Jeden z najdroższych obrazów w Polsce, wycięty z ramy i podmieniony na falsyfikat w biały dzień. Poszukiwany przez policję w całym kraju. Odzyskany. Teraz spokojnie wisi w poznańskim muzeum. Dzieło Claude’a Moneta – Plaża w Pourville.
Claude Monet był jednym z najważniejszych prekursorów oraz czołowych przedstawicieli impresjonizmu. Zresztą to od jego obrazu Impresja, wschód słońca pochodzi nazwa tego kierunku w sztuce, nadana przypadkowo i raczej złośliwie przez pewnego francuskiego dziennikarza. Plaża w Pourville jest jedynym dziełem tego wybitnego malarza, jakie możemy podziwiać w polskich zbiorach państwowych. Zważywszy na to, że Monet namalował w swoim twórczym życiu parę setek obrazów, z których część na początku swojej kariery pozostawiał w różnych paryskich lokalach jako zapłatę za croissanty i kawę, to możemy tylko żałować, iż nikt z naszych rodaków, często bywających w tamtych czasach w światowej stolicy sztuki, nie miał wyczucia i nie kupił kilku jego płócien. Byłoby teraz czym cieszyć duszę i oko.
Obraz znajduje się w Poznaniu od 1906 roku, kiedy to został zakupiony przez funkcjonujące w tym mieście w owych czasach Muzeum im. Cesarza Fryderyka (Kaiser Friedrich-Museum). Podczas II wojny światowej został zrabowany przez hitlerowców, wywieziony w głąb III Rzeszy, a później odnaleziony przez Armię Czerwoną. Następnie, „zabezpieczony” jako mienie zdobyczne, trafił do słynnego Ermitażu. W 1956 roku w ramach akcji rewindykacyjnej powrócił do Polski. Na początku prezentowany był w Rogalinie, stamtąd trafił do Muzeum Narodowego w Poznaniu, gdzie eksponowano go przez dziesięć lat, aż do września 2000 roku, kiedy to… niespodziewanie zniknął.
Dokładnie 19 września stwierdzono z przerażeniem, że to, co wisi w ramie na ścianie, to nie Plaża w Pourville, tylko kiepsko wykonany falsyfikat. Jak się okazało, dokonano największej w dziejach współczesnej Polski kradzieży muzealnej. Obraz wart ponad 7 mln dolarów zwyczajnie zniknął z muzeum.
Nie będę tutaj opisywał przebiegu tego w sumie prostego rabunku, niemniej, gdy dawno już stracono jakąkolwiek nadzieję na jego odzyskanie, obraz po dziesięciu latach, w styczniu 2010 roku, „cudownie”, czy raczej przez przypadek, się odnalazł.
Poddany długiej i żmudnej konserwacji, bowiem za sprawą wycięcia z ramy nożem oraz „leżakowania” bez odpowiedniego naprężenia został poważnie uszkodzony, zawisł ponownie w poznańskim muzeum. Nie udało się, co najsmutniejsze, przywrócić ubytków w obszarze sygnatury. Jednak wszystko na szczęście skończyło się pozytywnie i obraz możemy oglądać w Sali Moneta. Obecnie dzieło jest naszpikowane ukrytymi czujnikami i już nie można się do niego bezkarnie zbliżyć. Przed kradzieżą nie miał natomiast żadnych zabezpieczeń, nie był nawet ubezpieczony.
Dzieło Plaża w Pourville powstało w najbardziej płodnym okresie twórczości Moneta. Artysta malował w owym czasie po kilka obrazów dziennie. Zapewne wpłynęło na to otoczenie, w którym wtedy przebywał. Przepiękne, surowe krajobrazy normandzkiego wybrzeża pobudzały malarza do tego stopnia, że właśnie w miejscowości Pourville, od lutego do października 1882 roku, stworzył ponad 100 obrazów. Prace te charakteryzował szkicowy styl malowania, z którym mamy także do czynienia w przypadku poznańskiego płótna. Jak pisze Piotr Michałowski, kurator Galerii Sztuki Europejskiej Muzeum Narodowego w Poznaniu:
„Dzieło Moneta przedstawia widok plaży w Pourville, z dominującą skałą Amont, wykonany ze skalnego urwiska w Varengeville. W tle obrazu, na horyzoncie z lewej, widzimy zatokę Dieppe (…). Kompozycja obrazu podzielona jest na trzy pola — niebo, morze i płaskowyż. (…) Moment świetlny utrzymany jest z idealną konsekwencją, a nawet powietrze zdaje się mieć świeżość i właściwą tym rejonom normę wilgotności”.
Plażę z miejscowości Pourville Claude Monet malował wielokrotnie, o różnych porach dnia czy też w różnych ujęciach. Obrazy z widokiem tego miejsca posiadają w swoich zbiorach muzea w Europie, USA i Japonii, a wiele z nich znajduje się także w prywatnych kolekcjach na całym świecie.
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Muzeum Pałac Herbsta w Łodzi. 10 dzieł, które warto znać - 26 marca 2021
- Młodopolska chłopomania. 8 obrazów, w których się zakochasz - 21 lutego 2021
- Leon Wyczółkowski „Kopanie buraków” - 8 października 2020
- Jak szlachcic szlachcica czekanem zabił. Historia zamknięta w ramie obrazu - 24 lipca 2020
- Białe gacie w tarapacie! Czyli Zabójstwo króla Przemysła w Rogoźnie według Jana Matejki - 24 czerwca 2020
- Muzeum Narodowe w Poznaniu. 10 dzieł, które warto znać - 2 maja 2020
- Muzeum Narodowe w Warszawie. 10 dzieł, które warto znać - 12 kwietnia 2020
- Muzeum Narodowe w Krakowie. 10 dzieł, które warto znać - 5 kwietnia 2020
- Władysław Podkowiński i jego tajemniczy ogród - 3 stycznia 2020
- Józef Chełmoński „Bociany” - 25 kwietnia 2019
Mam obraz Moneta jakies lilje w wodzie pochodzi jeszcze z czasow 2 wojny swiatowej przywieziony do USA przez zolnierza Ale niewiem czy to orginal mam go juz 28 lat wisi na scianie A kupilem go za $7 na bazarze Juz mi sie znudzil mam duzo ciekawszych obrazikow