego na Zamku Królewskim na Wawelu.
A może to Cię zainteresuje:
- Fryderyk Pautsch „Portret Leopolda Staffa” - 20 września 2024
- Józef Pankiewicz „Dziewczynka w czerwonej sukience” - 18 kwietnia 2024
- Mela Muter „Autoportret w świetle księżyca” - 4 kwietnia 2024
- Japoneczki, czyli kobiety w kimonach w polskiej sztuce - 8 stycznia 2024
- Skandal, konflikt, pojedynek, zabójstwo, czyli o wybuchowej naturze polskich artystów - 17 grudnia 2023
- Kolorowy ptak. O tragicznych losach niezwykłej malarki – Teresy Roszkowskiej - 29 października 2023
- Stanisław Wyspiański „Nasturcje” - 6 października 2023
- Stanisław Wyspiański „Portret pani Solskiej” - 12 września 2023
- Twarzą w twarz z Wyspiańskim, czyli o autoportretach artysty - 1 września 2023
- Jan Matejko „Astronom Kopernik, czyli rozmowa z Bogiem” - 16 lutego 2023