Aleksander Gierymski był niespokojnym duchem, który nigdzie nie potrafił zagrzać miejsca na dłużej. Sporą część życia spędził we Włoszech, które były dla niego niewyczerpanym źródłem inspiracji. Ostatnie lata poświęcił głównie malowaniu tamtejszych krajobrazów. Obrazy, które w tym czasie powstały, układają się w swego rodzaju przewodnik po Półwyspie Apenińskim, a zarazem stanowią zapis twórczych niepokojów targających artystą.
Gierymski we Włoszech
Już po śmierci Aleksandra Gierymskiego Stanisław Witkiewicz pisał:
„Jeżeli jaki kraj i społeczeństwo, poza Polską, Gierymskiego ciągnęły i rzeczywiście były mu milsze – to Włochy. Ten ocean sztuki, te nieprzerwane miasta, stykające się granicami swoich przedmieść, ten ogrom starej kultury i malowniczego, dzikiego życia współczesnego, a zresztą nie wiem już jakie nieuświadomione pierwiastki sympatii, wszystko to go ciągnęło”1.
Gierymski dość wcześnie miał okazję zetknąć się z krajem, który go tak oczarował. W maju 1871 roku, jako dwudziestojednoletni student Akademii Monachijskiej, wraz ze starszym bratem Maksymilianem wybrał się na kilkutygodniową wycieczkę nad jezioro Garda, do Desenzano, Werony i Wenecji. Zetknięcie z renesansowym malarstwem weneckim wywarło na nim tak silne wrażenie, że znalazło ono odbicie w jego pracy dyplomowej – obrazie Kupiec wenecki, rozpoczętym niedługo po powrocie do Bawarii.
Kolejne wyjazdy wymuszone były stanem zdrowia Maksymiliana, któremu lekarze zalecali pobyt w łagodniejszym klimacie. Wiosną 1873 roku bracia Gierymscy przebywali w alpejskim uzdrowisku Merano. Jesienią tego samego roku wybrali się w podróż w towarzystwie siostry Klotyldy. Odwiedzili wówczas między innymi Wenecję i Weronę. W grudniu bracia wynajęli mieszkanie w Rzymie, skąd Maksymilian wyjechał na północ wiosną 1874 roku. Aleksander został w Rzymie i prawdopodobnie wybrał się na wycieczkę do Sorrento.
Po śmierci Maksymiliana 16 września 1874 roku Aleksander kilka razy wracał do Warszawy. Pokazał tam dwa inspirowane życiem rzymian obrazy: Austeria rzymska i Gra w mora, które wywołały ostrą polemikę w prasie.
Większość czasu spędzał jednak we Włoszech. Przez chwilę mieszkał w Neapolu, a ostatecznie na powrót osiadł w Rzymie. Choć trochę zwiedzał i odbywał niedalekie wycieczki, to przez większość czasu pogrążał się w samotnej gorączkowej pracy. Nie zajmowało go jeszcze malarstwo pejzażowe, ale Włochy silnie oddziaływały na jego twórczość. Wracając do Warszawy w 1879 roku, przywiózł ze sobą dwa zaczęte obrazy, nad którymi od dawna pracował. Pierwszy – Sjesta włoska – to kolejny wyraz zainteresowania weneckim renesansem.
Drugi – W altanie – jest jego pierwszym dziełem, w którym główną rolę odgrywa ostre południowe światło. Ta fascynacja zaowocowała później między innymi rozsłonecznionymi widokami włoskich parków.
Twórczy niepokój
Pobyt Gierymskiego w Warszawie przedłużył się, ku jego niezadowoleniu, do 1884 roku. Po opuszczeniu rodzinnego miasta nigdzie już nie osiadał na długo. Przeprowadzał się prawdopodobnie pchany jakimś niepokojem, za który obwiniać można zdiagnozowaną u niego w tym okresie nerwicę. Od wiosny 1885 do lata 1886 roku znów przebywał we Włoszech. Wiązał z tym wyjazdem duże nadzieje: „[…] mam ochotę odżyć, chociaż na bardzo krótko, Włochami – mówię tu o odżyciu artystycznym”2 – pisał w liście. Niestety w praktyce wyprawa okazała się dużym rozczarowaniem. Gierymski zwiedzał włoskie miasta (m.in. Padwę, Bolonię, Florencję), wykonując na zlecenie tygodnika „Kłosy” ilustracje przedstawiające miejsca związane z Polakami. Serdecznie nie znosił tej pracy, a zabytki będące tematem ilustracji określił w liście do zleceniodawcy jako „[…] rzeczy bardzo niemalownicze w stosunku do innych, które się tu widzi […]”3. W 1886 roku dla usprawnienia pracy zaczął samodzielnie wykonywać dokumentację fotograficzną, dzięki czemu mógł kontynuować pracę w Rzymie.
Po tej nieudanej podróży Gierymski opuścił Włochy na niemal dekadę. W 1895 roku wrócił na krótko do Rzymu, a od 1897 roku przebywał w różnych włoskich miastach, z przerwami na wyjazdy do Paryża. Był już wtedy zupełnie innym malarzem. Zdążył zetknąć się z francuskim impresjonizmem i przyswoić sobie to, co instynktownie czuł od dawna. Skupił się na malarstwie pejzażowym, całkowicie porzucając sceny rodzajowe.
Nie opuszczał go jednak artystyczny niepokój dotyczący istoty jego własnej twórczości. Na obrazach malowanych w tym okresie wyraźnie widać ścieranie się dwóch tendencji: modernizmu inspirowanego pobytem w Paryżu i realizmu – nieraz drobiazgowego do granic szaleństwa.
Domy nad kanałem
Jesienią 1897 roku Gierymski udał się do Wenecji – miasta, które oczarowało go już przy okazji pierwszej wyprawy do Włoch. Zapewne podczas tego pobytu stworzył Domy nad kanałem znajdujące się w kolekcji Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu.
Obraz jest ciekawy chociażby ze względu na nietypową dla artysty technikę pastelu. Gierymski z prawdziwym mistrzostwem studiuje tu pozornie nieciekawy widok: ściany domów, od których odbija się światło skontrastowane z ciemnym niebem, promienie słońca migocące na wodzie i łódkach. Swobodna technika i bliskie fotografii kadrowanie są bardzo nowoczesne – moderne, jak określiłby to sam malarz. Widać tu wpływ sztuki nowoczesnej, z którą artysta zetknął się w Paryżu, przetworzony przez oko i rękę wytrawnego kolorysty, jakim niewątpliwie był młodszy z braci Gierymskich.
Na południu
Zimą tego samego roku malarz przeniósł się na południe Półwyspu Apenińskiego. W Zatoce Neapolitańskiej powstało Morze – swobodnie malowany widok plaży z łódką. Granatowe niebo i ciemne morze kontrastują z jasnymi budynkami i fragmentem oświetlonej plaży, tworząc efekt zbliżony do tego z Domów nad kanałem.
Mniej więcej w tym samym czasie Gierymski zaczął pracę nad obrazem usytuowanym pod względem stylistycznym na całkowicie odmiennym biegunie: Katedrą w Amalfi. Amalfi to znany kurort położony w pobliżu Salerno, a średniowieczna katedra należy do jego głównych atrakcji.
Gdy Gierymski przebywał w mieście, imponująca fasada świątyni była świeżo po odbudowie (a w zasadzie przebudowie) po trzęsieniu ziemi. Budowla i leżący u jej stóp plac przykuły uwagę malarza ze względu na grę świateł i cieni. Obraz odbiega jednak daleko od impresjonizmu w wydaniu francuskim – wygląda raczej na próbę zbratania malarstwa luministycznego z posuniętym do granic możliwości realizmem. Można odnieść wrażenie, że artysta chciał namalować nawet najmniejsze zaobserwowane drobiazgi, jakby próbował prześcignąć oko aparatu fotograficznego. Obraz powstawał przez dwa lata, Gierymski kończył go już po wyjeździe do Paryża jesienią 1898 roku. Ta skłonność do długiego dopracowania kompozycji – „przemęczania”, jak określał to Witkiewicz – bywała prawdziwym przekleństwem artysty. W sierpniu 1898 roku pisał w liście:
„W ogólności jestem już trochę znużony taką masą detali, które muszę wykonywać przy tego rodzaju motywach”4.
Werona
Choć do Paryża Gierymski wyjeżdżał „znużony i znudzony Włochami”5, to pod koniec 1899 roku na powrót osiadł w Rzymie. Latem 1900 roku jeszcze raz udał się w krótką podróż do stolicy Francji, a wracając, zatrzymał się na kilka miesięcy w Weronie.
W liście pisanym w październiku donosił: „[…] pracuję, bo deszcz nie pada, robię bozzetty ze starej architektury, jak dzisiaj z fasady Duomo. Zresztą zacząłem dużo w słońcu; jestem nadzwyczajnie kontent za myśl, jaką miałem tu przyjechać”6. W czasie krótkiego pobytu Gierymski namalował całą serię widoków na miejskie place, zabytki i przepływającą przez miasto rzekę. Rzeczywiście, pogoda musiała mu dopisywać, bowiem wszystkie pejzaże pełne są światła. Większość z nich łączy lekka szkicowa technika. Farba nakładana jest dość cienko, swobodnymi plamami. Przynajmniej na jakiś czas artysta oderwał się od nużących go „motywów detalicznych”.
Słoneczne parki
Do szczytowych osiągnięć Gierymskiego z ostatnich kilku lat życia należą widoki włoskich parków, których głównym tematem jest światło. Park włoski z Muzeum Śląskiego, datowany na lata 1895–1897, zalany jest mocnym południowym słońcem. Opustoszałe, tarasowo ułożone alejki malowane są drobnymi plamkami farby. Miękkie kontury sprawiają, że wszystko zdaje się rozpływać w jasnym świetle i palącym upale.
Malując park przy Villa Torlonia we Frascati, Gierymski zabiera nas z kolei w cienistą, obsadzoną wysokimi drzewami aleję. Malownicze założenie ogrodowe inspirowało wielu malarzy, między innymi Johna Singera Sargenta. Gierymski wybrał widok na ścieżkę zakończoną wysoką kaskadową fontanną. Posługując się niewielkimi miękkimi plamkami, po mistrzowsku oddał grę światła i cienia.
Artysta odwiedzał także rozległy park przy rzymskiej Villa Borghese. Tę samą alejkę obrośniętą piniami obserwował o różnych porach dniach. Na dwóch wersjach obrazu z około 1900 roku zmienia się układ cieni, a wraz z nim kolory otoczenia. W głębi, za drzewami widzimy fasadę kościoła Santa Maria Immacolata mieszczącego się w zachodniej części budynku Casina di Raffaello.
Zmierzch
Wśród prac Gierymskiego z ostatnich miesięcy życia wyróżnia się pejzaż zatytułowany Jezioro po zachodzie słońca. Artysta w pełni wykorzystał swój talent kolorystyczny, budując kompozycję na subtelnej grze zaledwie kilku odcieni. Różowopomarańczowa barwa nieba tuż przed zapadnięciem zmroku powtarza się odbita w tafli jeziora, kontrastując z ciemną masą brzegu. Spektakl, który malarz zaobserwował w naturze, pod jego pędzlem przekształcił się w pełną spokoju, melancholijną i niezwykle wysmakowaną artystycznie kompozycję. Jest w tym postrzeganiu przyrody coś romantycznego – pierwiastek, który pozwala widzieć w Jeziorze po zachodzie słońca dzieło nie realistyczne ani impresjonistyczne, a symbolistyczne.
Epilog
Aleksander Gierymski już na zawsze pozostał w Rzymie – mieście, które najwyraźniej przyciągało go jak żadne inne. Zmarł 8 marca 1901 roku w tamtejszym szpitalu psychiatrycznym. Pochowany został na cmentarzu Campo Verano. Nagrobek z białego trawertynu z brązowym popiersiem artysty zaprojektował Antoni Madeyski w 1903 roku – osiadły w Rzymie rzeźbiarz, który opiekował się Gierymskim w ostatnich miesiącach życia. Po śmierci malarza Zenon Przesmycki napisał o nim na łamach „Chimery”:
„On był przede wszystkim i jedynie wielkim poetą światła, uganiającym się niezmordowanie i aż rozpacznie za samą światła istotą”7.
Te słowa chyba najpełniej oddają istotę twórczości artysty, zwłaszcza tej z ostatnich kilku lat życia.
Bibliografia:
1. Bogucki J., Gierymscy, Warszawa 1959.
2. Janiszewska-Jakubiak D., Cmentarz Campo Verano w Rzymie, https://dzieje.pl/node/63692?fbclid=IwAR3jVAoFqYPcFvXMQruV1zNqrYZJAmfpzjc2ktUOG-Hzvxnhf_0Z8zsQ9CQ (dostęp: 23.04.2021).
3. Kopszak P., Weiss-Nowina Konopka Z., Artysta na wakacjach? Gierymski, Siemiradzki, Weiss i inni, Sopot 2006.
4. Micke-Broniarek E., Aleksander Gierymski, https://culture.pl/pl/tworca/aleksander-gierymski (dostęp: 23.04.2021).
5. Micke-Broniarek E., Aleksander Gierymski, Wrocław 2004.
6. Micke-Broniarek E., Polish painting. Realism and naturalism, tłum. A. Załęska, J. Holzman, Warszawa 2008.
7. Starzyński J., Od renesansu do impresjonizmu (malarstwo Aleksandra Gierymskiego w latach 1872–1879), „Rocznik Historii Sztuki”, t. 2, 1961, s. 155–208.
8. Witkiewicz S., Aleksander Gierymski, Warszawa 1950.
- S. Witkiewicz, Aleksander Gierymski, Warszawa 1950, s. 62. ↩
- E. Micke-Broniarek, Aleksander Gierymski, Wrocław 2004, s. 43. ↩
- J. Bogucki, Gierymscy, Warszawa 1959, s. 292. ↩
- E. Micke-Broniarek, op. cit., s. 67. ↩
- Ibidem, s. 69. ↩
- P. Kopszak, Z. Weiss-Nowina Konopka, Artysta na wakacjach? Gierymski, Siemiradzki, Weiss i inni, Sopot 2006, s. 20. ↩
- E. Micke-Broniarek, op. cit., s. 79. ↩
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Fryderyk Pautsch „Portret Leopolda Staffa” - 20 września 2024
- Józef Pankiewicz „Dziewczynka w czerwonej sukience” - 18 kwietnia 2024
- Mela Muter „Autoportret w świetle księżyca” - 4 kwietnia 2024
- Japoneczki, czyli kobiety w kimonach w polskiej sztuce - 8 stycznia 2024
- Skandal, konflikt, pojedynek, zabójstwo, czyli o wybuchowej naturze polskich artystów - 17 grudnia 2023
- Kolorowy ptak. O tragicznych losach niezwykłej malarki – Teresy Roszkowskiej - 29 października 2023
- Stanisław Wyspiański „Nasturcje” - 6 października 2023
- Stanisław Wyspiański „Portret pani Solskiej” - 12 września 2023
- Twarzą w twarz z Wyspiańskim, czyli o autoportretach artysty - 1 września 2023
- Jan Matejko „Astronom Kopernik, czyli rozmowa z Bogiem” - 16 lutego 2023